Ludzie z tamtej strony świata - Szczepan Twardoch
Orbitoski - 21 Listopada 2006, 08:48 Temat postu: Szczepan Twardoch No i kolejny autor jest juz na forum.
Szczepanie, mów do nas!!!! Tylko błagam, nie po "ślónsku"!
Dunadan - 21 Listopada 2006, 09:33
No to moze zaczniemy od krytyki, coby nam sie autor nie rozleniwil
No wiec mnie sie 'Rondo...' nie podobalo. Tekst czytalem strasznie opornie, zwlaszcza przez pierwsza polowke - nudy takie ze hej... kojarzylo mi sie z tymi wszystkimi mlodymi polskami i innymi pozytywizmami... mam straszna awersje do tych dekadenckich bzdur :/ ot, tak juz po prostu mam.
Wiec zmuszalem sie zeby przeczytac i... no w sumie warto bylo. Bardzo ciekawa forma, ale nic ponadto. Poza tym to juz chyba gdzies bylo niemniej z pewnoscia tekst interesujacy i nietypowy, gdyby tylko w ciut innych klimatach ten pomysl zamiescic, wprowadzic wiecej sci-fi tudziez fantazy itp, itd... IMHO byloby cos baaardzo ciekawego
Czarny - 21 Listopada 2006, 09:52
Pozwolę sobie zacytować sam siebie (z wątku ocen numeru 12):
Cytat | Twardoch - Rondo na maszynę do pisania, papier i ołówek
Najlepszym słowem opisującym ten tekst jest - interesujące. Nie powaliło, ale i nie znudziło, takie właśnie dziwnawe, ciekawe. Napisane za to bardzo dobrze, szybko wchodziło. Jedno potknięcie: napis przy trapie dla vipów zapraszał z tego co pamiętam pasażerów first and second class. Po co więc Ci sami podróżni drugiej klasy tłoczyli się przy trapie z trzecioklasowcami |
No Istvan chyba mała wpadka
István - 21 Listopada 2006, 10:07
No to w kolejności:
Cytat | Tylko błagam, nie po ślónsku! |
A čamu ńy? Našyj godki ńy moš rod? Jerůna, chopie, jak ty se myślyš, že skiž tego jo inakšyj byda godou, toś je chyba gupi. Žech je Ślůnzok, to mům uobowiůnski ślůnskie.
No, kery Polok to pedźou?
Cytat | No wiec mnie sie 'Rondo...' nie podobalo. Tekst czytalem strasznie opornie, zwlaszcza przez pierwsza polowke - nudy takie ze hej... kojarzylo mi sie z tymi wszystkimi mlodymi polskami i innymi pozytywizmami... mam straszna awersje do tych dekadenckich bzdur :/ ot, tak juz po prostu mam. |
Cóż poradzę? Pozostaje mi przyjąć do wiadomości. Może następnym razem się koledze bardziej spodoba.
Cytat | wprowadzic wiecej sci-fi tudziez fantazy |
Tego obiecać nie mogę, niestety. Ja nie mam pojęcia jak się pisze science-fiction, tudzież fantasy, więc się nie będę na to porywał.
Cóż, każdy pisze tak, jak może
Obywatelu Redaktorze.
Cytat | No Istvan chyba mała wpadka |
Chyba nawet nie mała.
Dunadan - 21 Listopada 2006, 10:10
Alez nie chodzi o sci-fi czy fantasy. Tak po prostu chodzi jakos tekst widzialem w ten sposob ze fabula byla kompletnie nie wazna, wazne bylo tylko pokazanie samej formy... tak to troche odebralem
hrabek - 21 Listopada 2006, 10:12
Ja Ronda nie zdzierzylem. Doczytalem do polowy, ale zabila mnie fabula i poleglem. O wiele lepiej czytalo mi sie za to Zywot Sw. Felicjana czy jak to tam bylo. Opowiadanie napisane w podobnej technice, tyle ze tu zamiast przenikania rzeczywistosci byla manipulacja chronologia. Nie wiem, czy zostalem za bardzo zmanipulowany, bo na koniec zostalem z mysla: "i co, to juz? ale o co chodzilo"? Zupelnie w samej koncowce sie pogubilem. Ale do koncowki czytalo sie bardzo fajnie.
István - 21 Listopada 2006, 10:14
Cytat | jakos tekst widzialem w ten sposob ze fabula byla kompletnie nie wazna, wazne bylo tylko pokazanie samej formy... tak to troche odebralem |
Jednej rzeczy autor robić nie może: polemizować z wrażeniem czytelnika, tudzież dokonywać autoegzegezy. Skoro kolega tak odebrał moje opowiadanie, to ja muszę to przyjąć do wiadomości po prostu.
Tekst mówi sam za siebie, nie może mieć w osobie autora rzecznika.
NURS - 21 Listopada 2006, 11:09
Istwan, wzorem spoleczności netowych badź bezpośredni. tutaj wszyscy są na ty.
I proszę w ramach autoegzegezy o opisanie wlasnych dokonań na przestrzeni dziejów
István - 21 Listopada 2006, 11:35
Robert, to znaczy że trzecioosobowa forma per "kolega" też nie jest koszer? No dobra, postaram się... Ja to bym najchętniej z wszystkimi był na "pan"...
A co do moich dokonań na przestrzeni dziejów, to, jak rozumiem, nie chodzi o zajęcie w 1988 roku II miejsca w gminnych zawodach szachowych juniorów?
A szkoda...
Jeśli chodzi o literaturę, to nie ma o czym gadać. Trzy opowiadania u Ciebie, trzy u Maćka, jedno w FA-arcie, dwa w antologiach, książka w Fabryce.
Na wiosnę będzie książka w "Supernowej" i druga w "Dolnośląskim". Szczególnie z tą drugą, pt. "Epifania wikarego Trzaski" łączę spore nadzieje. Z Bożą pomocą może w przyszłym roku napiszę wreszcie doktorat.
Tyle. Oprócz tego uprawiam, chociaż ostatnio mniej, mejnstrimową publicystykę w różnych gazetkach. Mam stały felieton w "Broni i Amunicji" i "Christianitas", w którym to "C" zostałem ostatnio również redaktorem działu literackiego. Dla czytelników SFFH w związku z tym może być interesujący fakt, że w początkach 2007 w "Christianitas" ukaże się opowiadanie Orbita, a być może już od następnego numeru w "C" będzie na stałe ukazywało się "Nowe Średniowiecze" Jęczmyka.
Wytłumaczę się jeszcze przy okazji z tego, że nie umiem pisać s-f, ani fantasy. Uwielbiam fantastykę, na fantastyce się wychowałem, chociaż, oczywiście, nie jest to jedyna literatura jaką czytuję, bo jednak Juengera, Manna czy Maraiego czytuję częściej.
Uważam natomiast, że pisanie dobrej fantastyki jest piekielnie trudne. Tutaj podziwiam niezmiernie Jacka Dukaja, który jest dla mnie zasadniczo wzorem, jak należy dobrą fantastykę wymyślać i pisać. A że ja tak nie umiem, za wysokie progi, to trzymam się tego, w ramach czego w miarę jakoś sprawnie się poruszam, czyli pogranicza.
Moja "Epifania..." w ogóle nie będzie fantastyczna chyba, chociaż sam nie wiem, niech Orbitowski powie, czy to jest fantastyka, bo ja się nie znam. "Sternberg" natomiast to jakieś tam, powiedzmy, dojrzalsze rozwinięcie koncepcji pisarskich z "Obłędu...".
gorat - 21 Listopada 2006, 11:39
István
Cytat | w początkach 2007 w Christianitas ukaże się opowiadanie Orbita, a być może już od następnego numeru w C będzie na stałe ukazywało się Nowe Średniowiecze Jęczmyka. |
Można toto dostać w Empiku i za ile? I może opisz dokładniej ten dział.
Orbitoski - 21 Listopada 2006, 11:42
Cholera wie, czy Epifania jest fantastyką, ale tu wchodzą kwestie definicyjne. Wiem jedno - książka ta opisuje pewną niesamowitość naszego świata, od której nie wolno odwracac oczu.
István - 21 Listopada 2006, 11:42
W empikach dostać można. A opisywać jeszcze nie ma czego, albowiem dział literacki w "Christianitas" dopiero się wykluwa - nawet nie wiem jeszcze, czy bedzie coś w nowym numerze, czy nie. Się okaże za tydzień lub dwa.
mawete - 21 Listopada 2006, 11:57
To może kilka historycznych zdjęć
Orbitoski i István na Polconie 2006
Lu, dzejes, Orbitoski, István i piękniejsza połowa Istvána, oczywiście również na Polconie.
dagra - 21 Listopada 2006, 14:48
Miesiąc minął od przeczytania "Ronda..." a wciąż jestem pod jego wrażeniem.
Gdyby takich tekstów było w fantastyce więcej nie byłaby imo takim "gettem".
Mogę zacytować fragmenty własnego posta? Mogę mogę?
Cytat | Jest ciekawe, ma piękny język i zajmującą konstrukcję, jednocześnie nie jest przekombinowane.
Mnóstwo ironii, wnikliwych obserwacji, drobiazgów budujących nastrój i rysujących bohatera.
Kapitalna scena, gdy R. wchodzi do łazienki i widzi myjącą się pokojówkę, niezgrabnie wygiętą. Parę słów, a powiedziane mnóstwo rzeczy - o nim, o niej, o seksualności w wymiarze ogólnym.
Ja jednak (...) miałem w swoim egoizmie pewną radykalną bezwzględnosć, która pozwalała zawsze we własnych oczach postawić sie w sytuacji pokrzywdzonego - mnóstwo takich smaczków.
A smaczkami są nie dlatego, że odkrywcze, ale że napisane tak prosto, w takiej mnogości i wbudowane w tekst pięknie. |
A cytuję, żeby mieć pretekst do powtórzenia swojego pytania:
Cytat | Nie dotarł do mnie cel umieszczenia scen rodem z Kary większej.
Nawiązanie zbyt czytelne, żeby było przypadkowe.
Ale dla mnie nic z tego fragmentu nie wynika.
Ok, R. chciał uciec, ale nie ma ucieczki; sami wymierzamy sobie karę bo od siebie nie uciekniemy; nasza własna kara - odbywająca sie w nas samych jest najgorsza i nie ma co cwaniakować; wszystko toczy sie i tak w naszej głowie, a rzeczywistość to tylko... itd; cykl sie zamknął i powtarzać się będzie...
Ale co wynika z tego fragmentu? Jest on dla rozwoju fabuły nieznaczący. |
Ja rozumiem - tekst ma przemawiać własnym głosem, napisane - poszłooo do ludu - i niech lud robi z nim co chce.
Ale.
Naprawdę myślę o tym opku i bardzo bym chciała wiedzieć - dlaczego taki fragment?
Rzecz jasna - jeśli autor ani myśli opowiadać co myślał pisząc - rozumiem i zgoda.
(eee...chociaż na priva...?) khem...dobra, już cicho jestem
Angelus - 21 Listopada 2006, 15:05
Pierwszym tekstem Szczepana z jakim sie zetknelam bylo Rondo... i uznalam ten tekst za najlepszy w numerze SFFH. Zdanie to podtrzymuje. Tekst zaintrygowal mnie od samego poczatku, zainteresowal zarowno trescia jak i forma, ktora stworzyla klimat czegos niepokojacego, tajemniczego, groznego... Wciagnelo mnie i nie chcialo puscic do samego konca. Poczulam jakbym dostala obuchem w leb i choc to brzmi masohistycznie, uczucie to bylo przyjemne. Juz dawno, zaden tekst mnie tak nie zwalil z nog, dlatego uznalam, ze oto doswiadczylam czegos wspanialego i ze teraz bede czytac wszystko autorstwa Szczepana, co wpadnie mi w lapki. No i wczoraj przeczytalam Zywot i smierc sw. Felicjana i choc czytalo sie dobrze, to jednak tematyka srednio mnie zainteresowala i cale to nawrocenie ubeka... moze takie rzeczy sie dzialy, moze sie dzieja, ale mnie to nie przekonalo. Uwazam ten tekst za slabszy od Ronda, jakis taki zwyczajny, ot, historyjka o PRL-u i nawroconym "synu marnotrawnym".Nic zaskakujacego, nic nadzwyczajnego, nic, co by mnie walnelo w leb i zafascynowalo.(Moze juz za duzo tekstow o nawroconych zlych facetach mialam okazje czytac.) I oto mam zagwostke, mam 2 opka jednego autora, ktore wywolaly we mnie skrajne emocje.Jedno mnie zachwycilo, drugie jest mi zupelnie obojetne, ot, bylo milo ale sie skonczylo i nie czuje z tego powodu smutku.
Mysle jednak, ze nadal bede wypatrywac tworczosci Szczepana i czekac na kolejny cios z jego reki. Wal mocno i patrz czy rowno puchnie István!
MrMorgenstern - 21 Listopada 2006, 15:36
Gratuluję dobrego opka, Autorze!
Ciekawy bohater, budzący sympatię.
Trochę mnie zirytowała wstawka, kiedy bohater chciał się rozprawić z kochanką swej własnej żony... Twe słowa, o tym, czego teraz nie opiszesz... cholera, a co złego w seksie... i to z kochanką własnej żony
István - 21 Listopada 2006, 17:34
Cytat | I oto mam zagwostke, mam 2 opka jednego autora, ktore wywolaly we mnie skrajne emocje. |
A widzi Koleżanka, to prosto wytłumaczyć, albowiem podczas pisania "Ronda..." znajdowałem się w zupełnie innym stanie psychicznym, niż podczas pisania "Felicjana".
Felicjan to prosta, uczciwa, rozrywkowa historyjka, napisana w pięknej chatce z widokiem na włoskie Alpy, podczas dobrego czasu wypełnionego wakacjami i winem.
"Rondo..." natomiast to efekt doświadczenia stanu, który św. Jan od Krzyża nazywa "nocą ciemną". Noc ciemna to taka epifania Zła, dotknięcie tajemnicy grzechu. Widocznie literackie efekty takich przeżyć bardziej koleżance odpowiadją.
To poniekąd jest również odpowiedź na pytanie Dagry:
Cytat | Nie dotarł do mnie cel umieszczenia scen rodem z Kary większej.
Nawiązanie zbyt czytelne, żeby było przypadkowe.
Ale dla mnie nic z tego fragmentu nie wynika. |
Niech będzie, sam się zegzegezuję. Sceny na statku, w których nawiązałem do "Kary większej", ale jakoś pozaświadomie - bo "Karę.." oczywiście znam, Huberatha bardzo lubię i cenię, a zbieżność tych scen jest oczywista, ale ja tego nie planowałem - są elementem piekła, do którego trafia literat-egotyk. Elementem - piekłem jest tutaj całe opowiadanie, wieczność i nieskończoność piekielnej kary zawiera się tutaj w tytułowym rondzie, z którego bohater nie może się wyrwać, pisząc swoją karę samemu.
Gomez-Davilla napisał, ze "współczesność nie zostanie ukarana, ona sama jest karą" i o to mi, mniej więcej, chodziło.
Kod | Orbitoski i István na Polconie 2006 |
Tak, to rzeczywiście ja, w całej mojej obszernej i rozłożystej osobie.
Aga - 21 Listopada 2006, 18:27
To ja też wtrącę dwa słówka. "Rondo..." jest niesamowite. Wsiąkłam od pierwszego zdania i tak mnie to trzymało aż do ostatniego. To może ja siebie samą zacytuję:
Cytat | Czytając Rondo, z każdym zdaniem szczęka opadała mi niżej i niżej. Świetnie napisane, to popis warsztatu autora. Postacie są wyraźnie nakreślone, chociaż wszystkie kobiety jak jeden mąż piękne Nie przesadzamy aby? Tak czy inaczej, chociaż fabuła nie gra tutaj głównej roli, jestem pod ogromnym wrażeniem. Trochę mało w tym tekście fantastyki, ale to naprawdę nie ma dla mnie większego znacznienia. Pożarłam ten tekst i chcę więcej. |
dagra - 21 Listopada 2006, 18:49
Dziękuję pięknie.
********
A tak z lekka a propos Polconu...
Miałam okazję, na ostatnim Pyrkonie, posłuchać dyskusji, w której uczestniczył m.in. Szczepan Twardoch. Było to jedno z najciekawszych spotkań na Pyrkonie, rozmowa merytoryczna i sensowna, panowie interesująco wypełnili czas.
A Szczepan zwrócił moją uwagę zrównoważeniem, kulturą wypowiedzi, spokojem. Lubię gdy ludzie mówią żeby przekazać jakąś myśl, a nie po to, żeby słuchać własnego głosu. Miłe wspomnienie.
Fidel-F2 - 21 Listopada 2006, 18:54
Witam.
Wsześniej czytałem tylko "Obłęd..." rewelacja, "Rondo..." potwierdza tylko klasę... Jestem zachwycony językiem, sam cukier w cukrze. Tak trzymać
Pako - 21 Listopada 2006, 20:10
To ja powiem tak:
Bracie ślonzoku, jak yno sie naucza atkie śmiyszne czcionki wstawiać, to tyż moga zacznyć tak godać. Ale i tak zdowo mi sie, że nic a nic ci dorównaźć nei byda w stanie.
A tak ontop, Obłęd - opowiadanie - bardzo dobre. Rozejrzę się za "pełna wersją"
gorat - 21 Listopada 2006, 20:15
Pako, strona kodowa Twoją przyjaciółką
Fa!Art do odnalezienia... zaraza, że też obecność autora skłania do nadrabiania dawno zapomnianych zaległości
István - 22 Listopada 2006, 02:19
Za komplementy dziękuję wszystkim pięknie. Cieszę się, że "Rondo..." się podobało.
Cytat | Bracie ślonzoku, jak yno sie naucza atkie śmiyszne czcionki wstawiać, to tyż moga zacznyć tak godać. Ale i tak zdowo mi sie, że nic a nic ci dorównaźć nei byda w stanie. |
Synek, tyś je ze Lubůmie? Moja starka śe tam rodźyly. Zajta ze ślůnskimi buchštabami i couki šrajbůng ślůnski poradźyš se we internecu počitać, sam: http://punasymu.com
Jo žech miou inakšy šrajbůng, coch go ekstra do moi kśůnžki narychtowou, ale žech znaloz tyn istny, co go juž ludźe stosujům, to tyž žech go začůn použiwać, wele ńy robić garusu ze našům godkům.
Cytat | a!Art do odnalezienia... zaraza, że też obecność autora skłania do nadrabiania dawno zapomnianych zaległości |
Spieszę donieść, że opowiadanie z FA-Artu, może sobie Kolega, i inni zainteresowani, jeśli są tacy, przeczytać w moim dzienniczku, tutaj: www.dziennik.twardoch.pl
Gdzieś tam sobie jest, na dole.
Swoją drogą, "Exodus" to moje najbardziej osobiste opowiadanie, Orbitowski twierdzi, że najlepsze (ale się myli, jednak).
Ziuta - 22 Listopada 2006, 10:16
Ja się zgadzam, że "Exodus" jest najlepszy. Ewentualnie mógłbym zmienić ocenę na rzecz któregoś z tekstów, których jeszcze nie czytałem.
I chyba się wszystkim spodoba stary lwowski żarcik
Orkiestra kopalniana na Śląsku. Próba, wchodzi dyrygent.
- Gutan tag, kapela!
- Guten tag, herr kapelmeister!
- Alles Fertig?
- Ja, Fertig!
- Also: ens, zwei, drei..
- Boże coś Polskę...
Pako - 22 Listopada 2006, 10:38
A na dyć, żeh je! Libůmio, kole Ratibora i Wodzisławia. Stůnd yno porzůndni ludzie idom w świat. Jakbyś kedy do mojej wsi przijechoł, to powiydz, sie spotůmy.
I ni pierona nie umia tym szrajbungym pisać. Fonetycznie pierońsko łatwyj śe pisze, nie trza kombinować co kaj i jako. Kurde, trza mi sie nauczyć ślůnskiego porzůndnie, bo widzam, że inksi lepszy ody mnie godać umiom, a dyć to jo na ślůnsku miyszkom!
Edit:
Ziuta, bno widzisz... Ślůnzok to tyż je Polok, ale Polok to ni ma zaroz Ślůnzok. Ślůnzokiym to sie trza urodzić, Ślůnsk trza kochać. Ale wy, gorole, tego nie zrozumicie.
Aga - 22 Listopada 2006, 12:52
Ziuta, kawał stary, ale moją matkę doprowadził do łez ze śmiechu. Istvan, Pako, jestem pełna podziwu. Ja rozumiem, co piszecie, ale żeby tak sama... Nie potrafiłabym.
Pako - 22 Listopada 2006, 13:00
Ah.. Aga, ja tam tylko głowę chylę przed Istvanem, bo to co ja robię, to jest kropla w morzu tego, co robi Szczepan A śląski język jest świetny, tylko osobiście uważam, że strasznie cięzko się w nim pisze, trzeba by używać liter polskich czeskich i niemieckich jednocześnie, a na zapisanie jednego wyrazu czasem może się okazać, że jest kilka możliwości. Mówi się nim za to łatwiej
Jak tak czytam własne posty.. po polsku idzie mi lepiej Ale się nauczę, się nauczę
Orbitoski - 22 Listopada 2006, 13:06
*beep* jest text z Małodobrego
Angelus - 22 Listopada 2006, 14:29
Dzieki za odpowiedz István. Tak wlasnie czulam podczas lektury jakby Rondo i Zywot napisaly 2 rozne osoby. Teraz sprawa sie wyjasnila. To prawda, ze wole te mroczne klimaty Ronda od opowiastki o nawroconym ubeku. Mnie po prostu juz ta tematyka nie rusza. W latach 90-tych bylo to ciekawe, wtedy powstawaly filmy o podobnej tematyce i chyba mam przesyt i tyle. Pod wzgledem warsztatowym przyczepic sie nie moge ale temat mi nie podszedl i stad moj taki a nie inny odbior tego opka.
I blagam, nie mow do mnie per "kolezanko", bo chyba oszaleje. Angelus jestem, ok?
GeedieZ - 24 Listopada 2006, 09:40
Aż dziw bierze, że tylko Fidel-F2 wspomniał dotychczas o książce Istvána - "Obłęd rotmistrza von Egern". Co najbardziej mi się w niej podobało, to fakt, iż bohater zawsze postawiony był w sytuacji bez wyjścia. To chyba jeden z nielicznych przypadków blurba*, który się sprawdza. Tak czy siak od momentu przeczytania tej książki jestem wiernym fanem Istvána i staram się czytać wszystkie jego dzieła, które wpadną mi w ręce. Żeby nie było za słodko, to "Żywot i smierć świętego Felicjana" już mi się znacznie mniej podobał. Zdecydowanie wolę pesymistyczne, czarne przygody Rotmistrza. I tu pytanie: czy planujesz wrócić jeszcze do tej postaci lub ewentualnie napisać coś podobnego?
*blurb - informacja na okładce
|
|
|