Ludzie z tamtej strony świata - Anna Koronowicz
NURS - 15 Listopada 2005, 17:50 Temat postu: Anna Koronowicz Z wielka przyjemnościa przedstawiam kolejna postać znaną z łamów pisma a także z kart Żółtej Serii. Panie i panowie, oto Ania Koronowicz - autorka pamiętnej Lady Loscksley a także Pieczęci.
znacie jedno jej oblicze, ale ma ich jeszcze kilka, ale o tym, może niech sama opowie.
Ariah - 15 Listopada 2005, 18:03
Jak obiecał, tak i zrobił... Ach, Robert.
Czaiłam się troszkę na forum, przyznaję bez bicia... A teraz dla każdego kto chciałby się czegoś o mnie dowiedzieć... Lub o coś zapytać...
Dane:
Anna Koronowicz,
Zodiakalna Panna, rocznik 1981.
Zawód wyuczony: nauczyciel języka angielskiego.
Hobby i inne takie: grafika komputerowa, czasem komiksy
Anko - 15 Listopada 2005, 18:26
Cóż, może to nie jest najlepsza pora (na pewno niezby wczesna), ale zawsze chciałam to wyrazić i chyba jest w miarę dobry moment.
Wielkie brawa za tekst Nieprzekładalne. Bardzo mi się podobał - i od razu czułam, że musiał napisać go ktoś o filologicznym zacięciu. Sama uczę się paru języków z mniejszymi lub większymi sukcesami i nieraz zadziwia mnie to, ile w tym tajemnic, zaś ludzie nieraz przyjmują język obcy jako coś prostego i oczywistego. Cieszy mnie zatem takie podejście, jak u Ariah.
No i bardzo mnie to ujęło, ile może zależeć od jednej osoby, czyli od bohaterki opowiadania - zmienia ona losy cywilizacji, a stojący obok niej ludzie pewnie nawet nie wiedzą, w czym rzecz. Tak, ludzie, uczcie się języków... Puenta - zemsta z miłości - kiedy się ją ujmie w te 3 słowa brzmi może banalnie, ale to tylko wtedy. W tekście była... jakby to ująć, kiedy w moich ustach wszystko się spłyca... to było wzniosłe i satysfakcjonujące, tak to ujmę.
Po prostu gratuluję świetnego pomysłu i równie świetnego wykonania.
Ariah - 15 Listopada 2005, 18:42
Dziękuję!
I to podwójnie, bo za ten tekst dostało mi się troszkę krytyki... Że tak powiem.
Ale zauważam, że jeśli się podobał to właśnie płci pięknej (chyba jesteśmy bardziej... wrażliwe <=banał! albo zdolne do zdrady z miłości, ma się rozumieć...)
Dziękuję Ci raz jeszcze!
Margot - 15 Listopada 2005, 19:30
Confiteor Deo omnipotenti et vobis, fratres et sorores, quia peccavi...
Nie czytałam, a pragnęłabym przeczytać. Przeto rzeknij słowo, gdzie znaleźć mogę?
Mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa. Ideo precor vos orare pro me ad Dominum Deum nostrum.
Logan - 15 Listopada 2005, 19:37
Margot napisał/a | Confiteor Deo omnipotenti et vobis, fratres et sorores, quia peccavi...
Nie czytałam, a pragnęłabym przeczytać. Przeto rzeknij słowo, gdzie znaleźć mogę?
Mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa. Ideo precor vos orare pro me ad Dominum Deum nostrum. |
W którymś ze starszych numerów SF. Powinienem mieć to opowiadanie jeszcze gdzieś w pliku tekstowym...
Ariah - 15 Listopada 2005, 19:37
Cóż... Bibliografia:
SF 17: "Lady Locksley"
SF 34 "Nieprzekładalne"
"Pieczęć" (powieść) w Aresie w 2003.
NURS - 15 Listopada 2005, 19:39
Wychodzi jakos tak, że co 17 numerów masz tekst. Nastepny w... 51 powinien być?:-)
W jeszcze jest powieść Wieża.
Ariah - 15 Listopada 2005, 19:43
Ale teraz liczymy od 1, wiec do 51 to jeszcze jeszcze...
Nie bój nic, drugą część Pieczęci też piszę... Kto wie? Może zalinkuję do prologu i części pierwszego rozdziału...?
(przy akompaniamencie: "Czy mnie jeszcze pamiętasz...?")
Margot - 15 Listopada 2005, 20:47
Zasznurkuj, jeżeli Admicja Szanowna pozwoli. W końcu autor musi się gdzieś promować - tyle teraz tytułów różnych wychodzi...
A ten tekst, to muszę mieć. Bo SF nr 34 mam. Znaczy: oprócz tego mam również dziurawą pamięć. Sobie zaraz przeczytam, to przypomni mi się. Wampiry mają przechlapane - żyją tak długo, jak mogą tyle pamiętać??
Margot - 15 Listopada 2005, 21:06
Przeczytałam "Nieprzekładalne". Podoba mi się. Musiało mi się wcześniej też podobać, ale pewnie jeszcze nie miałam gdzie tego wypowiedzieć, to zapomniałam. Już sobie przypomniałam. Język Rhua fajny - te ilości gramatycznych odmian bardzo mi przypadły do gustu. Język opowiadania też ładny, lekki. Wiem, co mi zazgrzytało i dlaczego pewnie mężczyźni gorzej przyjmują to opowiadanie - patosu za dużo. Uzasadniony, oczywiście, rozwiązaniem fabularnym, ale od razu wyzwalający zarzuty, że łzawo, romatycznie i babsko. Jest może dwa potknięcia - ale nieduże. Dziwne, że redaktor nie wychwycił, a powinien...:mrgreen:
Takie kameralne, ciepłe opowiadanie, bez fajerwerków, za to z solidnie zrealizowaną koncepcją kreatywną. I dużo filologii => wszystko razem dla mnie na plus, czyli babski odbiór rulez
bogow - 15 Listopada 2005, 21:09
NURS napisał/a | W jeszcze jest powieść Wieża. |
Przepraszam, że się wcinam nieco obok. Czy może drukiem się już gdzieś ukazała/ukaże? Były zapowiedzi w Żołtej Serii, ale...
Ariah - 15 Listopada 2005, 21:12
Nic mi o tym nie wiadomo. A jeśli autorowi nic nie wiadomo, to...
Konspiracja?
Nie, nie ukazała się. W Żółtej nadal jest, jak słyszałam, na liście. I czeka.
Ariah - 15 Listopada 2005, 21:16
Cytat | Takie kameralne, ciepłe opowiadanie, bez fajerwerków, za to z solidnie zrealizowaną koncepcją kreatywną. I dużo filologii => wszystko razem dla mnie na plus, czyli babski odbiór rulez |
Dzięki, Margot!
Coś musi być z tym "babskim" odbiorem
Margot - 15 Listopada 2005, 21:18
Ariah napisał/a | Coś musi być z tym babskim odbiorem |
Pewnie solidarność jajników...*
--------------
*trzeba to powiedzieć, żeby strategicznie uprzedzić szowinistyczne złośliwości
NURS - 15 Listopada 2005, 21:31
Ariah napisał/a | Ale teraz liczymy od 1, wiec do 51 to jeszcze jeszcze...
Nie bój nic, drugą część Pieczęci też piszę... Kto wie? Może zalinkuję do prologu i części pierwszego rozdziału...?
(przy akompaniamencie: Czy mnie jeszcze pamiętasz...?) |
nie widze problemu.
Anko - 17 Listopada 2005, 15:21
Ariah napisał/a | Coś musi być z tym babskim odbiorem |
I dobrze. Powoli, acz systematycznie płeć babska odbiera fantastykę męskiej hegemonii, i niechaj wreszcie w przypadku tekstów nie tylko "męski" będzie komplementem, ale "babski" też! Jak faceci piszą dla facetów, to nikt się nie czepia, nie?
Cóż, a krytyka... krytyka będzie zawsze, pytanie jaka i czy warto jej słuchać?
Margot - 17 Listopada 2005, 15:26
<vox de profundis>
Słuchać krytyki. Krytyka, to drugie oczy. Bardzo złe oczy. One patrzą na utwór i szukają błędów, żeby się doczepić. Jak się nie doczepią, znaczy, jest dobrze. Jak nie ma żadnej krytyki, to znaczy, ze jest źle, bardzo źle.
Ariah - 17 Listopada 2005, 15:35
Jak krytyka milczy absolutnie i jak grób, to znaczy, że i tekst nijaki. Ani ziębi, ani grzeje...
Lubię konstruktywną krytykę. Nie toleruję czegoś w stylu: "nie podobało mi się bo nie. Marne i koniec." OK, fajnie. Ale dlaczego się nie podobało? Nie zrozumiałeś? Nie twój temat? Zakończenie nie podeszło?
Słucham krytyki z chęcią wielką, pazerna jestem na nią, co nie znaczy, że zgadzam się bez słowa i zmieniam natychmiast styl, tematykę i Bóg jeden wie co tam jeszcze!... Ale odpowiednio podbudowana krytyka -- z ust kogoś, kto wie co mówi -- daje mi do myślenia.
Więc (zdań od 'więc' się nie zaczyna! ) jeśli ktoś pragnie powiedzieć coś do słuchu (vide: "co to był za numer z tą książką i czemu ona taka krótka?!" lub, audentyczne, "narracja taka jakaś szarpana to i ta recenzja będzie szarpana") to zapraszam serdecznie, gryzę lekko i jestem szczepiona (przeciw grypie...)
andre - 18 Listopada 2005, 08:42
"Nieprzekładalne"było bardzo dobrym tekstem.Zapadł mi w pamięć,co przy mojej amnezji świadczy dobrze o opowiadaniu:)
NURS - 19 Listopada 2005, 01:33
Przy sklerozie andre, sklerozie:-) Przy amnezji nic ci raczej nie zapadnie.
Margot - 19 Listopada 2005, 09:54
Ariah napisał/a | Jak krytyka milczy absolutnie i jak grób, to znaczy, że i tekst nijaki. Ani ziębi, ani grzeje... |
Azaliż nie jest to najgorsze, co może spotkać utwór?
Ariah napisał/a | Lubię konstruktywną krytykę. Nie toleruję czegoś w stylu: nie podobało mi się bo nie. Marne i koniec. OK, fajnie. Ale dlaczego się nie podobało? Nie zrozumiałeś? Nie twój temat? Zakończenie nie podeszło? |
Chciałabym, aby to było takie proste. Jest jeszcze całe spektrum odbioru, emocje, które niedefiniowalne są "technicznie". I czasami się nie podoba, bo nie. Bo emocje takie, a nie inne. Ale konstruktywna krytyka lepsza
Ariah napisał/a | Słucham krytyki z chęcią wielką, pazerna jestem na nią, co nie znaczy, że zgadzam się bez słowa i zmieniam natychmiast styl, tematykę i Bóg jeden wie co tam jeszcze!... Ale odpowiednio podbudowana krytyka -- z ust kogoś, kto wie co mówi -- daje mi do myślenia. |
Bo właśnie po to ona, ta krytyka, jest. Nie po to, aby myśleć za autora, lecz by autorowi i czytelnikom dać do myślenia. Do poszerzania interpretacji. Do wytykania mankamentów. Oczy krytyki okrutne są, lecz nie nieomylne. Znaczy: do krytyki trzeba też podchodzić krytycznie
Ariah napisał/a | Więc (zdań od 'więc' się nie zaczyna! ) jeśli ktoś pragnie powiedzieć coś do słuchu (vide: co to był za numer z tą książką i czemu ona taka krótka?! lub, audentyczne, narracja taka jakaś szarpana to i ta recenzja będzie szarpana) to zapraszam serdecznie, gryzę lekko i jestem szczepiona (przeciw grypie...) |
Pewnie znajdzie się o wiele więcej możliwości
A krytyk odporny jest na ukąszenia autora. Szczepi się go, zanim dostanie pozwolenie, żeby mówić. Znaczy: ugryzienia niestraszne
andre - 19 Listopada 2005, 13:25
NURS napisał/a | Przy sklerozie andre, sklerozie:-) Przy amnezji nic ci raczej nie zapadnie. |
No właśnie,zapominam znaczenia wyrazów.Starość...:(
Czarny - 6 Grudnia 2005, 20:56
Dzisiaj wraz z numerem 2 SFFH z prenumeraty dotarła też Twoja "Pieczęć". Jak przeczytam nie omieszkam coś tu skrobnąć.
Ariah - 10 Grudnia 2005, 16:58
Czekam więc na Twoje refleksje, złe bądź dobre, Czarny... A jak nie chcesz przy wszystkich, to dawaj na maila. (ariah81@yahoo.com)
Andre -- dzięki. Skleroza czy amnezja, nieważne
A tak na marginesie, pracowałam nad stronką "autorską" (jeszcze w powijakach) : Zapraszam serdecznie , można poczytać kilka fragmentów książek. jeszcze nie wszystko uaktywnione, ale wkrótce powinno działać jak należy.
Wersja beta (βετα)
Czarny - 20 Grudnia 2005, 13:33
Zacznę może tak, kiedy będzie Mirai?
Książka jest fajna, z pomysłem i dość sprawnie napisana. Potrafi zainteresować i chętnie przeczytam ciąg dalszy, bo właściwie pierwsze dwa czy trzy rozdziały "Pieczęci", to trochę zbyt długi wstęp. Akcja, która tak naprawdę mnie wciągnęła i zainteresowała, to ostanie trzydzieści stron. Wcześniejsi bohaterowie są baaaardzo sztampowi i przewidywalni w swych zachowaniach i relacjach międzyludzkich. Dopiero dziwna piątka/czwórka i Mirai zapowiadają nieprzewidywalność i tajemniczość. Może też będą nieco mniej "obdarzeni", bo wyjątkowść Welanda i Sharleen trochę bije po oczach.
Podsumowanie wypada jednak zdecydowanie na plus i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że da się to czytać
[ Dodano: 21 Gru 2005 08:45 ]
Kilka słów więcej zawarłem w krótkiej recenzji na swojej stronie link, gdzie opisuję wszystkie przeczytane książki.
Ariah - 21 Grudnia 2005, 09:23
Dzięki
Gwoli wyjaśnienia: pierwsze trzy rozdziały były pisane jako wstęp, czyli opowiadania do druku, jedno po drugim. Stąd pewne uproszczenia i lakoniczność opisów... Ostatni rozdział to już początek książki, a właściwie pierwszy rozdział
Jak to się wszystko znalazło w jednej książce? Odpowiedź zna Red. Nacz.
Zainteresowanych dalszym ciągiem odsyłam na swoją stronkę, tam można poczytać wstęp i spory fragment pierwszego rozdziału (nowego:))
Zapraszam!
Anko - 7 Lipca 2006, 23:06
Ariah: Cytat | Nie bój nic, drugą część Pieczęci też piszę... |
Zastanawiam się właśnie - Ariah dawno na forum nie było i nie wiem, czy się pojawi. Ale ostatnio rozgorzała taka dyskusja o tym, czy będzie 2 część "Pieczęci", czy nie, że może chociaż to skłoni autorkę (lub kogokolwiek, kto ma dostęp do tajnych przez poufnych informacji ) do przypomnienia, jak sprawa wygląda?
A jeśli Ariah powróci, chętnie się dowiem, czy coś teraz pisze i jakie ma plany?
Ariah - 29 Sierpnia 2006, 17:44
Zbyt długo mnie nie było w okolicach forum, to prawda...
Anko, dzięki za informacje, odebrałam wcześniej, ale dopiero teraz mam pełen dostęp do wszystkiego.
Co do dalszego ciągu Pieczęci, sprawa przedstawia się następująco: 5 rozdziałów w komputerze, jeden w zeszycie (lubię pisać najpierw na papierze, pewnie dlatego tak wolno mi to idzie), epilog w drugim zeszycie a siódmy rozdział w głowie.
Rodzina i znajomi są powiadomieni, gdyby cos mi się stało, wszystko (za wyjątkiem głowy) trafia do NURSA... (żartuję. chyba)
NURS - 29 Sierpnia 2006, 17:46
Boże, poczułem się jak syn Tolkiena
|
|
|