To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Literatura "zwykła"

McJohn - 6 Grudnia 2005, 16:50
Temat postu: Literatura "zwykła"
No właśnie. Co o niej sądzicie? Czytacie coś poza szeroko pojętą fantastyką? Staracie się być na bierząco? A może olewacie to i skupiacie się tylko na fantastyce? Jakie są Wasze gusta? Co lubicie, czego/kogo nie lubicie? Co teraz czytacie?

Zapraszam do dyskusji.

Ja bardzo lubię Umberto Eco i Ryszarda Kapuścińskiego. Poza tym Josepha Conrada, Orwella, Bułhakowa. Zresztą jeśli chodzi o rosyjskich pisarzy to ostatnio zaczynam zgłębiać ich teksty. Qczoraj zabrałem się za "Annę Kareninę" i coś mi się wydaje, że czekają mnie wspaniałe chwile.:)

Staram się też być na bierząco, ponieważ uważam, że człowiek winien być oczytany i wiedzieć "co w trawie piszczy"; nie powinien ograniczać się tylko do jednej gałęzi literatury.

Czarny - 6 Grudnia 2005, 17:20

Poczytaj też słownik ortograficzny na bieżąco :wink:
Dunadan - 6 Grudnia 2005, 19:50

a ja jestem całkowiecie uodporniony na literaturę zwykła - mój organizm ją odrzuca jak przeszczep od nie tej osoby, neutralizuje jak słabą truciznę, wydala jak... no nie ważne. Po prostu jej nie trawię... OK, był jeden wyjątek - książka pewnego polskiego lotnika ( nazwisko chyba Król, Adam Król? ) który opisywał swoje przygody podczas Bitwy o Anglię - IMHO świetna książka ( "Walczyłem nad niebem Anglii" czy jakoś tak... ). Ale to było w okresie kiedy namietnie grałem w Ił-2 Sturmovik.
bogow - 6 Grudnia 2005, 20:17

Może chodzi o Wacława Króla. "Pod niebem Tunezji", to była dla takiego młokosa jak ja świetna książka, czytałem kilkakrotnie.
Przed chwilą znalazłem info, że jego autorstwa są także "Walczyłem pod niebem Londynu" i "Walczyłem pod niebem Francji" - tak z kronikarskiego obowiązku.

Dunadan - 6 Grudnia 2005, 20:24

O włąsnie Bogow, o niego mi chodziło...ehh ta pamięć :D tak czy siak "Walczyłem pod niebem Londynu" to naprawdę świetna pozycja... choć nie mam zbytniego porównania bo nie czytałęm zbyt wielu ksiązek tego typu :/ i jakoś mimo wszystko mnie nie ciągnie strasznie - a planach mam taką ilośc tytułów fantastycznych która chceprzeczytać za wszelką cenę że po prostu nie myślę o "normalnej" literaturze.

Swoją drogą pojęcie "normalnej" literatury jest cholernie rozmyte. Bo np. takie "Heroje północy" do czego zaliczyć? w połowie to jest czysty "Silmarillion" w połowie ksiązka czysto historyczna...

Czarny - 6 Grudnia 2005, 20:34

Nie wiem co zaliczacie do literatury zwykłej. Kiedyś czytałem kilka pozycji z cyklu "Królowie przeklęci" jakiegoś francuza (Druonta czy jakoś tak), poza tym "Józef Balsamo" Dumasa, z polskiej trylogię Meissnera o Janie Kuna Martenie polskim kaprze; chyba Fiedlera trylogia "Wyspa Robinsona" coś tam z Orinoko w tytule i trzeciej części nie pamiętam. Cepik "Słowianie" i "Wikingowie" - świetne pozycje i wiele wiele innych.
Teraz nie nadążam ze swoimi zbiorami SF i Fantasy plus NF i SFFH.

Dunadan - 6 Grudnia 2005, 20:46

Toteż ja czytam tylko klasykę, starocie i polskie teksty :) i tylko SFFH.
Co do "zwykłej" literatury to mam tam niby kilka poztycji które jakoś mnie tam ciągną ale... z natury jestem leń :D

dzejes - 6 Grudnia 2005, 21:49

Ja właśnie skończyłem "Cienką, czerwoną linię".
Miazga, kombajn i szatkownica do kapusty. Książka po prostu niesamowita i chyba lektura obowiązkowa dla wszystkich aspirujących do pisania czy to wojennej hard SF, czy to cyberpunka, czy choćby nawet fantasy militarnej.
To było jak odtrutka po dziesiątkach opisów : a)heroicznych kompanii bez skazy b)cynicznych wyg, które już wszystko widziały.
Po prostu niesamowita rzecz.

Ziuta - 6 Grudnia 2005, 23:31

dzejes napisał/a
Ja właśnie skończyłem Cienką, czerwoną linię.
Miazga, kombajn i szatkownica do kapusty. Książka po prostu niesamowita i chyba lektura obowiązkowa dla wszystkich aspirujących do pisania czy to wojennej hard SF, czy to cyberpunka, czy choćby nawet fantasy militarnej.
To było jak odtrutka po dziesiątkach opisów : a)heroicznych kompanii bez skazy b)cynicznych wyg, które już wszystko widziały.
Po prostu niesamowita rzecz.


Jones! Przeczytałem "Stąd do wieczności" i uważam, że tę książkę należy czytać na kolanach. Mistrzostwo świata.
Czytałem rónież jego "Smak ryzyka", ale urok (również znaczny) popsuło kiepskie tłumaczenie.

dzejes - 6 Grudnia 2005, 23:48

Aha, jeszcze dodam, że każdy twierdzący, że nie trawi literatury mainstreamowej może po prostu wziąc rzeczoną "Cienką, czerwoną..." i w locie przerobić na hard SF dziejącą się na Plutonie, a Japońców na atakujących Ziemian Rettrytów.
Zresztą po pierwszych 50 stronach zapewniam, że każdy zapomni o plutonie :)

hrabek - 7 Grudnia 2005, 08:35

Ja nie bylem w stanie strawic tej ksiazki. Przeczytalem wiecej niz 50 stron, bo cos okolo setki, ale dalem sobie spokoj. W ogole mnie nie wciagnela.
Za to z literatury nurtu glownego zaczytuje sie w Grishamie, Archerze, Martinim i Cooku. Czasami tez siegam po innych autorow.

Haletha - 7 Grudnia 2005, 08:37

Ja tam dzielę literaturę na dobrą i mniej dobrą, więc jest mi w zasadzie obojętne, czy będą tam elemety fantastyczne. Jakkolwiek bardzo je lubię:) Wydarzenia na niwie literatury ogólnie "niefantastycznej" ciężej jest śledzić ze względu na większe rozmiary zjawiska. Ale również warto. W sumie to chyba oczywiste na forum literackim:)
Kto mi przychodzi do głowy... Na chwilę obecną Łysiak, Eco (chociaż Baudolina nie strawiłam), Perez Reverte, siosty Bronte, kiedyś niesamowicie ujął mnie James Herriot, ale to już trochę z innej beczki:)
A Bułhakow to i SF pisał, więc chyba jednak należy go wrzucić do tamtej kategorii:))

Gustaw G.Garuga - 7 Grudnia 2005, 08:47

O dziwo nie mam jakiejś nadzwyczajnej inklinacji do fantastyki - czytam każdą prozę, może oprócz tej zawierającej jakieś ekskrementy formalne typu strumień świadomości. To w fantastyce okrutnie cenię - realizm formalny. Brutalna prawda jest taka, że pewnie gdybym swego czasu nie wymusił na Mamie kupienia mi NF z barwną grafiką Royo na okładce, nie byłoby mnie dziś na tym forum :shock: Odpowiadając więc krótko na pytanie w pierwszym poście: tak, czytam. Co do tytułów, to od blisko roku przebywam za granicą, więc lektury są średnio reprezentatywne, ale niech będzie: "Pan Tadeusz" (po raz n-ty), "Okrążmy świat raz jeszcze" Tadeusza Perkitnego (po raz n-n-ty), wszystkie Dany Browny (to się chyba kwalifikuje jako fantastyka bliskiego zasięgu?), "The Core of Chinese Classical Fiction" oraz "Państwo" Platona (usiłuję zmóc ostatnie księgi, ale autor już za bardzo bredzi). Żałuję, że nie zabrałem z sobą "Dziennika" Gombrowicza. Ale szczerze to ostatnio marzy mi się wziąć do ręki SFFH i NF a może też MF...
Margot - 8 Grudnia 2005, 09:57

Z racji wykształcenia i zainteresowań wcześniejszych - kanon literacki powszechny i polski mam odrobiony. A czytam bez ograniczeń gatunkowych - np. z obowiązku i ciekawości sprawdzam zestaw NIKE, zaznajomieni filolodzy i bibliofile podrzucają mi własne typy, trudno wymienić zatem konkrety.
Generalnie mam zasadę, że wszystkie książki są do czytania, niektóre tylko raz. :mrgreen:

Natomiast określenie, że literatura pozafantastyczna jest "zwykła" uważam za deprecjonujące i z pewnością nieprawdziwe. Ponieważ w tej właśnie "zwykłej literaturze" powstają dzieła niezwykłe. Dostojewski o niebo lepszy jest od autora "Szepczących w ciemności". Gide - mroczniejszy od horrorów. A kiedy niedawno progenitura musiał lekturę zaliczyć, odkryłam, że Fredro nadal mnie potrafi rozśmieszyć, pomimo, że po raz n-ty czytałam "Zemstę".
Znaczy: to nie jest "zwykła" literatura, o nie...

Teofil - 10 Grudnia 2005, 11:46

Haletha napisał/a
Ja tam dzielę literaturę na dobrą i mniej dobrą, więc jest mi w zasadzie obojętne, czy będą tam elemety fantastyczne. Jakkolwiek bardzo je lubię:) Wydarzenia na niwie literatury ogólnie niefantastycznej ciężej jest śledzić ze względu na większe rozmiary zjawiska. Ale również warto.

W zasadzie mógłbym się pod tym podpisać...
W czasach, kiedy wyrosłem z krasnoludków (czyli w II klasie podstawówki), przeszedłem płynnie do literatury przygodowej (najpierw było W pustyni i w puszczy, potem Verne i Szklarski) i historycznej (Sienkiewicza zacząłem w V klasie). Z fantastyki w bibliotece był dostępny tylko Lem. W zasadzie fantastykę zacząłem czytać częściej dopiero jako student - i to mi już zostało. Ale tak w ogóle najbardziej cenię Conrada i Saint-Exupéry'ego.

joe_cool - 14 Grudnia 2005, 17:41

Margot napisał/a
Natomiast określenie, że literatura pozafantastyczna jest zwykła uważam za deprecjonujące i z pewnością nieprawdziwe.


No właśnie! Miłośnicy fantastyki się obruszają, że niemiłośnicy się na nich krzywym okiem patrzą, a sami nie lepsi :wink:
Osobiście czytam wszystko co podleci, nawet ulotki do leków :mrgreen: (serio!!!), teraz trochę mniej niż kiedyś, za dobrych studenckich czasów (no cóż, po 10 godzinach ślęczenia przed komputerem mi się po prostu nie chce)... Ale staram się jak mogę.
Mały off-topic: czy ktoś zna dobrą bibliotekę we Wrocławiu z przyzwoitą półką fantastyczną (może być też prywatna :D )?

Margot - 14 Grudnia 2005, 17:49

Oczywiście! W Twierdzy Wrocław istnieje Biblioteka Fantastyczna. Prywatna. :mrgreen:
Tutejsi autorzy, recenzenci, tłumacze SF&F oddają jej egzemplarze autorskie/recenzenckie i korzystają z bardzo bogatego księgozbioru :D :D :D :D :D

joe_cool - 14 Grudnia 2005, 18:02

Margot napisał/a
Oczywiście! W Twierdzy Wrocław istnieje Biblioteka Fantastyczna. Prywatna. :mrgreen:
Tutejsi autorzy, recenzenci, tłumacze SF&F oddają jej egzemplarze autorskie/recenzenckie i korzystają z bardzo bogatego księgozbioru :D :D :D :D :D

czy są jakieś zapisy? legitymacje członkowskie? hasło??? :lol:

Margot - 14 Grudnia 2005, 18:05

joe_cool napisał/a
Margot napisał/a
Oczywiście! W Twierdzy Wrocław istnieje Biblioteka Fantastyczna. Prywatna. :mrgreen:
Tutejsi autorzy, recenzenci, tłumacze SF&F oddają jej egzemplarze autorskie/recenzenckie i korzystają z bardzo bogatego księgozbioru :D :D :D :D :D

czy są jakieś zapisy? legitymacje członkowskie? hasło??? :lol:

Poręczenie jednego z zapisanych już osobników, wpisowe i składka za dwa miesiące z góry. :mrgreen:

joe_cool - 14 Grudnia 2005, 20:12

mogę, mogę, mogę??? będę grzeczna, obiecuję :mrgreen:
Margot - 14 Grudnia 2005, 20:14

joe_cool napisał/a
mogę, mogę, mogę??? będę grzeczna, obiecuję :mrgreen:

Możesz. A jak bedziesz grzeczna, to nawet za Ciebie poręczę :mrgreen:

joe_cool - 14 Grudnia 2005, 20:51

mój pyszczek niewinny mówi sam za siebie - czy te oczy mogą kłamać???
Margot - 15 Grudnia 2005, 11:49

joe_cool napisał/a
mój pyszczek niewinny mówi sam za siebie - czy te oczy mogą kłamać???

Chyba nie...
<Patrzy w cielęce oczki i wzdycha>
:mrgreen:

joe_cool - 15 Grudnia 2005, 14:07

<owieczka zarumieniła się i oczęta niewinne spuściła>

ale wracając do tematu :mrgreen: : uważam, że nie należy się ograniczać do jednego rodzaju literatury. zwłaszcza jak ma się samemu aspiracje, żeby pisać.

Alkioneus - 22 Grudnia 2005, 10:45

Literatura "zwykła"??

Znaczy "literatura-mocno-nie-fantasy-tudzież-także-nie-s-f"?

Będzie tego u mnie więcej chyba niż fantastyki. Bardzo lubię Bunscha, dostarcza mi go w obfitych ilościach dobry przyjaciel. Wiele razy mogę wracac do "Czerwone i Czarne" Stendahla, no i święta trójca Orwell-Huxley-Zamiatin, w której rozkochałem się jak szczerbaty bóbr w tamie.

bardzo_czarny_kot - 23 Grudnia 2005, 21:30

Litetaratura zwykła? Zaprotestowałabym przeciwko takiemu określeniu, jest w pewnym sensie lekceważąće - a przecież literatura fantastyczna z owej "zwykłej" wyrasta i jakże często do niej się odnosi, wykorzystując jej motywy.

Poza tym... Czy coś takiego jak "zwykła literatura" istnieje? Literatura sama w sobie jest IMHO niezwykła.

Ale nie czepiając się więcej...
Dumas i trylogia o muszkieterach
Sienkiewicz i jego trylogia
Heller i "Paragraf 22"
Orwell i "Folwark zwierzęcy", "Rok 1984"
Bułhakow i "Mistrz i Małgorzata"
Mitchell i "Przeminęło z wiatrem"
Warchał i "Opowieści futurologiczne" (których nikt nie zna...)

Lu - 23 Grudnia 2005, 22:22

Czarny napisał/a
Poczytaj też słownik ortograficzny na bieżąco :wink:

:mrgreen:
Ja na bieżąco z "Grą w klasy" czytałam "Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych" Kopalińskiego. Miałam 15 lat i duuużo chęci. Dziś już bym tego zrobiła. Leniwa jestem.
Generalnie zgadzam się z Halethą - literaturę dzielić należy na dobrą i złą. Cała moja rodzina czyta fantastykę, wiec w naturalny sposób uważałam fantastyke za "zwykłą" literaturę. Dopiero jak podrosłam okazało się ze fantastyka jest w jakimś gettcie :?: , że jest "inna" i że nie wszyscy czytają.

Zresztą Cortazar, Vonnegut, Bułhakow, Carrol - wszyscy oni pisali na pograniczu. Ciężko postawić granicę między twórczością fantastyczna i niefantastyczną.
Ksiązek czytam dużo i staram się być na bieżąco. Ale nie zmuszam się do czytania Manna (Tomasza, bo syna - owszem) ani innych gniotów i odkładam książkę jeśli nie spełnia moich oczekiwań. A gnioty zdarzają się także fantastyczne. :? Bez nazwisk :mrgreen:

Iscariote - 24 Grudnia 2005, 23:25

Literatura zwykła... hmmm ze zwykłej to tylko pan Szekspir mnie pociąga...
Samowiła - 3 Stycznia 2006, 22:03

Dla mnie <i>literatura zwykła</i> to przede wszystkim <i>literatura różna</i>. Tak właśnie nazywa się mój ukochany regał w bibliotece dzielnicowej zawierający wszystko czego nie dało się wepchnąc gdzieindziej. Brnę przez zawartośc tego regału systematycznie i cały czas się dziwię jak ogromny jest ocean literatury-o-której-nikt-nie-słyszał. Od jakichś pisarzy eskimoskich i maoryskich, po pozycje ze stron niby znanych ale o treści conajmniej dziwacznej.
Prawda, że większa częśc z nich jest totalnie nie do zapamiętania, tak już jest jak opżycza się książki na podstawie fajnych tytułów ("Krzesło w szczerym polu"...kojarzy to ktoś? :) ). Ale zdarzają się perełki.
Wszystkim polecam H.Rosendorfera, austriackiego pisarza, chociaż dla mnie to czysta fantastyka i to na świetnym poziomie, zanim sama się nie dopokopałam nie słyszałam ani słowa. Po polsku wydane są (z tego co wiem) trzy jego książki: "Budowniczy Ruin", "Stefania i tamto życie" i "Wielkie Solo Antona L."

A z literatury jeszcze zwyklejszej lubię "Lalkę" Prusa. Może trudno uwierzyc, ale moim zdaniem to pewien wzór porządnej powieści.

Este - 3 Stycznia 2006, 22:12

Samowiła napisał/a
Krzesło w szczerym polu...kojarzy to ktoś?

Maurice Cury, autor Drogi do Saliny (był później film z Ritą Hayworth).



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group