Powrót z gwiazd - Tytani pracy
Martva - 15 Sierpnia 2012, 11:50
Przeglądam ogłoszenia o pracę. Chociaż straciłam główny obiekt motywacji.
Wow, istnieje takie coś jak sprzedawca w sklepie internetowym, to może być coś niemal równie fajnego jak odpisywacz na maile, tylko może mniej monotonne.
Przy okazji zauważyłam jak różnie można rozumieć pojęcie 'byle jaka praca' o której często rozmawiamy ze średnią i ojcem. Najpierw jest 'znajdź byle co' a potem wydymanie ust: 'Umowa zlecenie? To straszny wyzysk' oraz 'Jaka stawka za godzinę? Pięć złotych? To jest jeszcze legalne?'
Anonymous - 15 Sierpnia 2012, 11:56
Z tym sprzedawcą internetowym to bym nie była taka pewna. W obowiązkach zapewne odbieranie telefonów od klientów, a to bywa stresujące, frustrujące, przykre i trudne - przynajmniej w opowieściach, jakie słyszałam.
Martva - 15 Sierpnia 2012, 12:16
Jest to jednak lepsze od telemarketingu i mniej stresujące niż dzwonienie do ludzi i wciskanie im kitu (takie dzwonienie, praca przy kasie w markecie oraz cokolwiek gdzie ma się do czynienia z mięsem są na mojej liście rzeczy absolutnie nie do przyjęcia).
I to są praktycznie jedyne oferty które otwieram w trakcie codziennego przeglądu ogłoszeń. A przeglądam twardo wszystkie. No i jedyne do których mam wymagane kwalifikacje i umiejętności (chyba że wymagają prawa jazdy, ale to nie zawsze).
BTW usłyszałam ostatnio 'jakby ci zależało, to już byś miała pracę'. No kuźwa, chyba w agencji towarzyskiej
Anonymous - 15 Sierpnia 2012, 13:16
Nie no, nie mówię, że nie warto spróbować, tylko żeby wiedzieć, na co się człowiek pisze. Ja dwa razy robiłam wyprzedaż książek na Allegro (książek, niby teoretycznie książki kupują ludzie o jakiej takiej kulturze, nie?) i naprawdę starałam się, żeby wszystko było ok, rzetelne opisy, szybka wysyłka itd. a i tak nie uniknęłam nieprzyjemnych sytuacji. Buce zawsze się trafią i krwi napsują, nierealne oczekiwania, sytuacje, w których ktoś kupuje a potem targuje cenę, pretensje o działanie poczty - milion problemów i często zero chęci porozumienia, albo bezczelność. Trzeba być odpornym na nieprzyjemne ludzkie zachowania, bo sprzedając profesjonalnie, musisz jeszcze być miła i uprzejma oraz asertywna nawet w odpowiedzi na bluzgi.
ihan - 15 Sierpnia 2012, 14:24
Opatentowanie lodów ze wściekłego azotu odpada, Sanepid i inne BHP pewnie by dostało zawału, ataku woreczka żółciowego i tików nerwowych.
I nie narzekałabym wcale na "umowy śmieciowe". Bo przynajmniej dostaniesz taką kasę, na jaką się umawiasz. A jak masz o pracę z częścią z 50% kosztami uzyskania, dostajesz po kieszeni za każdy dzień urlopu, i trzeba się pilnować, żeby nie brać urlopu okrakiem przez sobotę/niedzielę, bo jeszcze bardziej jesteś w plecy.
Martva - 15 Sierpnia 2012, 14:47
Ale na umowie śmieciowej nie masz urlopu wcale
Miria napisał/a | Trzeba być odpornym na nieprzyjemne ludzkie zachowania, bo sprzedając profesjonalnie, musisz jeszcze być miła i uprzejma oraz asertywna nawet w odpowiedzi na bluzgi. |
Wirtualni klienci przynajmniej nie próbują się do Ciebie lepić
ilcattivo13 - 15 Sierpnia 2012, 22:30
ihan - przy większości tych umów śmieciowych i tak godzinowo pracujesz jak na etacie.
ihan - 15 Sierpnia 2012, 22:59
Ale ilcattivo, większość nie znaczy, że wszystkie . Umowy śmieciowe istnieją, bo Kodeks przewiduje wyłącznie ludzi pracujących w fabrykach guzików, nie bardzo sobie radzi z pracą zadaniową. Jeśli mam do wykonania pracę konkretną, na określony czas, jak niby mam zatrudnić kogoś inaczej niż na śmieciową? Czasu nie rozciągnę, czasu na urlop też z czarodziejskiego kapelusza nie wyjmę. Jeśli zatrudniam ludzi z grantów albo innych nieodnawialnych źródeł, co mam zrobić z przepisem o trzecim zatrudnieniu na czas nieokreślony? Za każdym razem przyjmować świeżynkę? Fikcyjnie robić przerwy, i za co ten człowiek przez ten miesiąc ma żyć i niby dlaczego ma mieć przerwy w pracy?
Przy nienormowanym czasie pracy, powinny istnieć zawody (oczywiście mogłoby to być pole do nadużyć, ale wyobrażam sobie takie, gdzie powinno mieć to zastosowanie), gdzie nikogo nie obchodzi ile bierzesz urlopu, czy go bierzesz, ile godzin siedzisz w pracy. I wszystkie PIPy powinny się odstosunkować.
Tak czy siak, wnerwia mnie, że urlop mi się nie opłaca ( a wziąć go muszę) i to, że przepisy różnicują płacę nie od ilości dni wolnych w miesiącu, tylko od tego, czy są one okrakiem przez dni wolne ustawowo.
corpse bride - 16 Sierpnia 2012, 07:19
Nie lubię określania tych umów mianem 'śmieciowych', no bo co w nich niby jest brudnego? Ubezpieczenie zdrowotne się na nawet pracując na zlecenie, a że nie ma składki emerytalnej to może i lepiej, bo przecież to jest kasa wyrzucona w błoto i lepiej sobie samemu składać.
Martva, też szukam, więc powodzenia! Nie wiem, czy brałaś pod uwagę ogłoszenia o freelancujących copywriterów - piszesz jakieś teksty reklamowe i pracujesz z domu. Zazwyczaj trzeba wysłać coś, co się napisało, ale ty przecież masz co wysłać
Martva - 16 Sierpnia 2012, 08:29
ihan, ale spora część tej oferowanej pracy na umowę zlecenie to nie są rzeczy zadaniowe, tylko ciągłe, na przykład praca w sklepie.
corpse bride napisał/a | Ubezpieczenie zdrowotne się na nawet pracując na zlecenie, a że nie ma składki emerytalnej |
Cholera, czemu byłam pewna że jest odwrotnie?
corpse bride napisał/a | Nie wiem, czy brałaś pod uwagę ogłoszenia o freelancujących copywriterów - piszesz jakieś teksty reklamowe i pracujesz z domu. |
Nie brałam, nie sądzę żebym umiała pisać teksty reklamowe, rodzę jednego małego szorta raz na rok albo pół
ilcattivo13 napisał/a | No przeca wiemy, że chodzi o publikację Twoich memuarów z czasu emigracji |
Ups, chyba o czymś nie wiem?
dzejes - 16 Sierpnia 2012, 09:19
corpse bride napisał/a | Nie lubię określania tych umów mianem 'śmieciowych', no bo co w nich niby jest brudnego? |
Ja tam się z Wojciechem Orlińskim nie zawsze zgadzam, jednak w tym temacie uważam, że ma rację. O tutaj.
ilcattivo13 - 16 Sierpnia 2012, 11:25
ihan - prawie wszystkie sprzedawczynie w sklepach w CH PLaza i innych suwalskich centrach pracują na umowy zlecenie. Tak samo pracują ludzie w spożywczakach, supermarketach i tym podobnych. Teraz już chyba jedynie Biedronka zatrudnia na normalne umowy, a i to pewnie nie wszystkich pracowników. W Twoim przypadku, czy w przypadku innych wolnych zawodów (albo na ten przykład budowlańców), takie zatrudnienie ma sens i jest oki, ale jak ktoś pracuje w takim Reserved czy inszym Tesco 6 dni w tygodniu po 12 godzin, plus zostaje po godzinach, żeby sprzątać albo czynić remenenta/przyjęcie towaru, to chyba taka osoba raczej nie powinna pracować na umowie zlecenie, tylko na normalnej umowie.
Czarny - 16 Sierpnia 2012, 11:33
ihan mogłabyś przybliżyć w czym Ci przeszkadza ten urlop okrakiem? Bo o ile ja wiem to urlop się wylicza w stosunku do godzin pracy w m-cu nieważne jak jest wybrany. Ten "okrak" ma jedyne znaczenie przy braniu raz w roku 14-dniowego urlopu i w niczym więcej - wtedy liczymy, że człek był na urlopie również w sobotę, niedzielę czy też święto. Do wyliczeń nigdy (wg mej wiedzy).
Martva - 16 Sierpnia 2012, 13:03
A w dzisiejszej porcji ogłoszeń z ciekawszych rzeczy były tylko kandydatki na miss mokrego podkoszulka. Pff.
To ja sobie coś poplotę. Albo wyhaftuję.
corpse bride - 16 Sierpnia 2012, 15:17
dzejes, nie wiem kim jest ten pan, ale trochę demonizuje. owszem, mi również nie podoba się nazywanie stosunku pracy zleceniem i w ten sposób obchodzenie prawa pracy. nie podoba mi się też, że zazwyczaj pracownik nie ma wyboru, co do formy umowy (ktoś mógłby chcieć zarobić więcej netto na umową zlecenie/dzieło, a za to samemu zadbać o emeryturę i pieniądze na 'urlop'). ale ten pan posuwa się za daleko mówiąc, że te umowy to samo zło, bo potem pracownik jest złej jakości pracownikiem i człowiekiem. spotkałam mnóstwo osób zatrudnionych na najprawdziwszą umowę o pracę będących złymi pracownikami. on dobrze kombinuje, bo chodzi o motywację, a rzadko pracodawca ma dobry i dopracowany system motywacyjny, ale wydaje mi się, że wręcz przeciwnie, że ciepły etat o który nie trzeba się starać (co obserwowałam w administracji) rozleniwia pracownika. a już kwestia, że zmęczony pracownik umowy śmieciowej będzie zajmował się po godzinach tylko sportem i plotkami z pudelka to już jakiś żart. pudelka poznałam w miejscu, gdzie pracowaliśmy wszyscy na umowy o pracę i codziennie po 16ej (praca była do 17ej) połowa lasek wchodziła na pudla. po pracy też interesowały się celebrytami, zakupami i sportem. większość chyba znanych mi osób (może przesadzam, ale dużo) pracuje na zlecenia - bo albo są prawdziwymi freelancerami albo - jak ja- takie mają szczęście i jakoś te osoby czytają, oglądają dobre filmy, chodzą/jeżdżą na festiwale filmowe czy muzyczne itd. już nie obwiniajmy luk prawnych o wszystkie możliwe nieszczęścia świata. część społeczeństwa ma niestety niskich lotów zainteresowania i forma zatrudnienia nic do tego nie ma.
a na koniec jeszcze jedna moja uwaga, którą powtarzam ciągle - umowa o pracę nawet na czas nieokreślony nie daje gwarancji zatrudnienia w nieskończoność, jak chyba się niektórym wydaje. pracodawca może zwolnić pracownika kiedy tylko chce (wyjątkami są sytuacje takie jak ciąża czy okres ochronny przed emeryturą, ale od nich są też wyjątki np. zwolnienia dyscyplinarne za przewinienia pracownika). ja byłam znienacka zwolniona 2 razy - raz na umowie o pracę na czas nieokreślony, a raz na umowie o pracę podczas okresu próbnego. takie zwolnienie zajmuje ok. 5 minut.
gorbash - 16 Sierpnia 2012, 15:27
corpse bride napisał/a | ja byłam znienacka zwolniona 2 razy - raz na umowie o pracę na czas nieokreślony, a raz na umowie o pracę podczas okresu próbnego. takie zwolnienie zajmuje ok. 5 minut. |
No tak, ale masz jakiś tam okres wypowiedzenia za który dostajesz kasę (nawet jeśli nie musisz przychodzić do pracy).
ihan - 16 Sierpnia 2012, 20:38
Czarny, wg kadr od tego czy okrakiem czy nie, różni się jaki procent wynagrodzenia mamy opodatkowane 50%, a jaki nie.
Poza tym udowadniacie mi, że ludzie, którzy nie powinni pracować na zlecenie czy dzieło są do tego zmuszani, a mnie naprawdę nie trzeba przekonywać. Nie wiem dlaczego sprzedawczynie biedronkowe mają nie mieć normalnych umów o pracę. Jeśli Państwo przepisami sobie z tym nie radzi, nie wiem czemu stosuje odpowiedzialność zbiorową na inne przypadki, kodeks pracy jest cholernie nieelastyczny i tyle . I w nowej ustawie o szkolnictwie wyższym udało się wprowadzić kontrakty, ale a kuku, nie dotyczy to techników i administracji, taaaa.
Piszę o sytuacjach, gdy przepisy dotyczące tych umów nieśmieciowych nie nadążają za mniej standardowymi formami zatrudnienia. Z tym jak to łatwo zwolnic pracownika na umowę na czas nieokreślony, pozwolę się nie zgodzić, w budżetówce? No proszę was. Poza tym życie czasem przerasta przepisy, nawet te tworzone w dobrej wierze, jak w moim przykładzie z zatrudnianiem z grantu a trzecim zatrudnieniem.
dzejes - 17 Sierpnia 2012, 06:50
corpse bride napisał/a | te umowy to samo zło, bo potem pracownik jest złej jakości pracownikiem i człowiekiem |
Chyba coś za dużo wyczytałaś.
corpse bride napisał/a | ciepły etat o który nie trzeba się starać (co obserwowałam w administracji) rozleniwia pracownika. |
Trochę jedziesz neoliberalnym trolololo, które króluje w Polsce od z górą 20 lat. Równie dobrze (a moim zdaniem nawet lepiej i trafniej) jest powiedzieć, że to wina pracodawcy, który narzędzi ludzkich nie potrafi używać, nie umie kontrolować i stworzyć systemu motywacyjnego oraz zagospodarować czasu pracy. To wszystko nie należy do obowiązków pracownika. Wbrew pozorom.
Martva - 17 Sierpnia 2012, 09:57
Rany, jest tak obrzydliwie przygnębiająco szaro na zewnątrz, ze odechciałoby mi się wszystkiego gdybym miała wcześniej jakieś chęci.
ihan - 17 Sierpnia 2012, 10:49
Dobrze, że wcześniej nie miałaś, bo byłoby to straszne marnotrawstwo.
A z tymi możliwościami dowolnego zwalniania pracowników. Słyszałam opowieści, jak sąd przywrócił do pracy takie osoby, opowieści jak sąd przywrócił do pracy kierowcę MPK, który prowadził z więcej niż promilem we krwi, nie wiem jak sie skończyło odwołanie, bo już nie śledziłam. Pracodawca musi uzasadnić dlaczego zwalnia, jeśli nie likwiduje stanowiska, i to już jest chore, bo to jest pracodawcy kasa i pracodawca powinien móc decydować kogo zatrudnia. I naprawdę nie zawsze problem jest z klasyfikacjami, czasem problem jest osobowościowy, zwłaszcza gdy dotyczy pracy w większym zespole, i co pracodawca jako powód ma wpisać: bo pani Halinka nie nadaje na tych samych falach co pani Bożenka? Zgadza się dzejes, czasem pracodawca nie umie zmotywować pracowników. Czasem jest małym pracodawcą, zatrudniającym kilka osób i nie stać go na premie. Czasem przepisy mu nie pozwalają odpowiednio motywować, bo nie zawsze to pracownik jest stroną pokrzywdzoną. Szczerze, jeśli dzięki umowie śmieciowej mogłabym komuś dać więcej netto (a w przeciwieństwie do posłów naszych nie mam fabryki pieniędzy i jestem ograniczona pula przeznaczoną na wynagrodzenia) to nie wiem czemu miałabym śmieciowej umowy nie stosować. Bo naprawdę nie zawsze chodzi o to żeby pracodawca różnicę zgarnął do kieszeni.
dzejes - 17 Sierpnia 2012, 11:08
ihan napisał/a | pracodawca powinien móc decydować kogo zatrudnia. |
Pewnie, baby won, czarnuchy won i jeszcze te, no pedały.
Martva - 17 Sierpnia 2012, 11:15
ihan napisał/a | Szczerze, jeśli dzięki umowie śmieciowej mogłabym komuś dać więcej netto (a w przeciwieństwie do posłów naszych nie mam fabryki pieniędzy i jestem ograniczona pula przeznaczoną na wynagrodzenia) to nie wiem czemu miałabym śmieciowej umowy nie stosować. Bo naprawdę nie zawsze chodzi o to żeby pracodawca różnicę zgarnął do kieszeni. |
Jooooj, a wydawało mi się że jestem naiwna.
ihan - 17 Sierpnia 2012, 11:24
dzejes, a skąd to wywnioskowałeś? A może właśnie firma złożona z samych bab nie chce zatrudniać faceta (vide krakowska Inflora, które miała sprawę o dyskryminację właśnie faceta), może firma złożona z Afroeuropejczyków, która nie chce zatrudniać białego rasisty, może mała firemka prowadzona przez homoseksualistów płci obojga, która nie chce zatrudnić radiosłuchaczki. Pomysł żeby narzucać prywatnemu pracodawcy kogo ma zatrudniać uważam za chory. I tyle.
Martva, uwierz, naprawdę tak bywa, tylko mniej medialne, więc sie o tym nie pisze.
edit: i pisałam o sprawach osobowościowych, nie o czyichś poglądach czy światopoglądzie, jeśli zostawia je w domu. Bywa, że ludzie nie mogą ze sobą przebywać, bo sposób zachowania, nie wiem zapach, coś innego wzbudza wzajemną agresję. Jedna osoba może rozwalić cały zespół. Nie wiem, albo ja w innym świecie żyje, albo w jakiejś izolowanej społeczności.
dzejes - 17 Sierpnia 2012, 11:48
ihan napisał/a | Pomysł żeby narzucać prywatnemu pracodawcy kogo ma zatrudniać uważam za chory. I tyle. |
Jeśli już jesteś fantą idealnie kulistych systemów, to jednak komunizm jest fajniejszy, a równie nierealny.
W rzeczywistości pełna swoboda w zatrudnianiu kogo się chce daje w efekcie dyskryminację najsłabszych. Oczywiście zawsze można znaleźć przykład na dyskryminację mężczyzny, czy też heteroseksualisty, ale to nie są nauki ścisłe, gdzie jeden przykład przeciwny obala teorię. Statystycznie to jednak kobiety padają ofiarami dyskryminacji znacznie częściej, niż mężczyźni.
A dyskryminacja najsłabszych w efekcie daje gorsze otoczenie do życia, przez np. mniejsze zaufanie społeczne, większe uwiązanie kobiety do zarabiającego partnera.
Podane przez ciebie przykłady - sorewicz, ale geje-frinajserzy po prostu nie zatrudnią fanki ojca dyrektora, a biały narodowiec nie zatrudni Hindusa. Prawo tego nie zmieni, a jeśli ty wyciągasz te właśnie przykłady jako dowód na to "jakie to prawo jest gupie" to zjeżdżasz do poziomu "bendom zamykać za klapsa".
ihan - 17 Sierpnia 2012, 12:14
Ale czekaj, czekaj, bo nie rozumiem, geje jakoś tam zgodnie z prawem mogą nie zatrudnić fanki ojca dyrektora, ale w drugą stronę to już jest dyskryminacja? To może wprowadzać egzaminy z moralności dla chcących zakładać własne firmy i zatrudniać pracowników? Gdzie oceniać będą ksiądz, rabin, naczelny gej i tfu, tfu feministka. Przypomina mi to pomysły z ochrona uczuć religijnych, ścigana przez prokuraturę. Ktoś jest chamem, nie mam z nim nic wspólnego, nie kupuję jego produktów albo usług, ale gdzie tu rola państwa? Ochrona niby "słabszych" miała sens w czasie znoszenie niewolnictwa, albo wtedy gdy pierwsze sufrażystki walczyły o prawa kobiet. Jaki ma sens teraz? Poza tym, jakich słabszych, cały czas czytam jak to kobiety o tych samych albo lepszych kwalifikacjach dostają mniej kasy, to co są słabsze? Chyba trochę to obraża jednak. I co, jak pracodawca idiota i nie zatrudni lepszego, tylko zgodnie z prawem Kopernika wypierze gorszym, to w końcu prawo to dobry wujek, który troszczy się o głupiego pracodawcę w sumie?
EDIT: w Skandynawii, bodajże w Szwecji jedna z bardziej cenionych i chętnie zatrudnianych przez pracodawców grup są samotne matki. nie dlatego, że Państwo daje bonus za zatrudnienie samotnej matki, tylko dlatego, że okazały się pracownikami obowiązkowymi, sumiennymi, której zależy na pracy, bo nie mogą sobie pozwolić na jej utratę. Nie potrzebują być traktowane jak osoby specjalnej troski.
Witchma - 17 Sierpnia 2012, 12:33 Temat postu: Tytani pracy Przeniosłam posty dotyczące zatrudnienia.
mesiash - 17 Sierpnia 2012, 13:23
Martva, pozwolisz że wrócę do Twojego wątku poszukiwania pracy - polecam szukać na zasadzie "co chcę robić?" i ewentualnie dopisywać przed tytułem "młodszy / junior / pomocnik".
Ale to wszystko dla osób, które szukają umowy o pracę. Tak jak inni pisali powyżej są też inne rodzaje umów mniej lub bardziej korzystne dla pracodawcy lub pracownika.
dzejes - 17 Sierpnia 2012, 14:01
ihan - ręce mi opadły. Po prostu. Mam wrażenie, że w ogóle nie czytasz tego, co piszę, bo skąd niby takie kwiatki?
ihan napisał/a | geje jakoś tam zgodnie z prawem mogą nie zatrudnić fanki ojca dyrektora, ale w drugą stronę to już jest dyskryminacja? |
Wyraźnie pisałem, że w praktyce przecież takie sytuacje nie zaistnieją i że prawo ich raczej nie ureguluje.
ihan napisał/a | Ochrona niby słabszych miała sens w czasie znoszenie niewolnictwa, |
I znów kolejny korwinizm z twojej strony. Wiesz kiedy w historii świata najwięcej ludzi było niewolnikami? Dzisiaj.
ihan napisał/a | Poza tym, jakich słabszych, cały czas czytam jak to kobiety o tych samych albo lepszych kwalifikacjach dostają mniej kasy, to co są słabsze? Chyba trochę to obraża jednak. |
Skup się albo wytrzeźwiej. Słowo "słabsze" ma milion znaczeń w zależności od kontekstu. A jeśli ktoś ma wyższe kwalifikacje, a zarabia mniej, niż kolega obok, który wykonuje dokładnie te same czynności, to znaczy, że je ten ktoś jest słabszy na rynku pracy. Nie słabszy zawodowo. Ma mniejszą siłę negocjacyjną.
ihan napisał/a | w Skandynawii, bodajże w Szwecji jedna z bardziej cenionych i chętnie zatrudnianych przez pracodawców grup są samotne matki. nie dlatego, że Państwo daje bonus za zatrudnienie samotnej matki, tylko dlatego, że okazały się pracownikami obowiązkowymi, sumiennymi, której zależy na pracy, bo nie mogą sobie pozwolić na jej utratę. Nie potrzebują być traktowane jak osoby specjalnej troski. |
No to teraz dla ciebie zadanie bojowe - przekonaj polskich wąsaczy - właścicieli firm, że tak właśnie jest. Ja proponuję preferencje dla zatrudniających kobiety z małymi dziećmi. Ty proponujesz co? Czas? Sami się zorientują? No to czemu jeszcze się nie zorientowali?
I jeszcze jedno - co z dużymi firmami, gdzie funkcja zatrudniania pracowników jest kompletnie oderwana od funkcji właścicielskich? Czy wówczas ktoś, kto nie jest właścicielem, któ również dostaje jedynie pensję i nie ma udziału w zyskach powinien mieć prawo zatrudniać tylko łysych, bo akurat ma taką fantazję?
EDIT: A prawo Greshama-Kopernika dotyczy jednak tylko pieniądza.
ihan - 17 Sierpnia 2012, 15:33
dzejes napisał/a | ihan - ręce mi opadły. |
Jak zawsze do usług
dzejes napisał/a | Wyraźnie pisałem, że w praktyce przecież takie sytuacje nie zaistnieją i że prawo ich raczej nie ureguluje. |
A skąd pomysł, że masowo będą sytuacje gdy geje będą marzyli o zatrudnieniu się u gejofoba? Poza tym argument, że raczej się nie zdarzy... no proszę, stać cię na więcej. I co, moherowa babcia twoim zdaniem nie jest właśnie "słaba" na rynku pracy? I co z dyskryminacja mężczyzn, zaistniała, prawo zareagowało i co uważasz sytuację za OK?. Naprawdę, bywają kobiece załogi, gdzie wrzucenie tam faceta mogłoby spowodować kompletną dezorganizacje ich działania. No ale, najwyżej firma by zbankrutowała, wszyscy poszli na bezrobocie, ale obrońcy równości czuliby się usatysfakcjonowani.
dzejes napisał/a | I znów kolejny korwinizm z twojej strony. Wiesz kiedy w historii świata najwięcej ludzi było niewolnikami? Dzisiaj. |
Aha. Zgadza się, całkowicie. Zwłaszcza w Polsce.
Pomysł żeby realizować swoją inżynierię społeczną na cudzy koszt, cudze ryzyko (tak, prowadzenie firmy to ryzyko) i cudzymi rękami jest mi obcy. To jak z fundacjami ratującymi konie, dajcie nam kasę, a my będziemy ratować te biedne koniki, najlepiej te, które nie mają szansy przeżyć, ale przecież są takie biedne. Oczywiście swojej kasy nie damy, chętnie się co najwyżej w fundacji zatrudnimy. I jeszcze będziemy się rajcować jak cudzymi środkami wprowadzamy ład, porządek i cywilizację.
Na ludzi, jak na wszystkie zwierzęta, o których słyszałam, lepiej działa kij niż marchewka. Zatrudniaj kobiety, dostaniesz ulgi, raczej przekrętów jak z PFRONem i niepełnosprawnymi z cudownie rozmnożonymi orzeczeniami o niepełnosprawności nie będzie, bo co najwyżej transseksualiści mogą kobiety zablokować. Zatrudniaj gejów, 20 minut czasu antenowego po dzienniku gratis. Polityka, gdy obciążamy: kobiety w ciąży i na wychowawczym nie zwolnisz, a najlepiej wydłużmy urlopy macierzyńskie do lat 18-stu, a w tym czasie głupi pracodawco, który jednak kobietę zatrudniłeś będziesz miał zablokowany etat, taka polityka wcale nikogo na rynku pracy nie wspiera. Co najwyżej kombinatorów, którzy super korzystają z przepisów. Jest akcja firmy przyjazne kobietom (czy rodzicom, nie pamiętam), niech taka akcja coś za sobą niesie. Nagrodę pieniężną, ulgi w podatkach (jak wyżej), wsparcie ekonomiczne (może darmowe biura rachunkowe) i prawne, coś pozytywnego, a nie straszenie bacikiem. I naprawdę uważasz za sytuacje OK, że ryzykując swoją kasę, przyszłość swoją i rodziny ktoś ma ci narzucać kogo zatrudniasz? Piszesz, że proponujesz preferencje dla kobiet z małymi dziećmi (tylko gdzie te preferencje, cały czas dyskusja jest o tym, że jeśli kobiety nie zatrudni, to mu sąd pogrozi paluszkiem, a nie, że zatrudniając ją coś zyska), i tu się spotykamy, ale co, jednocześnie uważasz, że powinny być parytety w firmach? Sytuacja jak teraz nikogo nie edukuje, raczej wprowadza niechęć do grupy faworyzowanej i do rządzących uzurpujących sobie prawo do rządzenia portfelami innych.
Aha, nie wiem jak w Szwecji się to udało, problem zatrudniania samotnych matek nie sprawia, że nie śpię po nocach, to i specjalnie się nie interesowałam. Gdyby mnie to jednak dręczyło, starałabym się zobaczyć jak rozwiązali to inni.
dzejes - 18 Sierpnia 2012, 22:43
ihan napisał/a | Pomysł żeby realizować swoją inżynierię społeczną na cudzy koszt, cudze ryzyko (tak, prowadzenie firmy to ryzyko) i cudzymi rękami jest mi obcy. |
W sejmie jest więcej myśliwych, niż kobiet. Pomysł, by realizować myśliwską inżynierię społeczną jest mi obcy, jednak realizowany.
Jesteś okropnie naiwna, myśląc, że teraz jest uczciwe i sprawiedliwie, a jacyś oni dzejesi chcą to zepsuć.
|
|
|