To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mechaniczna pomarańcza [film] - Piraci z Karaibów

Argael - 3 Stycznia 2006, 21:28
Temat postu: Piraci z Karaibów
Ostatnio obejrzałem trailer do Pirates of the Caribbean: Dead Man's Chest. Zapowiada się ciekawie.
Kto wie, może powstanie kolejna filmowa trylogia, którą będzie można postawić na półce obok Indiany Jonesa, starych Gwiezdnych wojen i Władcy Pierścieni?
Mam nadzieję, że twórcy nie przedobrzą i nie skupią się tylko na tym, żeby było więcej, szybciej i bardziej kolorowo.

salo - 4 Stycznia 2006, 09:53

Szczerze powiedziawszy nic porywającego w tym filmie nie widziałem, całkiem przyjemny i to wszystko. Nie wiem czy odpowiednie jest przyrównywanie go do na Gwiezdnych Wojen lub Indiany Jonesa ( to troszkę inny kaliber ).
Jak będzie druga część to ok. ( może jej nie zwalą ), ale jak by jej nie było to chyba nikt by nie płakał.
Tak z ciekawości zastanawiam co ciebie tak zafascynowało w tym filmie.

Argael - 4 Stycznia 2006, 13:39

Co mnie w nim zafascynowało? Przede wszystkim postać grana przez Johnny'ego Deppa. Oglądanie jego min i słuchanie, jak mówi z australijskim akcentem to czysta przyjemność. W dodatku za pierwszym razem nie wiadomo, o co mu tak naprawdę chodzi i po czyjej jest stronie. Poza tym podobało mi się to, że twórcom udało się pokazać klasyczną do bólu opowieść o piratach w ciekawy sposób.
Porównywanie Piratów do Indiany nie uważam za niestosowne, bo w końcu obie produkcje to rozrywkowe filmy przygodowe. To, że Indianę oglądałem, gdy byłem młodszy, nie znaczy, że mam go gloryfikować. Fakt, przygody dra Jonesa miały większy rozmach, ale przecież nie można wymagać, by akcja filmu o piratach skakała z amazońskiej dżungli, przez Himalaje, na Saharę.
Zresztą chodziło mi po prostu o to, że może powstaje kolejna fantastyczna trylogia, którą można będzie oglądać wiele razy z przyjemnością, a nie o podobieństwa między tymi filmami.

Rodion - 4 Stycznia 2006, 13:59

Zobaczymy.
Dobrych filmów o piratach nigdy dość! :wink:

Haletha - 4 Stycznia 2006, 14:40

Ja tam widziałam tylko zapowiedź i doszłam do wniosku, że nie kręci mnie historia gości zamieniających się w kościotrupy. Z przyjemnością natomiast słucham całkiem zgrabnej muzyki Klausa Badelta - soundtracki rzadko zawodzą:-)
Stoniu - 4 Stycznia 2006, 14:51

Ja obejrzałem Piratów bo inspiracjio do Siódmego Morza nigdy dość :wink: .
Merigold - 4 Stycznia 2006, 15:03

A mi się film podobał. Lekki, łatwy i przyjemny. Czysta rozrywka. No i ten Johny...
Haletha - 4 Stycznia 2006, 15:04

Pozwolę sobie krótko i offtopicznie zapytać: a co to jest to Siódme Morze? Jakaś gra RPG, jak wynikałoby z Googli? Pytam z ciekawości, bo ostatnio mnie nieoczekiwanie bierze na klimaty marynistyczne:)
Iscariote - 4 Stycznia 2006, 21:17

czemu kazda dziewczyna kocha sie w Johnnym?
Samowiła - 4 Stycznia 2006, 21:32

Iscariote napisał/a
czemu kazda dziewczyna kocha sie w Johnnym?


Tak to już jest :)

Ja się na tym filmie kompletnie pogubiłam i chyba nie załapałam końca. Ale przyjemnie było popatrzec. Tylko co można jeszcze nowego powiedziec w drugiej części?

Iscariote - 4 Stycznia 2006, 21:35

Samowiła napisał/a

Tak to już jest Smile


typowa jednoznaczna i wiele mówiąca kobieca wypowiedź :)

Henryk Tur - 4 Stycznia 2006, 22:16

A ja pozwolę sobie przytoczyć moją recenzję tego filmu, którą napisałem dla... Cholera, nie pamiętam :) .
Zapraszam do polemiki jutro od rana :

P I R A C I Z K A R A I B Ó W czyli Żeglując Po Morzu Głupoty

Ja rozumiem, że to film dla raczej młodszych widzów. Ja rozumiem, że nakręcono go po to, aby było jak najbardziej widowi-skowo. Ja rozumiem, że to kino familijne, przy którym cała rodzina może spędzić popołudnie. Ale nijak nie rozumiem, dlaczego przy okazji traktuje się widzów ( tych młodszych i starszych ) jak skończonych kretynów ?!
Film zaczyna się od sceny, w której załoga statku JKM wyławia z oceanu dryfującego na deskach chłopca. Jako pierwsza zauważa go z pokładu mała dziewczynka, córka gubernatora Port Royal. Chłopiec okazuje się rozbitkiem z napadniętego przez pira-tów statku. Na jego szyi zwisa medalion w kształcie szczerzącej zęby, złotej czaszki. Dziewczynka zwija cichcem błyskotkę. Koniec wprowadzenia. Przenosimy się w czasie kilkanaście lat do przodu. Elizabeth ( Keira Knightley ) jest już dużą panną, którą ojciec chce wydać za komendanta Norringtona ( a ona go nie chce ), zaś uratowany chłopiec wyrósł nam na przystojnego Legolasa... eee... Wil-liama ( w tej roli Orland Bloom – a ona go chce ). Do miasta przybywa ( sprawiający wrażenie szalonego ) kapitan Sparrow ( Johny Deep ) i tak oto zaczyna się jeden z najgłupszych filmów, jakie ostatnio widziałem.
Naiwne i niemożliwe sztuczki przeplatają się na zmianę z brakiem logiki. Choćby to : Sparrow ma ręce skute kajdanami, ale mimo to zarzuca je na linę, zjeżdża po niej jak komandos i ląduje spokojnie na dole. Fizycznie niemożliwe, prawda ? Potem okazuje się, że talizman Williama to moneta, zdobyta przez Corteza na Aztekach. Takimi monetami zapłacił Hiszpanom Montezuma za za-przestanie rzezi jednego z jego miast. Piraci z okrętu „Czarna Perła” znaleźli skrzynię z okupem i roztrwonili, za co spadła na nich klątwa – stali się żywymi trupami, których prawdziwy wygląd ujawnia się w świetle księżyca. Za karę muszą je zebrać z powrotem. To jeszcze przejdzie. Ale dlaczego ów poczciwy Will ( okazujący się synem jednego z piratów ) musi przelać na nie swoją krew, aby klątwa przestała działać ? Cóż to ma wspólnego z konkwistadorami ? Pod koniec filmu wystarcza, aby naciął lekko rękę, na monety w skrzyni spada kilka kropel krwi i – paf ! – klątwa znika, piraci są znowu żywi, całkiem z krwi i kości. Gdzie tu sens i logika ? Spar-row je, pije ( czego nie mogą jego przeklęci kompani ) i w świetle księżyca jest całkiem normalny, aż tu nagle pod koniec filmu oka-zuje się, że także jego dotknęła klątwa i jest szkieletopodobny ! Co prawda rąbnął ze skrzyni monetę, ale efekty klątwy ukazują się w niecały dzień po tym ! Jeśli taki krótki czas wystarczył, by sięgnął go gniew azteckich bogów, to co z Elizabeth, która miała ten tali-zman ładnych parę lat ?! Blisko końca filmu załoga Sparrowa ( około dziesięciu podstarzałych marynarzy, jeden karzeł i jedna kobie-ta ) zostaje zaatakowana przez pełną ekipę „Czarnej Perły”. Dochodzi do wzajemnego ostrzału z dział i abordażu nieumarłych na pokład okrętu żywych. I co ? I nic, jak się potem okazuje, żaden z żywych nie został nawet draśnięty ! A wcześniej owi piraci niemal roznieśli silnie obwarowany Port Royal !!!
Inna sprawa – klątwa przestaje działać, gdy akurat widmowa załoga walczy z angielskimi żołnierzami. Kiedy tylko orientują się w fakcie, że są żywi... poddają się zbiorowo ! Starzy wyjadacze, którzy rzeki krwi przelali poddają się tylko po to, aby zawisnąć na stryczku ( ówczesna kara za piractwo ) ?!
Ma to jakiś sens ? Przykładów mógłbym mnożyć, ale nie ma po co. Nie polecam tego filmu ludziom myślącym ani tym, któ-rzy lubią się pośmiać – zabawnych scen tam tyle, co kot napłakał. Jeśli ktoś lubi akcję i nie przeszkadza mu brak logiki – może spo-kojnie spędzić trzy godziny życia na oglądaniu poczynań piratów.
Jedyne, co naprawdę jest w tym filmie bez zarzutu to muzyka.

Henryk Tur

Haletha - 5 Stycznia 2006, 14:00

Iscariote napisał/a
czemu kazda dziewczyna kocha sie w Johnnym?

A tak jest?;>

Hansag napisał/a
Jedyne, co naprawdę jest w tym filmie bez zarzutu to muzyka.

A więc miałam rację:))

Iscariote - 5 Stycznia 2006, 16:43

Haletha napisał/a
Iscariote napisał/a:
czemu kazda dziewczyna kocha sie w Johnnym?

A tak jest?;>


no ja wiem, że każda podkochuje sie we mnie... ale co sie kogo nie spytam to słysze ciągle jęki w stylu Johnny.... aaach.... jaki on wspaniały... :?

Argael - 5 Stycznia 2006, 17:49

Moja dziewczyna po obejrzeniu tego filmu zaczęła na Deppa mówić: "mój Johnny" :)
Rodion - 5 Stycznia 2006, 18:03

Iscariote napisał/a
no ja wiem, że każda podkochuje sie we mnie


Pozazdrościć pewności siebie! :twisted:
Argael napisał/a
Moja dziewczyna po obejrzeniu tego filmu zaczęła na Deppa mówić: mój Johnny


Rozumiem ze masz już inną? :mrgreen:

Argael - 5 Stycznia 2006, 18:34

Rodion napisał/a
Argael napisał/a
Moja dziewczyna po obejrzeniu tego filmu zaczęła na Deppa mówić: mój Johnny

Rozumiem ze masz już inną? :mrgreen:

Bez przesady, to nie powód, żeby zaraz ją zmieniać :P
Jestem tolerancyjny, poza też lubię Johnny'ego :wink:

Rodion - 5 Stycznia 2006, 18:36

Argael napisał/a
Jestem tolerancyjny, poza też lubię Johnny'ego


Tylko nie wspominaj o tym Nivak! :wink: :mrgreen:

Argael - 5 Stycznia 2006, 19:03

Wiem, wiem :D
Mam nadzieję, że tu nie zajrzy :)

Iscariote - 5 Stycznia 2006, 19:35

znam jedną fanatyczke... obejrzała wszystko co wyprodukował Johnny a przy tym zapada w taki trans jak widzi jego zdjecie, że uznałem to juz za chorobe psychiczną... Fakt Piraci byli fajni no ale bez przesady...
Argael - 5 Stycznia 2006, 23:19

Pozwolę sobie odpowiedzieć na kilka zarzutów, jakie postawiłeś temu wspaniałemu filmowi.
Hansag napisał/a
Naiwne i niemożliwe sztuczki przeplatają się na zmianę z brakiem logiki. Choćby to : Sparrow ma ręce skute kajdanami, ale mimo to zarzuca je na linę, zjeżdża po niej jak komandos i ląduje spokojnie na dole. Fizycznie niemożliwe, prawda ?

Oj, możliwe, możliwe, tylko trzeba uważnie oglądać. Proponuję dokładnie obejrzeć scenę, w której Jack przerzuca łańcuch przez linę i łapie go w połowie jedną ręką. Ów łańcuch był na tyle długi, że było to jak najbardziej wykonalne.
Hansag napisał/a
Spar-row je, pije ( czego nie mogą jego przeklęci kompani ) i w świetle księżyca jest całkiem normalny, aż tu nagle pod koniec filmu oka-zuje się, że także jego dotknęła klątwa i jest szkieletopodobny ! Co prawda rąbnął ze skrzyni monetę, ale efekty klątwy ukazują się w niecały dzień po tym ! Jeśli taki krótki czas wystarczył, by sięgnął go gniew azteckich bogów, to co z Elizabeth, która miała ten tali-zman ładnych parę lat ?!

Ten cytat zawiera jednocześnie odpowiedź na postawione przez Ciebie pytanie. Jacka dopadła klątwa, bo "rąbnął ze skrzyni monetę", czego Elizabeth nie zrobiła i dlatego nic się jej nie stało. Gdyby każdy, kto miał styczność z tymi monetami miał się zamieniać w szkielet, to 3/4 mieszkańców Karaibów by się zaraziło. W końcu załoga Czarnej Perły musiała się nieźle natrudzić, by zebrać do kupy wszystkie monety, które wcześniej wydała tu i tam.
Hansag napisał/a
Ale dlaczego ów poczciwy Will ( okazujący się synem jednego z piratów ) musi przelać na nie swoją krew, aby klątwa przestała działać ? Cóż to ma wspólnego z konkwistadorami ? Pod koniec filmu wystarcza, aby naciął lekko rękę, na monety w skrzyni spada kilka kropel krwi i – paf ! – klątwa znika, piraci są znowu żywi, całkiem z krwi i kości. Gdzie tu sens i logika ?

Przyznam się, że przejrzawszy pobieżnie kilka fragmentów filmu nie znalazłem odpowiedzi na pytanie, dlaczego miała to być krew akurat Bootstrap Billa. Być może odpowiedź jest jednak w którymś z dialogów, a może dostaniemy ją w kolejnej cześci (w co wątpię). Stawiałbym na to, że Bootstrap był pierwszym członkiem załogi, który "rąbnął ze skrzyni monetę". Co do pytania o logikę, to przecież wszystkie monety w skrzyni plus odpowiednia krew wylana na nie miały być sposobem na zdjęcie klątwy, więc jak dla mnie jest doskonale logiczne, że klątwa zniknęła.
Hansag napisał/a
Nie polecam tego filmu ludziom myślącym ani tym, któ-rzy lubią się pośmiać – zabawnych scen tam tyle, co kot napłakał.

Na pewno miałeś zły nastrój, kiedy oglądałeś ten film :wink:
Hansag napisał/a
Jedyne, co naprawdę jest w tym filmie bez zarzutu to muzyka.

Faktycznie, muzyka jest świetna, choć jak pokazuje recenzja soundtracku na Filmtracks, na upartego można się do niej sensownie przyczepić. Ale panowie z tego serwisu nie lubią Hansa Zimmera i jego podopiecznych z Media Ventures.

Część Twoich zarzutów jest słuszna, ale cóż, taka jest uroda hollywoodzkich filmów, zwłaszcza letnich blockbusterów.

Dunadan - 6 Stycznia 2006, 00:15

dla mnie film nie był absolutnie niczym szczególnym, oglądało się mile bo był prosty i miał fajne efekty. Nie potrafię zrozumieć zachwytu nad rolą Deepa - naprawde grywał lepiej lepsze role... Nie żaułuję poświęconego czasu.
HAnsang - czasami dobrze jest obejrzeć coś prostego a może i nawet głupiego dla odprężenia - no chyba że bardzo razi - ale mnie "Piraci..." nie razili aż tak bardzo.

Ariah - 24 Stycznia 2006, 10:45

Argael napisał/a
Hansag napisał/a:
Ale dlaczego ów poczciwy Will ( okazujący się synem jednego z piratów ) musi przelać na nie swoją krew, aby klątwa przestała działać ? Cóż to ma wspólnego z konkwistadorami ? Pod koniec filmu wystarcza, aby naciął lekko rękę, na monety w skrzyni spada kilka kropel krwi i – paf ! – klątwa znika, piraci są znowu żywi, całkiem z krwi i kości. Gdzie tu sens i logika ?

Przyznam się, że przejrzawszy pobieżnie kilka fragmentów filmu nie znalazłem odpowiedzi na pytanie, dlaczego miała to być krew akurat Bootstrap Billa. Być może odpowiedź jest jednak w którymś z dialogów, a może dostaniemy ją w kolejnej cześci (w co wątpię). Stawiałbym na to, że Bootstrap był pierwszym członkiem załogi, który rąbnął ze skrzyni monetę. Co do pytania o logikę, to przecież wszystkie monety w skrzyni plus odpowiednia krew wylana na nie miały być sposobem na zdjęcie klątwy, więc jak dla mnie jest doskonale logiczne, że klątwa zniknęła.


No dobra, to ja wam odpowiem na to pytanie, bo zarzuty stawiane filmowi są już niemal na poziomie zwykłego forum używanego przez amerykańskie nastolatki (średnia IQ=45). Z góry przepraszam za cynizm.

Otóż: czemu krew Bootstrap Bill'a? Myślę, że każdy z piratów, dotkniętych klątwą musiał przelac kilka kropli krwi za złoto (zapłacić daninę krwi), a skoro Bill został z okrętu wyrzucony zanim się o tym dowiedziano... Brakowało go do kompletu i załoga musiała posłużyć się zastępstwem.

Na resztę zarzutów stawianych przez Hansag'a nie mam cierpliwości, zresztą Argael już większośc rozłożył na łopatki.

Uważnie oglądać filmy, panowie, bo potem naprawdę wstyd.

Anonymous - 24 Stycznia 2006, 12:30

Iscariote napisał/a
czemu kazda dziewczyna kocha sie w Johnnym?


Nie umiem tego zjawiska wytłumaczyć. Może dlatego, że nie gra herosów ani typowych amantów? W każdym razie ja go kocham;)

Co do filmu, podobał mi się. Johnny oczywiście najbardziej (tylko błagam, on sie nazywa Johhny DEPP a nie DEEP). Moim zdaniem analizowanie jego logiki jest lekkim nieporozumieniem. Ten film należy potraktować z przymrużeniem oka, przecież tu chodzi o zabawe. Ja tam sie smialam, podobala mi sie scena, w ktorej biedna dziewczyna dusila sie gorsetem:)

Henryk Tur - 24 Stycznia 2006, 12:33

Ariah :
Otóż: czemu krew Bootstrap Bill'a? Myślę, że każdy z piratów, dotkniętych klątwą musiał przelac kilka kropli krwi za złoto (zapłacić daninę krwi), a skoro Bill został z okrętu wyrzucony zanim się o tym dowiedziano... Brakowało go do kompletu i załoga musiała posłużyć się zastępstwem.

I to jest właśnie bzdura dla IQ=45. Poza tym jak wciąż pozostaje wiele innych wpadek.
Skoro ten jeden przelał, to co z krwią reszty ? poza tym - jaką krwią ? Byli przecież nieumarli !

Ariah :
Na resztę zarzutów stawianych przez Hansag'a nie mam cierpliwości, zresztą Argael już większośc rozłożył na łopatki.

Szczególnie : załoga starych wyjadaczy poddaje się bez walki, żeby zawisnąc, nieudana ekipa Sparrowa wychodzi z bitwy bez szwanku. No i nic nie zmienia faktu, że Sparrow po jednym dniu stał sie szkieletoidem.
Ja już po prostu za dużo oglądałem, żeby mi się takie naciagane coś podobało. I tyle.
Zresztą sam Deep powiedział, że zagrał w tym filmie, żeby mogły go pooglądać jego dzieci.

Iscariote - 24 Stycznia 2006, 13:57

cóż... Deep... to świadczy o tym jak ludzie uwielbiają tego aktora. Skoro nawet nazwiska nie znają poprawnego :mrgreen:
Ariah - 24 Stycznia 2006, 14:45

Hansag napisał/a
I to jest właśnie bzdura dla IQ=45. Poza tym jak wciąż pozostaje wiele innych wpadek.
Skoro ten jeden przelał, to co z krwią reszty ? poza tym - jaką krwią ? Byli przecież nieumarli !


Reszta przelała już wcześniej. Nie wszystko trzeba pokazać na ekranie... (no dobra, chyba jednak trzeba, bo ktoś się przyczepi...).

I cóż z tego, że byli nieumarli? Nie mogli umrzeć. Co nie znaczy, że nie mogli uronić kilku kropel krwi. O ile pamiętam, po odpowiednim ciosie padali (vide: 'chińczyk' z siekierą w plecach), więc nic nie przeczy temu, że nie mogli naciąć nadgarstka i skropić monety. A rana zaraz potem się goiła. Patrz: wampir, stworzenie nieumarłe, a jednak krwawi.


Hansag napisał/a
Szczególnie : załoga starych wyjadaczy poddaje się bez walki, żeby zawisnąc, nieudana ekipa Sparrowa wychodzi z bitwy bez szwanku. No i nic nie zmienia faktu, że Sparrow po jednym dniu stał sie szkieletoidem.


Pierwszy argument: wyjadacze v.s. fajtłapy... Moje pytanie... Oglądałeś kiedyś jakieś komedie? No dobra, pewnie nie. Gatunek ma własne prawa i wiadomo, że najgorsze ciamajdy wyjdą z walki obronną ręką, jeśli stoją po tej dobrej stronie... Tak, zgoda, to dziecinny motyw. Podobnie jak u Tolkiena: Hobbit to taka mała, fajtłapna istotka co to nawet Nazgula nastraszy jak będzie trzeba...

Drugi argument, co do Jacka-kościotrupa...

Oglądać filmy dokładnie!!!

a) Jack nie wziął monety ze skarbu, załoga zostawiła go na wyspie zanim wogóle obejrzał sobie skarb.

ERGO: nie dosięgła go klątwa. Cała załoga została przeklęta, łącznie z Billem, a Jack nie. To takie trudne do zrozumienia?...

b) W jaskini skarbu Jack ukradł jedną monetę ze skrzyni tylko i wyłącznie po to, żeby stać się nieumarłym i miec szansę w pojedynku ze swoim byłym pierwszym oficerem. Moment kradzieży monety ZE SKRZYNI (nie z cudzej kieszeni, nie ze sklepu, tylko z tej jednej skrzyni) jest momentem rzucenia klątwy.


Film, naturalnie traktowac należy jako zabawę, ewentualnie postmodernistyczną grę z konwencją filmu awanturniczego (jeśli ma być 'inteligentnie'), ale moim zdaniem scenariusz jest o wiele bardziej sensowny i przemyślany, niż w innych 'typowych' hollywoodzkich produkcjach z gatunku zabili go i uciekł.

Sasori - 24 Stycznia 2006, 18:25

Brawa dla Hansaga za doszukiwanie się logiki w magii. Klątwa może się uruchomić od zaraz, za 236 lat czy 19 sekund. No chyba że coś przegapiłem i encyklopedia wyraźnie opisuje właściwości klątw (ale raczej tego nie robi, bo to element... uwaga: fantastyczny).

I jeżeli "Piraci" są głupi, równie głupia jest cała reszta gatunku.

Jako fana serii Monkey Island (bardzo głupiej, bo są różnie działające klątwy, są zmartwychwstania, nawiązania do czasów dzisiejszych i inne bardzo głupie rzeczy w stylu absolutnego braku krwi, flaków i ubijania głównych postaci), film bardzo mi się spodobał. Był piękny wizualnie i muzycznie, porwał mnie do baśniowego (głupiego?) świata. A Jack Sparrow był po prostu postacią genialną (apropo, to był akcent australijski a nie rumowy? :) toć on był nawalony 24/7).

Na większość światłych argumentów odpowiedzieli głupi fani głupich filmów, został tylko jeden - dlaczego załoga się poddała po zdjęciu klątwy? Ja to sobie wyjaśniam tak - od lat byli objęci klątwą, nie czuli smaków, zapachów itd, non-stop czuli za to głód i zimno. Nagle bach! - i po klątwie. Szczerze mówiąc, wolałbym już trafić do celi i na stryczek, w ten sposób przedłużając upragniony okres "poza klątwą" i być może nawet zjeść coś wreszcie, niż rzucać się na kule i bagnety. Tłumaczenie głupie, ale na moc posępnego czerepu - to film rozrywkowy a nie studium ludzkiej duszy.

Na drugą część czekam z niecierpliwością. Będzie Cthulhu ;)

Henryk Tur - 25 Stycznia 2006, 09:56

Jak na komedię, to za mało w tym komedii po prostu. A jeśli klątwa sprawiała, że piraci tęsknili za smakiem i zapachem, to tym bardziej po jej zdjęciu powinni walczyć jak lwy o wolność, żeby znów zażywać uciech.
Nadto krwawić nie mogli, bo byli szkieletami. Gdzie tam układ krwionośny ? Ich ciała to była jeno ilzuja.
Co do klątwy - w Monty Pythonie to by przeszło. A co do Monkey Island to chyba jednak nie wszystkim się takie motywy podobały, skoro gra seria skończyła swój zywot.
No i skąd Jack wiedział, że po wzięciu monety stanie się kościoturpem. I inne kwestia - jakby ktoś wziął monetę i po chwili odłożył z powrotem, to liczyłoby się to, czy nie ? :)

Ariah - 25 Stycznia 2006, 10:26

Hansag napisał/a
Jak na komedię, to za mało w tym komedii po prostu.


Kwestia gustu. Nie w każdej komedii rzucają się plackami z bitą śmietaną.


Hansag napisał/a
Nadto krwawić nie mogli, bo byli szkieletami. Gdzie tam układ krwionośny ? Ich ciała to była jeno ilzuja.


Absolutnie zimna logika w klątwach to nie jest najlepsze podejście. Jeśli użyć odrobiny wyobraźni i dobrej woli... Tylko w świetle księżyca mieli szkieletową postać. W każdym innym mogli sobie krwawić do woli.


Hansag napisał/a
Co do klątwy - w Monty Pythonie to by przeszło.


A czemu nie tu? Bo scenarzysta nie należy do Latającego Cyrku?


Hansag napisał/a
A co do Monkey Island to chyba jednak nie wszystkim się takie motywy podobały, skoro gra seria skończyła swój zywot.


Przygodówki sensu stricte zakończyły swój żywot, bo odbiorcom gier już nie chce się myśleć podczas zabawy, wystarczy postrzelać. Sama cierpię z powodu braku dalszych części Monkey Island i wogóle, przygodówek z polotem.


Hansag napisał/a
I inne kwestia - jakby ktoś wziął monetę i po chwili odłożył z powrotem, to liczyłoby się to, czy nie ?


Myslę, że jak najbardziej. Obejrzyj film po napisach, zobacz małpkę. Tylko, czy ona odłożyła monetę, to już inna sprawa...



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group