To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Spodenki - Szorty Incognito - głosujemy do 17.08.2014

dziko - 4 Sierpnia 2014, 22:20
Temat postu: Szorty Incognito - głosujemy do 17.08.2014
Tak oto w czasach posuchy i upałów trzech Autorów podjęło wyzwania, tadaam, tadaam! Dziękuję za odzew, zapraszam do czytania, głosowania i komentowania:

----------

1. Przygody cesarzowej Wikelby X

Nie zważając na wymogli protokołu, cesarzowa Wikelba X wymknęła się wieczorem z leżącego w mieście chmur pałacu i niepostrzeżenie odleciała swym ulubionym, niepozornie wyglądającym Spidpędem. Najnowsza technologia, jaką naszpikowany był statek, pozwalała na jego jednoosobową obsługę nawet przez tak mało doświadczonego pilota, jakim była cesarzowa, która większość życia spędziła na przygotowaniach do roli inkubatora. Wikelba X nigdy wcześniej nie miała problemu ze znoszeniem traktowania jej jak żywej lalki, ale wszystko zmieniło się w momencie, gdy zaszła w ciążę. Tajemnicą zostanie to, czy zawiniły hormony, czy lęk, że już nigdy w życiu nie uda się jej zrobić czegoś szalonego. Niezależnie od przyczyny, efektem była seria zachowań nieodpowiedzialnych dla osoby o jej pozycji.
Cesarzowa nauczyła się wyjmować podskórny implant wskazujący jej położenie i, by nie wyszło to na jaw, mocowała go w kieszonce rodnej jednego ze swoich pupili. Dzięki temu zyskiwała kilkanaście godzin pełnej swobody, czyli akurat tyle, by za pomocą superszybkiego Spidpęda odwiedzić jedną z planet swego imperium, gdzie przebrana za przeciętnego przedstawiciela ludu, zaznawała zwykłych trosk i radości. Tym razem wszystko miało się odbyć podobnie, lecz nieoczekiwanie coś poszło nie tak. Z niewiadomych Wikelbie X przyczyn, statek w trakcie lotu zaczął wyświetlać niepokojące komunikaty, po czym sam wyskoczył z superhipernadświetlnej i postanowił dokonać awaryjnego lądowania na najbliższej planecie. Po zawiadomieniu cesarzowej, zgodnie z procedurą fotel, w którym siedziała, przeistoczył się w kapsułę hibernacyjną i na tym skończyła się aktywna rola kobiety w historii.
Spidpęd wylądował na autopilocie na środku, jak się wydawało niezamieszkałej, piaszczysto-kamienistej pustyni i zaczął nadawać na kanale zastrzeżonym dla rodziny cesarskiej swoją pozycję z żądaniem pomocy. W międzyczasie nad częścią planety, na której znajdował się statek, zapadł zmierzch. Wraz z zachodem słońca na pustyni zaczęły pojawiać się różne, większe i mniejsze istoty. Grupka z nich zdecydowała się podejść do nieznanego im obiektu. Robiły to ostrożnie, obrzucając go co jakiś czas kamieniami. Jeden z nich padł tak pechowo dla cesarzowej, że spowodował otworzenie śluzy (inżynierowie, którzy badali statek po fakcie, nie mogli dojść do porozumienia, jak coś takiego mogło się w ogóle stać). Gdy wśród otaczających statek stworów wreszcie opadła panika wywołana podniesieniem się włazu, zdecydowały się wysłać do środka zwiadowcę. Po niezbyt długim czasie ten pojawił się z powrotem i wymachując kończynami przekonał resztę gromady o braku zagrożenia. Pozostawiwszy części grupy na zewnątrz i zabezpieczywszy wejście do „czegoś” głazem, kilka najsilniejszych, uzbrojonych w kamienie osobników udało się do środka. Tam znaleźli wiele, jeszcze dziwniejszych niż samo „coś”, rzeczy, z których najbardziej zaciekawiło ich obłe „inne coś”, przypominające uważane za lokalny przysmak jajo gigantycznej pustynnej żmii. Widok tego obiektu wywołał pomiędzy tubylcami następującą dyskusję:
– Khatg gdauy fd? – co w wolnym tłumaczeniu na język cesarstwa oznaczało „Da się to zjeść?”
– Nijiah wi. Hjek! Nie wiem. Spróbujmy!
– Gjdaheh hag er. Grrrluuup. Wygląda jak dziwne jajo. Łupiemy.
Łup, łup, łup. Crach! Łup. Crach, trach!
– Nijiah ehji! Garat rkh iha, trzzz hak ale. To nie żmija! Ale całkiem dobre, choć trochę włókniste.
– Egha ijka! Lika eghrr, iha iha, ek soiha! Zobacz tutaj! Mała istota, bardzo dobra i miękka!
***
By upamiętnić zmarłą małżonkę, Cesarz nazwał „odkrytą” przez nią planetę „Wikelba X”. W mowie pogrzebowej wyraził dumę, że nawet w tak dramatycznej dla cesarzowej chwili, jego ukochana żona myślała o ludzie zamieszkującym Cesarstwo i ofiarowała im nową planetę karną.

----------

2. Psychomachia

Na zewnątrz było już dawno ciemno, kiedy trzech mężczyzn weszło do baru. Rozejrzeli się zdziwieni, spodziewając się tłumów, podczas gdy w środku, nie licząc barmana, siedział zaledwie jeden staruszek. Na dodatek półdrzemał przy barze nad dawno wygazowanym piwem.
-Wygląda na to, że będziesz miał dzisiaj dzięki nam dobry obrót przyjacielu. Daj nam na początek dzbanek piwa i trzy kufle.
-Nawet przy takich okolicznościach, udaje mi się wypracować zysk – odpowiedział barman biorąc się do nalewania, nie spojrzawszy nawet na zamawiającego.
Barman podał napój z widoczną łaską, co zdenerwowało klienta do tego stopnia, że specjalnie stłukł jeden z kufli, które stały na barze.
Pierwszy dzbanek poszedł bardzo szybko. Panowie nie mieli wątpliwości, że następna okazja do wspólnego picia nie nadarzy się zbyt prędko. Tym razem do baru podszedł drugi z nich, ponawiając poprzednio złożone zamówienie.
-Przepraszam za Filipa. Dzisiaj nie jest sobą, spróbujemy dać panu zarobić wystarczająco wiele, by mógł pan odkupić utracony sprzęt, i jeszcze na tym zarobić.
-Daj spokój. Obaj doskonale wiemy o co chodzi takim palantom, ale dzisiaj tylko ja dostanę to, co chcę.
Kolejne napełnienie dzbanka trwało trochę dłużej, ponieważ poprzedziło je przepłukanie go wodą, a następnie przetarcie brudną ścierką, co pozostało ku niezadowoleniu barmana niezauważone.
W połowie trzeciego już dzbanka, trzej panowie nieznacznie podnieśli głos podczas rozmowy, a niektóre zdania aż wykrzykiwali, powodując że jedyny poza nimi klient przebudził się nieco, i zniesmaczony spoglądał to na nich, to na barmana, unosząc brwi w niemym pytaniu.
Traf chciał, że zauważył to pierwszy zamawiający, najbardziej narwany z nich i dodatkowo wzmocniony działaniem alkoholu, podszedł do dziadka, i prowokująco przewrócił jego kufel.
-O co chodzi? Spytał staruszek. Coś panu przeszkodziłem?
-Och ty już dobrze wiesz o co chodzi stary ch...
-Filip! Do cholery, wracaj – krzyknął jego kolega. - czy może pan na nasz koszt nalać temu zacnemu jegomościowi cokolwiek sobie zażyczy?
Staruszek znacząco spojrzał na barmana, który już wyjął spod lady kij baseballowy, gotów by go użyć na niesfornym kliencie. I niespodziewanie wypalił:
-Miałeś znowu rację, bracie, są twoi. Po czym wymijając gotowego do bójki młodzieńca udał się do wyjścia.
Dwaj koledzy Filipa nie mieli szans usłyszeć tych słów, a ów niespecjalnie się nimi przejął, dlatego postanowili kontynuować noc, zamawiając kolejny dzbanek diablo dobrego trunku.
Mając już dobrze w czubie, podeszli do baru z zamiarem uiszczenia rachunku. Najtrzeźwiejszy z nich zdołał wydusić z siebie kilka słów.
-Ile benzie?
-Trzy.
-Trzysta? Trochę... drogo.
-Nie trzysta, trzy.
-Trzy słote? Nie rozumiem.
Barman uśmiechnął się szeroko, a jego skóra przybrała niezdrowy szary odcień. Policzki zapadły się, a z oczodołów powoli zaczęły znikać gałki oczne.
-Trzy dusze głupcy.

----------

3. Trofeum

* * *
Wieść przyleciała do Konstantego Arnuszkiewicza piorunem i jak piorun trzasnęła go w łeb, chociaż spodziewał się burzy.

Był najmocniejszym z nominowanych. Jego wielowątkowa powieść o miłości i śmierci wytyczała ścieżki i przekraczała granice. Zachwycała epickim oddechem i kameralną atmosferą. Była intymna i totalna, liberalna i w duchu tradycji, oniryczna i mocno zakotwiczona w rzeczywistości. Wystarczyło, że w gong uderzył pierwszy z Szacownego Grona, dźwięk niósł się odtąd długo i daleko. Ajajajaj.

Konstanty zwlókł się z poduchy zastępującej fotel, poczłapał do barku.
Teraz już tylko wódka i zgon, pomyślał.

Ostatecznie napił się ginu z tonikiem.
Niewiele mu to pomogło.

Chciał zniknąć tak bardzo, jak chciał napisać książkę.

* * *
— Ile stron?
— Pięćset… Tysiąc?
— Ładna liczba. Na kiedy?
— Na zimę. Wtedy naród chętniej czyta.
— Tę zimę?
— Tak.
— Styczeń? Luty?
— Luty.
— W porządku.
— No to w porządku.

* * *
— A Wiktoria… jest możliwa? — Konstanty oblizał spieczone usta, wytarł ręce o spodnie — lniane, z fasonem pogniecione. Naturalne tkaniny były w modzie.
— Tylko, jeśli pana nominują.
— Nie możecie…?
Konstanty urwał. Przyjrzał się teraz dokładniej swojemu zleceniobiorcy. W cieniu kaptura sportowej bluzy złociły się hipnotyczne oczy: bursztynowo-żółte, z pionową źrenicą. W kąciku warg rozmówcy zamajaczył kpiący uśmiech.
— Widzę, że apetyty rosną… No, no. To i cena urośnie. Jakieś… kilka lat?
Kilka lat, pomyślał spłoszony Konstanty. Jak tam moja wątroba? Jak nerwy? Prawda, rzadko ćwiczę, piję za dużo kawy…
— …ale cenię sobie grę. — Tamten mówił cały czas, kiedy Konstanty obliczał zegar śmierci.
— Co, proszę? — Pisarza ocknęło.
— Mówiłem, że cenię sobie grę. Grę, sam rozwój wypadków. Losowe smaczki, zwroty akcji… Jeśli pana nominują, wygra pan. Dobrze? Jeśli nie? Cóż, wtedy wysokość czasu liczymy za samo opus magnum. Bez stawki za nagrodę. Zgoda?
Konstanty nie odpowiedział. Zamruczał blade „mhm” i wyciągnął do mężczyzny rękę — zimną, bezwładną, typowego śledzia.

Strasznie, ale to strasznie dokuczała mu wątroba.

* * *
— Pan mów do rzeczy! Co to znaczy: „mało optymistyczna diagnoza”?!
— To znaczy, że…Ciesz się pan, póki możesz. Masz pan jeszcze…
Ile, chciał spytać Konstanty. Nie zapytał, wybiegł z gabinetu.

Bo i po co pytać. Wiedział. Kilka lat, serce, nerki i wątroba.

* * *
— Coś taki nieswój, Kostuś? — Adam Jarosz, człowiek opiniotwórczy i wiecznie zalany, ruszył w stronę Konstantego rozkołysanym krokiem, po drodze robiąc piruety i potrójne aksle. Dotoczył się do Kostusia, objął go ramieniem, prawie przewracając. Wydyszał, nachuchał Kostusiowi w ucho:
— Naaaszh Hosteeek… Naszssshfycięssscaaa… — Zaśmiał się grubo, oparł o ścianę, bo ramię wątłego kolegi po piórze przestało wystarczać.
Arnuszkiewicz odsunął się, sam ciężko przylgnął do ściany i opadł wzdłuż niej, jak wylinka z węża. Miałeś, chłopie, złote jabłko. Zżarłeś. Płać.

* * *
— … i dzię-ku-ję-żo-nie-ro-dzi-com-re-da-kto-ro-wi-wy-daw-cy-gra-fi-ko-wi-ko-chan-ce-psu-i-ko-tu… — Arnuszkiewicz recytował na jednym oddechu. Tak mało czasu, tak mało, mroczki przed oczami, złoty powidok, złotożółte oczy… Kilka lat… Po ich odjęciu został zrzynek. Spocone dłonie, terkoczące serce, tit-tit-tit. Ciemność…
— Biedak zasłabł z emocji… — zażywna niewiasta zlitowała się nad młodym literatem.
— Biedak — potwierdził mężczyzna w ciemnych okularach. — Ale mnie nie podziękował. He-he.
Kobieta zaśmiała się z żartu. Mężczyzna zsunął okulary ma nos. Nosił żółte soczewki, modne tego lata.

— Wiktor jestem. Drinka?

Goria - 5 Sierpnia 2014, 09:46

Ile głosów?

Przeczytałam i będę się teraz zastanawiać :)

W sumie każde opowiadanie wykorzystuje w mniejszym bądź większym stopniu pewien znany schemat, od władców bratających się z ludem - po pana Twardowskiego z rozwinięciem w 666 Park Avenue. I dobrze, wzbogaca i daje niezbędną podstawę, której opisanie zajęłoby zbyt dużo znaków.

Mi się ta edycja podoba.

LadyBlack - 5 Sierpnia 2014, 12:00

Całkiem nieźle :D
dziko - 6 Sierpnia 2014, 22:23

Prawda, że ciekawie wyszło :wink:

Głosujcie i komentujcie, by uhonorować autorów, którym się chciało w sezonie ogórkowym :)

dziko - 9 Sierpnia 2014, 10:21

Coś cicho, wszyscy na plaży czy jak? :roll:

Czaga
, Fidel - róbcie kolejną ustawkę, to i inni zaraz przybędą :lol:

Fidel-F2 - 9 Sierpnia 2014, 10:24

Fidel stracił zęby i pazury
Lowenna - 9 Sierpnia 2014, 12:05

Szorty przeczytane jakiś czas temu ale nie mogę się zdecydować, na co oddać głos :roll:
LadyBlack - 9 Sierpnia 2014, 22:53

No to tak:
- fajne realizacje tematu, lekko przewrotne, mrocznawe jakby :wink: ,
- sprawnie napisane, choć tu i ówdzie bym poprawiała np. Grupka z nich zdecydowała się podejść - kilku z nich byłoby chyba jednak lepiej.

U mnie wygrywają Przygody cesarzowej Wikelby X, choć dwa pozostałe szorty też całkiem, całkiem :D

dziko - 9 Sierpnia 2014, 23:29

Dzięki, LadyBlack :bravo

No, to teraz już z górki :wink:

konopia - 10 Sierpnia 2014, 10:19

Przygody cesarzowej Wikelby X - no i zżarli ją i co?
Jakoś nie rozumiem czemu LadyBlack, na to zagłosowała. Pomysł w sumie żaden, ale może dlatego, że wykonanie jak U Kinga - długa gra wstępna i bach, koniec :|
Może jakby wstęp był ciut inny, jakby ona znalazła się tam nie przez głupią awarię, ale jakby tak została oszukana przez kogoś, że niby coś jej oferuje, jakieś przygodne przygody i możliwość doświadczenia czegoś czego w życiu nie doświadczyła, a jednocześnie dostarcza komuś (smakoszom zamieszkującym planetę) wyszukany przysmak z mięsa rodowodowego, arystokratę w sosie własnym itp..
To wtedy miałoby to dla mnie sens i warte było głosu mego, tak jak jest głosu nie na to nie będzie.


Psychomachia
- no i ?, że niby tak bez uprzedzenia, bez cyrografów, bez wystawionych cen, regulaminu sprzedaży itp... Za kilka godzin z pifkiem? Co to tekst sponsorowany przez AA?
A gdzie możliwość odkupienia, gdzie walka o dusze, walka między dobrem i złem, ten staruszek bardzo szybko z nich rezygnuje, kawała skur... z niego. Lipa, nie kupuję tego. Autorze jak już chcesz pisać coś osadzone w określonej mitologii to staraj się przestrzegać jej zasad i reguł. Trwa walka o rząd dusz, bóg miłosierny i wybaczający, jego syn oddaje życie za odkupienie ludzi, a ten tu od razu odpuszcza...
Nie zagłosuję na to.


Trofeum jeśli dobrze je rozumiem, pakt z demonem, walutą "własny" czas, to jest wtórne aż do bólu. I niestety zagłosuję to to, bo błyszczy na tle poprzednich.

IMO edycja kiepska.
A teraz idę się napić, bo suszy strasznie, bylebym na diabła nie trafił, bo będę musiał mu wytłumaczyć błędne założenia jego rozumowania. Bo mnie to nie dotyczy bo niewierzący jestem (pamiętacie takie opowiadanie Ostatniego z Vikingów, o wilkach morskich :lol: ).

LadyBlack - 10 Sierpnia 2014, 11:14

konopia, ironia losu. Ironia losu mi się spodobała. Wyskoczyła kobitka, żeby się zrelaksować i *beep* ;P: , zeżarły ja jakieś prymitywy. A taka bogata była, strzeżona, ceniona i w ogóle.
Diabelskie klimaty doceniłam poprzednim razem, to tym razem wybieram cesarzową, tym bardziej, że klimacik mi podchodzi, właśnie to mi się podoba, co tobie nie bardzo - długi, łagodny wstęp, a potem bęc!, obiadek :mrgreen:

Arya - 10 Sierpnia 2014, 15:15

Zagłosowałam na Trofeum.
dalambert - 10 Sierpnia 2014, 15:47

Jakie wtórne :?: To temat narzucał wtórność / choćby wspomnienie Haruna Al'Raszida i jego wycieczek po Bagdadzie/ autorzy napisali własne opowiastki, wcale zgrabne. głos jest jeden - muszę pomyśleć.
dziko - 10 Sierpnia 2014, 21:38

konopia, Arya - dzięki! :bravo

IMHO edycja jest dość wyrównana, ja zagłosowałem na Psychomachię za fajny przyciężkawy klimat.

Od jutra urlopuję, będę tu tylko z doskoku przez smartfon, więc bawcie się niegrzecznie, komentujcie, głosujcie, dyskutujcie, kłóćcie się na maxa itd. itp. :lol:

Goria - 11 Sierpnia 2014, 09:09

Konopia, ależ tyś marudny!! :) Dziko - bo ja mam coś w rodzaju wakacji.
mesiash - 11 Sierpnia 2014, 11:53

Też dałem głos na Trofeum. Ma lepszy pomysł niż pierwszy, i jest lepiej napisane niż drugi tekst. Więcej mi nie trzeba. A edycja faktycznie nienajmocniejsza.
Goria - 12 Sierpnia 2014, 08:42

Konopia i tobie trzeba chyba łopatą, żeby się spodobało :P

Ha, a ja mam jakoś dosyć pisarzy i picia + opus magnum + moce diabelskie/śmierć. Na Szortalu 100słówko właśnie się ukaząło - alkohol i opus magnum i śmierć.
http://szortal.com/node/5827
Zbyt łatwe to, ale może dlatego ludzie lubią, bo generalnie bardziej się lubi to co się zna?

Może dlatego ludzie nie piszą szortów, bo jak ciągle czytają, że jest do *beep*, to się pisać odechciewa :P

głos idzie na środkowy, za ładny klimat.

dalambert - 12 Sierpnia 2014, 10:11

Po drugim czytaniu :punkt na "Cesarzową..." :)
dziko - 15 Sierpnia 2014, 15:33

Czaga, mesiash, dalambert - dzięki! :bravo

Przypominam, że głosujemy tradycyjnie do niedzieli :)

LadyBlack - 17 Sierpnia 2014, 10:41

:shock:
Wściekle pusto.
Do wieczora pewnie niewiele się zmieni, a szkoda.
Bardzo martwy sezon.

Magnis - 17 Sierpnia 2014, 12:18

Zagłosowałem na Psychomachię - ciekawa historia i zakończenie mi się podobało. Było takie fajne :omg: .
Witchma - 17 Sierpnia 2014, 13:34

Trofeum
gorat - 17 Sierpnia 2014, 16:23

Cienko z głosami. Swój dorzucę, ale sam jestem.

Psychomachia chociaż nie bardzo lubię treść... jednak coś w niej jest. Zniesmacza, ale i nie ma przegięć pseudohumorystycznych czy stylistycznych.
Przygody cesarzowej Wikelby X humor wydaje się być wymuszony, jedynie końcówka jest dobra. Zabawna jak trzeba. Historia jest w jednym kawałku, a nie jak ją ktoś granatem trzepnął...

Trofeum ...co tutaj mnie gryzie. Poszarpane, ciężko się czyta, "ręka śledzia" mnie zaciekawiła najbardziej.

dalambert - 17 Sierpnia 2014, 16:29

gorat, a głoś ?
dziko - 17 Sierpnia 2014, 19:01

Witchma, gorat, Magnis dzięki :bravo

Jak bym długo nie ogłaszał wyników to proszę Autorów o samoogłoszenie, bo mam tu kiepsko z zasięgiem. Pozdrawiam znad mroźnego Bałtyku :wink:

Agi - 17 Sierpnia 2014, 20:47

Głos na Psychomachię.
thinspoon - 17 Sierpnia 2014, 21:06

Ode mnie na trofeum, ale edycja za bardzo mnie nie urzekła.
Starscreem - 17 Sierpnia 2014, 21:51

Uf, o mało się nie spóźniłam...
Trofeum

gorat - 18 Sierpnia 2014, 09:47

No to kto zgarnia statuetkę za Psychomachię?
dziko - 18 Sierpnia 2014, 10:18

3. Czaga
2. Anqetrix
1. mesiash

Sorki za opóźnienie, ale mam tu masakrę z siecią i muszę latać po dworze łapać zasięg.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group