To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Ludzie z tamtej strony świata - Andrzej Sapkowski

agrafek - 9 Grudnia 2013, 10:18

Właśnie, gdy już skończyłem pisać, uświadomiłem sobie ogrom własnej mizoginii. Tyle, że Kozak pewnie podsumowałbym jak Domagalskiego, bo zajęła się innymi rzeczami niż literaturą (Ty wiesz, że znów pisze, z mojego punktu widzenia ostatnią jej nową rzeczą był trzeci "Nocarz", bo "Fiolet" to zdaje się rzecz wcześniejsza, tylko później ukończona i wydana, a "Pasia" to starożytność, co to ukazywała się w odcinkach na Fahrenheit).

Inna jest sprawa z Kossakowską. Ona rzeczywiście i szuka dla siebie ciągle nowej tematyki i pisze więcej od męża i cieszy się z grubsza uznaniem. Na listę niosących nadzieję należałoby więc wpisać i ją.

Czy ukazało się mało rozrywkowej fantastyki? Dobrej tak! Dobrej będzie, oczywiście, zawsze mało. Ba, mnie się zdaje, że Sapkowski i różni inni wielkie pustki uczynili w domu literatury rozrywkowej. Sami zobaczcie. U nas największym sukcesem rodzimego kryminału jest do cna koszmarna opowieść o tym, że życie jest brudne i podłe, a ludzie to wilcy, tylko wilcy zboczeni (gdyby ktoś Krajewskiego nie czytał, to takie streszczenie). Cała reszta kryminałów niemal zawsze prowadzi nas do wstrętnie skorumpowanego polityka, albo korzeni sięgających ubecji. Jest w całej pokomunistycznej literaturze kryminalnej jakiś zwyczajny komisarz rozwiązujący zwyczajną sprawę zwyczajnego morderstwa? Wiecie, podobny do tych bohaterów skandynawskich, w których zaczytują się dzisiaj Polacy.

A w fantastyce? Po Sapkowskim nadeszły tłumy epigonów. Przepadli, ale część pamięta po mistrzu, że prawdziwy bohater ceni zawsze słowa cyniczne i krytycznie się odnosi do rzeczywistości, oraz, że nie ma dobrej przygodówki bez mrugnięć okiem. Ćwiek niesie dumnie ten sztandar dalej. Prawie nie potrafimy pisać bez publicystyki. Chyba jeden jedyny Wegner zdaje się rozumieć, że przygoda potrafi cieszyć i wtedy, kiedy jest tylko przygodą.

Nie ma u nas (prawie) literatury rozrywkowej. Jest rozrywkowo- publicystyczna, rozrywkowo-postmodernistycznawa, rozrywkowo-kpiąca przez łzy i rozrywkowo-rozrywająca szaty.

Martva - 9 Grudnia 2013, 10:34

Orbitowski jest zdecydowanie za ciężki, żeby można go nazwać literaturą rozrywkową. Rozrywkowa to jest Brzezińska w wersji babuniojagódkowej (w innych niekoniecznie).
agrafek - 9 Grudnia 2013, 10:45

Heh, Brzezińskiej to ja właśnie czytałem "resztę". Dlatego brak Brzezińskiej (lubianej przeze mnie) na mojej liście.
Zresztą, tam wielu brak. Nie ująłem Uznańskiego, bo odkąd spróbował wesprzeć młode wydawnictwa, trochę przepadł na rynku (zresztą, czy "Herrenvolk" to rozrywka?). Nie ująłem Dębskiego, bo jemu też pisanie się znudziło. Piskorskiego nie ująłem, bo, niestety, wydaje mi się równie widoczny jak ostatnio Uznański.

Kruk Siwy - 9 Grudnia 2013, 10:46

Mówimy o EuGeniuszu Dębskim, jak rozumiem?
Witchma - 9 Grudnia 2013, 10:48

agrafek napisał/a
Piskorskiego nie ująłem, bo, niestety, wydaje mi się równie widoczny jak ostatnio Uznański.


Polecam "Cienioryt" wydany w niemłodym wydawnictwie :)

agrafek - 9 Grudnia 2013, 11:10

Kruk Siwy napisał/a
Mówimy o EuGeniuszu Dębskim, jak rozumiem?

EuGeniusza uwielbiałem w latach młodzieńczych. Potem skupił się na tłumaczeniach i z pisaniem było u niego już gorzej. FS starała się reanimować jego Owena Yeatsa, ale trudno to traktować jako nowości.

Rafał akurat bardziej działa w rozrywkowej fantastyce. Tyle, że nie wiem jak mu się to sprzedaje, więc nie wpisywałem go po stronie mocnych stron niosących nadzieję.

Witchma - "Cienioryt" jest zacny i warto go promować. Pech, że akurat ta powieść ukazała się w wydawnictwie niemal słynącym z tego, że nie bardzo widzi sens w promowaniu swoich autorów.

Kruk Siwy - 9 Grudnia 2013, 11:20

Zapewne jak wszystkim.

A w kwestii kryminałów zupełnie sięz tobą nie zgadzam. Owszem Krajewski jest jaki jest - a czytelnicy go uwielbiają i mdleją z zachwytu. Byłem zaproszony na tegoroczny Festiwal Kryminału i miałem okazję rozmawiać z "kryminalistami". Miłoszewski, Czubaj, Jodełka, Jaszczuk, Wroński (były fantasta) robią naprawdę dobrą robotę. Zbyt czarny i wstrętny obraz malujesz acan.

Jezebel - 9 Grudnia 2013, 11:24

agrafek napisał/a
Witchma - Cienioryt jest zacny i warto go promować. Pech, że akurat ta powieść ukazała się w wydawnictwie niemal słynącym z tego, że nie bardzo widzi sens w promowaniu swoich autorów.

A mnie się tam wydawało, że "Cienioryt" miał całkiem zacną promocję.

Witchma - 9 Grudnia 2013, 11:27

Nie wiem, czy jakoś wyjątkowo zacną, ale widziałam reklamy książki w kilku miejscach, a nawet wersja elektroniczna była promowana. Może wydawnictwo się uczy :)
agrafek - 9 Grudnia 2013, 12:24

Kruk Siwy napisał/a
Zapewne jak wszystkim.

A w kwestii kryminałów zupełnie sięz tobą nie zgadzam. Owszem Krajewski jest jaki jest - a czytelnicy go uwielbiają i mdleją z zachwytu. Byłem zaproszony na tegoroczny Festiwal Kryminału i miałem okazję rozmawiać z kryminalistami. Miłoszewski, Czubaj, Jodełka, Jaszczuk, Wroński (były fantasta) robią naprawdę dobrą robotę. Zbyt czarny i wstrętny obraz malujesz acan.


Miłoszewski to ten od "Uwikłania", gdzie stara ubecja ciągle nami rządzi? On raczej potwierdza moją tezę.
Nie twierdzę, że dobrych kryminałów, podobnie jak dobrej fantastyki nie ma. Twierdzę, że dobra rozrywka ciągle u nas nie jest li "jedynie" rozrywką, ale zawsze jest czymś, w czym "autor używając sztafażu... [tu wpisz dowolną nazwę]" stara się pisać coś więcej.
I oczywiście, możemy wyliczać nazwiska autorów. Tylko, niechże zna ich ktoś więcej niż fani. Tak, jak znani są Sapkowski, Dukaj, Krajewski i Miłoszewski. Z tych czterech tylko Sapek i Miłoszewski są rzeczywiście rozrywkowi i obaj są "uwikłani" w "coś więcej".

Kruk Siwy - 9 Grudnia 2013, 12:30

agrafek, nie jest tak, że jeśli ty kogoś nie czytasz to on nie istnieje i nie jest znany. Ogarnij się chłopie! I nie mogę się zgodzić co do sztafażu. Owszem, ludzie piszący kryminały czasem chcą zawrzeć w swym - jakby nie było literackim - dziele także inne treści. Jeśli to nie szkodzi rozrywce to czemu nie? Literatura się przenika i laboratoryjnie czystych form ze świecą szukać i w zasadzie nie ma takiej potrzeby. Te szwedzkie a właściwie nordyckie kryminały także przecież są w dużym stopniu powieściami obyczajowymi. Czysty kryminał dobrej klasy to ostatnio chyba Christe pisała. Wszystko się zmienia i wciąż trzeba szukać kluczy albo i wytrychów do wyobraźni czytelnika.
agrafek - 9 Grudnia 2013, 12:39

Ale ja nie mówię, że jak ja nie znam, to kogoś nie ma.

Mówię, że o Sapkowskim, Dukaju, Krajewskim i Miłoszewskim ochoczo rozmawiano w mediach tzw. głównego nurtu. I nie, że "pojawiła się recenzja", ale że oni (Miłoszewski być może dzięki ekranizacji) zaistnieli poza "fandomami". Tego nie da się powiedzieć np. o EuDębskim, Kossakowskiej, Wrońskim (choć o nim, może, trochę).

Czy "sztafaż" szkodzi, czy nie, to rzecz dyskusyjna. Np. pojawiają się głosy (także tu), że Sapkowskiemu może szkodzić. Patrząc w nieco inny sposób - Skandynawski kryminał zrobił karierę, bo jest uniwersalny. Kryminał zbyt mocno osadzony w lokalnym tu i teraz miałby z takim zrobieniem kariery trudniej (nie licząc anglojęzycznych, ale to inna bajka).

Kruk Siwy - 9 Grudnia 2013, 12:49

No, już chyba trochę zmeandrowaliśmy. Poza tym troszkę przestaję rozumieć. Czy tobie chodzi o dobrą rozrywkę czy o rozrywkę która będzie postrzegana przez siwobrodych profesorów za równą "literaturze wysokiej"? To wcale nie są kategorie tożsame. (Chociaż w jury Wielkiego Kalibru zasiada m.in prof. Mikołejko i pani Paradowska i parę innch godnych osób, które wyrażały się z wielką estymą o kryminale polskim zwłaszcza. Wyrażali się na falach radiowych stacji ogólnopolskich. I cóż kryminały o których mówili dalej są znane tylko fandomitom czy nie? To sprawa płynna i dyskusyjna.

Generalnie: uważasz, że literatury rozrywkowej na dobrym poziomie jest za mało i biadasz.
Ja: uważam, że literatury takowej jest dość mało ale mam to za zjawisko naturalne, tak jest było i będzie. A dobrych potencjalnych rozrywkowców mamy sporo czyli będzie skąd brać następnych Krajewskich, Sapkowskich, a nawet o zgrozo Wegnerów! Tylko niech ten rynek wreszcie się jakoś określi!

agrafek - 9 Grudnia 2013, 13:06

Jasne, że dyskusja się rozjechała, tak to z nimi bywa. Wyszliśmy od rozmowy Ziuty z Ihan, ja się do niej odniosłem i nagle zacząłem się zastanawiać, czy w ogóle u nas jest dobrze z literaturą rozrywkową. I wyszło mi, że nie. Nawet nie dlatego, że jej nie ma, ale dlatego, że jej nie ma zbyt wiele, a to, co jest pozostaje słabo widoczne (a to znaczy, że może się sprzedawać tak sobie). A potem poszło jak poszło.
Kruk Siwy - 9 Grudnia 2013, 13:15

Tak na marginesie to twoje zastrzeżenia do naszych kryminałów, że są zaściankowe tudzież nic tylko potwornie potworne bo odwołują się do ubecji są dość - wybacz! - zabawne. Tajemnice historii były i będą jednym z ulubionych tematów kryminalistów. Taki Stig Larsson - dość popularny, nespa? nawiązuje do hitlerowców, szpiegów ruskich z czasów zimnej wojny itp. Na terenie Szwecji prosim pana. Dlaczego nasze nawiązanie do NKwudzisty i ubeka ma deprecjonować polską książkę? Bo albowiem że co? Ważne jak się rzecz napisze i jak rozreklamuje.
No ale na tym chwilowo chyba zawieszę rozmowę, bo - proza życia - obiad stygnie! A do obiadu poczytam znowu Sapkowskiego.

agrafek - 9 Grudnia 2013, 13:34

Nie, ja nie pisałem, że "zaściankowe", tylko, że "hermetyczne".

No i Larsson jako autor od nawiązań wydaje mi się raczej humorystyczny. Tym bardziej, że kreowano go na gościa, który rozlicza się z mrocznymi wspomnieniami Szwecji. Zresztą, widzisz, o ile pamiętam, kreowano jako "pierwszego, który to robi". Na byciu "pierwszym" można się jeszcze wypromować, ale na byciu kolejnym?
Tymczasem u niego jeden Szwed współpracuje z Niemcami, obecnie częściej znanymi jako "naziści", bo... chce ratować Żydów, a drugi bo jest psychopatą - sadystą. Uśmiałem się nad tym "rozliczaniem".

Natomiast cała fabuła u Larssona jest już uniwersalna. Dla mnie lepszym przykładem byłby to Nesbo. U niego rzeczywiście masz ukazanie poważnego problemu współpracy Norwegów z Niemcami, bez żadnego wygładzania - że robiono to w dobrych celach, albo robili to psychopaci. U Nesbo jest ostro i ciężko. Ale osią całości jest jednak dość uniwersalistyczna koncepcja korumpowania przez zło, nawet, jeśli startowało się od w miarę dobrych intencji. I dlatego to się sprzedaje świetnie na całym świecie.

Natomiast, jeśli piszesz historię osadzoną przede wszystkim tu i teraz, z tak mocnym osadzeniem lokalności, że po jej odjęciu wiele nie zostaje, to może się okazać, że pewna lokalna egzotyka to za mało.

Ale, oczywiście, może przeze mnie przemawiać "uwikłanie" - znaczy więcej mnie razi u naszych, niż u cudzych. I fakt, aż mną zatrzęsło, gdy zrozumiałem, że całkiem fajny kryminał Miłoszewskiego zmierza w stronę zaprzeszłości niedawnej, bo mam tego lekki przesyt,

CzterySilnia - 9 Grudnia 2013, 22:56

Według mnie uniwersalność to sposób na biznes. Napiszesz coś, co można sobie dopasować do wszystkiego, to masz szansę na sukces (nie ten zacny program :twisted: ). Natomiast jeżeli piszesz, że tak to ujmę "folklorem", że połapią się lokalni, to sławę zyskasz co najwyżej wśród tych lokalnych. Tak to działa.

Wiadomo, zdarzają się wyjątki, a owe są jedynie potwierdzeniem reguły.

agrafek - 10 Grudnia 2013, 08:38

Pewnie jest trochę tak jak mówisz, chociaż trochę martwi mnie wizja wiata, w której autor przed napisaniem powieści mamrocze: "a tym razem napiszę coś globalnego, żeby czytali mnie w Usach". Niemniej czasem się tak dzieje. Np. był swego czasu pewien tłumacz wydający powieści między innymi pod nazwiskiem Jan Kraśko (być może to było prawdziwe). Stylizował je, w moim odczuciu, na MacLeana, bohaterami wszystkich czynił jakichś obcokrajowców działających na zachodzie. Choć sądzę, że jemu chodziło raczej o to, by zwiększyć dzięki temu sprzedaż w Polsce.

Metoda Sapkowskiego jest fajniejsza, bo on powrzucał masę pseudolokalizmów (czytając o wiedźminie masz uczucie, że AS opisuje jakiś słowiański świat, tyle, że to taka słowiańskawa nibylandia), ale zrobił to na tyle sprawie, że dawka egzotyki mogła być pociągająca dla zachodniego czytelnika, ale równocześnie nie sprawiała, iż świat był dla niego nieczytelny. W każdym razie tak mi się wydaje.

Luc du Lac - 10 Grudnia 2013, 08:44

agrafek napisał/a
Nie, ja nie pisałem, że zaściankowe, tylko, że hermetyczne.

No i Larsson jako autor od nawiązań wydaje mi się raczej humorystyczny. Tym bardziej, że kreowano go na gościa, który rozlicza się z mrocznymi wspomnieniami Szwecji. Zresztą, widzisz, o ile pamiętam, kreowano jako pierwszego, który to robi. Na byciu pierwszym można się jeszcze wypromować, ale na byciu kolejnym?


bo ja wiem... przede wszystkim wykreowano go na przeabsolutnego pisarza sensacji,
zrobiono ze sto programów o tym jakie jego książki są itp itd

wątek kolaboracji gdzieś się tam pojawia w tle - tak jak i w jego trylogii

Fidel-F2 - 10 Grudnia 2013, 08:45

agrafek napisał/a
był swego czasu pewien tłumacz wydający powieści między innymi pod nazwiskiem Jan Kraśko
Swego czasu (gdzieś w środkowej strefie lat 80') w loterii kioskowej wygrałem 150 zł. Byłem szczawik pani z kiosku nie chciała mi wypłacić całej sumy, że takie zasady, dałem się wpuścić w maliny bo byłem szczawik. W efekcie pani dała mi 40 zł i kryminał za 110 zł. Był to Geniusz z Kimberley, niejakiego Jonathana Trencha :P . W sumie nie wyszedłem na tym źle bo przeczytałem tę książkę ze trzy razy i zacząłem czytać kryminały, m.in. kilka tego pana.

sorry za dygresję

agrafek - 10 Grudnia 2013, 09:59

On jako Kraśko pisał zdaje się bardziej sensację, a jako Trench takie niby stylowe kryminały:).
m_m - 10 Grudnia 2013, 14:12

Było kilku rodzimych pisarzy piszących pod obcobrzmiącymi pseudonimami. Kojarzycie przeciez kto to Jack de Craft na przykład. :lol:
merula - 10 Grudnia 2013, 19:17

albo Joe Alex.
Rodion - 10 Grudnia 2013, 19:30

Tak zastanawiam sie, skoro juz na takie tematy zeszło, czemu nie wspomina sie tu o Waldemarze Łysiaku aka Waldemar Ballerhead czy o Marcinie Wolskim skoro juz zeszło na literature rozrywkowa na naszym podwórku.
I tak zasadniczo wróce do mojej wczesniejszej tezy ze nie ma w tej chwili nikogo kto przeskoczyłby Sapkowskiego w kreacji tak rozpoznawalnego bohatera i jak sie zdaje szybko nie bedzie.
Stad i częściowo problem.

feralny por. - 10 Grudnia 2013, 19:46

No właśnie miałem o Valdemarze Baldheadzie wspomnieć (Konkwista była niczego sobie , ale mnie ubiegłeś.
Fidel-F2 - 10 Grudnia 2013, 22:00

Ale Konkwista ma ze sto lat
feralny por. - 10 Grudnia 2013, 22:16

Ale fajna była.
Fidel-F2 - 10 Grudnia 2013, 23:32

fajna
agrafek - 11 Grudnia 2013, 09:28

Fajna była. Jak miałem... naście lat. Ale jak próbowałem wrócić do niej w zeszłym roku, to już nie podołałem. Właściwie Łysiak stosuje w niej podobne postmodernistyczne zagrania jak Sapkowski, ale robi to z mniejszym talentem. W efekcie powieść zmienia się w pokaz gagów.

Za to napisał, pod tym samym pseudonimem, zbiorek "Perfidia" i były tam rzeczy pisane na poważniej. Wspominam go jako zacny. Cztery teksty z tego zbiorku doczekały się adaptacji w teatrze telewizji, trzy z nich jako całkiem fajna seria pt. "Selekcja". Talar jako mega mafioso robił wtedy wrażenie.

Luc du Lac - 11 Grudnia 2013, 10:07

fajnie to On pisał o Napoleonie,
a po Stuleci Kłamców przestałem Go czytać



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group