To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni

Adashi - 26 Lipca 2009, 14:13

Martva napisał/a
Ale chyba nie pójdę, bo jutro mam dokonać autoprezentacji na kursie. W sumie nie bardzo wiem jak, prowadzące coś mówiły żebym sobie nagrała zdjęcia prac i takie tam na płytkę

Może PowerPointa miały na myśli :roll:

Martva - 26 Lipca 2009, 14:19

Nie chce mi się bawić PP, mogę równie dobrze pokazać moją podstronę w Ale Ładne. Albo kilka zdjęć z galerii fotosikowej. Przecież nie chodzi o pokazanie wszystkiego co dotąd robiłam...
Adashi - 26 Lipca 2009, 14:29

Martva napisał/a
Nie chce mi się bawić PP, mogę równie dobrze pokazać moją podstronę w Ale Ładne. Albo kilka zdjęć z galerii fotosikowej.

Jakie "równie dobrze"? Kilka fotek w necie pokazać to każdy umie ;P: A jak zrobisz prezentację, to Cię panie pochwalą za animowane przejścia między slajdami, ładnie dobraną czcionkę i ogólnie całokształt. A ja Ci lizaka kupię, o! :wink:
Tu chodzi o to żeby się postarać, więc wykrzesaj z siebie trochę energii, pokaż że Ci zależy, a potem tak naładowana ruszaj poszukać pracy.

Martva - 26 Lipca 2009, 15:14

Kiedy mi nie zależy. I mi się nie chce. I nie mam (chyba) PP na lapku, a stacjonarny komp działa taaaak wolno że to potrwa milion lat. Nie mówiąc o tym że pokaz slajdów robiłam ostatnio jakieś dwa do trzech lat temu ;P:
Pewnie większe wrażenie zrobię i tak przynosząc pudełko z biżuterią osobistą i 40 numer SFFH, to bardziej namacalne niż jakieś tam slajdy :)

ihan - 26 Lipca 2009, 15:26

A widział ktoś kiedyś w realu taką autoprezentację w PP przy okazji starnia się o pracę? Nawet przy rozmowie kwalifikacyjnej na doktoraty w Europie, gdy wymagana jest prezentacja podanej wcześniej literatury kandydat ma to robić przy pomocy tablicy i kredy, prezentacja w PP nic nie mówi (co za problem ściągnąć skądś albo kupić?).
Martva - 26 Lipca 2009, 15:29

To chyba nie ma wiele wspólnego ze staraniem się o pracę jako takim, tylko żeby umieć coś o sobie powiedzieć. Bo my wszyscy mamy problemy z wiarą w siebie i nie znosimy się produkować publicznie.
ihan - 26 Lipca 2009, 15:32

Taka psychoanaliza za piątaka?
Martva - 26 Lipca 2009, 15:39

Coś w ten deseń :) i wmawianie ludziom że mają potencjał i dużo umieją ;)
dzejes - 26 Lipca 2009, 15:40

Martva napisał/a
Bo my wszyscy mamy problemy z wiarą w siebie i nie znosimy się produkować publicznie.


Napisała Martva na trzysta pięćdziesiątej szóstej stronie swojego bloga ;)

Martva - 26 Lipca 2009, 15:48

Ej, ale produkowanie się publicznie w sieci a produkowanie się publicznie w realu to jest gargantuicznie ogromna różnica.

EDIT: dwieście sześćdziesiątej siódmej!

Ziemniak - 26 Lipca 2009, 16:19

Martva napisał/a
dwieście sześćdziesiątej siódmej!


No dobra, w 10660 poście :twisted:

Martva - 26 Lipca 2009, 20:31

illianna napisał/a
jak sama nazwa wskazuje atakuje nerwy połowy ciała lewej lub prawej na wysokości pasa lub twarzy i boli tak, ze wyć się chce :mrgreen:


Boli mnie jeden punkt na wierzchu stopy, ale jak zaczął to rzeczywiście chciało mi się wyć, jak rozgrzana szpilka - myślałam że coś mnie zjada, ale nie znalazłam nic. Może jakaś niedorobiona autosugestia ;)

Idę myć włosy i kłaść się powoli, bo późno jest a czeka mnie błądzenie po Hucie jutro rano :)

Adashi - 27 Lipca 2009, 10:55

Martva napisał/a
Kiedy mi nie zależy. I mi się nie chce.

No i właśnie o to chodzi, bo przecież nie o jakąś tam prezentację w PP :roll:

hardgirl123 - 27 Lipca 2009, 13:38

Ja tam wolę "kreowac własną z**********ć" w świecie realnym. Bo w necie mozna napisać wszystko. Gros z tego co sie pisze nigdy nie zostanie powiedziane w realu, bo to zabraknie odwagi, bo będzie strach przed reakcją innych, etc.
Ja to przy byle okazji delikatnie napomykam o co cho :>
np nie dalej niż dziś u prawnika napomknełam że kończę studia, że powoli ruszam na podbój rynku pracy, że ma supermega wypasioną kancelarkę, etc :>
bo ma być fajnie, a żeby było fajnie należy to sobie uświadomić, a nie iść przez swiat z podkulonym ogonem i podciętymi skrzydłami. I to by było na tyle :>

Agi - 27 Lipca 2009, 13:56

hardgirl123 napisał/a
że ma supermega wypasioną kancelarkę, etc :>

Mina prawnika - bezcenna! :mrgreen:

hardgirl123 - 27 Lipca 2009, 14:07

Agi, był zadowolony i się pieknie do mnie uśmiechnał :>
a jeszcze bardziej bezcenna była moja mina jak spojrzałam na jego piękną dłoń i jak błysnął mi obraczką :> :>
echsz :>
ale mam nadzieję, że jeszcze kiedyś gho odwiedzę, w sprawach służbowych oczywiście :>

Martva - 27 Lipca 2009, 16:41

Adashi napisał/a
No i właśnie o to chodzi, bo przecież nie o jakąś tam prezentację w PP :roll:


Nie zależało mi na tym żeby zrobić prezentację, dla jasności.
Cóż, zdążyłam sobie odpalić moją podstronę w Ale Ładne i internet w sali komputerowej padł ;P: Więc poopowiadałam o mojej biżu, pokazałam zdjęcia i namacalne przykłady ;) , pokazałam 40 numer SFFH i jakoś przeżyłam komisyjne odczytanie 'Kroków' i tyle. Ciesze się że 'Świt' i 'Najpiękniejsza katastrofa' nie wyszły na papierze ;P: Z okazji braku internetu nie pokazałam moich blogów na bloxie, ale kolega który mnie szpieguje w sieci opowiedział o nich za mnie :)
Potem w ramach indywidualnych konsultacji porozmawiałam z panią psycholog, dowiedziałam się że mam największy potencjał z całej grupy tylko z wiarą w siebie chyba ciężko. No tak, chyba tak. I że może rzeczywiście jakaś działalność na własną rękę by była najlepsza, bo ja przecież mam taką artystyczną osobowość że nie wytrzymam na etacie robiąc coś czego nie lubię ;P:

Potem wróciłam do domu i oświadczyłam mamie że zawsze z ojcem umniejszali moje sukcesy. Jak dostałam czwórkę w szkole to zawsze było żartobliwie że dlaczego nie piątka. Jak robiłam bizu to fajna sprawa, ale poszłabym do pracy. jak wygrałam konkurs szortowy to tez fajnie, ale taki mały konkurs to nic ważnego. Jak poszłam w druku to oczywiście byli ze mnie dumni, ale eee tam, przecież nawet mi pismo nie zapłaciło. Mama się nawet trochę przejęła, zmieniłyśmy temat, a po 20 minutach wykrzyknęła triumfalnie 'ale przecież tata nosił twoją biżu do pracy!' :)

Zabrałyśmy piesa do weta, na spóźnione szczepienie na wściekłość i obejrzenie oka. W oko coś mu się stało na spacerze wczoraj, swędzi go i trzecia powieka mu wyłazi. Zupełnie sobie nie pozwolił obejrzeć, za to za każdym razem jak pani weterynarz (na zastępstwie za mojego ulubionego pana weterynarza, równie przemiła jak on) czymś szeleściła, to siadał i dawał jej łapę. Próbował też zjeść pęsetkę. Nigdy się nie zachowywał aż tak dziwnie, tylko próbował cichcem zwiać z gabinetu ;P: a teraz wyżebrał pół paczki jakichś chrupków dla niemowląt. Znaczy szczeniąt. Spryciarz. Dostaliśmy receptę na kropelki dooczne i chyba to będzie tak że mama na nim usiądzie a ja będę zakrapiać.

Adashi - 27 Lipca 2009, 22:34

Martva napisał/a
Nie zależało mi na tym żeby zrobić prezentację, dla jasności.

Dla jasności, chodziło o to, żeby Ci się chciało :arrow: iść do pracy lub w ogóle chociaż jej poszukać :wink: Nie żebym chciał Cię dołować, tak tylko mówię.

Martva - 28 Lipca 2009, 12:30

Ja bym w sumie poszła do pracy, tylko nie wiem do jakiej. A co do szukania, to przeglądam ogłoszenia oczywiście, natomiast aktywne szukanie typu chodzenie/dzwonienie gdzieś, ekhem... boję się.
I tak jestem chętniejsza do pracy niż reszta grupy, która otwarcie przyznaje że nie chce pracować. W ogóle.

Anonymous - 28 Lipca 2009, 12:38

Martva napisał/a
I tak jestem chętniejsza do pracy niż reszta grupy, która otwarcie przyznaje że nie chce pracować. W ogóle.

:lol:
Martva, bez obrazy, ale ile Ty dni do tej pory przepracowałaś w życiu, tak z ciekawości? Czemu nie szukasz pracy zgodnie ze swoim wykształceniem? Bo Ty chyba architekturę krajobrazu czy ogrodnictwo kończyłaś?

Martva - 28 Lipca 2009, 12:50

Więcej niż jedna z pań w mojej grupie, która ma lat 44 a nie przepracowała ani jednego dnia.
Miria napisał/a
Czemu nie szukasz pracy zgodnie ze swoim wykształceniem?


Bo zgodnie z moim wykształceniem mogę kosić trawniki za grosze, co mnie nie interesuje, i to jest chyba wszystko co znajduję w ogłoszeniach. Tzn jak szukają ogrodników, to właśnie do prac czysto fizycznych - i w rubryce 'wykształcenie' wpisują 'zawodowe' albo i 'podstawowe'.
Niestety człowiek idąc na studia czasem nie myśli o tym co będzie potem - ja myślałam 'ogrodnictwo, super, nauczą mnie o kwiatkach i będę projektować ogrody' a okazało się że ważniejsza od znajomości roślin była biochemia, która mi się nijak do niczego nie przydała, a zamiast projektowania musiałam zakuwać normy wysiewu marchwi. Łączę się w bólu z corpse jeśli chodzi o złe wybory edukacyjne, chociaż nijak nie mam pojęcia co bym wybrała teraz, gdybym mogła cofnąć czas.

Ozzborn - 28 Lipca 2009, 12:57

To ja siędopisuję do tego klubu. 3 lata licek z biotechnologii - nawet ciekawe rzeczy gdyby nie to, że kompletnie nie chcę spędzić życia w labie. Potem 1,5 roku na technologii żywności i tu już czysta nienawiść do pracy badawczej = brak mgr... choć tematyka może i ciekawa i przydatna ;] I 5 lat poooszło.
Ale nadrabiam teraz :)

Anonymous - 28 Lipca 2009, 13:01

Martva napisał/a
Więcej niż jedna z pań w mojej grupie, która ma lat 44 a nie przepracowała ani jednego dnia.

I idziesz w jej ślady? Twoja sprawa, oczywiście, ale czas biegnie i łatwiej nie będzie, tylko trudniej. I zawsze od czegoś trzeba zacząć. Ale najpierw chcieć i szukać, a Ty chyba nie bardzo... Ja tam rozumiem, też bym chętnie zrezygnowała z pracy, tyle, że cenię sobie możliwości, które mi ona daje a sama praca nie jest zła. Ty masz komfort bycia utrzymywaną przez rodziców i nie przeszkadza Ci to. Tylko czemu nie przyznać wprost, tylko wymyślać usprawiedliwienia? Tu na forum ludzie Ci mnóstwo pomysłów podawali, i zawsze jest jakieś ale...

illianna - 28 Lipca 2009, 14:16

Martva, nie przejmuj się Twoje biżu sprzedaje się dobrze, przecież to też praca :D

Miria, ja tam nie uważam że przechwalanie sie swoim nie dokońca szczęściem ma sens :mrgreen:
Miria napisał/a
też bym chętnie zrezygnowała z pracy, tyle, że cenię sobie możliwości, które mi ona daje a sama praca nie jest zła

hrabek - 28 Lipca 2009, 14:16

Miria napisał/a
Tu na forum ludzie Ci mnóstwo pomysłów podawali, i zawsze jest jakieś ale...


A im dalej w życiu tym więcej. Kiedyś trzeba pójść na swoje, utrzymać siebie i rodzinę. Teraz jest najlepszy czas do eksperymentowania - można sie zahaczyć gdzieś i jak nie pasuje, zrezygnować. Później, gdy ma się już zobowiązania finansowe (płaci czynsz, czy za jedzenie samemu), to trzeba tkwić w robocie, której się nie lubi, dopóki się lepszej nie znajdzie.
Nie ma czegoś takiego jak praca idealna. Choćbyś nie wiem, co robiła, w końcu ci się znudzi, będziesz miała słabszy okres, czy co jeszcze. Ale nie można z góry zakładać, że to na pewno będzie do d...
A próbowałaś zahaczyć się w jakimś biurze projektowym, które projektuje ogrody? Nawet za jakieś nędzne pieniądze, albo i za darmo nawet, skoro masz komfort mieszkania z rodzicami, w formie praktyki, żeby nabrać doświadczenia? Żeby twoje nazwisko zaczęło pojawiać się na projektach ogrodów -oczywiście nie od razu, ale z biegiem czasu, nawet małym drukiem, na samym spodzie? Nabranie doświadczenia jest bezcenne. Skoro masz taki problem ze znalezieniem pracy, to być może warto poświęcić nawet rok na coś takiego?

Anonymous - 28 Lipca 2009, 14:25

illianna napisał/a
Miria, ja tam nie uważam że przechwalanie sie swoim nie dokońca szczęściem ma sens :mrgreen:
Miria napisał/a:
też bym chętnie zrezygnowała z pracy, tyle, że cenię sobie możliwości, które mi ona daje a sama praca nie jest zła


Nie rozumiem tej wypowiedzi. Ja się czymś przechwalam? Chodzi mi o to, że każda praca ma swoje minusy i pewnie większość ludzi rzuciłaby ją bez mrugnięcia okiem, wygrawszy w totolotka, ale ma swoje bardzo istotne plusy - nie jesteś na niczyjej łasce, wydajesz kasę na co chcesz, masz satysfakcję z tego, że sobie radzisz itd. To jest ważne, IMO. Paca, którą się lubi, to dodatkowy bonus.

illianna - 28 Lipca 2009, 14:42

Miria napisał/a
Ty masz komfort bycia utrzymywaną przez rodziców i nie przeszkadza Ci to. Tylko czemu nie przyznać wprost, tylko wymyślać usprawiedliwienia? Tu na forum ludzie Ci mnóstwo pomysłów podawali, i zawsze jest jakieś ale...

Miria napisał/a
Ale najpierw chcieć i szukać, a Ty chyba nie bardzo...


o to mi chodziło, bo po pierwsze wcele nie wystarczy chieć aby móc, trzeba się jeszcze nie bać, o czym martva zdaje się pisała, po drugie jeśli byłaś kiedykolwiek na utrzymaniu u rodziców, to pewnie wiesz, że to wcale nie jest super, po trzecie moja wypowiedź była ironiczna, ironia polegała na tym, że tak jak martva wcale nie koniecznie jest leniwą pannicą dojącą starych na potęgę, której się tyłka nie chce ruszyć z domu i iść po pracę, tak samo bycie pracującą niezależną kobietą wcale różami usłane nie jest i nie rozwiązuje wszystkiego, bo wtedy wolałoby się w domu siedzieć, co sama zuważasz, wydawało mi się, że skoro dostrzegasz minusy swojej dobrej sytuacji to też powinnaś zobaczyć ciemną stronę sytuacji martvej i nie zakładać pewnych rzeczy z góry ;P:

Anonymous - 28 Lipca 2009, 15:41

illianna, z jednej strony Martva chce pracować a z drugiej nic nie robi, żeby pracę zdobyć, bo się boi zadzwonić. W życiu jest mnóstwo stresujących sytuacji, z którymi trzeba się zmierzyć, a wieczne uciekanie raczej do niczego nie prowadzi. Co do bycia lub niebycia na czyimś utrzymaniu, to każda sytuacja ma ciemną stronę, więc wybiera się to, co powoduje najmniejszy dyskomfort i tyle. Nie uważam, że Martva jest leniwą pannicą, myślę, że problem w czym innym, ale nie będę już rozwijać tematu.
gudrun - 28 Lipca 2009, 17:35

Wydaje mi się, że namawianie Martvej by poszła do jakiejś pracy przypomina namawianie Martvej, by znalazła męża i urodziła dzieci. Jak nie chce to tego nie zrobi i tyle. Nieważne, co się innym wydaje. Nie da się ukryć faktu, że są ludzie, którzy nie pracują i żyją.
Agi - 28 Lipca 2009, 17:40

Pracować można niekoniecznie na etacie, ważne żeby satysfakcja i pieniądze z tego były.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group