To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni

gudrun - 28 Lipca 2009, 17:50

Ale co my tu o satysfakcji - przy rozmowie o dzieciach było dokładnie to samo, nie pamiętasz?

Dzieci jest mieć niesamowicie, całe życie się zmienia i nabiera nowego sensu. Ale bardzo wiele osób niemających dzieci (oraz wiele mających) w ogóle w to nie wierzy.

Pracę jest mieć fajnie, bo się człowiek czuje potrzebny, robi coś, co robi dobrze i ma tego masę radochy oraz czasem jakieś pieniądze. Ale wielu osobom słowo praca kojarzy się jedynie z przerażającym szefem, nadgodzinami, wyzyskiem i znojem.

Ja tam Martvą w pewnym sensie rozumiem, mimo że na miejscu jej rodziców wygoniłabym ją chociażby do Call Center. Ale ponieważ nie jestem jej rodzicami, rozumiem, że ma takie wewnętrzne NIE. Ja też mam NIE na parę rzeczy (akurat na inne niż ona).

Agi - 28 Lipca 2009, 17:56

gudrun napisał/a
Pracę jest mieć fajnie, bo się człowiek czuje potrzebny, robi coś, co robi dobrze i ma tego masę radochy oraz czasem jakieś pieniądze

No to się przyznam :oops: Za dwa dni mam 35-lecie pracy zawodowej. Pracuję bez jednego dnia przerwy, zaczęłam 1 sierpnia. Praca bywa wykończająca, czasem współpracownicy doprowadzają do furii (do przełożonych jakoś miałam szczęście), ale na razie nie wyobrażam sobie siedzenia w domu. Prawdopodobnie bardzo szybko rozmemłałabym się psychicznie.

gudrun - 28 Lipca 2009, 18:08

Ależ ja mam to samo!!!! Może nie pracuję jeszcze tak długo, ale za to w 4 miejscach i do tego piszę doktorat (że nie wspomnę o byciu matką i żoną). Perspektywa bycia gospodynią domową, której głównym zmartwieniem są tipsy i lśniące kafelki przyprawia mnie o wysypkę. A perspektywa przyszłej emerytury przyprawia mnie o zgrozę i chęć walki o powrót do pracy.

Ale NIE KAŻDY tak to widzi.

Czytałam kiedyś wspomnienia jakiejś chyba Radziwiłłówny, która z najwyższym współczuciem wyrażała się o losie współczesnych dziewcząt, które wszystkie muszą pracować! :shock: Zamiast wyszywać i jeździć konno z kawalerami.

Nasz świat też jest w pewnym sensie pokręcony, a nasze przywiązanie do pracy też jest aberracją.

Życie Martvej jest w przyjemny sposób wypełnione biżuterią, szortami i bakłażanami i nie ma w nim miejsca na realizowanie innych dążeń. Też ma fajnie :)

ihan - 28 Lipca 2009, 18:18

Nie zdradzę żadnej tajemnicy, jak napisze że z pracą mam tak samo jak Agi i gudrun. Ale kompletnie nie wyobrażam sobie robienia czegoś co mnie nie bawi (tzn. wyobrażam sobie, bo robiłam, ale gdybym musiała dłużej, to byłoby bardzo, bardzo źle). I chyba nie dyskusja akurat o pracy jest tu sednem, ale żeby znaleźć coś, co człowieka bawi.
Agi - 28 Lipca 2009, 18:24

ihan, dokładnie o to chodzi. Dlatego pisałam, że pracować i spełniać się można nie tylko na etacie. Jest wiele możliwości, ważne żeby określić czego się chce.
nimfa bagienna - 28 Lipca 2009, 18:37

gudrun napisał/a
Pracę jest mieć fajnie, bo się człowiek czuje potrzebny, robi coś, co robi dobrze i ma tego masę radochy oraz czasem jakieś pieniądze.

Pracę jest mieć fajnie, bo dzięki temu zarabia się pieniądze. Podobno szczęścia nie dają, ale życie bez nich jest niemożliwe.
Dzięki pracy (i tym pieniądzom) można stanąć na własnych nogach. Podejmować decyzje, a potem przez nie cierpieć albo mieć dziką radochę.
Przynajmniej ja tak to widzę.
Subiektywność. Ona wciska się wszędzie.

gudrun - 28 Lipca 2009, 19:10

Nie no, ja też nie żyję z procentów... napisałam tak, bo w moim odczuciu płacą mi śmiesznie mało za tę energię którą w to wkładam :)
corpse bride - 28 Lipca 2009, 19:12

podoba mi się ta strona i to, co dziewczyny mówią. życzmy sobie wszyscy takiej pracy, którą mieć fajnie.

ja mogłabym nie pracować, gdyby nie to, że tak mnie rodzice wychowali, że praca=niezależność a niezależność=COŚ BARDZO WAŻNEGO, BEZ CZEGO NIE MOŻNA MYŚLEĆ O CZYMKOLWIEK INNYM. czasami chciałabym tak nie myśleć, ale zbyt szybko łapię obawę, że ktoś może mi zacząć mówić, co powinnam robić/kupować/itd., bo to tu chodzi o jego/jej pieniądze. a tego bym nie zniosła. i tak jeszcze mi brakuje własnego mieszkania i funduszu emerytalnego, żebym czuła się finansowo bezpiecznie i niezależnie.

Martva - 28 Lipca 2009, 19:52

Miria napisał/a
I idziesz w jej ślady?


No nie, zaczęłam i skończyłam studia, miałam praktyki (na papierze chyba sześć miesięcy, w praktyce trochę ponad dwa), krótki okres Złej Pracy ;) dwa lata temu, korekty dwóch książek. Nie wiem jak to się stało, ale CV mi wylazło poza jedną stronę. Musiałabym się trochę cofnąć żeby pójść w jej ślady.

Miria napisał/a
Ale najpierw chcieć i szukać, a Ty chyba nie bardzo...


Chyba
. No więc chyba chcę, tylko sama nie wiem czego, a ponieważ nie wiem czego chcę, nie wiem czego szukać. Przeglądam wszystko jak leci, trochę sprzedaż, trochę pracę biurową, a trochę 'inne', a jak nie ma kategorii to wszystko. I naprawdę nie wiem co bym mogła robić, a co dawałoby mi niezbędne minimum satysfakcji (kasjerka w markecie odpada).

Miria napisał/a
Ty masz komfort bycia utrzymywaną przez rodziców i nie przeszkadza Ci to. Tylko czemu nie przyznać wprost, tylko wymyślać usprawiedliwienia?

Ależ skąd Ci przyszło do głowy że ja nie przyznaję wprost? Oczywiście że mi to nie przeszkadza, znaczy trochę tak, ale nie jakoś bardzo, lata przyzwyczajeń robią swoje ;> Co nie zmienia faktu że zdaję sobie sprawę że powinnam coś zrobić z moim życiem, osobiste mi nie wychodzi to może z zawodowym. Tylko nie wiem co. Nie chcę robić zupełnie byle czego, bo wpadnę w kierat i znienawidzę. Nie chcę tak skończyć.

Miria napisał/a
Tu na forum ludzie Ci mnóstwo pomysłów podawali, i zawsze jest jakieś ale...

No bo zawsze jest jakieś ale, nic nie poradzę :) Serio serio. Ja wiem że przykładowe proste zdanie Adashiego 'załap się do sklepu z bielizną' wygląda ciekawie na pierwszy rzut oka, ale w obecnej sytuacji to byłoby niezgodne z moimi poglądami ;P: Nie odpowiem na ofertę dla przedstawiciela handlowego firmy produkującej nasiona warzyw, bo nie spełniam połowy wymagań i nie jest to praca dla mnie. Zawsze jest jakieś ale i jest to znaczące ale, chociaż może Ci się wydawać że nie.

illianna napisał/a
Martva, nie przejmuj się Twoje biżu sprzedaje się dobrze, przecież to też praca :D


Z jednej strony tak, z drugiej rynki typu 'znajomi znajomych' mają szybką tendencję do nasycania się. No i po podniesieniu cen o 22% (chyba) VAT już by nie było tak różowo ;)

hrabek napisał/a
A próbowałaś zahaczyć się w jakimś biurze projektowym, które projektuje ogrody?


Nie próbowałam, nie mam pojęcia o projektowaniu. Jeśli mi się uda załapać na kurs (będę wiedzieć w sierpniu) to może spróbuję. Chociaż z trzeciej strony wydaje mi się że nie ma specjalnie wiele biur projektowych zajmujących się projektami ogrodów, to są zazwyczaj małe, często jednoosobowe firmy.

illianna napisał/a
że tak jak martva wcale nie koniecznie jest leniwą pannicą dojącą starych na potęgę,


Ej, no mam nadzieję że nie. Wydaje mi się że jakbym chciała, to mogłabym bardziej. Ale staram się nie.

Miria napisał/a
a z drugiej nic nie robi, żeby pracę zdobyć, bo się boi zadzwonić


Po pierwsze, na razie nie znalazłam miejsca gdzie chciałabym zadzwonić.
Po drugie, jestem potwornie podatna na stres. Moje banie się to nie jest krygowanie, skutkuje reakcjami fizycznymi, drżącym głosem i jąkaniem (co nieco utrudnia rozmowę przez telefon), w skrajnych sytuacjach problemami z oddychaniem. Podobno sporej części tego co się ze mną dzieje w środku nie widać na zewnątrz (tak mi mówili na kursie), ale co z tego :/
gudrun napisał/a
Nie da się ukryć faktu, że są ludzie, którzy nie pracują i żyją


No właśnie widzę takich teraz codziennie. I nie chcę tak skończyć, żeby na pytanie co robię w życiu odpowiedzieć 'wyszłam za mąż, urodziłam dzieci i co niedzielę piekę ciasto'.
Tylko na samą myśl o zmianach moje wewnętrzne bajoro zamiera :)

Cytat
Pracować można niekoniecznie na etacie, ważne żeby satysfakcja i pieniądze z tego były.

gudrun napisał/a
Pracę jest mieć fajnie, bo się człowiek czuje potrzebny, robi coś, co robi dobrze i ma tego masę radochy oraz czasem jakieś pieniądze.


O. Bo pieniądze nie są najważniejsze, nie zgadzam sie z kolegami z grupy którzy poszliby do pracy ale za minimum 6tys miesięcznie, albo równie astronomiczną kwotę. Ważniejsze jest zeby robić to co się lubi. I tak sobie myślę że jakbym miała zarabiać mało, to wolałabym pół etatu żeby mieć czas na dorabianie na boku - w przypadku pracy która jest mało satysfakcjonująca, nisko płatna i potwornie czasochłonna człowiek bardzo szybko ma dość i rzuca ją w diabły, a potem się boi szukać nowej ;P:

gudrun napisał/a
mimo że na miejscu jej rodziców wygoniłabym ją chociażby do Call Center


W życiu. Chyba że jest wersja mailowa ;)

gudrun napisał/a
Życie Martvej jest w przyjemny sposób wypełnione biżuterią, szortami i bakłażanami i nie ma w nim miejsca na realizowanie innych dążeń.


Ej, wcale nie jest powiedziane że nie ma miejsca. Tylko dążenia jeszcze nie dojrzały :|

Prowadząca kurs mi znalazła jakieś dwudniowe szkolenie dla osób które chcą założyć własną firmę. I chyba się na nie zapiszę, a co.

Agi - 29 Lipca 2009, 08:30

Martva, wszystkiego najlepszego imieninowo :D
Spełnienia marzeń.

corpse bride - 29 Lipca 2009, 10:05

o, ja też bym chciała taki kurs.
dalambert - 29 Lipca 2009, 10:08

Moje drogie Panie
Prawdziwie interesujacy i przydatny to byłby kurs :
"Jak zamknąć/zlikwidować firmę " :mrgreen:

ihan - 29 Lipca 2009, 10:20

A żebyś wiedział dalambercie. Właśnie to przechodzę i jak uda nam się w końcu zlikwidować dziadostwo zafunduję sobie 3 kilo brzoskwiń i zjem na raz z radości. Ilość papierkologii niewiarygodna.
dalambert - 29 Lipca 2009, 10:35

ihan, taz wiem co mówię - przechodziłem to :mrgreen:
hardgirl123 - 29 Lipca 2009, 11:35

Martva jak juz założysz firmę to mogę poprowadzić Ci papierologię :>
Martva - 29 Lipca 2009, 14:27

Agi, dziękuję :)
corpse bride, mowa była o 24-25 sierpnia, ale po wakacjach mają być częściej, jak będę coś wiedzieć to dam Ci znać.
hardgirl123, znasz się na księgowości?

Dziś znów nie było internetu, nie wiem jak oni to robią, odpalamy komputery i przez 10 minut jest, a potem znika. Więc rysowaliśmy siebie w deszczu, a potem się okazało że rysunki symbolizują nas i nasze podejście do przeciwności życiowych. :shock: Wyszło że moje stresy są, duże, stłoczone ale się z nimi oswoiłam. Argh :roll:

W poniedziałek chwilę ostrzegawczo pobolał mnie brzuch, zgubiłam kalendarzyk ale mam wrażenie że za wcześnie. Niemniej, od wczoraj jem no-spę rano ale właściwie na wszelki wypadek, żadnego wściekłego bólu wykręcającego wnętrzności, żadnych łez, nic strasznego się nie dzieje. Od dobrych kilku miesięcy nie było tak spokojnie ;P: za to chyba coś się dzieje z ciśnieniem bo mnie głowa coś zaczyna nawalać.

dalambert - 29 Lipca 2009, 14:40

Martva napisał/a
odpalamy komputery i przez 10 minut jest, a potem znika

patrzą jak hulacie po sieci, mając kurs w nosie, poczym wyłączają internet i tyle ;P:

Ziuta - 29 Lipca 2009, 15:59

Martva napisał/a
Więc rysowaliśmy siebie w deszczu, a potem się okazało że rysunki symbolizują nas i nasze podejście do przeciwności życiowych.

Może głupio myślę, ale takie testy można do kosza wyrzucić, jeśli na kurs pójdzie absolwent ASP.

Martva - 29 Lipca 2009, 16:05

E nie, bo to chodzi o intensywność deszczu, dobór kolorów, tego jaką minę się ma i czy jest parasol, a nie o wartość artystyczną.
illianna - 29 Lipca 2009, 16:28

Ziuta napisał/a
Może głupio myślę, ale takie testy można do kosza wyrzucić, jeśli na kurs pójdzie absolwent ASP.
oni faktycznie stanowią pewien problem, szczególnie przy teście "narysuj postać ludzką" , bo zawsze rysują akty ;P:
hardgirl123 - 29 Lipca 2009, 16:37

Martva, coś tam się znam, ale od czego ma się ludzi :>
Adashi - 29 Lipca 2009, 16:44

Martva napisał/a
No bo zawsze jest jakieś ale, nic nie poradzę :) Serio serio. Ja wiem że przykładowe proste zdanie Adashiego 'załap się do sklepu z bielizną' wygląda ciekawie na pierwszy rzut oka, ale w obecnej sytuacji to byłoby niezgodne z moimi poglądami ;P:

:) Że niby nie mogłabyś wciskać klientkom staników produkowanych przez firmy, które nie wyznają Twojego ideolo względem rozmiarów i dopasowania? Wiedziałem, mała :mrgreen: że znajdziesz jakąś wymówkę. Pitu-pitu, siostro - poglądami się nie najesz, a to nie jest sprawa wagi korytarza eksterytorialnego, żeby się honorem unosić ;P:
Ale ok, kolejna propozycja :arrow: sieć sklepów z upominkami For Lovers Of czyli FLO. Ich produkty mają dizajn w stylu uroczy kicz i tak sobie myślę, nie wiem czemu, ale takie motywy pasują do moich wyobrażeń na Twój temat (posiłkuję się wyobraźnią, bo widzieliśmy się tylko raz). W Poznaniu mają trzy sklepy, w Krakowie jeden (sprawdziłem), ale co tam - uderzaj :)

I dajcie spokój z tym strachem przed rozmową telefoniczną, każdy się denerwuje w takich momentach, a Marcia na tyle na ile ją poznałem to mimo nikczemnego wzrostu dość silna osobowość, imho ;)

Martva - 29 Lipca 2009, 17:09

illianna napisał/a
bo zawsze rysują akty ;P:


No weź, jak zaczęłam szkicować swoją sylwetkę to wyszedł mi taaaki biust, ale potem go zasłoniłam włosami ;P:

hardgirl123 napisał/a
Martva, coś tam się znam, ale od czego ma się ludzi :>


Ale wiesz, jak się ma dg to człowiek potrzebuje jednej księgowej, a nie ludzi ;)

Adashi napisał/a
Że niby nie mogłabyś wciskać klientkom staników produkowanych przez firmy,


Tak właśnie, nie mogłabym. Znaczy nie chodzi stricte o firmy, tylko o rozmiary. Nie czułabym się uczciwie wciskając 75B szczupłym dziewczynom które powinny nosić 65F. Rany, byłabym jak te setki ekspedientek o których czytam na forum co jakiś czas. I generowałabym popyt na 'standardowe rozmiary', jak to lubią nazywać firmy bieliźniarskie. Nie lubię robić czegoś co zaprzecza moim poglądom. I już. Nie będziesz mi robił wykładów o ideologii, lewaku solony :twisted:

Adashi napisał/a
sieć sklepów z upominkami For Lovers Of czyli FLO.


Mają potwornie irytującą stronę ;P: I nie do końca rozumiem co miałabym mieć z tym wspólnego - pracować tam jako sprzedawczyni, otwierać własny?

Adashi napisał/a
I dajcie spokój z tym strachem przed rozmową telefoniczną, każdy się denerwuje w takich momentach


Figę, nie każdy i nie aż tak.

Adashi napisał/a
Marcia na tyle na ile ją poznałem to mimo nikczemnego wzrostu dość silna osobowość, imho ;)

Bo mylisz moją osobowośc sieciowo-forumową z moją osobowością realną, panie ekspert od osobowości. I sam jestes Marcia. :evil:

Znalazłam dziś numer do działu szkoleń w UP i przypomniałam sobie że miałam zadzwonić pod koniec lipca. I wzięłam słuchawkę i zadzwoniłam od razu, zanim się zdążyłam zacząć bać. I co? I chuk, nic nie wiadomo. Mogłabym zapytać kiedy się coś powyjaśnia, ale i tak jestem z siebie dumna.

Nikczemny wzrost, foch! Pamiętaj ze moje glany i tak dosięgną Twoich kostek :twisted:

Adashi - 29 Lipca 2009, 17:31

Martva napisał/a
pracować tam jako sprzedawczyni, otwierać własny?

Martva ekspedientka z Flo - dobry tytuł na detektywistycznego shorta :wink:

Martva napisał/a
Nie będziesz mi robił wykładów o ideologii, lewaku solony :twisted:

Jakie wykłady, daj spokój. Gadka-szmatka, przecież to tylko tabloid (patrz swój podpis). Za lewaka, dzięki - uznam to za komplement.

Martva napisał/a
Figę, nie każdy i nie aż tak.

Prawie każdy, może nie aż tak, fakt.

Martva napisał/a
Bo mylisz moją osobowośc sieciowo-forumową z moją osobowością realną, panie ekspert od osobowości.

Ależ Marcia, co też Marcia opowiada. Raz z Marcią rozmawiałem w realu i to nie za długo, ale to mi wystarczy, by stwierdzić, że Marcia nie jest zakompleksioną popielatowłosą szarą myszką, drżącą na samą myśl o podjęciu pracy i rodzeniu dzieci. Może jest taką osóbką gdzieś w środku, ale pancerz rudości, glanów i seksapilu stłamsił owe niewinne dziecko już dawno :cry:
Aha, i nie jestem ekspertem od osobowości, nie mam na to papierka, tak sobie tylko rozmawiamy, bez wchodzenia na ambicję, to działka rodziców, sam to miałem.

Martva napisał/a
Nikczemny wzrost, foch! Pamiętaj ze moje glany i tak dosięgną Twoich kostek
:twisted:
Martva - 29 Lipca 2009, 17:49

Adashi napisał/a
Za lewaka, dzięki - uznam to za komplement.


to było stwierdzenie faktu, nie chciałam Cię obrażać czy coś ;) Mój ex mnie nazywał swoim *beep* lewakiem, tak pieszczotliwie, żeby nie było.

Adashi napisał/a
Ależ Marcia, co też Marcia opowiada. Raz z Marcią rozmawiałem w realu i to nie za długo, ale to mi wystarczy, by stwierdzić,


By stwierdzić że osobowość sieciowo-forumowa jest imponująca :) Bo na spotkaniach forumowych nie ma szarej myszki, szara myszka jest w nowych, obcych środowiskach, potem czasem się oswajam. Szybciej albo wolniej.

Adashi - 29 Lipca 2009, 18:18

Martva napisał/a
to było stwierdzenie faktu, nie chciałam Cię obrażać czy coś :wink:

Bynajmniej się nie obrażam :)

Martva napisał/a
By stwierdzić że osobowość sieciowo-forumowa jest imponująca :)

hmm... akurat osobowość sieciowo-forumowa bywa niekiedy ciut irytująca (te ideolo biustonoszowe, ekshibicjonizm internetowy, chroniczna shortomania), ale to się wytnie :mrgreen: :wink: I nie wyskakuj mi z ładnym krzyżykiem w prawym, górnym rogu, też Cię lubię ;P:

hardgirl123 - 29 Lipca 2009, 18:26

a tak po prawdzie to większość rzeczy napisanych na forach nigdy nie zostałaby powiedziana w realu prosto w twarz :>
Martva - 29 Lipca 2009, 18:27

Adashi: Oj, jest imponująca w porównaniu z realową szarą myszą. czepiasz się :twisted: ;P:
Adashi - 29 Lipca 2009, 18:28

hardgirl123 napisał/a
a tak po prawdzie to większość rzeczy napisanych na forach nigdy nie zostałaby powiedziana w realu prosto w twarz :>
Bo ja wiem, aż takich szokujących wyznań albo inwektyw nikt tutaj nie serwuje.

Martva napisał/a
Oj, jest imponująca w porównaniu z realową szarą myszą. czepiasz się
Ale z jakim wdziękiem, co za finezja :wink: I wszystko w szczytnym celu :arrow: zmotywowania Cię do pracy! Miód, cud i orzeszki.
Martva - 29 Lipca 2009, 18:34

Na forum piszę co myślę.
W realu nie mówię co myślę, ale nie mówię również rzeczy których nie myślę.
W sieci jestem jak w realu. Tylko bardziej. Mocniej. Odważniej. Śmielej.

W sumie gdyby nie internet, pewnie siedziałabym zamknięta w skorupie i... i nie wiem co. Zrobiłam dzięki sieci ogromny krok do przodu, jeśli chodzi o nieśmiałość i wycofanie.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group