To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mechaniczna pomarańcza [film] - Disney

Kyle Katarn - 29 Lipca 2013, 20:18
Temat postu: Disney
Disneya znają i kochają chyba prawie wszyscy. Największe studio filmów animowanych i filmów dla dzieci na trwale zapisało się w historii kinematografii. Mimo że większość jego pełnometrażowych filmów to adaptacje baśni lub książek, to często słysząc dany tytuł, ludzie widzą oczami wyobraźni postacie Disneya.

Które filmy i postacie Disneya najbardziej lubicie? Które filmy miały według was najładniejszą animację, tła, kolory, plenery, postacie, które miały najciekawszą historię, najciekawszych bohaterów, najwięcej humoru, najlepsze czarne charaktery, najlepszą muzykę?
Czy są jakieś filmy i postacie Disneya, których nie lubicie?

Moją ulubioną postacią Disneya jest Kaczor Donald - bodaj najbardziej komediogenny bohater ze wszystkich. Zawsze śmieszyło mnie do łez, jak się wściekał, stawał do walki na pięści z przedmiotami martwymi i to, w jak nieprawdopodobnych sytuacjach się znajdował. Po prostu super narwaniec.

U psa Pluto lubiłem jego miny i gestykulację, ale wrednego charakteru już nie.

Lubiłem Myszkę Miki i Goofy'ego, choć nie tak bardzo jak Donalda.

Z krótkometrażówek najbardziej lubiłem te, w których Donald, Miki i Goofy występowali razem - m.in. "Clock cleaners", "The camping", "Mickey's service station", "Boat builders", "Mickey's fire brigade", "The moving day" (wszystkie są dostępne na YT, jakby co) - po prostu można umrzeć ze śmiechu, jak się to ogląda. Najlepszy slapstick na świecie.

Świetne było też "Fire chief" z Donaldem i siostrzeńcami.


Co do filmów pełnometrażowych, to jeśli uwzględnić tylko te przedstawiające ciągłe historie, mój top 10 wygląda tak:

1. Król Lew
2. Piękna i Bestia
3. Piotruś Pan
4. Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków
5. Księżniczka i żaba
6. Aladyn
7. Mała syrenka
8. Pinokio
9. Wielki mysi detektyw
10. Bernard i Bianka w krainie kangurów

Poza tym, za arcydzieło uważam "Fantazję" - po prostu genialnie zrobiony film.

Król Lew ma świetną historię, świetne postacie, przepiękną muzykę, trzymające w napięciu i wzruszające momenty, znakomitą animację z plenerami, kolorami i światłami najładniejszymi z możliwych. Jest wyjątkowo spektakularny pod każdym względem.

"Piękna i Bestia" to również świetnie zrobiony film, w najlepszym stylu. Postacie, animacja, fabuła, muzyka, piosenki, akcja - wszystko jest super.

"Piotruś Pan" to najzabawniejszy pełnometrażowy film Disneya - ma najwięcej śmiesznych sytuacji. Sceny z kapitanem Hakiem, krokodylem i bosmanem Smithem zapewniają mnóstwo zabawy. Tak samo postać ojca Wandy i jej braci. Poza tym ten film ma wszystko co dobre - piratów, Indian, syreny, wróżkę, grupę dzieci przeżywających przygody na dalekiej krainie, sceny latania, sceny pojedynków na broń białą, zamach bombowy. Naprawdę dobre połączenie baśni, filmu familijnego, filmu przygodowego i komedii.

Pozostałe wymienione filmy też mają sporo artyzmu i ciekawe historie i postacie i dobrą muzykę.

Jak byłem mały, to w "Królewnie Śnieżce" przerażała mnie na śmierć ta scena, w której Śnieżka uciekała w głąb ciemnego lasu pełnego czarnych upiornych drzew i strasznych oczu. Będąc w pseckolu i w zelówce nigdy nie mogłem obejrzeć tej sceny do końca, tylko uciekałem do swojego pokoju.
Za to krasnoludki, zwłaszcza Gapcio, przydawały filmowi humoru i lekkości.

"Księżniczka i żaba" ma wciągającą historię, wyśmienitą animację (kolory i światła - cudo), dobre piosenki i przezabawną drugoplanową postać kobiecą. Film naprawdę wart polecenia, choć z 2009 roku. Zrobili go ci sami reżyserzy, co wcześniej "Aladyna" i "Wielkiego mysiego detektywa" i to widać.

"Wielki mysi detektyw" to chyba jeden z najmniej znanych filmów Disneya, choć moim zdaniem niesłusznie. Jest dość nietypowy, bo jest po prostu disneyowską wersją "Sherlocka Holmesa", i to zarówno w aspekcie głównego bohatera, jak i czarnego charakteru (profesor Moriarty), choć imiona zostały w filmie zmienione. Też warto zobaczyć.

"Bernard i Bianka w krainie kangurów" w sumie też jest dość nietypowy jak na standardy Disneya, bo nie jest musicalem - w ogóle nie ma piosenek. Moim zdaniem jest lepszy od "Bernard i Bianki" - ma bardziej spektakularne sceny, bardziej wciąga i jest zabawniejszy.


Zapraszam do komentowania i podawania swoich typów.

Fidel-F2 - 29 Lipca 2013, 20:37

Ja pierd***!
baranek - 29 Lipca 2013, 21:03

Fidel-F2, skomentowałeś, ale nie podałeś swoich typów.
Godzilla - 29 Lipca 2013, 21:07

Stare produkcje były fajne, choć po latach oglądania z dzieciakami płytek z Myszką Mickey i resztą zwierzyńca dawny czar się mocno rozwiał. Do kilku filmów mam sentyment, chyba najbardziej do Piotrusia Pana, ewentualnie do Pięknej i Bestii. W Królewnie Śnieżce nie do podrobienia był szlachetny głosik Ordonówny :mrgreen: Ale im dalej tym gorzej. Króla Lwa nie trawię, i nie wiem który dubbing jest gorszy. Szczerze nie cierpiałam Emiliana Kamińskiego, zwłaszcza jak śpiewał, a to co teraz się słyszy we fragmentach na Youtubie to żal i żenada. Disney leci w widowiskowość i granie na emocjach. Zły bohater jest zły, zły, zły, wredny, wstrętny, paskudny i odrażający. To jest męczące. Daliśmy sobie spokój już dawno temu.

Aha, i jeszcze piosenki z Króla Lwa są w ogóle denne. Skręt kiszek.

Kyle Katarn - 29 Lipca 2013, 22:18

I nie wiadomo, czy Raul, znaczy Fidel, pie***li tytuł tematu, długość posta otwierającego, mój gust filmowy, ocena któregoś z filmów Disneya czy fakt, że znam i pamiętam tyle filmów Disneya. Szkoda, że tego nie wyjaśnił.
Godzilla napisał/a
Króla Lwa nie trawię, i nie wiem który dubbing jest gorszy.

Ja tam uważam, że Jeremy Irons w oryginalnej wersji, a Marek Barbasiewicz w polskiej wersji, znakomicie sprawdzili się w roli Skazy. A James Earl Jones i Wiktor Zborowski - w roli Mufasy.
Z resztą postaci może faktycznie było już gorzej. Ale film i tak jest spektakularny i bardzo ładny pod wizualnym względem, a muzyka Hansa Zimmera wyjątkowa.
Godzilla napisał/a
Disney leci w widowiskowość i granie na emocjach.

A czy to źle?
"Królewna Śnieżka" też grała na emocjach. Nawet bardziej niż "Król Lew". Prz tym nie była tak widowiskowa ani nie miała takiej muzyki, ani historii bardziej dorosłej.

Chyba nie twierdzisz, że w "Królu Lwie" nie robi wrażenia wygląd afrykańskiej przyrody, chóry śpiewające w języku suahili w "Życia kręgu", scena pojedynku Simby ze Skazą, zwolnione tempo i kolory teł.

Albo scena śmierci Mufasy i płacz Simby - gdy byłem na tym w kinie w 1994 roku, to się popłakałem.

Albo maszerujące słonie na tle Kilimandżaro i inne obrazy na początku filmu. I odgłosy zwierząt - cykad, ptaków i innych. Nawet wschodzące słońce wygląda pięknie w tej scenie.

Wreszcie historia jest oparta częściowo na "Hamlecie" i "Makbecie".
Godzilla napisał/a
Zły bohater jest zły, zły, zły, wredny, wstrętny, paskudny i odrażający. To jest męczące. Daliśmy sobie spokój już dawno temu.

Zupełnie jakby to miało oznaczać, że w starych filmach Disneya to nie miało znaczenia, a później zaczęło mieć. Nie lepiej na każdy film Disneya patrzeć jako na odrębny byt? Filmy mają swoje schematy i czarne charaktery są jednym z nich.
Godzilla napisał/a
jeszcze piosenki z Króla Lwa są w ogóle denne.

"Życia krąg" też? I "Przyjdzie czas"?

Ze strony wokalnej, to zgadzam się, że są słabe - ale strona instrumentalna jest super, i temu chyba nie zaprzeczysz. Orkiestra, instrumenty tworzące atmosferę i klimat autentycznie afrykański, chóry. Tego chyba nie uważasz za denne.

A piosenka "Can you feel the love tonight" zdobyła Oscara.

Cóż, jeśli "Król Lew" miał w zamyśle robić wrażenie, to trzeba przyznać, że to się twórcom udało.

Fidel-F2 - 29 Lipca 2013, 22:26

Wszystko co ma cycki i na drzewo nie ucieka. Jak leci.
gorat - 30 Lipca 2013, 10:05

Czekam na kogoś, kto powie, że jego ulubiony bohater Disneya to Luke Skywalker.
mesiash - 30 Lipca 2013, 10:13

Fidel-F2, strasznie się ograniczasz...

Kwestia lubienia Króla Lwa to chyba jest kwestia wieku, w jakim byliśmy, kiedy pojawił się po raz pierwszy. Ja miałem lat chyba 9 i byłem zachwycony, natomiast mój kilka lat starszy kuzyn powiedział że beznadzieja, i teraz nawet jak dziecku puszczał to z takim nastawieniem że robi to dla innych, a nie dla dzieciaka, więc latorośli też nie przypadło do gustu.

No, a kasetę ze ścieżką dźwiękową (co prawda rodzimą, ale były dwie piosenki SEJ) to przesłuchiwałem dopóki mi się nie wkręciła w odtwarzacz.

Godzilla - 30 Lipca 2013, 10:20

U nas w ogóle Disney funkcjonuje gdzieś na poboczach. Od czasów jego świetności pojawili się inni filmowcy i inne wytwórnie, które mojej dziatwie bardziej przypadły do gustu.
Martva - 30 Lipca 2013, 10:29

Mnie się Król Lew bardzo podobał, i oczywiście że płakałam, nawet chyba więcej niż raz.
Godzilla - 30 Lipca 2013, 10:30

Gdyby tylko nie śpiewali...
Martva - 30 Lipca 2013, 10:36

Ale oni chyba zawsze śpiewają, taka estetyka :)
Godzilla - 30 Lipca 2013, 10:40

Hyyy... A moje starsze dziecię krzywi się wtedy jakby go zęby bolały i pomstuje, że pani od chóru pogoniłaby tych wyjców w diabły, nawet trói by nie dostali :mrgreen:
Ziuta - 30 Lipca 2013, 13:28

Godzilla napisał/a
W Królewnie Śnieżce nie do podrobienia był szlachetny głosik Ordonówny

Chyba był, bo tam nie grała Ordonówna, tylko Modzelewska.

Godzilla - 30 Lipca 2013, 14:30

I to ona tak słodko piszczała? :D
LadyBlack - 30 Lipca 2013, 17:19

Bajki Disneya oglądam bez bólu. Nie oczekuję filozoficznej głębi ani zgodności z oryginałem (vide "Mała syrenka" :shock: :wink: )
Na niektórych bajkach płakałam np. na "Królu lwie". Ale to jest tak zrobione, że albo da się ktoś "wmiksować" w tą stylistykę i obejrzy sobie bajkę z morałem, albo się nie da, zrobi mu się blee i zrezygnuje ;P:

Najbardziej lubię przygody kaczora Donalda i Chipa i Dale'a.
A "Brygada RR" to klasyk :mrgreen:

Nie mam złych skojarzeń, nie jestem też wielką fanką, oglądam, gdy mi "się trafi".

A przyszłość faktycznie może być interesująca. Rysunki Yody z uszami Myszki Micki śmieszyły mnie i przerażały.

Kyle Katarn - 30 Lipca 2013, 17:33

Cóż, zawsze myślałem, że widowiskowość to zaleta, a nie wada. I wydawało mi się, że afrykańska przyroda, kolory, sceny akcji, orkiestrowa muzyka Zimmera i egzotyczne chóry w "Królu Lwie" nie mogą się nie podobać.
W sumie uważam "Hakuna Matata" za najsłabszą piosenkę z filmu. O wiele lepszy jest "Życia krąg". "Przyjdzie czas" też jest bardzo dobre.


Wiele osób - głównie płci pięknej, choć nie tylko - lubi "101 dalmatyńczyków" i "Zakochanego kundla". A co wy sądzicie o tych filmach?

Ja je lubię trochę - sympatyczne filmy, ale bez rewelacji, nic spektakularnego. Nie wciągają jak wiele innych filmów Disneya. W "dalmatyńczykach" lubię kilka scen, jak pościg samochodowy, Pongo i Czika vs Nochal i Baryła, wrzucenie przez Crruellę butelki do kominka i wybuch, lubię postać Cruelli jako czarnego charakteru i postać kociego sierżanta, który się nigdy nie poddaje. Poza tym, nie uważam tego filmu za zbyt ciekawy.
"Zakochany kundel" - fajna piosenka kotów syjamskich, kilka ładnych scen, i to w sumie wszystko.
Nie są to jedne z moich ulubionych filmów Disneya.

Czy ktoś poza mną oglądał tu "Wielkiego mysiego detektywa"?
Godzilla napisał/a
pojawili się inni filmowcy i inne wytwórnie, które mojej dziatwie bardziej przypadły do gustu.

Ghibli, Dream Works?
Martva napisał/a
oczywiście że płakałam, nawet chyba więcej niż raz.

Ja na pewno płakałem razem z Simbą po Mufasie. I łza się kręci w oku, gdy dorosły Simba wchodzi w strugach deszczu na Lwią Skałę - i to słowo "Pamiętaj" z nieba, i ta muzyka jako ilustracja.
Martva napisał/a
oni chyba zawsze śpiewają

"Bernard i Bianka w krainie kangurów" - tam nie śpiewają.

Martva - 30 Lipca 2013, 18:06

Kyle Katarn napisał/a
Czy ktoś poza mną oglądał tu Wielkiego mysiego detektywa?


Ha, zupełnie nigdy nie słyszałam o tym filmie. Może sobie obejrzę. Na pewno muszę odświeżyć pierwszą Fantazję i obejrzeć drugą :)

Godzilla - 30 Lipca 2013, 18:18

Pierwsza ma wzloty i upadki, drugiej nie polubiliśmy. Ale to kwestia gustu, a poza tym kilkadziesiąt lat różnicy.
Luc du Lac - 30 Lipca 2013, 18:28

hmm
nie oglądałem żadnego pełnometrażowego animowanego filmu Disneya (chyba ? - w każdym bądź razie - nie w świadomym życiu... może kiedyś Alladyn albo Śnieżka się napatoczyli, ale w ogóle tego nie pamiętam)
w ogóle jakis taki słodko-pierdzący temat
Kyle, zastanów się czy jesteś prawdziwym chłopcem

gorat - 30 Lipca 2013, 21:48

No jest prawdziwym, w końcu mężczyżni nigdy nie dorastają.
Kyle Katarn - 8 Sierpnia 2013, 15:35

Godzilla, a czy w "Królu Lwie" są jakieś elementy, które lubisz, i czy można np. powiedzieć, że gdyby nie piosenki i gdyby nie Timon i Pumba, to byś lubiła ten film? Czy gdybyś miała wymienić plusy i minusy tego filmu, to czy znalazłyby się jakieś plusy.

"Król Lew" jak każdy film ma swoje wady, ale naprawdę trudno nie dostrzec w nim żadnych walorów.


Martva, a ciekawe, czy słyszałaś o filmie Taran i magiczny kocioł (The Black Cauldron). Też jest to chyba jeden z najmniej znanych filmów Disneya, zwłaszcza w Polsce, gdzie nie doczekał się ani premiery kinowej, ani wydania na wideo czy DVD. Puszczali go w TV 1000, z lektorem Pawłem Bukrewiczem (prezenterem Teleexpressu). Ten film jest czasem nazywany czarną owcą studia Disneya. i w sumie słusznie, bo bardzo różni się od pozostałych. Źródłem inspiracji ("Kroniki z Prydain" Lloyda Alexandra), atmosferą i w ogóle koncepcją, no i brakiem piosenek. Mam mieszane uczucia do tego filmu.
https://www.youtube.com/watch?v=AIT3HM0f0-s - tu są fragmenty tego filmu, w których pojawia się czarny charakter, Rogaty Król. Moim zdaniem, jeden z najbardziej niedocenianych i niesłusznie pomijanych disneyowskich łotrów.

Czy tylko mnie ten zamek Rogatego Króla przypomina zamek księcia Iktorna z "Gumisiów"?

Podsumowując:

Plusy filmu:
+ Czarny charakter (świetny wygląd i głos (John Hurt), poza tym plan i zamiary)
+ Animacja
+ Atmosfera
+ Muzyka (Elmer Bernstein)
+ Brak piosenek
+ Częściowo fabuła

Minusy:
- denerwujący, zarozumiały główny bohater, świniopas - ciągle gadający i przechwalający się, a mało robiący
- kiepska postać komediowa - bard z harfą
- Gurgi - postać z ADHD i bardzo irytującym głosem
- końcówka
- częściowo fabuła

Tak czy inaczej, nie jest to słodko-pierdzący film. Nie jest jednym z najlepszych filmów studia, ale nie wpisuje się w znane disneyowskie schematy.

Widział ktoś ten film?


Inne dość mało znane pełnometrażowe filmy animowane Disneya to "Lis i pies" z 1981, "Oliver i spółka" z 1988 i "Robin Hood" z 1973, choć te akurat całkowicie pasują do schematów Disneya.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group