Powrót z gwiazd - Sens życia/istnienia
Ambioryks - 27 Lipca 2009, 21:09 Temat postu: Sens życia/istnienia Temat zaczerpnięty z analogicznego na innym forum.
Uważacie, że życie czy istnienie ma jakiś 'głębszy' sens? Czy jest raczej absurdem i czymś, czego w ogóle nie powinno być, bo tak byłoby lepiej?
Jak wiadomo, nikt się na ten świat nie prosił. Ale każdy, kto żyje, nie ma innego wyboru; nie może tego cofnąć. Może to najwyzej zakończyć, ale to nie to samo, co cofnięcie.
Jednak, różni ludzie różnie podchodzą do życia. Jedni traktują je jako dar, błogosławieństwo i szansę, inni jako przekleństwo i to, nad czym nie panujemy, bo nikt nie decyduje ani o swoim poczęciu i narodzinach, ani o swojej śmierci - bo zarówno początek, jak i koniec życia są nieuchronne i niezależne od woli samego zainteresowanego.
Wklejam tu mój post z innego forum:
Jeśliby rozpatrywać kwestię sensu życia, to trzeba by zarazem rozpatrywać bardziej szczegółową kwestię, jaką jest istnienie elementów utrudniających owo życie. Np. istnienia wirusów, zarazków, powstawania w głowach ludzi i prób wcielania ich w życie różnych zbrodniczych i totalitarnych ideologii itd. Skoro istnienie życia miałoby mieć jakiś sens, oznacza to, że także istnienie rzeczy uznawanych za jednoznacznie negatywne, a jednocześnie wiążące się z życiem, też musiałoby mieć sens. Bo popełnianie błędów i cierpienie są nieodłącznymi składnikami życia. Każdy, kto żyje, błądzi i cierpi - w różnym stopniu i przez różny okres czasu, ale jednak.
Kiedy istnieje życie, istnieją też choroby i śmierć.
Gdyby nie było życia, nie byłoby też chorób ani śmierci.
Jaki z tego wniosek? Przyczyną wszelkiego zła jest istnienie życia, bo zło może dotyczyć tylko istot żyjących i tylko od nich wypływać. Klęski żywiołowe nie są złem, bo jako niemyślące i nieświadome nie podlegają ocenie moralnej. A ludzie, jako świadomie działający, podlegają takowej ocenie.
Niewykluczone więc, że sens istnienia życia jest taki sam, jak sens istnienia chorób i totalitaryzmów na świecie - czyli żaden.
Niewykluczone też, że tak naprawdę najgorszą chorobą ze wszystkich jest życie: chorują na nie wszyscy, jest nieuleczalne, a śmiertelność wynosi 100%. Tym trzem stwierdzeniom nikt nie jest w stanie zaprzeczyć, jedynie zamienić słowo "chorować" i "choroba" na inne, mniej pesymistyczne.
Możliwe zatem, że życie jest złe i absurdalne oraz że absurdalna jest chęć życia i chęć tworzenia nowych żyć. Bo skoro choroby i śmierć wynikają z życia, to gdyby nie było życia, nie byłoby też chorób ani śmierci. Dlaczego więc większość ludzi uznaje życie za pozytywne, natomiast choroby i śmierć za negatywne, mimo że drugie i trzecie wynikają z tego pierwszego i nierozerwalnie się z nim wiążą? To niekonsekwencja.
Możliwe, że wcale nie powinniśmy kochać swoich rodziców, tylko mieć do nich żal o to, że nas poczęli, bo przecież każdy, kto tworzy nowe życie, tworzy też nową glebę dla cierpienia oraz z pewnością tworzy nowy materiał na niechybną śmierć. Bo każde nowo poczęte życie kiedyś musi się skończyć.
Dalej: dlaczego życie uznaje się za pozytywne, skoro nie istnieją w nim realnie ani sprawiedliwość, ani miłość? A te wartości są przecież bardzo wysoko cenione - mimo że istnieją tylko w umysłach i wyobrażeniach osób pragnących je realizować.
Sprawiedliwość nie istnieje w rzeczywistości, ponieważ żeby móc kogoś sprawiedliwie ocenić i osądzić, trzeba wiedzieć o nim wszystko. I zrozumieć to wszystko. A to niemożliwe. Nikt nie wie wszystkiego o drugiej osobie. I nie może się dowiedzieć.
Nie ma sprawiedliwości i nigdy nie będzie.
Miłość to po prostu zbiór reakcji chemicznych zachodzących w mózgu i organizmie. Tylko ludzkie wyobrażenie nadało temu sens metafizyczny.
Skoro więc niemożliwe jest urzeczywistnienie, uzewnętrznienie poza mózgi i wyobrażenia sprawiedliwości ani miłości, to czy życie ma sens? Życie bez miłości i sprawiedliwości? Życie w świecie własnych mrzonek i marzeń niemożliwych do spełnienia ani urzeczywistnienia?
Jeśli mimo to życie ma sens, to czy nie jest to życie pełne sprzeczności i paradoksów? Jest. Tak samo jak natura ludzka.
Karl - 27 Lipca 2009, 23:21
Hm. Życie należy potraktować jako punkt wyjścia, a sens należy sobie samemu określić.
Albo z pomocą kogoś. Albo wcale tego nie robić.
Gwynhwar - 27 Lipca 2009, 23:24
Nuda
Dunadan - 28 Lipca 2009, 00:22
Sens życia według Monthy Pythona
Może zamiast doszukiwać się tego sensu wziąć by tak i żyć?
dzejes - 28 Lipca 2009, 07:10 Temat postu: Re: Sens życia/istnienia
Ambioryks napisał/a |
Możliwe zatem, że życie jest złe i absurdalne... |
Możliwe też, że masz problem.
dalambert - 28 Lipca 2009, 07:28
Zdaje się dzejes, że trafiłeś w sedno, po prostu mamy doczynienia z przypadkiem chorobowym, cóż nerwice nie bolą
dzejes - 28 Lipca 2009, 07:39
Bolą, i to bardzo. Tylko że z racji wieku kolegi podejrzewam też nasilony sturm und drang perioden.
Gustaw G.Garuga - 28 Lipca 2009, 07:49
dzejes napisał/a | sturm und drang perioden. |
A wiesz, że miałem pisać to samo, jeno po polskiemu?
Ambioryks jest na etapie pasowania się intelektualnego ze wszystkim i wszystkimi. Chyba każdy/a z nas to przeżywał/a? W innym wątku (wszyscy wiemy, w jakim) daje dowody szerokiej (choć mocno dziurawej) wiedzy, ale i słabej zdolności do łączenia faktów w spójną całość. To minie, sens życia też się jakiś znajdzie.
Adanedhel - 28 Lipca 2009, 08:27
Gustaw G.Garuga napisał/a | Chyba każdy/a z nas to przeżywał/a? |
Chyba nie w takiej skali.
Teraz jestem już pewien, że on po prostu lubi być poniewierany.
Rafał - 28 Lipca 2009, 08:36
Ambioryks, IMO błądzisz strasznie, ale szukasz i to jest bardzo dobre, szukaj dalej bo odpowiedź podana na tacy z pewnością nie będzie satysfakcjonująca - to pytanie jest z kategorii do samodzielnego poszukiwania.
Fidel-F2 - 28 Lipca 2009, 08:42
panowie, ale po co ta gadka?
Karl - 28 Lipca 2009, 09:14
Żeby sobie posty ponabijać, a niby po co są fora?;)
Ambioryks - 28 Lipca 2009, 10:39
Wiedziałem, po prostu wiedziałem, że dzejes, Adanedhel i dalambert napiszą mniej więcej to, co napisali. I że nikt nie napisze tak długiego posta jak ja i że zacznie się pisanie o mnie zamiast o sensie życia i istnienia i że mało kto będzie się zastanawiał nad samym tematem.
dzejes napisał/a | sturm und drang perioden |
A nie periode? Bez n?
Gustaw G.Garuga napisał/a | sens życia też się jakiś znajdzie. |
Czysto filozoficzne rozważania niekoniecznie są tożsame z aktualną sytuacją osobistą rozważającego. Aczkolwiek mogą być. Mogą, ale nie muszą.
Rafał napisał/a | szukaj dalej bo odpowiedź podana na tacy z pewnością nie będzie satysfakcjonująca |
Wiem, że dla każdego ten sens jest inny, bo każdy ma swoje życie i to jemu nadaje sens, ale mi chodziło ogólnie, a nie szczególnie.
Ozzborn - 28 Lipca 2009, 10:57
Ambioryks napisał/a | I że nikt nie napisze tak długiego posta jak ja |
Uważasz, że długość posta jest wykładnią jego wartości?
Ja np. długie posty olewam jako stratę czasu - ktoś pitoli 2 strony jakby nie mógł się streścić - wolę poczytać książkę (uwaga jest ogólna nie konkretnie do Twoich postów)
Anonymous - 28 Lipca 2009, 11:11
Ambioryks napisał/a | Wiem, że dla każdego ten sens jest inny, bo każdy ma swoje życie i to jemu nadaje sens, ale mi chodziło ogólnie, a nie szczególnie. |
Ale ogólnie w świetle Twego posta, to nic nie ma sensu.
Ambioryks napisał/a | Przyczyną wszelkiego zła jest istnienie życia, bo zło może dotyczyć tylko istot żyjących i tylko od nich wypływać. Klęski żywiołowe nie są złem, bo jako niemyślące i nieświadome nie podlegają ocenie moralnej. A ludzie, jako świadomie działający, podlegają takowej ocenie. |
Czyli to życie ludzkie nie ma sensu, a nie życie w ogóle, tak? Zwierzęta też nie podlegają ocenie moralnej. Wirusy też. Sensu się próbuję dopatrzyć jakiegoś na razie, bo go w całym poście niewiele widzę.
Fidel-F2 - 28 Lipca 2009, 11:12
w pewnym sensie wszystko jest w pewnym sensie
dalambert - 28 Lipca 2009, 11:15
Ambioryks napisał/a | I że nikt nie napisze tak długiego posta jak ja i że zacznie się pisanie o mnie zamiast o sensie życia i istnienia |
Bo my nie rekordzisty od długości postów jesteśmy, a z byle kim sie nie gada na poważne tematy , nota bene dzejes znalazł Ci jednostkę chorobową i to wcale pasującą do tych namolnych słowotoków
Ambioryks - 28 Lipca 2009, 11:23
Ozzborn napisał/a | Uważasz, że długość posta jest wykładnią jego wartości? |
Czasami tak. Nie zawsze, ale zdarza się. Bo jak się porusza tematy mające wiele zagadnień i aspektów, to trzeba dużo napisać, żeby ten temat wyczerpać.
Ozzborn napisał/a | Ja np. długie posty olewam jako stratę czasu |
To Twój problem.
Ozzborn napisał/a | ktoś pitoli 2 strony jakby nie mógł się streścić |
Czasami nie da się streścić. A czasem trzeba się wyrażać jaśniej, bo inni nie rozumieją tego, co jest za bardzo streszczone i skrócone.
Miria napisał/a | Zwierzęta też nie podlegają ocenie moralnej. Wirusy też. Sensu się próbuję dopatrzyć jakiegoś na razie, bo go w całym poście niewiele widzę. |
Oprócz życia samego w sobie, są też rzeczy z nim współwystępujące. Oraz wynikające z niego. M.in. te, które podałem.
dalambert napisał/a | z byle kim sie nie gada na poważne tematy |
Wiesz co, chyba masz rację. Więc nie wiem, dlaczego w ogóle odpisywałem ci w temacie o kryzysie. Bo ekonomia to bądź co badź poważny temat. Ale cóż, PiSuary nigdy nie interesowały się ekonomią ani politologią.
Anonymous - 28 Lipca 2009, 11:27
E, rozmyśliłam się.
dzejes - 28 Lipca 2009, 11:29
Ambioryks napisał/a | Wiedziałem, po prostu wiedziałem, że dzejes, Adanedhel i dalambert napiszą mniej więcej to, co napisali. |
A numery totka też znasz? Daj na priv. 8 baniek do wyjęcia, podzielimy się. Ja za swoje 4 będę używał życia, Ty kupisz sobie wyspę i wpowadzisz na niej anarchokapitalizm. Umowa stoi?
Adashi - 28 Lipca 2009, 11:29
dalambert napisał/a | a z byle kim sie nie gada na poważne tematy |
dalambert, mimo powagi dla Twoich siwych włosów, racz ważyć słowa, bo mnie taka gadka irytuje
dalambert - 28 Lipca 2009, 11:33
Adashi, a co długość postu świadczy o jego jakości ?, a jak Cie denerwuje to neospazminę poleca, tfurcom tyż dobrze robi
Adashi - 28 Lipca 2009, 11:36
dalambert, długość postu mam w nosie. Protekcjonalny ton mnie razi. "Z byle kim" na ten przykład.
Fidel-F2 - 28 Lipca 2009, 11:37
Adashi napisał/a | alambert, mimo powagi dla Twoich siwych włosów, racz ważyć słowa, bo mnie taka gadka irytuje | uwazasz, ze z byle kim nalezy gadac na powazne tematy? dziwaczne podejscie
Adashi - 28 Lipca 2009, 11:40
Nie, nie podoba mi się nazywanie innego forumowicza "byle kim". "Nieznajomy", "anonim z netu", ok to rozumiem.
Fidel-F2 - 28 Lipca 2009, 11:41
nie o to pytalem
Gustaw G.Garuga - 28 Lipca 2009, 11:44
Ambioryks napisał/a | I że nikt nie napisze tak długiego posta jak ja i że zacznie się pisanie o mnie zamiast o sensie życia i istnienia i że mało kto będzie się zastanawiał nad samym tematem. |
Nie myl zastanawiania się nad czymś z dyskutowaniem o tym. Osobiście nad sensem życia, naturą Boga i tak dalej zastanawiałem się dużo i dyskutowałem zażarcie lat temu ładnych kilka. Teraz uważam je za swoje prywatne, wewnętrzne sprawy i sążnistych postów pisać o nich nie zamierzam.
Adashi - 28 Lipca 2009, 11:44
Fidel, uważam, że w przygodnej rozmowie z kimś z netu dyskusja na poważne tematy niekoniecznie jest dobrym posunięciem.
Ixolite - 28 Lipca 2009, 12:45
Zgodzić się niestety muszę z Adashim - nie chcecie, nie rozmawiajcie, komentarze w stylu dalamberta ani są grzeczne, ani zabawne.
A co do meritum tematu:
Bełkot niestety - rzucam ja wam kilka myśli, macie i się bawcie. Mógłbym zapytać na początek tak: Co to jest życie? Co to jest sens? Według jakiego systemu wartości mamy to oceniać i kategoryzować?
Anonymous - 28 Lipca 2009, 12:48
Według Ambioryksowego, chyba. Dlatego nie bardzo tu widać pole do dyskusji.
|
|
|