Publicystyka - Publicystyka numeru 73 - głosujemy do 12 grudnia
xan4 - 25 Października 2011, 20:25 Temat postu: Publicystyka numeru 73 - głosujemy do 12 grudnia 4 teksty - 1 punkt, głosujemy na publicystykę listopada.
Zmiana zasad głosowania, zobaczy jak wyjdzie.
Przypominam o konkursie na ocenę numeru. Przyznajemy dwie nagrody książkowe co miesiąc, jedna, dla wytypowanej przez komisję osoby, której wypowiedź najbardziej komisję zainteresowała, druga losowana pośród wszystkich, co wypowiedzieli się w wątkach związanych z danym numerem.
Arya - 26 Października 2011, 06:17
Grzędowicz
Witchma - 28 Października 2011, 14:21
O umiejętnościach - autor wie, co mówi - najważniejsze to wiedzieć, co się chce w życiu robić. Ja coraz częściej dochodzę do wniosku, że nie chcę czytać niektórych felietonów .
240 znaków na rok - sympatyczny tekst sentymentalno-wspominkowy i nic więcej.
Ku gwiazdom! - mam wrażenie, że to już gdzieś czytałam. Może poza fragmentem z mrówkami.
Jak elegancko podać karalucha - autor powraca do formy z pierwszych felietonów SFFiH, co zdecydowanie mi odpowiada. Wreszcie nie było zupełnie o niczym. PUNKT
dziko - 28 Października 2011, 19:20
Felietonistycznie niezły numer
Pomysł z jednym głosem mi się nie podoba
Pilipiuk - na początku ględzenie, ale potem nieźle, niegłupia mądrość życiowa. Byłby punkt.
Kołodziejczak - jak to już Witchma ładnie ujęła, sympatyczne wspominki i nic więcej.
Domagalski - słuszna refleksja generalnie, trochę współcześnie brakuje polotu w planowaniu przyszłości ludzkiego gatunku. Byłby punkt.
Grzędowicz - Wreszcie! Autor wraca do formy. Bardzo dobry tekst. Jest PUNKT
Tak w ogóle, to felietony Pilipiuka, Domagalskiego i Grzędowicza całkiem zgrabnie się uzupełniają. Ciekawy zbieg okoliczności.
Profan - 29 Października 2011, 21:22
Bezkonkurencyjnie Grzędowicz.
Kruger - 31 Października 2011, 13:00
Andrzej Pilipiuk - O umiejętnościach
Słusznie. I nudnie. O czym to właściwie? A, o tym samym co pięć poprzednich felietonów...
Tomasz Kołodziejczak - 240 znaków na rok
Trochę historii, dobrze wiedzieć.
Dariusz Domagalski - Ku gwiazdom!
Trochę takie sobie pitolenie o barierze, pomiędzy obecnymi możliwościami zasiedlania kosmosu, a stanem z takiego Webera, na przykład. Bo nie ma obecnie możliwości i... i nie ma po prostu.
Jarosław Grzędowicz - Jak elegancko podać karalucha
Dowcipnie i sensownie. PUNKT
Zobacz Wyniki
Fidel-F2 - 31 Października 2011, 13:25
Andrzej Pilipiuk - O umiejętnościach Czyli o tym jaki Pilipiuk jest łebski i jak błyszczy na tle ogólnoświatowego debilizmu. Spokojnie można sobie darować.
Tomasz Kołodziejczak - 240 znaków na rok Fajny artykuł o historii Klubu Tfurcuf.
Dariusz Domagalski - Ku gwiazdom! Trochę się pośmiałem z naiwności podejścia. Ludzkość musi pójść w gwiazdy by nie zaginęło nasze dziedzictwo i musimy pracować nad tym już teraz, bo za moment, nie dalej jak za 5 mld lat Słońce się wypali i będzie za późno. Pocieszne.
Jarosław Grzędowicz - Jak elegancko podać karalucha Idea słuszna acz z tą głupotą to przesadził. Ludzkość od dawna jada różnorodne robale i wielkiego halo nikt z tego nie robi. Ot, u nas się nie przyjęło i wsio.
TYHE - 1 Listopada 2011, 21:31
Na publicystykę też głosujecie?
Dobrze, to zagłosuję na pana Grzędowicza :> Ostatni akapit mnie pokonał.
Freja - 3 Listopada 2011, 07:25
Punkt dla Grzędowicza
baranek - 4 Listopada 2011, 09:20
Pilipiuk - na fali entuzjazmu wywołanego Coperniconowym spotkaniem z autorem - przeczytałem. Moim zdaniem strasznie głupie.
Pracowałem w siedmiu, może ośmiu sklepach i w żadnym umiejętność obsługi kasy fiskalnej i znajomość wystawiania faktur nie była warunkiem zatrudnienia.
Dziedziczenie zawodów cudne było, zaiste. Człowiek się rodził i od małego gnoja wiedział, ze będzie szewcem albo kowalem. Sam miód. Miał cale dzieciństwo, żeby zabić w sobie zamiłowanie do ciesielstwa, dla naprzykładu. Szkoda, że to przeminęło. Chociaż... Nie wiem, kim byli przodkowie autora, ale gdyby jego [znaczy autora] rojenia były rzeczywistością, pismo mogłoby nie mieć wziętego felietonisty.
No i jeszcze kwestia tego, że najlepiej umieć zrobić wszystko samemu. Możliwe. Ale jest wiele rzeczy, których zrobić nie potrafię. Mam rodzinę, przyjaciół, znajomych. Jeśli jest taka potrzeba, zwracam się do nich o pomoc. Ja pomagam im w sprawach, z którymi oni z kolei nie bardzo sobie radzą. Czujemy się sobie potrzebni. To miłe uczucie.
Kołodziejczak - tylko wspominki? Przecież autor na samym początku zaznacza, ze o wspominki właśnie został poproszony. I bardzo sympatycznie tę prośbę zrealizował. Podobało mi się. Byłby punkt.
Domagalski - tym razem nie. Zawsze jak czytam o konieczności kolonizacji kosmosu, innych planet, o tym, że za ileś tam lat Słońce zgaśnie, zastanawiam się czy mam się już pakować, czy zdążę jeszcze zapalić. Nie, tym razem nie byłoby punktu.
Grzędowicz - bezapelacyjny PUNKT. Moim zdaniem, bez konieczności umotywowania. Oczywiste przecież.
furious_wizard - 5 Listopada 2011, 11:23
Przeczytałem Andrzej Pilipiuk - O umiejętnościach i uważam, że ogólna myśl jest mądra i godna rozpowszechnienia. Myślę, że człowiek powinien dążyć do realizacji swoich marzeń. Należy jednocześnie pamiętać, że nie wszystko wszystkim przychodzi łatwo i czasami zanim osiągnie się cel, trzeba się pomęczyć. Wiele wybitnych jednostek parało się innymi zawodami zanim mogli się poświęcić swoijemu rzeczywistemu powołaniu.
Gorzej jest natomiast ze sposobem przedstawienia myśli i samym felietonem. Szkoda... oj bardzo szkoda, że autor zboczył z drogi, którą obrał w zeszłym miesiącu, gdzie z przyjemnością czytałem jego artykuł. Bez punktu.
baranek - 5 Listopada 2011, 12:11
Cytat | Myślę, że człowiek powinien dążyć do realizacji swoich marzeń. |
Ale jak to się ma do wychwalanej przez Autora kwestii dziedziczenia zawodów?
furious_wizard - 5 Listopada 2011, 12:16
Nie powiedziałem, że się w 100% zgadzam z autorem, ale że przemyślenia są ciekawe. Dalszy wywód już był jakby mój w tej kwestii.
Rafał - 7 Listopada 2011, 13:15
Pilipiuk deczko się wyalienował ze świata realnego. Nadal przekazywanie zawodów z rodziców na dziecko jest w modzie, niech ktoś spróbuje zostać np. notariuszem - powodzenia. Dawnymi czasy dobry zawód był równie łatwo osiągalny jak i teraz. Jedyna zmiana to taka, że część zawodów przestała nimi być, (stały się po prostu zajęciami), a na dodatek pojawiły się nowe, fajne zawody do dziedziczenia. Małżeństwo lekarzy z dalekiej rodziny było niepocieszone jak ich jedyny syn zdecydował, że będzie ... inżynierem budowlanym (połechtało mile ), u znajomych prawników dzieciaki są na prawie, u bankowców córka na ekonomii, nawet kumpel z PKP dziecko też odpowiednio ustawia (logistyka). Pod tym względem oprócz nieuniknionej zmiany nazw zawodów nic się nie zmieniło. Bez punktu.
Kołodziejczak pisze o temacie, który mnie kompletnie nie interesuje, może jaki historyk literatury przeczytał to z wypiekami na twarzy, ja tam wynudziłem się setnie. Z grzeczności Kruka odnotowałem, cześć mu i chwała, ale niech czym prędzej wydaje te swoje praskie i pufeckie, na to czekam i wypatruje
Domagalski zapewne już się spakował i wypatruje okazji, ja dziękuję, jeszcze postoję, na Marsa się nie wybieram, no, może za 5 mld lat.
Grzędowicz zalewa robala , rozumiem, czasem trzeba, ale nihil novi sub sole, wszystko już było i jakoś tak nie rusza.
Punkt idzie do Kresa. Bardzo zmyślnie nie porusza żadnej z wyżej opisanych kwestii, (co prawda sensownego też nic nie napisał) czyli tak na zachętę - odleżakował swoje i niech może już coś zacznie pisać.
Kruger - 7 Listopada 2011, 13:17
Rafał napisał/a | Punkt idzie do Kresa. Bardzo zmyślnie nie porusza żadnej z wyżej opisanych kwestii, (co prawda sensownego też nic nie napisał) czyli tak na zachętę - odleżakował swoje i niech może już coś zacznie pisać. |
+1
nureczka - 7 Listopada 2011, 16:42
Rafał napisał/a | ale niech czym prędzej wydaje te swoje praskie i pufeckie, na to czekam i wypatruje |
Chwilowo oprotstowałam drugą z kolei okładkę "Pufcia". Jak tak dalej pójdzie, to wydawnictwo naśle na mnie jakąś bojówkę.
Kruk Siwy - 7 Listopada 2011, 19:56
Prędzej artystę w bojówkach.
merula - 11 Listopada 2011, 17:22
czy potrzebujemy zmieniać nasze menu, czyli punk na Grzędowicza.
Kalep - 15 Listopada 2011, 17:52
Felietony trafiły się naprawdę niezłe, niezmiernie mnie to cieszy (zwłaszcza gdy przypominam sobie niektóre starsze)
Pilipiuk- Jakoś się już utarł, że do bardzo dobrych felietonistów ten Pan nie należy. O umiejętnościach miło się jednak czytał, choć było trochę rzeczy mi nie pasujących. Najgorsze było popieranie starego systemu "zawód z ojca na syna". Trzeba przyznać, w teorii i gospodarczo sprawdzał się nawet nieźle, ale w praktyce, przy ludziach napędzanych marzeniami to fatalne rozwiązanie. Zabójca własnej indywidualności. Twoi przodkowie byli kowalami? Ciesz się, ty też zostaniesz, czy tego chcesz, czy nie. Trzeba było bardzo dużo pracy i szczęścia by się wyłamać. Obecnie mamy wersje tego systemu w najlepszej postać, jaka do tej pory istniała. Nie chcesz zostać prawnikiem, iść w ślady tatusia? Droga wolna, zostań kim chcesz, ale musisz na to zapracować. Odnotowana została w tekście niechęć autora do komuny, ale idzie się przyzwyczaić (sam nie lubię tego ustroju, więc jakoś tą ciągłą krytykę przełknę). Bardzo mi się podobał przytoczony motyw rodziny autora, ich bagażu doświadczeń. Ogólnie zgadzam się z Pilipiukiem, warto mieć jakieś dodatkowe umiejętności, choć moim zdaniem lepiej znać się na jednej rzeczy pożądanie, niż na wielu trochę.
Kołodziejczak- Sympatyczne wspomnienia, fragment historii ukochanego gatunku literackiego. Warto przeczytać, jednak bez przesadnych rewelacji, o czym w sumie autor uprzedził.
Domagalski- Już na początku jeden z moich ulubionych cytatów z tych zachęcających do eksploracji kosmosu. Punkt za wstęp (ale nie ten do głosowania). Podbój kosmosu jest rzeczą ważną, jednak nie powinien nam przesłaniać problemów na Ziemi. Kto wyjeżdża w podróż, gdy jego dom się pali? Nie przesadzajmy z przekazywaniem ogromnych kwot głównie na podbój kosmosu, zajmijmy się też naszą kołyską. Trzeba przyznać, przyspieszenie rozwoju technologicznego było jednym z niewielu pozytywnych aspektów Zimnej Wojny. Nie wolno i dziś zapomnieć o rozwoju kosmonautyki, trzeba to wypośrodkować. Jeszcze długa droga przed nami, pełna przeciwności. Mam nadzieję, że kiedyś człowiek zasiedli nowe światy. Per aspera ad astra. Przez ciernie (trudy) do gwiazd.
Grzędowicz- Drogi Panie Grzędowiczu, niestety sytuacja może ludzi zmusić do jedzenia owadów. Wystarczy jakiś kataklizm, zniszczenie rolnictwa i człowiek będzie musiał się przerzucić na wydajniejsze źródło pożywienia. Takim są robale, wtedy ilość białka będzie miała znaczenie. W takich czasach z lekkim obrzydzeniem zjem takiego robaczka, mimo, że paskudny (choć w niektórych krajach zalicza się je do przysmaków, ale o gustach się nie dyskutuje). Miejmy nadzieję, że ten dzień nie nadejdzie, do końca świata będziemy mogli raczyć się schabowymi . Autor poruszył też zagadnienia niezmiernie ważne. Wolność i indywidualność. Wielkim zagrożeniem jest sprowadzenie nas do szarych zjadaczy chleba (robali). Zauważalny jest ten niebezpieczny trend, którym straszą od dawna autorzy fantastyki. Trzeba uważać.
Ogólnie Wielki i Jedyny Punkt wędruje do Grzędowicza, ponieważ jego felieton jest dla mnie po prostu najlepszy.
Przemo - 19 Listopada 2011, 17:51
a ja na Kołodziejczaka oddałem głos, co prawda to bardziej wspominki niż felieton na jakiś konkretny temat, ale i tak fajnie było przeczytać tą historię. Mam nadzieję, że nazwisko pisarza zagości na stałe w dziale publicystyki.
ilcattivo13 - 23 Listopada 2011, 02:05
nie mogłem się zdecydować na kogo oddać głos - bo wszystkie felietony były dla mnie równie ciekawe - więc zadecydowało niedawno obchodzone 25-lecie kariery piromana
B.A.Urbański - 28 Listopada 2011, 23:21
Przeczytałem właśnie Tomasz Kołodziejczak - 240 znaków na rok i podoba mi się coś takiego. Jako, że sam zaczynam pisać i nie znam takiego grona (jakoś tak tam gdzie się wychowywałem nie było klubów fantastyki), tekst ten do mnie przemawia. Może jeszcze się uda... Ku pokrzepieniu serc młodych autorów! Trochę historii, ale bez nadmiernego nagromadzenia dat. Bardzo przyjemny artykuł, który czyta się tak lekko i naturalnie. Kandydat do punktu.
furious_wizard - 29 Listopada 2011, 23:14
I mnie zdarzyło się przeczytać 240 znaków na rok. Takie trochę pitolenie, ale w sumie na tle pozostały to przynajmniej w duchu fantastyki. Przyjemne wspominki o początkach dziś już znanych i sławnych autorów.
furious_wizard - 30 Listopada 2011, 12:06
Przeczytałem dzisiaj artykuł Ku gwiazdom! i z całym szacunkiem dla autora i jego dorobku. Co za BZDURY!
Najpierw dostajemy opis co dawniej robili nie-do-końca grzeczni chłopcy... Aż strach pomyśleć, co w dzisiejszych czasach robią chłopcy w tym wieku
Później krótko o wyścigu kosmicznym i reszta artykułu to już narzekania, dlaczegoż to ludzie nie spoglądają w gwiazdy. A ja (parafrazując autora) napiszę tak: od czasu do czasu spoglądając w niebo, zastanawiam się, kiedy wrócą zmutowane mrówki Domagalskiego, żeby zniszczyć ludzkość? Wówczas okazałyby się zbawcami owej ludzkości, chroniąc ją przed artykułami takimi jak ten.
Przecież wyścig kosmiczny nie skończył się dlatego, że rozpadło się ZSRR! I nie dla tego, że nie ma innej konkurencji, bo jest! Choćby Indie, Chiny i Korea. Wyścig tak na serio się nie skończył, a jedynie tempo znacząco zmalało. Najbardziej liczący się światowi gracze zrozumieli, że nie ma sensu ładować aż tyle kasy w coś, co nie przynosi konkretnych perspektyw w dłuższym okresie czasu. Nie mówię już nawet o bliskich perspektywach. Nie ma w tej chwili widoku na zasiedlenie czegokolwiek!
I tak, są ważniejsze rzeczy, na które można te pieniądze spożytkować! Nie koniecznie te wymienione przez autora.
I nie jesteśmy krótkowzroczni, a jedynie pragmatyczni! Prace trwają, ale wolniej.
Dalej czytam o wizjach końca świata, które nawet szkoda komentować.
Terraformowanie? Marsa i Tytana? Ja rozumiem, że magazyn fantastyczny, ale proszę nie robić z nas idiotów... Nie ma na to szans! A nawet jeśli to ile kasy i czasu by to zajęło?!
Szkoda słów na takie brednie.
cranberry - 1 Grudnia 2011, 12:06
Głos na Grzędowicza, dłuższe omówienie postaram się napisać w najbliższych dniach.
B.A.Urbański - 1 Grudnia 2011, 18:53
Dariusz Domagalski - Ku gwiazdom!
Może nie będę reagował tak emocjonalnie jak furious_wizard, ale rzeczywiście sporo w tym artykule nierealnych pomysłów. I nie będę tego powtarzał, bo chyba dość jasno zostało przedstawione.
Ja natomiast napiszę, że temat był wałkowany już tysiące razy i z punktu widzenia SF i z naukowego punktu widzenia. Po co robić to po raz kolejny? Chyba nie o to chodzi?
No i argumenty o pakowaniu się, bo za 5 mld lat Słońce się skończy też jakoś do mnie nie przemawiają.
Tak właściwie to za 5 mld lat może nie być ludzkości, bo albo wyewoluujemy w coś innego, albo zniszczą nas maszyny, albo sami się zniszczymy (wszystkie możliwości są bardziej prawdopodobne niż rzeczy opisane w tym artykule)
Kalep - 1 Grudnia 2011, 20:02
B.A.Urbański, przetrwamy, ponieważ będę mądrze rządził ludzkością. Zabronię ewolucji, buntu maszyn i niszczenia się nawzajem
A tak na serio, spotkałem się z pewną teorią, że u ludzi ewolucja zwolniła (albo nawet zatrzymała się). Obecnie szanse na rozmnażanie mają też osobniki słabe (na co specjalnie nie narzekam, inaczej byłbym nieludzki), przez co nie ma przekazywania najlepszego materiału genetycznego. Brak doboru naturalnego, który teoretycznie leży u podstaw ewolucji. Jeśli teoria ta się sprawdzi, to nici z wyewoluowania w co innego. Myślę, iż może tu być ziarnko prawdy. Z resztą twoich wypowiedzi zgadzam się całkowicie, zwłaszcza z ostatnim zagrożeniem, bowiem większość uważa, że większość to idioci.
Taki mój skromny komentarz, możecie wrócić do oceniania felietonów.
B.A.Urbański - 2 Grudnia 2011, 00:59
Kalep, ja mam swoje przemyślenia na ten temat, ale to byłby off-topic i musiałbym cały artykuł walnąć. Powiem tylko, że cały czas ewoluujemy
cranberry - 2 Grudnia 2011, 09:45
No dobra, to wklejam
W tym numerze podobały mi się wszystkie felietony, więc wg dawnych zasad wszystkie dostałyby punkt.
Pilipiuk
Podoba mi się w tym felietonie szacunek do pracy fizycznej. Do pracy w ogóle, powiedziałabym. Bliski mi jest "etos rzemieślniczy", bo pod taki najłatwiej mi podciągnąć mój własny zawód, chociaż polega na klepaniu w klawisze i pracy na abstrakcyjnych obiektach.
Jasne, że dziedziczenie zawodu nie jest rozwiązaniem idealnym i dla wszystkich, ale pozostaje faktem, że czasem FAJNIE BYŁOBY móc się czegoś praktycznego "przy okazji" nauczyć. Albo samemu mieć umiejętność, która pozwoliłaby założyć rodzinne przedsiębiorstwo. Jakoś wyjątkowo tym razem mamy z Andrzejem bardzo zbliżone poglągy.
Kołodziejczak
Wspominki ciekawe i pouczające. Ja o Klubie Tfurcuf wiedziałam tylko, że był, więc nareszcie miałam okazję uzupełnić luki w wykształceniu. Jubileusz robi wrażenie, pozostaje z szacunkiem pogratulować i bić brawo.
A stwierdzenie: "Były wrzaski. Bójek nie pamiętam." mnie rozbroiło
Domagalski
Bardzo fajna pierwsza połowa: rakieta z mrówkami (Aaaaa, ratunku, chłopcy naprawdę robią takie rzeczy?? Mój syn też tak będzie??), przypomnienie o wyścigu kosmicznym. Potem trochę oklapło, bo dla mnie argument, rzekomo za badaniami kosmosu, "bo będziemy musieli emigrować z Ziemi" (a tym bardziej "z Układu Słonecznego") nie jest żadnym argumentem. Nawet jeżeli do takiego podboju kosmosu dojdzie to w takiej przyszłości, że trudno o tym teraz myśleć. Natomiast dla mnie rozstrzygający jest argument: Po co badać kosmos? BO JEST. Bo badania podstawowe mają to do siebie, że nigdy nie wiadomo, co z nich wyniknie i jak gigantyczna będzie to rewolucja cywilizacyjna, również na poziomie praktycznym. Czy przypadkiem Peter Watts na którymś ze spotkań na Falkonie nie używał podobnego argumentu?
Grzędowicz - PUNKT
Zasadniczo troszkę bez sensu, jeśli chodzi o meritum Ale za to z jakim wdziękiem! Cechą gatunkową felietonu jest chyba lekkie przerysowanie? No to mamy brawurowe przejaskrawienie, obłędny slalom wokół tematu. Cudności. Grzędowicz znów w formie, hurra!
Fidel-F2 - 2 Grudnia 2011, 15:08
cranberry, jakimi zawodami parają sie Twoi rodzice?
|
|
|