Powrót z gwiazd - KOTOKONKURS
Kruk Siwy - 28 Października 2009, 17:59 Temat postu: KOTOKONKURS Uwaga! Uwaga
W związku z ukazaniem się książki CO JEŚLI MÓJ KOT… w prześwietnym tłumaczeniu nureczki ogłasza się konkurs na najzabawniejszą, wziętą z życia opowieść o kociej przygodzie. Nagroda: w/w książka i ewentualne spożytkowanie całości/części opowieści w kolejnych przygodach Pufcia z wymienieniem Autora nagrodzonej opowieści.
Czas: tydzień to jest do środy 4 listopada br.
Objętość: 1800 znaków.
Przecinki: mogą być ale nie muszą.
Niezbyt Wysokie Jury:
Nureczka
Kruk Siwy
corpse bride - 28 Października 2009, 18:30
na priv czy tu?
(tak z ciekawości...)
Kruk Siwy - 28 Października 2009, 18:38
Tu.
Jak zabawa to zabawa.
Godzilla - 28 Października 2009, 19:51
Pierwsza z brzegu. Byłam na wakacjach z rodziną w domku mojej babci. Z okien werandy był widok na dziurawy, zrujnowany dach niskiej przybudówki przylegającej do domu sąsiadki. Wychodzę na werandę, patrzę - zdechły kot. Łapy sztywne, pyszczek rozdziawiony, zęby sterczą. Truchło smaży się w letnim słoneczku. Po prawdzie mogłabym wyjść na ten dach przez okno werandy, raczej bym nie zleciała, odstęp był może półmetrowy. Ale niewykonalne - wybiłabym kolejną dziurę i wleciała do środka. Kot leżał tuż pod oknem sąsiadki. Nie było wyjścia - pukam, mówię: "Przepraszam, ma pani pod oknami zdechłego kota, sama pani rozumie, trzeba usunąć, bo za parę godzin będzie trudno wytrzymać." Sąsiadka popatrzyła niepewnie, wpuściła mnie do środka - chyba mi dobrze z oczu patrzyło. No i wyjrzałyśmy przez okno. Zwłoki spojrzały na nas z wyrzutem, podniosły się i dały susa do ogrodu.
Kruk Siwy - 28 Października 2009, 20:00
Numer Jeden - Godzilla, i Cudowne Zmartwychwstanie.
Ziuta - 28 Października 2009, 20:08
Oglądamy z siostrą Doktora House'a. Z płytki, czyli z napisami. Między nami siedzi kocica i patrzy się urzeczona w ekran.
– Biedny kotek – mówi siostra. – Takie "Na dobre i na złe" może spokojne oglądać, ale tutaj niczego nie zrozumie. Przecież nie umie czytać.
– Ale może zna angielski?
W tym momencie kot odwraca łebek, patrzy na nas wymownie i odpowiada skrzekliwie.
– Miau!
Kruk Siwy - 28 Października 2009, 20:11
Numer Dwa - Ziuta, i Futrzasty Poliglota.
Godzilla - 28 Października 2009, 20:20
Hi hi. Wspominek ciąg dalszy.
Zaprosili nas sąsiedzi na film. Konkretnie Beetlejuice. Fajny był ich dom. Zawsze było tam pełno zwierzaków wszelkiej maści: psy, koty, węże, rybki, szczury i białe myszki. Był nawet pająk ptasznik, ale to już inna historia. Siedzieliśmy sobie w siedem osób w dużym pokoju i patrzyliśmy na film. Telewizor był wielki (wiem, teraz są większe). A na lewo od telewizora, pod oknem, stało sobie terrarium z małymi plamiastymi wężykami, takimi nieco grubszymi od sznurowadła. Przed tym terrarium siedziała ich kotka-sjamka z dwiema córeczkami, i wszystkie trzy patrzyły na węże w wielkim, cierpliwym skupieniu. Miały swój telewizor. A co.
Kruk Siwy - 28 Października 2009, 20:30
Numer Trzy - Godzilla, i Wężowy Telewizorek
nimfa bagienna - 28 Października 2009, 20:54
Moi rodzice kiedyś hodowali króliki. No i mieli koty - w tym na wpół perską kicię o imieniu Ninja, postrach psów na osiedlu. Kicia miała wybujały apetyt seksualny, wiecznie się z kimś grzmociła i była albo w ciąży, albo właśnie karmiła młode. Wtedy akurat karmiła.
Jedna z króliczych pań miała straszliwie liczny miot. Dzieci było o wiele więcej niż ich mama miała sutków, było jasne, że te najmniejsze zginą z głodu. Moja była bratowa dla żartu przystawiła małego króliczka do kotki. Byliśmy pewni, że go odtrąci.
Guzik prawda. Królik ssał kotkę, aż miło, odpadał od cycka, zapadał w sen, budził się i znów ssał. Tak było przez cały tydzień. Przytulał się do kociąt, spał z nimi i jadł. Kicia traktowała go jak swoje dziecko.
Potem baliśmy się, żeby kocięta nie zrobiły mu krzywdy, kiedy już otworzą oczy. Karmiliśmy go strzykawką, ale Ninja nadal mu matkowała. I przeżył.
Kruk Siwy - 28 Października 2009, 21:37
Numer cztery - nimfa bagienna, i Kotka Pieszczotka.
Agi - 28 Października 2009, 21:38
Któregoś deszczowego dnia Driver znalazł na podwórzu małego szarego kotka. Kociak mógł mieć ze cztery tygodnie. Żal było zostawić maleństwo na dworze, więc zabrał go do domu. Kot szybko się zadomowił, a na dzień dobry rozorał pazurami pysk Atosowi - owczarkowi niemieckiemu. Po kilku dniach odwiedził nas kolega Drivera, który mieszka trzysta metrów od naszego domu, jak zobaczył kotka, zaczął prosić, żeby mu go dać. My w tym czasie mieliśmy trzy koty, więc oddaliśmy malucha. Następnego dnia po powrocie z pracy wyszłam na podwórze, patrzę, a kotek siedzi sobie spokojnie i czyści futerko. Zadzwoniłam do Drivera z pytaniem, czy Robert oddał kota. Driver zadzwonił do kolegi.
- Gdzie masz kota - pyta.
- Jest na podwórzu - spokojnie odpowiada Robert.
- Owszem, ale na moim.
Filip został u nas. Uznaliśmy, że skoro wybrał nas na swoją rodzinę, uszanujemy to.
Kruk Siwy - 28 Października 2009, 21:41
Numer pięć - Agi, i Najlepsza Rodzina Filipa.
Anonymous - 28 Października 2009, 22:04
Przeczytałam posta Agi i przypomniała mi się zasłyszana kilka dni temu historia. Dzieci mojej koleżanki z pracy, bardzo zwierzolubnej, ale bez żadnej racjonalnej przyczyny panicznie obawiającej się kotów, pewnego pięknego dnia przyniosły do domu kociaka z przetrąconym ogonkiem. Oczywiście pokochały kota od pierwszego wejrzenia, niestety koleżanka nie mogła przełamać obawy i uknuła plan oddania go w tajemnicy znajomemu. Poszło gładko, dzieciakom powiedziała, że kotek uciekł, popłakały trochę i wszystko wróciło do normy. Po jakichś dwóch tygodniach koleżanka wróciła z pracy i zastała w domu dzieci niesamowicie uszczęśliwione oraz rzeczonego kota. Okazało się, że znajomy wypuszczał kota na dwór, a los chciał, że dzieciaki akurat wybrały się po coś w okolice jego domu, i w ten sposób kotek cudownie się odnalazł. Nie było przebacz, z powodu przetrąconego ogona był nie do pomylenia z żadnym innym egzemplarzem, więc koleżanka nie miała wyjścia - musiała zwalczyć fobię, kolejna ściema by nie przeszła. I tak, dzieci dawno się wyprowadziły, a kot został i obchodził niedawno szestaste urodziny.
Kruk Siwy - 28 Października 2009, 22:07
Numer sześć - Miria, i Korzystne Przetrącenie Ogonka!
Agi - 28 Października 2009, 22:13
W 2001 roku wybraliśmy się na Sylwestra do Krakowa. Na pożegnanie dostaliśmy ślicznego rudego kota. Do domu wracaliśmy około 27 godzin, śnieżyca skutecznie zablokowała drogi, a mróz spowodował, że olej napędowy zamienił się w kaszę i musieliśmy spędzić kilka godzin na stacji obsługi w Środzie Wielkopolskiej i rozmrażać układ paliwowy.
Rudy całą drogę przesiedział u mnie za kurtką, albo na oparciu mojego fotela. W czasie postoju przyniosłam mu mleka kupionego w restauracji. Zastanawiałam się dlaczego nie załatwia potrzeb fizjologicznych, dopiero na wspomnianej stacji obsługi, jak poszliśmy do toalety, Rudy przykucnął w kąciku i zrobił co trzeba.
Kruk Siwy - 28 Października 2009, 22:19
Numer siedem - Agi, i Rudy Gentelman.
Lynx - 28 Października 2009, 22:51
Siedzieliśmy sobie pewnego letniego wieczora w domku. Okno szeroko otwarte, na parapecie zewnętrzym wygrzewał się Arnold. W pewny momencie postanowił ogrzać drugi boczek. Ostatnie co widzieliśmy to jego baardzo zdziwione oczka, usłyszeliśmy zgrzyt pazurów na murze i przeraźliwe "miau" cichnące za oknem. Rzuciliśmy się do okna i zobaczyliśmy naszego czarnego kocura siedzącego na tarasie sąsiadki z parteru, rozpaczliwie miauczącego: "ja chcę do domu" i rozglądajacego się dookoła z miną" co ja tu robię i tak właściwie to taki miałem zamiar...".
Kruk Siwy - 28 Października 2009, 22:54
Numer osiem - Lynx, i Latający Arnold
Fidel-F2 - 28 Października 2009, 23:02
Psy były. Ale znały swoje miejsce przy budzie. Razu pewnego znalazł się kotek przybłęda, młody mocno. Uprosiliśmy, mamo chcemy tego kotka okrutnie. Mama zgodziła się. Kilka godzin później kot nasmrodził w kilku miejscach w reprezentacyjnym pokoju. Nasmród miał zieloną barwę i konsystencję rzadkiego kisielu pomieszanego z pastą do zębów. Kotek wrócił na na łono dzikiej natury z prędkością przy której opory powietrza zaczynają mieć znaczenie. Nigdy więcej kotów w domu nie było.
merula - 28 Października 2009, 23:07
Fidel, jak Cię lubiewam, czasami jesteś beznadziejny...
Kruk Siwy - 28 Października 2009, 23:17
Numer dziewięć - Fidel-F2, i Nasmród czyli to co Fidel potrafi najlepiej.
Lynx - 28 Października 2009, 23:43
Kruk Siwy, a chcesz więcej?
Kruk Siwy - 28 Października 2009, 23:44
Fidelowych opowieści? Nie bałdzo.
Lynx - 28 Października 2009, 23:46
Eeee tam, zaraz Fidelowych. O Brombie, Koci i dwóch chomikach?
Edzia: kropka.
Kruk Siwy - 28 Października 2009, 23:49
Tak ale proszę o historie - z tłem, bohaterem i finałem no i nie w ilościach hurtowych. Nie stawiam ograniczeń poza zdroworozsądkowymi
Lynx - 28 Października 2009, 23:50
Jutro. Pa.
Zgaga - 29 Października 2009, 11:37
Rzecz się działa wieczorkiem późnym. Robiłam coś na komputerze, w tle burczał jakiś film. Obok na kocyku pochrapywała kocica. Nagle w filmie zamiauczało. Kocica przez sen poruszyła czujnie uszami. "Aha - pomyślałam. - Sprawdzimy cię". Puściłam fragment jeszcze raz, zamiauczało ponownie. Kocica obudziła się zwarta i gotowa, zeskoczyła z kanapy i poszła szukać przybłędy, który śmiał wejść na jej teren.
Kruk Siwy - 29 Października 2009, 12:09
Numer dziesięć Zgaga, czujna jak kocica.
nimfa bagienna - 29 Października 2009, 19:57
No to jeszcze opowieść o Puszkinie.
Puszkin to kot sąsiadów - wielki, gruby były kocur. Pewnego letniego dnia wyszedł na balkon (3. piętro), wskoczył na balustradę, po czym dał susa w dół. Jego właściciele dostali lekkiego udaru na ten widok, w końcu przerażeni wyszli na balkon, przekonani, że na dole zastaną zakrwawione kocie zwłoki. Ku ich uldze Puszkinek, lekko tylko zdezorientowany, rozglądał się dookoła, najwyraźniej ciesząc się doskonałym zdrowiem. Magda lotem strzały pognała na dół. Puszkin grzecznie wjechał z nią windą na 3. piętro, wszedł do domu, po czym z głośnym "miauuuUÓÓÓÓóóóóuuu!" pobiegł na balkon, wskoczył na balustradę i dał susa w dół...
|
|
|