Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Marcin Mortka - "Karaibska krucjata".
Logan - 15 Października 2005, 16:56 Temat postu: Marcin Mortka - "Karaibska krucjata". Mam sentyment do piratów, korsarzy i wszelkiego typu morskich rozbójników. Jak byłem mały to zawsze oglądałem w tv filmy o piratach, a moim ulubionym był "Karmazynowy pirat" z Burtem Lancasterem. Później doszli "Piraci" Romana Polańskiego, a całkiem niedawno "Piraci z Karaibów" Verbinskiego. Dodam jeszcze, że całkiem niedawno zagrywałem sie w "Piratów" Sida Meiera w wersji na x-boxa. Wszystko to złożyło się na to, że kiedy u NURS-a na półce zobaczyłem "Karaibską krucjatę" Marcina Mortki bez wahania sobie ją zawłaszczyłem.
Twórczość Marcina Mortki lubię. Podobały mi się obywda tomy jego skandynawskiej sagi, opowiadania publikowane tu i ówdie, dlatego też w lekturze zagłębiłem się z największą przyjemnością. I nie zawiodłem się. Barwne postaci, świetne opisy i humor tryskający z kart powieści spowodowały, iż na kilka godzin zapomniałem o bożym świecie. Polubiłem bohaterów opisanych w tej opowieści i z niecierpliwością będę czekał na ich dalsze przygody, gdyż "karaibska krucjata" nosi podtytuł "Płonący union" Jack" i jest pierwszą częścią z... No właśnie, ilu? Tego nie wiem, ale mam nadzieję iz dowiem się niedługo. W oczekiwaniu na kontynuację pogram sobie na konsoli w "Piratów", a w tle będzie grał najbardziej piracki zespół świata czyli "Running Wild".
Margot - 15 Października 2005, 18:07
Intrygujesz mnie, Loganie. Przymierzam się do Mortka session => bo oprócz opowiadań nie czytałam jeszcze żadnej dłuższej formy tego autora, więc mam zamiar od razu hurtem łyknąć...
No, właśnie - da się "łyknąć"? Z tego, co piszesz, to właśnie na takie czytanie należy liczyć ))
edit: Autora proszę o wybaczenie za pomyłkę w zapisie nazwiska.
Logan - 15 Października 2005, 18:16
Cytat | No, właśnie - da się łyknąć? |
Nie tylko się da, ale też trzeba łyknąć.
Przyznam szczerze, że do "Ostatniej sagi" przymierzałem się dwa razy. Pierwszym razem jakoś mnie odrzucało, później wciągnęło totalnie, tak więc "Wojnę runów" łyknąłem bez przestojów i bez wahania. "Karaibska krucjata" zaczyna sie jak zwykła powieść awanturnicza, ale później ze strony na stronę robi się coraz ciekawiej. Moim zdaniem powieści Mortki są z gatunku "Must read". Polecam bez wahania.
Vanin - 16 Października 2005, 14:44
Margot napisał/a | No, właśnie - da się łyknąć? |
Przypuszczam, że każdy to "łyknie", tylko nie ty, bo to jest literatura w stylu "Wygnańca". Lekka, łatwa i przyjemna, daleka od Wielkiej Literatury, jak nie przeczytasz, to w żaden sposób cię to nie zuboży, podobnie jak lektura kolejnej części cię nie wzbogaci. Po prostu, to jest rewelacyjna zabawa na jeden, góra dwa wieczory, o której raczej szybko się zapomina.
Dla każdego kto do takich pozycji podchodzi w ten sposób, wybór idealny. Ja czekam na część drugą.
Margot - 16 Października 2005, 17:37
Znaczy: tak samo pusta emocjonalnie, bez napięć i pełna stereotypów, Vaninie? No, to szkoda...
BTW. I Ty, Vaninie, tutaj...
Logan - 16 Października 2005, 17:40
No i Margot masz dylemat. Czytać czy nie czytać.
Decyzja należy do Ciebie.
Vanin - 16 Października 2005, 17:44
Margot napisał/a | pełna stereotypów, Vaninie? |
Zwłaszcza stereotypów, zwłaszcza. W dosłownym znaczeniu
Margot - 16 Października 2005, 17:51
Vanin napisał/a | Margot napisał/a | pełna stereotypów, Vaninie? |
Zwłaszcza stereotypów, zwłaszcza. W dosłownym znaczeniu |
Znaczy: trójwymiarowych typów? To już coś - przynajmniej nie ma prostego i nudnego do imentu manicheizmu Ale to już jest różnicujące w stosunku do "Wygnańca"
Teofil - 27 Października 2005, 13:15
Znam wszystkie trzy powieści Mortki. I mam wrażenie, że coś jest nie tak. Pisarz powinien być coraz lepszy, z książki na książkę - a według mnie jest odwrotnie. Ostatnia saga ma pełnowymiarowych bohaterów z krwi i kości, czytając powieść towarzyszę każdemu z nich, rozumiem go, czuję jego emocje. W Wojnie runów - już mniej. W Karaibskiej krucjacie - wcale. Tam już są tylko wydarzenia, zwroty akcji - ale postacie nic dla mnie nie znaczą. Są dwuwymiarowe, płaskie. Oczywiście to wciąż jest dobra literatura rozrywkowa, ale bez tego czegoś, co sprawia, że powieść może być czymś więcej niż rozrywką.
kruczywiatr - 29 Października 2005, 17:12
Natrafiłem na recenzję owej książki i wygląda ona zachęcająco:
http://ksiazki.wp.pl/kata...d=427&kol=2&s=0
dalambert - 11 Stycznia 2012, 12:01
Bedzie nie o "krucjacie..." /tyż pikna/ ale o "Impostorach" ze zbiorku "Starsznie mi się podobasz", otóż znakomity to "tolkienowski" żart i dobrze napisany. Tym bardziej błyszczy na tle dwu częściowej grunwaldzkiej pomyłki która ukazała się w X i XI miesięcznych numerach SFF&H.
Widac co Szanowny umie pisać / to w obu przypadkach/ ale jak leci po bandzie, to idzie kiepsko / naprawdę danie nie może składać się z samej soli/, a jak jeno danie doprawia to, aż palce lizać
|
|
|