Mechaniczna pomarańcza [film] - Raport mniejszości - najlepszy film SF Spielberga?
Romek P. - 14 Października 2005, 21:58 Temat postu: Raport mniejszości - najlepszy film SF Spielberga? Wiecie co? Obejrzałem ten film po raz kolejny - i pomimo paru wpadek stwierdzam, że coraz bardziej mi się podoba.
Moim zdaniem, to najlepszy film fantastyczny Spielberga.
Logan - 14 Października 2005, 22:07
A ileż on tych filmów fantastycznych nakręcił? W sumie pięć? Indiany Jonesa nie liczę. Nieważne. Mnie "Raport" podobał się z kilku względów. Spielberg nie wsadził tam żadnych scenek z dzieciakami,, tak jak to było w "E.T" czy "Klapie światów". Sam nie wiem dlaczego, ale takie wstawki w jego filmach działały na mnie wymiotnie. Kamiński zrobił naprawdę niezłe zdjęcia, a i sama wizja tego świata jakoś trafiła mi do przekonania. Przeróbka sceny z Hitchcocka to mistrzostwo świata.
Romek P. - 14 Października 2005, 22:12
Logan napisał/a | A ileż on tych filmów fantastycznych nakręcił? W sumie pięć? Indiany Jonesa nie liczę. Nieważne. Mnie Raport podobał się z kilku względów. Spielberg nie wsadził tam żadnych scenek z dzieciakami,, tak jak to było w E.T czy Klapie światów. Sam nie wiem dlaczego, ale takie wstawki w jego filmach działały na mnie wymiotnie. Kamiński zrobił naprawdę niezłe zdjęcia, a i sama wizja tego świata jakoś trafiła mi do przekonania. Przeróbka sceny z Hitchcocka to mistrzostwo świata. |
Wymieniłeś wiele powodów, dla których ten film robi na mnie wielkie wrażenie. Ale największe robi jego wymowa. Cóż, nawołuje sie u nas o sprawiedliwość, o utwardzenie prawa... ja nawet nie jestem przeciw. Ale Spielberg pokazał, że granica pomiędzy prawem a przestępstwem bywa nieostra, a są też nadużycia, które trzeba wkalkulować w system. Dla mnie najbardziej przerażające są kwestie takie jak (cytuję z pamięci, więc niedokładnie, sorry), "Sprawiedliwość nie znosi wątpliwości" i podobne.
To jest film bardzo serio. Zimny, ale... porusza mnie, ilekroć go oglądam.
Logan - 14 Października 2005, 22:20
Pokazał Spielberg też jedną rzecz. "System jest doskonały, to zawodzą ludzie" czy jak to brzmiało. Otóż Spielberg pokazał, że wbrew pozorom system też nie bywa doskonały pomimo wielu zabezpieczeń, że to często ci ułomni ludzie stanowią dobre zabezpieczenie. W "Raporcie" pokazał, że pomimo doskonałego środka jakim są prekognici, da się wszystko obejść, że nie da się przewidzieć wszystkich możliwości, że wbrew pozorom doskonałość to iluzja.
Zupełnie inną kwestią jest to, czy faktycznie przewidziane wydarzenia muszą się zdarzyć. Istnieje przaecież wiele zmiennych których nie da się przewidzieć.
Romek P. - 14 Października 2005, 22:26
Pokazał Spielberg też jedną rzecz. System jest doskonały, to zawodzą ludzie czy jak to brzmiało. Otóż Spielberg pokazał, że wbrew pozorom system też nie bywa doskonały pomimo wielu zabezpieczeń, że to często ci ułomni ludzie stanowią dobre zabezpieczenie. W Raporcie pokazał, że pomimo doskonałego środka jakim są prekognici, da się wszystko obejść, że nie da się przewidzieć wszystkich możliwości, że wbrew pozorom doskonałość to iluzja.
Zupełnie inną kwestią jest to, czy faktycznie przewidziane wydarzenia muszą się zdarzyć. Istnieje przaecież wiele zmiennych których nie da się przewidzieć.
No właśnie w tym rzecz. Teza Spielberga jest taka, że system po prostu nie może być doskonały. To ta kluczowa scena: cokolwiek zrobi ten szef Agencji, będzie złe
I dlatego uważam ten film za najlepszy. Właściwie... gdyby nie liczyć "Koloru purpury", to jest to dla mnie najlepszy film Spielberga w ogóle.
Logan - 14 Października 2005, 22:36
Spielberg jako reżyser jest strasznie nierówny. Kręci rewelacyjny "Kolor purpury", aby później nakręcić straszliwego gniota jakim był "Amistad". Podobna tematyka, a jaka rozbieżność w przedstawieniu podobnego tematu. Pamiętam jak oglądałem "Szeregowca Ryana". Początek naprawdę robił wstrząsające wrażenie, aby później wszystko rozmyło się w jakiejś sentymentalnej historyjce. "A.I." cholernie mnie rozczarowało, nieźle bawiłem się przy "Złap mnie jeśli potrafisz", a potem jak młotem w łeb. Długo czekałem na "Wojnę światów", a po 10 minutach projekcji miałem dosyć. Aż boję się co będzie z nowym Indianą Jonesem. Śmiem podejrzewać, że to samo co z nowymi częściami "Gwiezdnych wojen" czyli totalny shit.
NURS - 14 Października 2005, 22:50
Cytat | Pokazał Spielberg też jedną rzecz. System jest doskonały, to zawodzą ludzie czy jak to brzmiało. Otóż Spielberg pokazał, że wbrew pozorom system też nie bywa doskonały pomimo wielu zabezpieczeń, że to często ci ułomni ludzie stanowią dobre zabezpieczenie. W Raporcie pokazał, że pomimo doskonałego środka jakim są prekognici, da się wszystko obejść, że nie da się przewidzieć wszystkich możliwości, że wbrew pozorom doskonałość to iluzja. |
IMO to bardziej Dicka idea, Spielplatz tylko ładnie to pokazał.
Logan - 14 Października 2005, 22:53
I za to mu chwała. Mógł to schrzanić totalnie.
Romek P. - 14 Października 2005, 22:57
NURS napisał/a | Cytat | Pokazał Spielberg też jedną rzecz. System jest doskonały, to zawodzą ludzie czy jak to brzmiało. Otóż Spielberg pokazał, że wbrew pozorom system też nie bywa doskonały pomimo wielu zabezpieczeń, że to często ci ułomni ludzie stanowią dobre zabezpieczenie. W Raporcie pokazał, że pomimo doskonałego środka jakim są prekognici, da się wszystko obejść, że nie da się przewidzieć wszystkich możliwości, że wbrew pozorom doskonałość to iluzja. |
IMO to bardziej Dicka idea, Spielplatz tylko ładnie to pokazał. |
Podpisuję się wszystkimi kończynami, bo w tym widać Dicka na milę, choć samo opowiadanie było takie sobie. Ale jest tak, jak napisal Logan: tu nie ma ma dzieciaków, bzdur, tu jest poważny film ciężkiego kalibru, oskarżenie.
Pako - 15 Października 2005, 16:34
Wiece, ja się tam na filmach nie znam, ale Raport Mniejszości mi się podobał, i to bardzo. Czuć tam było ciężar systemu kontrolującego chyba już wszystko. Bo ja się boję takiego społeczeństwa, boję się braku indywidualnej jednostki, tego, zę wszyystko będzie się kryło pod jednym słowem: społeczeństwo. Spilberg przedstawił to bardzo dobrze, czuło się ten klimat.
Honor jednak należy się także, a może przede wszystkim Dickowi. Tego opowiadania akurat nie czytałem, a żałuję. Jednak inne które czytałem, były na tyle dobre, że przykuwały mnie do fotela. Nawet "Trzy stygmaty" tak powszechnie nisko oceniane, mi się podobały. Były pogmatwane, ale pokazywały, co narkotyk robi z człowiekiem. Temat ciągle na czasie. Za to mam do ś.p. Dicka respecta.
Ale Spilberg pociagnął to dobrze, i chwała mu za to!
Margot - 15 Października 2005, 16:42
Dick, to jeden z moich ulubionych pisarzy
<respect!/salut!>
A "Raport mniejszości" właśnie sobie obejrzałam znowu. I znowu mi się podobał, choć od tego szczęśliwego zakończenia wywala mi zawsze flaki. Za to wizja, Boh moj, co za wizja! Ten świat, reklamy indywidualnie adresowane, skany siatkówki, chirurgia wymienna => cudne, po prostu, cudne!
I zasada stara, jak świat: "System jest doskonały. Tylko ludzie nie. Jak zawsze" (tak to brzmi, NURSie, dokładniej).
Generalnie, uwielbieniem darzę autorów, którzy rozważania i refleksje nad systemem, a przede wszystkim, nad dystopią i utopią, się podejmują. Jest w tym rozmach, a jest i konieczność, by mądrze się wypowiedzieć w tak poważnym temacie. Pewnie dlatego tak mi się podoba - i film SSa, i opowiadanie Dicka.
Pako - 15 Października 2005, 17:21
Resepct dla Margot!
Co do przemyśleń systemowych w książkach, to Dick miał do tego niepowtarzalny talent. W końcu jego to system prześladował, albo tak mu się wydawało, prawdy nie znam.
A SS, jak już powiedziałem, oddał w tym filmie waśnie to, co (jak mi się wydaje) DIck chciał pokazać w opowiadaniu. Będę je musiał przeczytać. Na pewno.
Margot - 15 Października 2005, 17:38
Dzięx, Pako! Zwrotnie cenię również ludzi, którzy czytają Dicka i też im się podoba
Opowiadanie "Raport mniejszości", jak na Dicka, żeby być rzetelną, nie jest tak pełne napięcia i wizyjne, jak film. Ale problem możliwości zaistnienia utopii, która tak naprawdę jest jej przeciwieństwiem, odkrywanie przez bohatera, że doskonałość systemu można podziwiać wyłącznie wtedy, gdy system ten bezpośrednio nie dotyczy zainteresowanego, jest równie ciekawie ujęta.
I, przede wszystkim, bo za to cenię Dicka najbardziej, jest w jego opowiadaniach pomysł, który w reklamowym środowisku zwykliśmy nazywać koncepcją kreatywną. U Dicka tych koncepcji jest mnóstwo - przewrotnych, zaskakujących, wizyjnych. FANTASTYCZNYCH, znaczy
Dunadan - 15 Października 2005, 18:59
Raport mniejszości stawiam na jednym z pierwszych miejsc z nowej kinowej sci-fi... ale ja mam chyba spaczony gust bo znajdują się też na górze "Kroniki riddicka"...
Czereśnia - 15 Października 2005, 19:53
Ja mam sprzeczne odczucia, bo gdy go widzialam sto lat temu, to bylam w okresie glebokiej fascynacji Dickiem, a jako ekranizacja byl zbyt "amerykanski" (wiecie, o co chodzi ) w porownaniu do pierwowzoru i w ogole mi sie nie spodobal. A teraz obejrzalam sobie tak jednym okiem niektore sceny i bylo calkiem calkiem, w oderwaniu od samego Dicka...
Pako - 15 Października 2005, 20:03
Jak już parę osób pisało - film jest bardzo dobry, opowiadanie niekoniecznie
Co nie zmienia faktu, żę Dick był bardzo dobrym pisarzem, jednak bardzo nierównym. Film ukazał spojrzenie SS na tę sprawę. Ukazał je skutecznie i za to mi się podobał.
Margot - 15 Października 2005, 22:49
Coś w tym jest, że jak Dicka utwór słabszy, to ekranizacja lepsza. Doskonale obrazuje tę sytuację zestawienie "Czy androidy marzą o elektrycznych owcach" (takie sobie, jak na Dicka) i wersja filmowa - klasyka i kanon gatunku, czyli "Blade runner". Oczywiście, ten przykład wyznacza ekstrema
Idaho - 16 Października 2005, 19:28
A ja muszę sie nie zgodzić. Mam baaardzo mieszane uczucia co do "Raportu mniejszości". Na pewno nie jest on tak ciekawy jak mógłby być. "Impostor", który pojawił się w kinach w tym samym czasie był niemal tak samo dobry. Dla mnie najlepszym, choć bardzo niedocenionym filmem fantastycznym pana S. jest "A.I.". Nie wypowiadam się o "Wojnie Światów" bo nie widziałem.
Co mi się podobało w "Raporcie mniejszości"? Motyw z lekarzem i wymianą oczu - fajny. Zdjecia - faktycznie dobre. Kreacja świata znośna. Sceny akcji - niezłe.
Co mi się nie podobało? Cruise. Słodko nijaki. Zakończenie - koszmar. I to absolutny. Straszny momentami brak klimatu.
TO tyle. Jeśli ktoś chce podyskutować, moge się rozwinąć
Mateusz Zieliński - 16 Października 2005, 19:34
Idaho napisał/a | Zakończenie - koszmar. I to absolutny.) |
Ten domeczek na krańcu świata i beznadziejna sielanka. Tego mogło nie być!
Logan - 16 Października 2005, 19:41
Typowe zakończenie Spielberga. Słodki idylliczny obrazek. Do obrzydzenia. Nieważne co SS nakręci, ale zakończenie słodziutkie do mdłości.
Romek P. - 16 Października 2005, 20:51
Mateusz Zieliński napisał/a | Idaho napisał/a | Zakończenie - koszmar. I to absolutny.) |
Ten domeczek na krańcu świata i beznadziejna sielanka. Tego mogło nie być! |
Hm, może to kwestia odbioru. Bo dla mnie, to wcale nie jest sielanka, idylliczny obrazek, wręcz przeciwnie. Może dziwaczę, ale mam wrażenie - mam je za każdym razem - że to jest celowy zamysł, aby skontrastować świat rzeczywisty tego filmu z takim marzeniem. Niemożliwym do osiągnięcia, tak naprawe. Bo tam umownośc jest ostentacyjna. Dwoje bliźniaków czyta. Dziewczyna coś tam robi. Odjazd na bohaterów - żona w ciąży. Coś tak koszmarnie i podejrzanie nie pasujacego do 99 procent filmu, że ja to odbieram jako ironię. Jakby Spielberg chciał powiedzieć: szukaliście marzenia? No to je macie. I rypnął bajkę bajek.
Idaho - 16 Października 2005, 20:59
Romek P. napisał/a | Hm, może to kwestia odbioru. Bo dla mnie, to wcale nie jest sielanka, idylliczny obrazek, wręcz przeciwnie. Może dziwaczę, ale mam wrażenie - mam je za każdym razem - że to jest celowy zamysł, aby skontrastować świat rzeczywisty tego filmu z takim marzeniem. Niemożliwym do osiągnięcia, tak naprawe. Bo tam umownośc jest ostentacyjna. Dwoje bliźniaków czyta. Dziewczyna coś tam robi. Odjazd na bohaterów - żona w ciąży. Coś tak koszmarnie i podejrzanie nie pasujacego do 99 procent filmu, że ja to odbieram jako ironię. Jakby Spielberg chciał powiedzieć: szukaliście marzenia? No to je macie. I rypnął bajkę bajek. |
NAwet nie idzie o to. Gdyby chciał ironię zaprezentować, zrobiłby to. Gdyby chciał pokazać coś innego niż pokazał, zrobiłby to. Dla mnie zakończenie "Raportu..." przypomina zakończenie "Brasil", tylko bez ostatniej sceny. W "Brasil" też było "nagle wszystko się udało, wszyscy ocaleli, są szczęśliwi i w ogóle", a potem widok naszego bohatera po trepanacji. To w ogóle wszyscy są szczęśliwi na końcu. Ale jedyny film Spieldberga bez Happy Endu to chyba "Pojedynek na szosie"
Orbitoski - 31 Października 2005, 18:48
Film znakomity i dowód, ze Szpilbegos mógłby darowac sobie Listę Szindlera i tym podobne klimaty, tam jego sentymentalizm wyłazi aż po zęby. A propos "Raportu..." to nie zapominajmy od Maxie von Sydow w drugim planie, nie dał dziadzio ciała, oj nie!
buczek - 23 Grudnia 2005, 15:31
film jest swietny, bez dwoch zdan. Moze koncept z wanna malo realistyczny, no ale czy samo przewidywanie przyszlosci generalnie jest realistyczne? W filmie najbardziej podobala mi sie skorzana kurtka Toma Cruise'a - szlag mnie trafil, ze nie moglem nigdzie takiej kupic. Z gory zastrzegam - nie przentuje stylu "skora, fura i komora", ale za te kurteczke to bym sie dal nawet dal pobic jakiejs "brudnej watasze z bejzbolami"
nasciturus - 23 Grudnia 2005, 15:54
film udany
to fakt
koncowka - amerykanska (film trza sprzedac - to produkt)
w ameryce wszystko musi miec swoja rame bo producenta "krytyka" zaje....
standard amerykanski chyba jest wszystkim znany:
bialy, czarny, kobieta i mile widziany happy end
niech zabraknie jakiegos z pierwszych trzech elementow... uuuuuuu - klapa murowana
a sam fil "raport ..." podobal mi sie strasznie
zwlaszcza ta konsola trojwymiarowa do obslugi kompa
zeby bylo smiesznie podobno juz nad taka pracuja (czytaj - wojskowi juz maja) a prace sa zaawansowane...
nic tylko czekac az domowego peceta tak bede mogl obslugiwac...
(jak widac marzenie o domku jest mi dosc obce - chce sprzet )
Iscariote - 26 Grudnia 2005, 13:44
hmmm... ładnie tak zapominac o E.T.
|
|
|