To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Summa Technologiae - Cyfrowe szpiegostwo czytelnicze.

Logan - 15 Listopada 2005, 22:18
Temat postu: Cyfrowe szpiegostwo czytelnicze.
Cytat
New York Times: Cyfrowe ślady
2005-11-14 16:05


Edytory tekstu zapisują w plikach dane o autorze i czasie edycji. Jednak, jak donosi „New York Times”, te pomocne użytkownikowi informacje mogą być niebezpieczne, jeśli wpadną w niepowołane ręce.

Według gazety nie chodzi tu tylko o te informacje, które można łatwo zobaczyć, wybierając z menu „Plik” opcję „Właściwości”. Istnieją programy, których zadaniem jest dokładna analiza dokumentu i wyciągnięcie z niego także tych danych, które nie są widoczne dla laika.

Według Dennisa Kennedy'ego, konsultanta IT z St. Louis, dostęp do metadanych pozwala przeczytać komentarze wcześniej zamieszczone w dokumencie. Umożliwia także zapoznanie się z historią wprowadzonych przez autora zmian i poprawek. -Wystarczy jednak poświęcić trochę czasu na zapoznanie się z zasadami pracy w edytorze, aby łatwo zapobiec przeciekom takich informacji - dodaje rozmówca „New York Timesa”.

Jak stwierdza autor artykułu, Tom Zeller, niewiedza może mieć w tym przypadku poważne skutki. Tydzień temu w internecie pojawił się dokument ostro krytykujący Samuela Alito, nominowanego przez Busha nowego członka Sądu Najwyższego. Mało wyszukana ocena sędziego zawarta w tekście wzbudziła niesmak.

Mike Krempasky, konserwatywny publicysta, przeanalizował zawarte w pliku metadane. Jako określenie firmy, która posiadała licencję na oprogramowanie, widniało „DNC”. Skrótu tego używa się powszechnie w USA w odniesieniu do Komitetu Wyborczego Demokratów, głównych oponentów politycznych republikańskiego prezydenta. Publicysta ustalił też, że autorem publikacji był tajemniczy „prendergastc”. Jak stwierdza amerykański dziennik, najprawdopodobniej chodziło tu o Chrisa Prendergasta, członka Komitetu. Paszkwil powstał siódmego lipca, krótko po pojawieniu się pierwszych spekulacji na temat obsadzenia wakującego miejsca w sądzie najważniejszym USA.

Jak pisze Tom Zeller, sprawa Samuela Alito nie jest wcale odosobniona. Dwa tygodnie przed wybuchem sądowej afery, Stany Zjednoczone opublikowały raport na temat udziału syryjskich służb specjalnych w zabójstwie premiera Libanu, Rafika Haririego. Jedynie odbiorcy wersji z dwudziestego października mogli zapoznać się z historią zmian, jakie wprowadzano w dokumencie podczas jego redagowania. Okazało się, że w końcowej publikacji usunięto dużą liczbę nazwisk syryjskich oficjeli, którzy pierwotnie mieli zostać oskarżeni o przyczynienie się do morderstwa.

Podobną gafę popełniła w 2004 roku firma SCO Group, wytaczając sprawę sądową DaimlerowiChryslerowi za złamanie umowy handlowej. Analiza rozpowszechnianej w internecie treści pozwu dowiodła, że miał on pierwotnie dotyczyć Bank of America. Kennedy dla „New York Times”: - Wygląda to tak, jakby szukali jak najłatwiejszego celu.

Jak donosi gazeta, w tym samym roku w podobnych okolicznościach na celowniku mediów znalazł się Bill Lockyer, prokurator generalny stanu Kalifornia. Krytykował on w otwartym liście oprogramowanie typu „peer-to-peer”. Odczytanie metadanych pozwoliło ustalić, że współautorem tekstu był Vans Stevenson, wiceprezes Amerykańskiego Stowarzyszenia Filmowego, tracącego rocznie miliony na nielegalnej wymianie plików przez sieć.

Według „New York Times” analiza ukrytych informacji może być pomocna w wielu postępowaniach sądowych. - Kiedy mam w ręku kartkę papieru, widzę tylko kartkę papieru - stwierdza na łamach pisma Dennis Kennedy. - W przypadku elektronicznego dokumentu sprawa jest o wiele bardziej złożona. Jak na razie sądy odmawiają uznawania dowodów w postaci komputerowych plików uznając, że postać drukowana jest wystarczająca. Adwokaci chcą zmiany tego nastawienia.

Jak zatem chronić się przed przeciekiem? „New York Times” podaje, że dobrym rozwiązaniem jest zapisanie dokumentu w formacie RTF lub TXT, a następnie jego konwersja do PDF. Kennedy zastrzega jednak, że nie daje to stuprocentowej gwarancji. Zapisywane przez Microsoft Word metadane są bowiem bardzo trudne do usunięcia. Aby być pewnym, trzeba posłużyć się specjalistycznymi programami do odczytywania i edycji ukrytych informacji.


Chętnie uzyłbym jednego z takich programów do przeskanowania kilku rękopisów które mam w swoim posiadaniu. Ciekawe jakich ciekawostek bym się dowiedział. :mrgreen:

Adon - 15 Listopada 2005, 22:48

Dobre, Logan, dobre. Choć nieco autor tej wypowiedzi dramatyzuje:
Cytat
Jak zatem chronić się przed przeciekiem? „New York Times” podaje, że dobrym rozwiązaniem jest zapisanie dokumentu w formacie RTF lub TXT, a następnie jego konwersja do PDF. Kennedy zastrzega jednak, że nie daje to stuprocentowej gwarancji. Zapisywane przez Microsoft Word metadane są bowiem bardzo trudne do usunięcia. Aby być pewnym, trzeba posłużyć się specjalistycznymi programami do odczytywania i edycji ukrytych informacji.

Zwykłe CTRL+C, CTRL+V do nowego pliku w edytorze tekstu załatwia sprawę, bo do pamięci kopiowany jest tekst bez tych metadanych (łatwo sprawdzić - najprościej, bez zagłębiania się w strukturę pliku etc. - wystarczy porównać objętości plików - oryginalnego dokumentu i nowego dokumetu wynikowego). ;-)

GAndrel - 15 Listopada 2005, 23:15

Albo po prosty zrezygnować z używania Worda i formatu .doc i zacząć używac programu, który wspiera otwarte formaty.
Przyszłością ma być ODF czyli Open Document Format, format oparty na XML-u.

Adon - 15 Listopada 2005, 23:17

Też racja. Tylko, czy tu w przyszłości metadanych jakichś tajnych nie będzie się ładować, to ja bym za to głowy nie dawał. Skoro nawet w durnym przestarzałym htmlu są takowe przewidziane. 8)
GAndrel - 16 Listopada 2005, 10:21

ODF to format otwarty, czyli nie ma w nim nic tajnego. Każdy może zajrzeć do pliku i zobaczyć jak dane są wpisywane. Poza tym plik .odf to spakowany xml, czyli wystarzy go rozpakować i mamy zwykły plik xml, gdzie nie mam miejsca na ukryte tagi.
.doc jest tajny i dlatego możnaw nim ukrywać różne rzeczy.

Adon - 16 Listopada 2005, 15:57

Oczywiście masz rację. Mój poprzedni post to tylko żartobliwe zwrócenie uwagi na pewne aspekty, bo zauważ, że są też znaczniki meta w xml, w których zapisywane są informacje, które co prawda tajne nie są, ale niewidoczne normalnie w dokumencie - stąd krok już do tajnych informacji ukrytych dajmy na to w skompresowanym pliku odf, który według przyszłego standardu będzie miał jakąś tam swoją własną kompresję, żeby było śmieszniej kodowaną 128bitowym szyfrem jak w pdfie. ;-) Teoria spiskowa normalnie jak z archiwum X. :wink:
Gustaw G.Garuga - 17 Listopada 2005, 07:59

To hell with this fancy technical lingo :evil: Niewiele rozumiem, ale pytam, czy ten format odf będzie działał w Windowsie? I czy jeśli wyślę komus dokument w tym formacie, będzie w stanie go otworzyć bez instalowania specjalnego oprogramowania? :roll:
Keiran - 17 Listopada 2005, 09:05

adobe acrobat reader i wszystko bedzie dzialalo. bez mozliwosci edycji dokumentu
GAndrel - 17 Listopada 2005, 11:40

Gustaw G.Garuga napisał/a
To hell with this fancy technical lingo :evil: Niewiele rozumiem, ale pytam, czy ten format odf będzie działał w Windowsie? I czy jeśli wyślę komus dokument w tym formacie, będzie w stanie go otworzyć bez instalowania specjalnego oprogramowania? :roll:


A co to jest "specjalne oprogramowanie"?

Do edycji .odf będzie oczywiście potrzebny edytor tekstu z zaimplementowaną obsługą tego formatu. Ponieważ format jest nowy, więc edytować go będą nowe wersje istniejących programów. OpenOffice.org 2.0 już go obsługuje. AbiWord też. Microsoft jak na razie zgodnie ze swoją pokręconą logiką nie zamierza wprowadzać obsługi odf'a do pakietu Office. Ale może na tym niezbyt dobrze wyjść, bo trwa przkonywanie eurpejskiej biurokracji do tego by ODF stał się oficjalnym formatem europejskiej biurokracji.

Trwa też dyskusje nad tym, czy przeglądarki internetowe powinny ten format wyświetlać czy nie.

Logan - 17 Listopada 2005, 15:31

Tak trochę z innej beczki. Bawił się już ktoś openOffice 2? Jestem bardzo go ciekawy, albowiem interfejs miał być trochę zmieniony, a ten z wersji 1.1 jakoś do mnie nie przemawiał.
Adon - 17 Listopada 2005, 15:42

Niestety, Loganie, nadal OO2 nie podskoczy M$ Office'owi. :cry: Niestety, bo także jestem zwolennikiem opensoftu.
GAndrelu, M$ ponoć już jakieś kary zebrał za to, że jego soft nie obsługuje różnych standardów, w tym xml. Ale nadal ma to gdzieś. :twisted:
Gustawie, nie na wiele Ci się tutaj filozofia zdała. :wink:

GAndrel - 17 Listopada 2005, 16:29

Do moich zastosowań OO.org w zupełności wystarcza. Zarówno wersja 1.1.x jak i beta "dwójki".
Właśnie ściągam pełna wersję 2.0.0. I szczerze pisząc to nie wiem co musiałby mieć M$ Office, żeby opłacało się go kupić.

Adon, największą karą dla M$ będą mniejsze zyski. A te będą mniejsze gdy firmy nie będą kupować M$ Offica, z powodu braku obsługi jednego formatu. Na dodatek otwartego.

Adon - 17 Listopada 2005, 17:07

Wiesz, mimo wszystko, ciągle wygodniej mi się pracuje na M$ Office, jest on bardziej dopracowany i rozbudowany.
A co do samego M$ to oni ciągle się zachowują wbrew logice, jakby sami sobie na przekór działali, albo tak byli pewni swego, że tak czy owak ludzie będą płacić ciężkie pieniądze zamiast wybrać darmowe odpowiedniki.

GAndrel - 17 Listopada 2005, 19:30

Ja nigdy nie lubiłem M$ Worda. Najpierw używałem Lotus Word Pro 97, a potem przeszedłem na LaTeXa. Teraz nie mam rzadnych oporów przed używaniem jakiegolwiek edytora, ale wolę nieprzebajerowane. A właśnie takim M$ Word mi się wydaje i dlatego nie używam go gdy tylko mogę używać czegoś innego.

M$ kiedyś na tej swojej logice się przejedzie. Albo przy okazji Viśty, alebo przy okazji następnej wersji pakietu Office.

baron13 - 18 Listopada 2005, 15:31

Popieram przedmówcę, przy czym dodam, że nie miałbym nic przeciwko ustawowemu zakazowi np. w państwowych firmach używania softu M$-a. Po prostu skaranie boskie z tym. Wirusy, które pod pingwinem są zupełnie nieznanym zjawiskiem, włamy, które usery uważają za "wysypywanie" się systemu, trojany wszelkie robactwo ściągane z Internatu. Osobną atrakcją jest odczywywanie dokumentów zapisywanych na przykład w Word 6.0 gdy zawierają jakieś makra ukryte dodatki i inne cuda na kiju. Często piszę na komputerze na którym jest tylko jedna stacja floppów, nie ma twardziela, to 286. Startuję DOS z dyskietki potem piszę w notacji prefiksowej. I jest dobrze. Zgadzam się LaTeX. Cudownie składa tekst. Żaden inny tak nie potrafi połamać. I jak zapiszę w txt to nie ma mowy o żadnych metadanych.
GAndrel - 18 Listopada 2005, 21:27

baron13 napisał/a
Popieram przedmówcę, przy czym dodam, że nie miałbym nic przeciwko ustawowemu zakazowi np. w państwowych firmach używania softu M$-a.(...)


Wystarczyłoby gdyby państwowe firmy nie zmuszały do używania softu M$-a. Tak jak na przykład ZUS z jego słynnym Płatnikiem. Ale na to już coś chyba jest. Gdzieś tam została chyba przyjeta "zasada neutralności technologicznej państwa". Tylko z egzekwowaniem tej zasady są jakieś problemy. :(

baron13 - 19 Listopada 2005, 13:05

No cóż przy głupocie, jak się grzecznie mówi "braku informatycznej kultury" to świat się zczasem podzieli na pingwiarzy i resztę która będzie płacić i będzie grzecznie szła na powroziku, I od czasu do czasu jak Jakubowska dawać dowody, że głupota ich jest niebezpieczna dla nich samych. Chwilowo mam po Linuchem wszystkie potrzebne mi narzędzia do zarabiania pieniędzy, oczywiście za friko, ostanio ściągnąłem autotrace do wektoryzacji bitmap i z przeproszeniem gui- a nawet, jak mi starczy czasu wyprodukuję coś na stronę, jakieś kliparty. Jest za darmo wszystko, co trzeba, nawet w lepszej jakości. A jak kto głupi niech go bida łupi.
hrabek - 19 Listopada 2005, 13:44

A ja pracuje w duzej firmie i powiem wam tak: nie zamienilbym Office'a na jakis darmowy / tanszy substytut. Z jednego prostego powodu: kompatybilnosci. Gdybysmy zaczeli tworzyc dokumenty w innych programach i okazaloby sie, ze klienci czy dostawcy nie sa w stanie tego otworzyc, bylaby kicha. Tak sie przyjelo, ze Office jest standardem swiatowym i malo firm zaryzykowaloby zmiane oprogramowania w obawie utraty kompatybilnosci wysylanych dokumentow.

Poza tym Office 2003 nie jest wcale taki zly, jakim go wszyscy pisza. Moim zdaniem jest bardzo przyjemny w obsludze. I wbrew temu co pisze Adon, obsluguje XML.

GAndrel - 19 Listopada 2005, 14:51

Office jest "standardem światowym" bo microsoftowe formaty plików są "światowym standardem". Tyle tylko, że OpenOffice te M$-owe formaty coraz lepiej obsługuje. Implementacaj idzie opornie, bo formaty są zamknięte, ale posuwa się do przodu.

Poza tym do wymiany informacji między firmami przydatniejszy jest PDF. Przynajmniej jest neutralny i pod każdym systemem można go bez problemów odczytać. Używając doców świadomie i z premedytacją firma odcina się od pewnej grupy użytkowników komputerów.

Zważ też na to od czego ta dyskusja się zaczęła. Od tego, że w tych zamkniętch formatach można bez wiedzy użytkownika ukrywać informacje. Jak myślisz jak długo jeszcze duże firmy będą się zgadzać na taką bezczelność monopolisty?

Office 2003 może i jest przyjemny w obsłudze, ale czy wart jest piebiądzy, które za niego trzeba zapłacić? I jeszcze coś o MS XML -u

dofo - 19 Listopada 2005, 22:55

Logan napisał/a
Bawił się już ktoś openOffice 2?

Korzystam z wersji niemieckiej i jestem bardzo zadowolony. Cudownie wspolpracuje z Officem XP i ladnie eksportuje do PDF'a. W poprzednich wersjach napotykalem na rozne przeklamania. W OO 2.0 jeszcze na takowe sie nie natknalem.

count napisał/a
Poza tym Office 2003 nie jest wcale taki zly, jakim go wszyscy pisza. Moim zdaniem jest bardzo przyjemny w obsludze. I wbrew temu co pisze Adon, obsluguje XML.

Magia MS polega na tym, ze wykorzystuja standardy, ktore nie sa standardami :) Sa organizacje iedzynarodowe nadzorujace rozwoj technologii i MS do tych najwazniejszych nalezy. Co z tego skoro ich produkty wielu tych standardow nie spelniaja, albo wrecz wprowadzaja wlasne "mutacje".
Najlepiej poszukac sobie w jakim stopniu InternetExplorer spelnia standarty W3C (organizacja zatwierdzajaca wszelkie "internetowe" technologie - glownie jezyki programowania jak: html, xml, css, php...). Czemu "zaawansowane" strony dzialaja tzlko pod IE? Poniewaz sa specjalnie pod ta przegladarke pisane bez uwzglednienia standartow, ktore MS obligowalo sie przestrzegac. Kilka razy widzialem strony pisane w 100% zgodnie z przykazaniami W3C - mowie wam jakie cuda IE potrafil wyswietlic :mrgreen:

Gustaw G.Garuga - 21 Listopada 2005, 03:28

Adon napisał/a
Gustawie, nie na wiele Ci się tutaj filozofia zdała. :wink:

Adonie, ze stoickim spokojem nada używam Windowsa :wink:

GAndrel - 21 Listopada 2005, 08:37

dofo napisał/a
(...) Kilka razy widzialem strony pisane w 100% zgodnie z przykazaniami W3C - mowie wam jakie cuda IE potrafil wyswietlic


Ja nie tylko widziałęm. Swoją stronę napisałem zgodnie ze standardami. Nawet mam odpowiednie ikonki na stronie świadczące o zgodności ze standardami W3C. Użytkownicy IE tej wersji nie zobaczą. Zlitowałem się nad nimi i zachowałem starą wersję strony i są do niej automatycznie przenoszni gdy się okazuje, że korzystają z IE.

Adon - 22 Listopada 2005, 15:03

Gustaw G.Garuga napisał/a
Adonie, ze stoickim spokojem nada używam Windowsa :wink:

No do używania winzgrozy trzeba rzeczywiście stoickiego spokoju. 8)

Wilk - 23 Listopada 2005, 12:11

GAndrel napisał/a
Ja nigdy nie lubiłem M$ Worda. Najpierw używałem Lotus Word Pro 97, a potem przeszedłem na LaTeXa.


Dokladnie. U mnie była trasa: WordPerfect - AmiProPad - OpenOffice - 602 PC Suite - AbiWord.
Wszystkie bez wzgledu na format (rowniez doc) nie "pompują" plikow w niewyobrazalna wielkosc (kwestia zapisywania w ukryciu wszystkich kolejnych edycji dotyczy tyko MS Office). Czesc z nich jest skromna - dzialajaca tez na slabych komputerach (AmiPadPro, AbiWord), czesc rozbudowana na tyle, ze MS Office nie ma czym z nimi walczyc (602, OO), a przede wszystkim wszystkie są stabilniejsze i bezpieczniejsze (jest troche wirusow nastawionych wlasnie na Worda).

Podobnie z arkuszami kalkulacyjnymi - a kysz z Excelem, starszy 602Tab, arkusz z OpenOffice czy chociazby Gnumeric.

Taclem - 23 Listopada 2005, 12:56

To nie do końca prawda. Sam używam Open Office'a, ale tak naprawdę stabilny, to jest on dopiero od niedawna. Ale rozwija się szybko, jak przystało na opensource.
Wilk - 23 Listopada 2005, 13:03

Niech zgadne - Java 5.0? Bo na Javie 1.x stabilny byl juz OpenOffice 1.1.x
hrabek - 23 Listopada 2005, 13:07

Cytat
Wszystkie bez wzgledu na format (rowniez doc) nie pompują plikow w niewyobrazalna wielkosc (kwestia zapisywania w ukryciu wszystkich kolejnych edycji dotyczy tyko MS Office).


To jest cena za kompatybilnosc. I ja wole, zeby plik byl wiekszy (co to za roznica w dobie szerokopasmowych lacz i wielkich dyskow?), ale miec pewnosc, ze odczytam go na komputerze z wczesniejsza wersja pakietu, niz jakby u jednego dzialalo, a u drugiego nie. Jesli tylko wielkosc pliku ma byc minusem calkowitej zgodnosci, to chetnie sie na to godze.

Wilk - 23 Listopada 2005, 15:00

count napisał/a
To jest cena za kompatybilnosc. I ja wole, zeby plik byl wiekszy (co to za roznica w dobie szerokopasmowych lacz i wielkich dyskow?)


Ale co ma umieszczanie przeszlych edycji w czelusciach pliku do kompatybilnosci? chodzi o to co zacytował Logan:

Cytat
dostęp do metadanych pozwala przeczytać komentarze wcześniej zamieszczone w dokumencie. Umożliwia także zapoznanie się z historią wprowadzonych przez autora zmian i poprawek


Kiedys otrzymalem wordowy plik wazacy 1MB a posiadajacy tylko 1 strone. Zmiana rozszerzenia pliku na txt, otwarcie w edytorze i wszystko jasne - w srodku bylo kilkadziesiat innych dokumentow tworzonych na tym samym szablonie.

A wielkosc pliku? Hm, ma znaczenie dla:

- modemocow (wbrew pozorom nadal jest ich sporo)
- osob posiadajacych stałe łącza, tyle, ze w sieciach osiedlowych do ktorych podlaczeni sa milosnicy gier on-line (czasem łącza potrafią się mocno zapchac)
- osób korzystajacych z polączen mobilnych

dofo - 23 Listopada 2005, 17:25

count napisał/a
To jest cena za kompatybilnosc. I ja wole, zeby plik byl wiekszy (co to za roznica w dobie szerokopasmowych lacz i wielkich dyskow?), ale miec pewnosc, ze odczytam go na komputerze z wczesniejsza wersja pakietu, niz jakby u jednego dzialalo, a u drugiego nie.

Ta... MS Office jest znany z jego NIESAMOWITEJ kompatybilnosci w dol :mrgreen: :lol:

hrabek - 24 Listopada 2005, 07:52

Wbrew pozorom jest. Dopiero Office 2003 wylamal sie ze schematu i niektore stare dokumenty byly zle wyswietlane. Przyszla wersja z tego co slyszalem ma byc w calosci oparta na XMLu, wiec na otwartym formacie, ktory mozna latwo modyfikowac, wiec mam nadzieje, ze skoncza sie zarzuty, ze MS nie chce podzielic sie formatem .doc ze swiatem. Jak bedzie w XMLu, to wszystko bedzie o wiele prostsze. Zobaczymy.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group