To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Publicystyka - Publicystyka numeru 68 - głosujemy do 12 lipca

xan4 - 24 Maj 2011, 12:51
Temat postu: Publicystyka numeru 68 - głosujemy do 12 lipca
4 teksty - 4 głosy.

Przypominam o konkursie na ocenę numeru. Przyznajemy dwie nagrody książkowe co miesiąc, jedna, dla wytypowanej przez komisję osoby, która najbardziej komisję zaintrygowała, druga losowana pośród wszystkich, co wypowiedzieli się w wątkach związanych z danym numerem.

Arya - 24 Maj 2011, 14:38

Jakoś tak wszystkie mi się spodobały. 4 punkty
Kruger - 25 Maj 2011, 08:09

Adam Cebula - Spokojnie jak na wojnie
Nie żebym był ekologów wrogiem, ale spostrzeżenia i wrażenia Barona są niesamowicie zbieżne z moimi, z wyjątkiem może specyficznej, fizycznej wiedzy, którą Baron ma a ja nie. Dla mnie najlepszy tekst numeru.
Już zostawiłem do przeczytania na biurku jednej takiej... zestrachanej

Dariusz Domagalski - Mężczyźni są z Marsa, a kobiety... z innej galaktyki
Ten temat zawsze w cenie. Nieco uproszczeń widzę, ale to zapewne dość ograniczona objjętość felietonu wymusiła. Z jedną rzeczą się z autorem nie zgadzam, ale cóż, każdy ma prawo generalizować.

Jarosław Grzędowicz - Jak rozpowszechniać nienawiść
Andrzej Pilipiuk - O domkach

Tu sobie pozwolę łącznie.
Obie zaprezentowane postawy i poglądy są godne pochwały. Ale jakoś mniej mi podeszły.

EDIT WIELKI.
Choć tekst O domkach w sporej mierze trafił w me przekonania, to jednak kilka kwestii budziło me wątpliwości więc pokazałem go mojej małżonce licząc, że pozwoli mi te wątpliwości nazwać. Luba ma pracuje właśnie jako ten opisywany przez autora urzędas magistratu zajmujący się właśnie (sic) sprzedażą miejskiej ziemi na potrzeby budowlane.
A więc tytułem polemiki z autorem – lista nie-zgadzam-się-mów.

Primo – kwestia trzymania przez miasta w łapach hektarów ziemi.
Autor zapewne zdaje sobie sprawę, że Skarb Państwa rokrocznie posiada spory deficyt. I że deficyt ten znajduje pokrycie w kilku źródłach, np. w obligacjach – tyle że obligacje przenoszą cząstkę deficytu z roku obecnego na lata przyszłe. Najbardziej ulubionym rządowym źródełkiem pokrywania deficytu jest prywatyzacja – sprzedanie majątku państwowego (przedsiębiorstwa państwowe, akcje spółek skarbu państwa). Groza mnie nieodmiennie ogarnia na myśl o tym, co będzie gdy się wyprzeda wszystko co mają, ale mniejsza z tym.
A czy autor zdaje sobie sprawę, że miasta postępują tak samo? Też mają deficyty budżetowe. I też je pokrywają ze sprzedaży. Czego? Ano właśnie nieruchomości. Jak słucham żony i jej opowieści, jakie to działania się podejmuje że tylko jak najwięcej sprzedać… Jaki z tego wniosek? Ależ miastu zależy na tym, żeby jak najwięcej i jak najszybciej gruntu zbyć. Gdyby miasto mogło, sprzedałoby choćby całość od ręki!
Ale są po temu przeszkody. Przepisy wymuszające organizowanie przetargów. Autor powie – nieżyciowe przepisy rzucające kłody pod nogi. Ale tylko ścisłe przestrzeganie tych przepisów uchroni miasto i jego pracowników przez skargami i pozwami niezadowolonych uczestników przetargów. Kto choć troszkę miał do czynienia z jakimkolwiek problemowym przetargiem (zamówienia publiczne, ach!) ten wie o co chodzi. Drugie ograniczenie – moc przerobowa pracowników magistratu. Więcej sprzedać – czyli więcej przygotować, sprawdzić, papiery zrobić, umowy, notariusze, gros roboty nawet, gdyby olać przetargi na sprzedaż nieruchomości. Im więcej sprzedawać, tym więcej pracowników trzeba. Ich ilość chyba nie może rosnąć w nieskończoność, prawda? Tym bardziej, ze jeśli tym ludziom uda się sprzedać wszystko to… trzeba ich wylać. Zwolenia grupowe, odprawy itp.
To są powody… może nie obiektywne ale i nie subiektywne, powiedzmy – zobiektywizowane. Ale jest i trzeci powód, zupełnie obiektywny, przynajmniej z punktu widzenia miasta. Uzbrojenie terenu.
Miasta mają w swej gestii setki hektarów gruntu nieuzbrojonego. Kto to kupi? Woda, ścieki, gaz, prąd. Masa roboty na terenie nim stanie się zdatny do zamieszkania, a więc do budowania. No dobra, gaz i prąd można olać, stawiać to będę dystrybutorzy a nie miasto. Może też trochę potrwa, ale to akurat z mojego doświadczenia (pracuję w OSD energii elektrycznej) że elektryka to nie dramat. A doprowadzenie gazu może i trwa i kosztuje, ale zawsze można jechać na gazie z butli lub zbiornika a nawet w ogóle z gazu zrezygnować i grzać prądem. Podobnie ze ściekami, zapewne znajdzie się mnóstwo chętnych do budowania domu z szambem. Ale woda to już temat nie do przeskoczenia.
A uzbrojenie terenu w sieć wodociągową to inwestycje idące w dziesiątki milionów dla jednego większego terenu przygotowanego pod jedno osiedle mieszkaniowe. I to robi i musi robić miasto, rękami swej własnej firmy komunalnej. Ile można zrobić naraz, przy ograniczonych środkach finansowych? Niby są środki unijne – ale zawsze trzeba znaczną część dołożyć do tego. Niby są przepisy o możliwości wspólnego działania sektora komunalnego i prywatnego – ale jakoś sektor prywatny nie pcha się tłumnie drzwiami i oknami do tworzenia spółek wodociągowych.

Sekundo – debilny podział na grunty rolne i budowlane. Tu się zasadniczo z autorem zgadzam, sam tego podziału nie rozumiem, choć zastrzegam, że zagadnienia nie znam i może są jakieś ważkie powody. Natomiast rzecz w tym, że zdaniem Pana Andrzeja miasta postępują nie fair, bo za odrolnienie biorą horrendalne opłaty ale przy wywłaszczeniu np. na drogę wypłacają jak za grunty rolne. Moja małżonka twierdzi, ze to bzdura, że zgodnie z obecnymi przepisami – niezależnie od tego czy grunt jest rolny, czy budowlany i czy został sprzedany z 50 zł za metr czy za 500 – przy wywłaszczeniu pod drogę jest jedna stawka. Co do zasady niekorzystna, ale niezależna od rolności.

Tertio – 600-metrowe latyfundia a brak możliwości budowania się na 200 czy 300 metrach.
Tu, zdaniem wspólnym małżonki i moim, autorowi brakuje reserchu społecznego. Bo naszym zdaniem ilość ludzi chętnych do budowania się na 300 metrach nie będzie aż tak duża jak autor sugeruje. A 200 metrów… szkoda gadać.

Quattro (?) – misja urzędników.
Kwestia która nastawiła moją małżonkę do autora zdecydowanie wrogo. Wręcz nienawistnie.
Zdaniem mojej małżonki (i w sporej mierze zdanie to podzielam) autor pieprzy bzdury. Urzędnik to zwykły człowiek pracujący w urzędzie. Jasne, owszem, pracę ma wykonywać rzetelnie a nie olewać, ale jeśli ktoś sobie ubzdurał że urzędnik ma misję służby i pomocy to się grubo myli. Czy sklepowa też ma misję pomocy? A co tam – czy Andrzej Pilipuk pisząc cykl o Wędrowyczu też czuł powołanie do służby czy pomocy? Czy miał misję?
W tym kontekście nawoływanie do ostracyzmu, podobnego jak ten wobec okupantów, jest wysoce niesmaczne.

Po piąte (bo mi się włoski skończył) – kwestia uniemożliwiania budowania domów ludziom nie posiadającym uprawnień.
Cóż, mój teść nie posiadający uprawnień dom wybudował i znając go miałbym poczucie wielkiej niesprawiedliwości, gdyby państwo dziś nie pozwoliło mu takiego domu wybudować bo nie ma uprawnień. Z drugiej strony jednak patrząc… A czy państwo przypadkiem nie jest powołane do tego, by przypilnować, że dom wybudowany przez takiego gospodarza samoistnego nie zawalił się temu gospodarzowi na głowę? I jego rodzinie? I przy okazji być może jeszcze komuś? Warto spojrzeć na to również z tej strony. Podobnie jak na kwestię własnego produkowania materiałów budowlanych, które mogą być, krótko mówiąc, do kitu. I nie tylko dlatego że mieszkańcowi będzie zimno zimą, ale również dlatego że wybudowany z samoróbek dom będzie po prostu niebezpieczny. I tłumaczenie, że przecież ja wiem i mój kolega też wie jak dobrą cegłę wypalić nie wiele daje, gdy się weźmie pod uwagę, że trzech kolegów kolegi, też stawiających domy, nie bardzo wie i ma to gdzieś. I jak to zweryfikować?

Fidel-F2 - 26 Maj 2011, 04:44

nie mam, jeszcze nie czytałem ale

Kruger napisał/a
moc przerobowa pracowników magistratu
pod prywatnym knutem, ta moc przerobowa wynosiłaby średnio 2,5 raza więcej
Kruger napisał/a
Miasta mają w swej gestii setki hektarów gruntu nieuzbrojonego. Kto to kupi?
He, he, he, żartujesz prawda?
Kruger - 26 Maj 2011, 07:18

W pierwszej kwestii - owszem. Ale nadal pozostałaby to moc przerobowa o określonej... mocy. Uniemożliwiająca wyprzedanie wszystkiego i naraz. To pierwsze primo. A drugie primo, Twoje wyliczenia, Fidelu, mogą być w niektórych przypadkach zawyżone (czy też zaniżone, zależy jak spojrzeć). Bo w niektórych magistratach parcie władztwa na wymuszanie na pracownikach by zrobili jak najwięcej akurat w tej działce (bo to działka wyrabiająca budżet, jakby nie było) - jest naprawdę spore.
W drugiej kwestii - nie, nie żartuję. Co w cytowanym zdaniu budzi Twoje wątpliwości?

rybieudka - 26 Maj 2011, 09:09

Baaardzo dobry numer jeśli chodzi o publicystykę... choć z różnych względów! W sktócie tylko powiem, ze zapunktowali wszyscy 4 felietoniści - a takich ocen jeszcze nie zdarzyło mi sie wystawić! Po kolei:

Cebula - merytorycznie, pod prąd, na przeciw panice. Podobało się i tyle.

Pilipiuk - o dziwo napisane z jajem, nawet na temat, bez przesadnego biadolenia...no i na aktualny temat. Szanowny Autorze! Można? Można!

Domagalski - noooo.... bardzo mi sie nie podobał ten felieton. Uważam, że Darek poszedł w stronę zbytniego upraszczania i redukowania pewnych zjawisk do biologii zupełnie ignorując uwarunkowania społeczno kulturowe. To są karygodne błędy merytoryczne. Wywiązała się z tego imho baaaardzo ciekawa dyskusja na fejsbukowym profilu Darka, jak kogoś interesuje niech zobaczy i sie ewentualnie dołączy... ALE! Felieton wzbudził moje emocje i chęć polemiki - i o to chodzi:) Dlatego tez punkt.

Grzędowicz - znów felieton z którym się mocno nie zgadzam, ale szanuję autora za jego podjecie i wykonanie. Także i tu punkt:)

Fidel-F2 - 26 Maj 2011, 11:44

Kruger, brak uzbrojenia to niedogodność a nie nieprzekraczalna bariera
Kruger - 26 Maj 2011, 12:03

Rozumiemy się - i nie rozumiemy.
Oczywiście, że to nie jest nieprzekraczalna bariera. Gdyby to była bariera, to by w ogóle ziemi nie sprzedawano. Ale przekroczenie tej bariery z punktu widzenia miasta, to ogrom czasu. Energetyka jeszcze w miarę szybko postawi słupy. W miarę, bo nie wiem ile to trwa załatwienie takiej inwestycji, strzelam - pół roku, rok? Ale miasto to niewiele kosztuje. Natomiast nic to w porównaniu z inwestycją w wodociągi, takie inwestycje trwają parę lat plus z pół roku na przetargi, plus z pół roku na uzyskanie środków z unii. W dodatku wodociągi w cholerę kosztują, nawet jak się te środki z unii ma. I dochodzi jeszcze gazownia, nie znam się, nie wiem ile to trwa ale strzelam ze dłużej niż prąd, ale na szczęście miasta to też nie kosztuje a w dodatku można się bez gazu obyć. I jeszcze kanalizacja, którwa trwa jak wodociągi, kosztuje też w diabła szmalu i tez na koszt miasta (plus ewentualnie unia). No i bez tego można się obyć, szambo też człowiek.
A czy człek prosty z ulicy kupi działkę nieuzbrojoną co do której nei wiadomo kiedy to nastąpi?
Zależy więc, Fidelu, jak na to popatrzyć. W długiej pespektywie - niedogodność. Ale patrząc tak jak Andrzej Pilipuik w felietonie - że miasta mogłyby szybko i więcej sprzedawać (że nie powiem że od razu, bo takie tony w felietonie tez są) - to z niedogodności robi się bariera.

Jak pisałem, felieton jest fajny. Dużo w nim racji, bariery są debilne i na poziomie ustawy często te kretynizmy egzystują. Ale sporo autor nawrzucał na miasta czy na urzędników - i zupełnie moim zdaniem niesłusznie, bo nie biorac pod uwagę czynników obiektywnych, nie ustaw, nie opornych urzędasów a po prostu - realiów.

Annasi - 29 Maj 2011, 09:06

Ode mnie lecą trzy punkciki:

Adam Cebula - Spokojnie jak na wojnie - Wielki plus za próbę uspokojenia społecznej histerii :) Widać, że felietonista wiedział o czym pisze. Pytanie tylko czy wiedzę takową posiadał, czy na gwałt jej szukał. Je wierzę w tę pierwszą opcję :wink:


Andrzej Pilipiuk - O domkach - Dobry felieton i dlatego poleciał bardzo duży plus, oj ogromny :D


Dariusz Domagalski - Mężczyźni są z Marsa, a kobiety... z innej galaktyki - Tekst rozłożył mnie na łopatki, ciekawe spostrzeżenia zanurzone w dość sporej dawce humoru. Także poleciał punkcik :D

Jarosław Grzędowicz - Jak rozpowszechniać nienawiść - Mam problem z tym felietonem. Czytałem tekst parę dni temu i już nie pamiętam o czym był. Czyżbym cierpiał na brak pamięci krótkotrwałej? Nie wiem... wiem natomiast, że nie zapadł mi na dłużej w pamięci i dlatego niestety, punkcika brak.

Fidel-F2 - 30 Maj 2011, 12:03

Adam Cebula - Spokojnie jak na wojnie Baron jak zwykle rzetelnie i z wiedzą obala stereotypy i legendy. Plus
Andrzej Pilipiuk - O domkach I *beep* jak zwykle. Naturalnie jest to jakaś rzecz która jak niemal wszystko dała by się w jakiś sposób poprawić. Niestety analizy Pilipiuka to sterty głupot i niewiedzy. Ja tam specjalistą nie jestem ale ostatnio zajmuję sie budową pewnej chałupki i powoli wgryzam się w temet. Duża część przepisów ma swoje uzasadnienie i proponowana przez autora samowolka skończyła by się kompletnym dziadostwem. A w uzasadnionych przypadkach konkretne przepisy mogą być uchylone przez odpowiednie urzędy co na przykład stało się w moim przypadku gdy dostałem pozwolenie na budowę znacznie bliżej granicy działki niż wynikałoby to z planu zagospodarowania terenu. Można? Można, tylko musi być w tym sens.
Lepiankami Pilipiuk pojechał *beep* bo betonie. Ciągle mam banana na gębie.
"Latyfundia" po 600m. Moja działka ma 900m i ciągle myślę sobie - jakie to *beep* małe.
Domki po 30m. O jezu. 30m to za mało na pożądny garaż ale jeśli ktoś ma ochotę to nie widzę problemu. Najmniejsze sensowne domki 50-60m można zbudować w granicach 80-90tyś zł. Nie ma żadnego problemu. Oferty w internecie . Jak się kto uprze to pewnie wykonawca zbuduje mu 30-sto metrowy za jakieś 50tyś. A jak będzie chciał sam budować to pewnie wyjdzie mu trochę taniej ale dłużej.
No i to, że działki sa drogie to karygodne jest. Należałoby przepis jakiś zmontować żeby ustawowo były tanie. I żeby miasta na żądenie sprzedawawały działki w ich obrębie. I żeby to tanio było. Po ustawowych cenach. A Pilipiuk będzie siedział i ustalał te ceny.
Kruger, przedstawił też kilka punktów których nie będę powtarzał a które dobrze wpasowują sie w całościowy obraz Pilipiukowego bezsensu.
Tak durnego felietonu nie czytałem dawno.
I ten chłop to na poważnie gada. IMHO przedawkował nalewki.
Dariusz Domagalski - Mężczyźni są z Marsa, a kobiety... z innej galaktyki Jest w tym logika i sens ale co z tego? Prawdy znane od lat, nic nowego kolega nie przedstawił.
Jarosław Grzędowicz - Jak rozpowszechniać nienawiść Niegłupio chociaż nie ze wszystkim sie całkowicie zgadzam (chociaż zasadniczo i owszem). Punkt

Witchma - 6 Czerwca 2011, 14:14

Ode mnie punkt dla Cebuli.
dziko - 12 Czerwca 2011, 16:54

Niezły numer.

Cebula - celne, klarowne, trzyma się jednego tematu. Może trochę zabrakło "pazurka", ale OK. PUNKT.
Pilipiuk - Autor po raz kolejny pisze o nieruchomościach, nie rozumiejąc, że to nieruchomości. Na tym rynku jest wiele faktycznych patologii, ale akurat o nich nic w felietonie nie ma (np. brak dobrego uregulowania relacji klienta z deweloperem). Typowy wskaźnik intensywności zabudowy w mieście to około 3,0, Pilipiuk jako alternatywę proponuje mikro-domki na pseudo-działeczkach przy wskaźniku 0,18 - kiepski dzołk. Uwłaszczenie działkowców - tak, ale na tej zasadzie, że zapłacą wartość rynkową swoich działek (najwyżej z niewielkim upustem). Inny wariant to demoralizujące rozdawnictwo, jak swego czasu przy spółdzielniach.
Domagalski - może niezbyt odkrywcze, ale zgrabnie napisane i trafne. Tylko z tym tłumaczeniem wojny kompleksem małego członka to chyba lekka przesada. PUNKT.
Grzędowicz - generalnie słuszne, acz trochę płytko. Czy naprawdę wolność słowa powinna być bezwzględna? Jak jakiś uczony pedofil-sofista zaczyna wychwalać zalety seksu z dzieckiem to się gościa pałuje, a nie cytuje mu Woltera. Niemniej za zwrócenie uwagi na zagrożenia dla literatury ze strony arbitralnie zdefiniowanej hate speech - PUNKT.

cranberry - 16 Czerwca 2011, 08:41

Cebula - PUNKT, bo można się czegoś nauczyć.

Pilipiuk - zostało mi w pamięci głównie stwierdzenie, że urzędników naszego państwa należy traktować jak konfidentów podczas okupacji (Brak słów. Weterani wszystkich powstań przewracają się w grobach.) oraz wizja rodziny z dziećmi mieszkającej w chałupce 30m2. Bez podpiwniczenia. Słowem - po co nam wolność, demokracja i społeczeństwo obywatelskie, skoro możemy mieć anarchię i slumsy. Bez komentarza.

Domagalski - wszystko pięknie, ale to przecież temat już straasznie ograny. Ostatnio nawet w gazetce reklamowej Rossmanna był zbliżony ;) Poza tym zabrakło mi magicznego słowa-klucza "statystycznie".

Grzędowicz - na plus to, że przynajmniej zmusił mnie do sformułowania na własny użytek pewnej refleksji (że wolność rzeczą świętą, ale jednak jest różnica między wydaniem "Mein Kampf" ze wstępem historycznoliterackim a wolnością bloga, na którym faszyści będą nawoływać do mordowania kogokolwiek - że za wolność głoszenia poglądów tych drugich nijak nie zamierzam ginąć), ale jakoś zabrakło mi w tym Grzędowiczowej felietonistycznej formy.

xan4 - 22 Czerwca 2011, 13:42

Punkt dla Cebuli i Domagalskiego.
Co do Pilipiuka wypowiem się więcej w omówieniu numeru na szortalu, bo dawno nie miałem takiej ochoty, aby odpowiedzieć autorowi.

Annasi - 22 Czerwca 2011, 14:01

xan4 gdzie dokładnie szukać omówienia numeru o którym wspomniałeś? Nie potrafię tego znaleźć na szortalu ;)
Matrim - 22 Czerwca 2011, 14:24

Cebula, Domagalski i Grzędowicz dostaną ode mnie punkty.

A Pilipiuk... W sumie to czysta fantastyka, to powinien się punkt należeć za zgodność z profilem pisma. Dom o powierzchni 36 metrów kwadratowych. Dom. Domek. Dla czteroosobowej rodziny to 9 metrów na głowę. W więzieniach Unia przewiduje minimum 4 metry na skazańca. Pomińmy, że każda taka działeczka musi mieć przyłącza kanalizacyjne, wodociągowe, elektryczne. Musi mieć jakieś ogrzewanie. Musi mieć dostęp do drogi, bo jak gdzieś kogoś zawał na tych uwłaszczonych działeczkach dorwie, to karetka musi móc dojechać. Jak jakaś chatka działkowa się zapali, to musi straż dojechać. Dużo tego musu. Ale punktu nie będzie :)

xan4 - 22 Czerwca 2011, 14:37

Annasi, słusznie nie znajdujesz, bo jeszcze nie ma :) , pisze się i pisze. Będzie najpóźniej jutro.
cranberry - 24 Czerwca 2011, 11:22

Matrim napisał/a

A Pilipiuk... W sumie to czysta fantastyka, to powinien się punkt należeć za zgodność z profilem pisma

To podsumowanie chodzi za mną od przedwczoraj i uśmiecham się od czasu do czasu na jego wspomnienie, budząc niepokój postronnych świadków :mrgreen:

terebka - 28 Czerwca 2011, 17:56

Cebula i Grzędowicz
Ceridwen - 28 Czerwca 2011, 22:55

Cebula - lepsze niż poprzednie felietony tego pana, informacji sporo jak na tak krótki artykuł, ale zostały ciekawie podane. Tyle, że mam serdecznie dość słuchania i czytania o Fukushimie. Ten temat mi się przejadł. Bez punktu.

Pilipiuk - akhrh. Tak, tak, znowu mamy wielki problem i znowu pan Pilipiuk przedstawia Genialną Receptę na jego rozwiązanie. Szkoda, że GR wcale nie jest tak genialna. Przykro mi, jak ktoś jest poczytnym pisarzem, nie czyni to go automatycznie ekspertem w każdej dziedzinie. A ja odnoszę dziwne wrażenie - być może błędne, jednak takie odczucie mnie dręczy po lekturze tych kilku felietonów - że autor za takiego się uważa.

Domagalski - przyglądanie się cenom jest spowodowane troską o stan mojego portfela, nie jakimś uwarunkowaniami odziedziczonymi po przodkach, a przynajmniej tak sądzę. Wyciągnięcie mnie ze sklepu z ubraniami jest łatwe, za to wydobycie taty z Saturna już nie. A w księgarniach oglądamy towar równie uważnie i żadne z nas nie myśli o stygnącym mięsie albo potruciu kogoś;p I na zakupy spożywcze mama zawsze woli wysłać tatę niż mnie, bo ja mogę się zamyślić i pomylić pietruszkę z selerem. Chyba się nie zgadzam z autorem;p

Grzędowicz - nie zgodzę się do końca (jak ktoś głosi publicznie pogląd, że wszystkich Żydów powinno się wystrzelać to chyba coś nie halo), ale daję jedyny PUNKT, choćby ze względu na celne uwagi na temat naszej polityki. Faktycznie wystarczy nie zgodzić się z jedną wypowiedzią polityka PiS, a zaraz dowiadujesz się, że ślepo wierzysz Tuskowi, a za uznanie kogoś z tej partii za rozsądnego natychmiast jesteś moherowym beretem...

Nitj'sefni - 29 Czerwca 2011, 20:14

Cebula - Mam mieszane uczucia. Tekst napisany ciekawie, z bardzo trafną tezą i dobrym jej uargumentowaniem. Nawet naukowy wywód mi podszedł i się w nim nie pogubiłem, co już kilkakrotnie miało miejsce. Jednak temat tego felietonu był już wielokrotnie poruszany przez wszelakie media, także przez SFFiH.
Tragedia w Fukushimie, która bezpośrednio przyczyniła się do ponownego ożywienia dyskusji na temat elektrowni atomowych, miała miejsce już kilka miesięcy temu. Podjęcie się tej tematyki właśnie teraz może uchodzić za nieco spóźnione, ale równie dobrze można je uznać za próbę chłodnej i obiektywnej analizy problemu, z dala od zgiełku i histerii wywoływanych przez tzw. ekspertów i specjalistów. Ja tekst Cebuli traktuję właśnie w ten drugi sposób, przez co na pierwsze miejsce wysuwa się znakomita zawartość merytoryczna, a problem (nie)aktualności przestaje mieć tak istotne znaczenie. Punkt.
Pilipiuk - Ależ my się mamy z tym Andrzejem, no. Tym razem występuje w wersji: "Bob Budowniczy". Czerwcowy felieton zawiera w sobie trzy stałe "punkty programu": narzekanie na obecny ustrój, wspominanie nieodżałowanej przeszłości, a także kilka cennych rad od "wszechwiedzącego" Autora. OK, jest w tym trochę racji, że polskie prawo budowlane jest chore, jak wskazuje na to ten tekst. Wydaje mi się jednak (choć ekspertem nie jestem), że propozycje przedstawione przez Pilipiuka są raczej trudne do wdrożenia, a nawet jak ono by nastąpiło, to mogło by m=nie przynieść oczekiwanych rezultatów.
Trochę więcej pokory i mniej wtórnych tez - to składniki, które sprawią, że teksty publicystyczne Andrzeja Pilipiuka będą bardziej przystępne (przynajmniej dla mnie). Narzekam na to już tyle czasu, że sam zaczynam być wtórny, co mnie trochę martwi, więc chyba przestanę. Zobaczymy na jak długo.
Domagalski - Mam w sobie dużo z kobiety - takie wnioski nasuwają mi się po lekturze tego tekstu. Na szczęście kilka męskich cech też się znajdzie ;P: Wielokrotnie wymieniano już przykłady zachowań, które odróżniają obydwie płci. I niemal za każdym razem były wśród nich te wskazane przez autora. Jakoś to do mnie nie trafia. Nie wiem, może jakieś statystyki rzeczywiście na nie wskazują, ale ja jestem w takim wypadku wyjątkiem.
Podsumowując: Temat felietonu wtórny, z tezą, która nigdy do mnie nie przemawiała, jakkolwiek by nie była uargumentowana.
Mały plus za fragment o parytetach. W tej kwestii zgadzam się z Domagalskim w stu procentach.
Grzędowicz - Od mieszanych uczuć zacząłem, to i na nich skończę.
Faktem jest, że w Polsce trwa wojna polityczna, która doszła już do granic absurdu. Dotyka ona zarówno samych polityków, jak i zwykłych obywateli, którzy niekiedy dla swojej partii są w stanie zrobić wszystko. Obojętność jest traktowana jako coś dziwnego, ale czy nie słusznie? Nie każę nikomu opowiadać się za konkretnym ugrupowaniem i bronić jego idei, ale nie można stać całkowicie z boku, nie interesować się, mieć ""egzotycznego stosunku".
Kolejna kwestia, w której się nie zgodzę z autorem dotyczy wolności słowa. Owszem każdy ma do niej prawo, także faszyści, ale jeżeli ktoś zaczyna nawoływać do obalenia ustroju, obraża ludzi innych ras, czy religii, to już nie jest w porządku.
Niech politycy po sobie "jeżdżą" ile wlezie, niech inni ludzie też to robią. Za to nie ma potrzeby ich karać, bo głupie gierki komputerowe, czy blogi raczej nie sieją nienawiści. Ona jest gdzie indziej i trzeba jej szukać, a jak się już znajdzie - odpowiednio zwalczać.
Wahałem się nad tym czy przyznać punkt, czy nie. Jednak zdecydowałem, że go nie będzie, bo między mną a Autorem jest więcej kwestii spornych, niż wspólnych.

mBiko - 11 Lipca 2011, 21:31

Tym razem Cebula.

Mam natomiast ochotę na przyznanie punktu ujemnego.

Nitj'sefni - 15 Lipca 2011, 15:56

Zwycięstwo barona, gratulację :bravo
baron13 - 15 Lipca 2011, 18:49

Dziękuję :-)


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group