To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Ostatnio czytane

Fidel-F2 - 13 Stycznia 2014, 09:18

no to wszystko się zgadza :P
Luc du Lac - 13 Stycznia 2014, 09:27

po pierwszych 30 stronach (Ostrza Abercrombiego) przypomniał mi się Pan Światła (wyd. Atlantis/czarno-złote)
Fidel-F2 - 13 Stycznia 2014, 09:28

tak, początek zraża mocno, ale nie daj się
thinspoon - 13 Stycznia 2014, 10:49

Witchma napisał/a
Trzeci tom tłumaczył ktoś inny :)


MAG bierze się za nowe wydanie. Tłumaczenie też będzie nowe.

Matrim - 13 Stycznia 2014, 10:55

Fidel-F2 napisał/a
polski tytuł to Samo ostrze

Fakt, pardon.

Memphis - 13 Stycznia 2014, 11:28

Fundacja Isaac Asimov - spodziewałem się większych fajerwerków po klasyku tego kalibru, ale źle nie było.
Luc du Lac - 13 Stycznia 2014, 11:41

Fidel-F2 napisał/a
tak, początek zraża mocno, ale nie daj się


nie zraziłem się - teść mi wierci dziurę w brzuchu żebym to przeczytał ;) więc wyboru nie miałem - przebrnąłem z bólem zębów przez pierwsze 50 stron a potem poszło już z górki ;)

Witchma - 13 Stycznia 2014, 11:48

Luc du Lac, fajnego masz teścia :D
Luc du Lac - 13 Stycznia 2014, 12:37

Witchma napisał/a
Luc du Lac, fajnego masz teścia :D


po Abercrombim mam przeczytać Scotta Lyncha...

a teściowa młóci WoWa

Adon - 13 Stycznia 2014, 14:15

Mają po 30 lat? 8)
Magnis - 13 Stycznia 2014, 14:27

Trupojad. Nie ma ocalenia. - zbiór opowiadań jednych lepszych, a drugich gorszych, ale nawet nieźle się czytało.
Agi - 13 Stycznia 2014, 14:49

Adon napisał/a
Mają po 30 lat? 8)

Trzeba mieć trzydzieści lat na takie lektury? Starsi nie powinni czytać? :twisted:

joe_cool - 13 Stycznia 2014, 18:00

Nowy rok czytelniczy zainaugurowałam dwoma jakże pozytywnymi książkami.

Umysł w ogniu Susannah Cahalan - dziennikarka opisuje historię swojej rzadkiej choroby, w wyniku której jej ciało zaatakowało własny mózg. Bardzo interesujące, daje do myślenia, jak krucha jest świadomość i psychika, które określają, kim jesteśmy.

Wszystko za Everest Jon Krakauer - dziennikarz opisuje tragiczne wydarzenia na Evereście z wiosny 1996 roku, których był świadkiem, jako członek jednej z komercyjnych wypraw. Mocna lektura, jestem pod dużym wrażeniem. Poniewiera emocjonalnie. Bardzo polecam.

Starscreem - 13 Stycznia 2014, 22:28

Nie mogąc doczekać się przesyłki z nowymi książkami (tydzień czasu! Skandal!) sięgnęłam po coś krótkiego (cały czas miałam nadzieję, że jutro już będę miała pod nosem zapach świeżej farby drukarskiej).
Najpierw próbowałam Planety wygnania Le Guin - nie dałam rady... Flaki z olejem :( Jeszcze się chyba zmuszę i dokończę, bo głupio tak zostawić 50 stron, ale nie podeszło mi totalnie. Jestem tym w sumie zaskoczona i zasmucona.
Jako drugi zapychacz oczekiwania wybrany został Wielki Gatsby Fitzgeralda. I tu z kolei jestem zaskoczona tym, jak lekko mi poszło. Dobrze się czytało.

Adon - 13 Stycznia 2014, 22:40

Agi napisał/a
Adon napisał/a
Mają po 30 lat? 8)

Trzeba mieć trzydzieści lat na takie lektury? Starsi nie powinni czytać? :twisted:

A gdzie? Prowokuję i ironizuję lekko. Mój teść choćby, żeby daleko nie szukać, po pięćdziesiątce (sam zresztą już w kategorię wiekową dawno bym się nie łapał), też ze mną się książkami wymienia. Jakiś czas temu zaraziłem go choćby Pieśnią Lodu i Ognia, która mnie mówiąc szczerze już męczy i przynudza. :wink:

A w temacie "Carska manierka" - zaskakująco przyjemnie się to czytało.

Agi - 13 Stycznia 2014, 23:41

Adon napisał/a
Mój teść choćby, żeby daleko nie szukać, po pięćdziesiątce

Mój rówieśnik, znaczy. :twisted:
Adon napisał/a
A w temacie Carska manierka - zaskakująco przyjemnie się to czytało.

Czytałam jakiś czas temu. Ostatnie opowiadanie, w mojej ocenie, jest niestety nieudolnym naśladownictwem Pratchetta. Pozostałe niezłe, z tym że te, gdzie bohaterem jest Skórzewski, trochę lepsze.

Matrim - 13 Stycznia 2014, 23:49

Paradyzja Zajdla.

Uh. Całe dotychczasowe życie byłem raczej za fantastyką magiczną, niż naukową. Po tej lekturze cieszę się, że otwierają się przede mną nowe ścieżki.

Kruk Siwy - 14 Stycznia 2014, 00:09

A wiesz, że poweść tę Zajdel pisał już w dużym pośpiechu? Qurde jaki to byłby tekst, gdyby miał więcej czasu!
Rafał - 14 Stycznia 2014, 07:55

Kruk Siwy napisał/a
A wiesz, że poweść tę Zajdel pisał już w dużym pośpiechu?
Qrcze, cały czas mi to przy niej jakoś tak się wydawało, że to i owo tak poleciane na przełaj, ale i tak nie wierzę :D
Luc du Lac - 14 Stycznia 2014, 08:12

Adon napisał/a
Mają po 30 lat? 8)


po 65 :)

Matrim - 14 Stycznia 2014, 10:34

Kruk Siwy napisał/a
A wiesz, że poweść tę Zajdel pisał już w dużym pośpiechu? Qurde jaki to byłby tekst, gdyby miał więcej czasu!

Szczerze przyznam, że tego pośpiechu, w przeciwieństwie do Rafała, nie zauważyłem. No, w jednym momencie:
Spoiler:

Ale z drugiej strony, tyle różnych tropów Zajdel pozostawił wcześniej, że odsuwanie finału osłabiłoby całość. Nawet to półotwarte zakończenie mnie nie uraziło. Ale faktycznie, czytanie koalangu jest przyjemnością samą w sobie :)

Martva - 15 Stycznia 2014, 12:22

Najgłupszy anioł (Moore). Brudna robota tego autora podobała mi się bardziej, chociaż mamy tu sporo tego absurdalnego, marihuanowego wdzięku który tak lubiłam u Roberta Rankina i którego tak bardzo zabrakło w jego ostatniej książce. Zaczęłam czytać przy moim krasnoludzie i chichotałam tak często, że aż się zaniepokoił czy nie mam czegoś z głową.
hrabek - 15 Stycznia 2014, 16:25

Cormac McCarthy - Krwawy południk. Odbiłem się od stylu pisarza. Nigdy w życiu nie czytałem czegoś tak zupełnie wypranego z emocji, jakby pisał to robot. Uczucie było iście przerażające. Kontynuowanie lektury groziło poważnymi zaburzeniami psychicznymi. Z drugiej strony, żeby tak pisać... Jeeezu...

Adam Wójcik - Rzut bardzo osobisty. W zasadzie nie tyle biografia, co laurka wystawiona jednemu z najlepszych polskich koszykarzy. Wszystkie ważne mecze, w których Wójcik błyszczał aż ociekają detalami, ochami i achami dziennikarza spisującego kolejne etapy kariery koszykarza, natomiast gdy nie poszło, to pojawia się o tym tylko krótka wzmianka, nie ma ani słowa o tym, dlaczego. Doczytałem do połowy i szczerze mówiąc dalej mi się nie chce. Zastanowię się czy dalej to czytać, bo wydaje się, że z całej książki największą wartość mają statystyki na końcu, a cała treść tak naprawdę nic nie wnosi - pączek polany lukrem. Tylko jak ugryźć to okazuje się, że to pączek nie tyle z dziurką, co z kraterem, w którym powinny się znaleźć interesujące fakty z życia koszykarza, jego przemyślenia, analizy decyzji, które podjął, a tymczasem jest tam jedna wielka pustka. To już napisana dla zgrywu książka Szamotulskiego, która jest tylko i wyłącznie zbiorem gagów, w dodatku całkowicie nieuporządkowanych chronologicznie, zawiera znacznie więcej osobistych akcentów.
Miałem wrażenie, że czytam biografię Tima Duncana albo Johna Stocktona.

Magnis - 15 Stycznia 2014, 16:36

James V. Smith Jr. Łowca
Był wydany jako horror, ale daleko mu do niego. Bardziej thriller z makabrą i historią przywodzącą na myśl boogeymana. Czyta się dobrze i bez bólu lecz jest to porządnie napisane czytadło, które pochłania się błyskawicznie. Taki średniak bez większych aspiracji.

Ziuta - 15 Stycznia 2014, 16:55

hrabek
pewien żartowniś napisał/a
He walked out of that door and stood staring at the diminishing sun and he thought back to his childhood how he begged them how he said I want to play with them with the commas and his mother said commas are not toys and his father said youve been a bad boy you cant even have an apostrophe and he said what about speech marks and his mother said no speech marks for you Cormac and he walked outside and stood there like he stood there now watching the blood red sun and blood he thought there must be so much blood at least one per sentences he will show them he didnt need their commas or their speech marks or their stupid apostrophes they were just conventional signs.

He liked full stops though. All that blood. All that blood and short sentences and full stops. But never a comma. Then he went back inside.


Ja McCarthy'ego uwielbiam.

ihan - 15 Stycznia 2014, 18:40

Przedksiężycowi. Tomy wszystkie trzy, ciurkiem. Podchodziłam ostrożnie, bo wszyscy się zachwycają, a doświadczenie uczy, że powszechne zachwyty są niebezpieczne. O dziwo, pierwszy tom mnie zachwycił, baaa, złapałam się na zastanawianiu czy aby nie jest to lektura lepsza od PLO. Oczywiście, że wnerwiała mnie
Spoiler:
ale powiedzmy, że jakieś tam wyznanie Brina z drugiego tomu w jakiś sposób tłumaczyło ten bezsens. Drugi tom też był OK. Ale, niestety, trzeci tom kompletnie mnie znudził. Bohaterowie przestali mnie obchodzić, walka o wolność i demokrację standardowo mnie odrzucają. W sumie, trzeci tom przekartkowałam. Nawet nie wiem jak się skończyło, co z tym Przebudzeniem i Przedksiężycowymi i nie obchodzi mnie to do tego stopnia, że nie wrócę do kartkowania, ani nie poświecę energii by poszukać jakichś streszczeń spoilerowych.
Aaa, i troche mnie męczyło to porównanie ilości dni w ciągu roku w Lunopolis (to powiedzmy łatwe), i długości trwania doby, co mają znaczyć te 23 godziny, czy godzina trwa tyle co na Ziemi, czy dowolny czas podzielili sobie na 23 okresy? Jeszcze coś mnie męczyło, ale już nie pamiętam co.

nureczka - 15 Stycznia 2014, 20:21

Witchma napisał/a
nureczka, ale czy to znaczy, że się to ukazało? Bo nie mogę znaleźć.

Myślałam, że tak (wydawało mi się, że gdzieś czytałam info). Ale może mi się pokręciło.

Fidel-F2 - 15 Stycznia 2014, 21:18

Jestem w 1/4 Behemota i męczę sie straszliwie. Intelektualnie nic specjalnie nowego, a to główna siła Wattsa, fabularnie zaś straszna nędza. Nie wiem czy dotrwam do końca. A chcę dotrwać. Innego autora pewnie już bym pizgnął w kąt.
qbard - 15 Stycznia 2014, 22:32

Zakazany pieniądz Pińskich jeżeli ktoś lubi babrać się w brudach finansowo-politycznych. Mocna rzecz.
hrabek - 16 Stycznia 2014, 08:05

Ziuta, dobre. Chociaż nie chodzi mi o technikalia, to tylko konwencja, do której mógłbym się przyzwyczaić. Chodzi o beznamiętność, z którą McCarthy opisuje wydarzenia. Miałem wrażenie, jakbym zajrzał do mózgu seryjnego zabójcy i było to wrażenie, którego nie chciałbym powtórzyć. Jakiś czas temu czytałem American Psycho i wtedy wydawało mi się, że to jest właśnie takie zaglądanie w umysł mordercy. Ale McCarthy poszedł w swoim stylu o wiele dalej. Dla mnie to psychiczna bariera, której nie jestem w stanie pokonać.
Co oczywiście nie znaczy źle, wręcz przeciwnie, skoro jest w stanie wywołać u mnie tak silne emocje. A, że negatywne... Podziwiam jego styl, ale na razie nie będę się w niego zagłębiał.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group