To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Unia Europejska

MOFFISS - 15 Wrzeœśnia 2008, 11:24
Temat postu: Unia Europejska
Otrzymałem mailem poniższy materiał od znajomego, polecem - bardzo interesujący.
Źródła podałem na samym końcu.

Prawda i fałsz o dotacjach z UE*

Z funduszy przedakcesyjnych (PHARE, SAPARD, ISPA) Polska otrzymała ok. 6 mld euro, a w latach 2004-06 – ok. 10 mld euro. Łącznie w latach 2007-13 Polska ma otrzymać 91 mld euro dotacji:

1. Dotacje strukturalne – 59,5 mld euro (uwzględniając inflację – ok. 67 mld euro):

· 16 Regionalnych Programów Operacyjnych (15,9 mld euro),

· Programy Operacyjne Europejskiej Współpracy Terytorialnej (0,6 mld euro),

· 5 ogólnokrajowych programów operacyjnych:

Infrastruktura i Środowisko (21,3 mld euro),
Kapitał Ludzki (8,1 mld euro),
Innowacyjna Gospodarka (7 mld euro),
Rozwój Polski Wschodniej (2,2 mld euro),
Pomoc Techniczna (0,2 mld euro).

2. Dotacje w ramach Wspólnej Polityki Rolnej (27 mld euro)

3. Pozostałe: Strategia Lizbońska, ochrona granic, wymiar sprawiedliwości (4,5 mld euro)



I. Dotacje to koszty



1. Składka unijna Polski w latach 2007-13, zakładając roczny wzrost PKB na poziomie niecałych 5%, wyniesie 22 mld euro.

Na składkę składają się:

- opłaty rolne i cukrowe (75 proc. od wartości opłat rolnych i cukrowych pobranych przez państwa członkowskie),

- cła (75 proc. pobranych przez państwa członkowskie opłat celnych),

- wpłaty oparte na przychodach z tytułu VAT. Jako podstawa do naliczenia wpłaty służy całkowity przychód z tytułu VAT uzyskany przez państwo członkowskie, po podzieleniu przez średnioważona stawkę VAT. Do budżetu UE przekazuje się określony przez tzw. "jednolitą stawkę VAT" procent tej podstawy, lub - jeśli jest ona wyższa niż 50% DNB danego kraju - wartość określoną na poziomie 50% DNB.

- bezpośrednie wpłaty członkowskie liczone jako część Dochodu Narodowego Brutto - (uzupełniające źródło dochodów UE: państwa członkowskie płacą proporcjonalne do ich udziału w Dochodzie Narodowym Brutto Unii Europejskiej).

Dodatkowo wpłaty do Europejskiego Banku Inwestycyjnego osiągną kwotę 0,6 mld euro, co daje razem 22,6 mld euro, czyli 25% wartości wszystkich dotacji z UE w omawianym okresie.



2. Koszty biurokracji

Można rozróżnić 3 szczeble zarządzania dotacjami w Polsce:

- instytucje zarządzające – MRR (5 komórek) (pracuje 550 urzędników i w 2006 r. miało budżet w wysokości 380 mln zł) + 16 urzędów marszałkowskich + Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi

- instytucje pośredniczące – w zależności od programu, np. różni ministrowie (Środowiska, Transportu, Gospodarki, Kultury, Zdrowia, Nauki, Pracy i Polityki Społecznej, MEN, MSWiA), wojewódzkie urzędy pracy – 49

- instytucje wdrażające (78), np. Agencja Rozwoju Przemysłu, PARP, GARR, MARR, NFOŚiGW, PAIiIZ, POT, kuratoria oświaty, ARiMR, Agencja Rynku Rolnego itp.

- nowe instytucje, które mają szansę dołączyć do systemu, np. organizacje pozarządowe, agencje rozwoju, ośrodki wspierania przedsiębiorczości

Ponadto:

- Instytucje Certyfikujące – oddzielna komórka w MRR + urzędy wojewódzkie

- Instytucja Audytowa – Generalny Inspektor Kontroli Skarbowej w ramach MF + Komitet Audytu i Kontroli Funduszy Strukturalnych i Funduszu Spójności w MRR

- Instytucja Płatnicza – Ministerstwo Finansów; System Informatyczny Monitorowania i Kontroli Finansowej Funduszy Strukturalnych i Funduszu Spójności, który do tej pory kosztował już ponad 12 mln zł, a mimo to nadal myli się w obliczeniach + ARiMR

- Budżety ARiMR (posiada 16 Oddziałów Regionalnych i 314 Biur Powiatowych; do obsługi systemu IACS, który jest częścią WPR, znalazło zatrudnienie około 5 tys. nowych urzędników, a koszt budowy tego systemu w latach 1999–2005 wyniósł 4 mld zł) i ARR, których głównym zadaniem jest wdrażanie unijnej polityki rolnej, wynoszą łącznie 1,5 mld zł.

- instytucje, agencje, firmy, które zajmują się przygotowaniem wniosków

- urzędy samorządowe i firmy, które aplikują (w których zatrudnionych jest od kilku do kilkudziesięciu osób tylko do tego celu).

- 169 punktów informacyjnych o UE (nie licząc szkół, uczelni, urzędów, fundacji i stowarzyszeń, które zajmują się dotacjami niejako dodatkowo), w tym regionalne, powiatowe i gminne centra informacji europejskiej i 22 oddziały Europe Direct.

- inne urzędy związane z UE: Urząd Komitetu Integracji Europejskiej, który w 2005 r. miał budżet w wysokości 65 mln zł; w sprawach związanych z UE zbierają się takie ciała, jak Komitet Europejski Rady Ministrów czy Komitet Integracji Europejskiej; eurodeputowani i innych urzędnicy delegowani do UE; biura poszczególnych województw w Brukseli.

W Polsce 1 urzędnik przypada na 1 milion euro unijnych funduszy, tymczasem UE zaleca, by na każdy milion przypadało 2,5 urzędnika. MRR przyjęło plan znacznego zwiększenia liczby urzędników, szkoleń oraz wynagrodzeń dla urzędników zajmujących się dotacjami. Chce zwiększyć zatrudnienie w urzędach wojewódzkich - z obecnych 1812 osób dziś obsługujących projekty unijne do ok. 2700 osób w 2008 r. oraz w urzędach marszałkowskich - z obecnych 1242 do ok. 4300 osób, czyli wzrost zatrudnienia o 130% (3054 → 7000). Np. Departament Funduszy Strukturalnych w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Małopolskiego zatrudnia 47 osób.

Aby istniała możliwość absorpcji dotacji, na szczeblu krajowym zaistniała konieczność tworzenia programów typu Narodowa Strategia Spójności - Narodowe Strategiczne Ramy Odniesienia na lata 2007-13, Strategia Rozwoju Kraju 2007-15, Narodowa Strategia Rozwoju Regionalnego 2007-13 i Programy Operacyjne 2007-13. Dodatkowo na podstawie powyższych dokumentów samorządy wojewódzkie tworzą kolejną makulaturę w postaci wieloletnich planów, jak np. Zintegrowany Program Wojewódzki dla województwa dolnośląskiego na lata 2007-2013. Program Rozwoju Obszarów Wiejskich 2007-13 przygotowuje Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. ARiMR musi przygotować i wysłać do rolników dokumenty i formularze o łącznej objętości 68 mln stron (pliki zajmują 6,5 tys. GB pamięci).

Urzędnicy na różnych szczeblach tam i z powrotem sprawdzają te same wnioski. Dla beneficjentów są tworzone informatory o dotacjach, np. MRR publikuje broszury, płyty CD, tworzy strony internetowe. Ministerstwo Gospodarki „w celu zapewnienia jak najlepszego przygotowania polskich beneficjentów do korzystania z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego i Funduszu Spójności” uruchomiło Internetowy System Ewidencji Kart Projektów. Urzędy marszałkowskie wydają dokumenty typu Podręcznik wdrażania Regionalnego Programu Operacyjnego, prognozy oddziaływania na środowisko RPO czy bazy projektów Partner. Organizuje się konferencje i konsultacje na poziomie województw i powiatów. Np. w województwie śląskim w ciągu 3 miesięcy odbyło się 41 spotkań dotyczących konsultacji RPO, podczas których 100-300 osób traciło po pół dnia.

A przecież centralne planowanie już w Polsce było przerabiane – z wiadomym skutkiem. Osoby tam pracujące (w wielu przypadkach wykształcone i inteligentne) mogłyby wykonywać pracę w sektorze prywatnym, dzięki której następowałby wzrost, a nie konsumpcja PKB. Szacuję wydatki na cele urzędnicze związane z obsługą dotacji unijnych na poziomie 7% (6,5 mld euro).



3. Koszt sporządzania projektów

Jak podał prezydent dużego miasta aglomeracji górnośląskiej koszt przygotowania jednego wniosku o dotację wynosi 100 tys. zł, więc średnio pochłania 15% wartości projektu, czyli w latach 2007-13 aż 13,5 mld euro zostanie wydane na samo przygotowanie projektów. Jak podała pani Grażyna Gęsicka, MRR, w ramach dotacji unijnych na lata 2004-06 zakwalifikowało się do tej pory 60 tys. projektów na 80% przyznanych środków.

Z praktyki Sektorowego Programu Operacyjnego Wzrost Konkurencyjności Przedsiębiorstw na lata 2004-06, którego instytucją wdrażającą jest ARP, wynika, że odrzucanych jest 54% wniosków o dotację. Jeśli podobny odsetek wniosków o dotacje będzie odrzucanych w latach 2007-13, to koszt przygotowania odrzuconych projektów wyniesie 16 mld euro, czyli 17,5% całkowitej wartości wszystkich unijnych dotacji. Oznacza to, że w latach 2007-13 powstanie astronomiczna ilość 1,15 mln wniosków (ponad 200 stron każdy), z czego 530 tys. zostanie zrealizowanych, nie licząc 10 mln wniosków o płatności bezpośrednie dla rolnictwa (w każdym 25 załączników). Gdzie są ekolodzy? Nie protestują przeciwko wycinaniu lasów na te papiery? Anegdotyczne jest to, że wniosek może zostać odrzucony nawet za nieodpowiedni kolor długopisu użytego do podpisu.

Przygotowywanie wniosków o dotacje jest całkowicie nieproduktywne. Tony formularzy i dokumentów nie powodują zwiększania dochodu narodowego, a jedynie stratę czasu, surowców i pieniędzy.



4. Krajowe finansowanie

Ogromne są również koszty prefinansowania unijnych projektów realizowanych przez jednostki sektora finansów publicznych. W 2006 r. zostanie wydanych na ten cel 13,4 mld zł, z czego 30% nie zostanie zwrócone. Daje to wskaźnik 16% wartości całości funduszy strukturalnych i Funduszu Spójności. Dla Wspólnej Polityki Rolnej strata w prefinansowaniu wyniesie ponad 6% wartości unijnych funduszy dla rolnictwa. Biorąc pod uwagę te wskaźniki, w latach 2007-13 na prefinansowanie z polskiego budżetu zostanie bezzwrotnie wydanych 13% całości środków przekazanych z UE w tym okresie, czyli 12 mld euro.

Zgodnie z projektem Strategii Rozwoju Kraju, przygotowanym przez MRR, w latach 2007-13 Polska ze środków publicznych wyda na współfinansowanie dotacji unijnych 16,3 mld euro, czyli 18% wartości całkowitej tych dotacji. Pieniądze te będą pochodziły z budżetu państwa i jednostek samorządu terytorialnego, a także Funduszu Pracy, PFRON i Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. Dodatkowo podmioty prywatne wydadzą na współfinansowanie projektów 19,9 mld euro, czyli 22% wartości unijnych dotacji w tych latach.

Nie można zapominać o fakcie, że zarówno już zadłużone gminy, jak i państwo nie mają pieniędzy na współfinansowanie i prefinansowanie niepotrzebnych projektów, na które zaciągają kolejne kredyty, jeszcze bardziej się zadłużając, tylko po to, by otrzymać dotację. Miasta i gminy (np. Poznań) wypuszczają obligacje komunalne, aby mieć pieniądze na współfinansowanie projektów. W ten sposób samorządy, mając już deficyty budżetowe, wpadają w niekończącą się spiralę zadłużeniową. W ramach funduszu PHARE przedsiębiorstwa, które chciały dostać dotację musiały obligatoryjnie zaciągać kredyty bankowe w określonej wysokości (np. w przypadku Funduszu Dotacji Inwestycyjnych – min. 25% inwestycji), co w skrajnej sytuacji mogło doprowadzić niektóre firmy do niewypłacalności i bankructwa. Ponadto dotacje są w rzeczywistości refundacjami. Całość inwestycji trzeba najpierw samemu sfinansować, a dopiero potem zwracana jest część kosztów inwestycji.



5. Podsumowanie kosztów

Po dodaniu wszystkich wydatków strony polskiej związanych z pozyskiwaniem dotacji w latach 2007-13 otrzymujemy kwotę w wysokości 106,8 mld euro, czyli 117,5% wartości wszystkich dotacji, które mają zostać przekazane Polsce z UE! Tak więc koszty poniesione przez polską gospodarkę i sektor publiczny o 17,5% przewyższają ten „ogromny deszcz unijnych pieniędzy”. Statystyczny Polak w latach 2007-13 wyda średnio 1606 zł rocznie tylko po to, aby otrzymać 1368 zł, czyli dołoży do interesu 238 zł rocznie! Tymczasem cała ta hucpa z dotacjami ma niezwykle silne przesłanie propagandowe: Unia za darmo rozdaje pieniądze. Temu celowi służą też tablice informacyjne umieszczane przy wszystkich inwestycjach współfinansowanych przez Brukselę.

Jednak to nie koniec złych wiadomości. Nie można przecież zapomnieć o wysiłku finansowym, związanym z przygotowywaniem się do integracji. W 2004 r. Polska musiała wpłacić do Europejskiego Banku Centralnego ponad 20 mln euro. Z kolei jak poinformował Radosław Żołnierzak, członek zarządu PKP, firma szacuje na 25 mld zł koszt działań przygotowawczych, które wynikają z wejścia Polski do UE. Pełnych wydatków wynikających z integracji chyba nikt do tej pory dokładnie nie policzył. Niektóre kalkulacje podają, że koszty dostosowania polskich przedsiębiorstw i administracji do prawa i standardów UE pochłonęły 15 mld euro w ciągu 15 lat. Samo Ministerstwo Środowiska szacowało, że w latach 2000-10 Polska ze środków krajowych wyda na ochronę środowiska w związku z przystosowywaniem się do wymogów Unii 30 mld euro, czyli więcej niż połowa rocznego budżetu. Jak powiedział komisarz Gunter Veheugen, przestrzeganie unijnych regulacji kosztuje przedsiębiorców 600 mld euro rocznie. Jeśli przyjąć, że Polska wytwarza 2% PKB UE, to radosna twórczość unijnych biurokratów kosztuje polskich przedsiębiorców 12 mld euro rocznie. Niewielką sumą przy tym jest 19 mln zł, które Polska musi wydać na wprowadzenie nowych paszportów biometrycznych, aby były one zgodne z odpowiednią dyrektywą UE. A ile kosztowała polskiego podatnika propaganda przed unijnym referendum?

Należy mieć również na uwadze możliwości nakładania kar finansowych na Polskę, w przypadku niestosowania się do unijnych, często bzdurnych przepisów (wg stanu na koniec stycznia 2007 r. Polska przekroczyła terminy wdrożenia 27 dyrektyw). Już w 2006 r. nasi rolnicy zapłacą Unii 89 mln zł za pracowitość i efektywność, a konkretnie za przekroczenie absurdalnego limitu produkcji mleka. To doprawdy chichot historii, znaleźć się w towarzystwie, które karze za wydajność, a nie za lenistwo i nieróbstwo. Jakie to demoralizujące! Tymczasem Polsce grozi również kara za „niezharmonizowanie" podatków w kwestii wysokości VAT-u na pieluchy dziecięce, który powinien zostać podwyższony z 7% do 22%. Należy pominąć milczeniem fakt, że jeśli władze na szczeblu międzynarodowym zajmują się pieluchami dla dzieci (i oscypkami), to świadczy to o całkowitej degrengoladzie cywilizacyjnej. Z biegiem czasu tych niedorzecznych kar z pewnością będzie coraz więcej.

Bilans dotacji unijnych w latach 2007-13
Lp.
Pozycja
mld euro
% dotacji

I
Dotacje z UE
91
100

1.
Fundusze strukturalne i spójnościowe
59,5
65,5

2.
Dotacje do rolnictwa
27
29,5

3.
Pozostałe
4,5
5

II
Wydatki po stronie polskiej
106,8
117,5

1.
Składka unijna
22,6
25

2.
Koszty biurokracji
6,5
7

3.
Koszty przygotowania wniosków przyjętych
13,5
15

4.
Koszty przygotowania wniosków odrzuconych
16
17,5

5.
Prefinansowanie projektów
12
13

6.
Współfinansowanie ze środków publicznych
16,3
18

7.
Współfinansowanie ze środków prywatnych
19,9
22

III
Bilans
-15,8
-17,5


Obliczenia własne przy założeniach, że kurs euro jest na poziomie 4 zł i że dotacje zostaną wykorzystane w 100%, co jest w praktyce niemożliwe, czyli sytuacja będzie jeszcze bardziej niekorzystna dla Polski.



II. Dotacje to ingerencja w rynek


Ogółem unijny rynek wewnętrzny regulowany jest 1634 dyrektywami i 602 rozporządzeniami. Opisują one w najdrobniejszych szczegółach funkcjonowanie czterech fundamentalnych swobód UE: przepływu osób, towarów, kapitałów i usług.



1. Dotacje spowodują uzależnienie polskich przedsiębiorstw od unijnej biurokracji. Dr Mariusz Salamon w materiałach szkoleniowych dla polskich przedsiębiorców pod tytułem „Dotacje unijne dla firm” pisze: „jeśli o coś prosisz będziesz uległy wobec tego, kto daje, musisz zaaprobować jego system, określony schemat działania” i ostrzega: „niepokorni nie dostaną nic”. Według autora UE rozdaje pieniądze, bo załatwia własne interesy: „chce opanować rynek, a żeby był podatny, trzeba weń zainwestować, urobić sobie konsumentów i uczynić ich podatnymi na wpływ unijny (dając pieniądze, narzędzia, pracę)”. W zamian za swoje pieniądze Unia oczekuje „uzależnienia rynku i ustrukturyzowania go w sposób, który ułatwi jej penetrację; wdzięczności potencjalnych konsumentów (a aktualnych beneficjantów); społeczeństwa bardziej konsumpcyjnego (nazywa się je demokratycznym)”. Firmy przez 5 lat nie mogą zmienić typu produkcji, na który otrzymały dotację.



2. Inwestycje za państwowe pieniądze są zwykle nietrafione. Gdyby były one opłacalne to prywatni przedsiębiorcy, wietrząc możliwość zysku, dużo wcześniej sami podjęliby ryzyko danej inwestycji. - Środki unijne uzyskują te projekty, które są najsprawniejsze formalnie, a nie te, które mają największą wartość merytoryczną – powiedziała Marzena Chmielewska, przedstawicielka PKPP "Lewiatan". Jak twierdził Krzysztof Dzierżawski, „nagromadzenie inwestycji chybionych jest najczęstszą przyczyną kryzysów gospodarczych”. Tymczasem dotacje powodują marnotrawstwo na wielką skalę. Doskonałym przykładem są choćby oczyszczalnie ścieków wybudowane w Belgii, Hiszpanii czy Włoszech za pieniądze z Brukseli: nie odpowiadają wymaganym normom, są za małe lub za duże w stosunku do potrzeb, nie są w ogóle używane z powodu braku przyłączy do sieci kanalizacyjnych lub energetycznych, budowa przedłuża się o wiele lat, koszty inwestycji wzrastają o kilkaset procent. Jak twierdzą niemieccy autorzy książki „Banany dla Brukseli”: „wyniki kontroli pewnych badań pokazują, że środki publiczne obciążające podatników w UE i państwach członkowskich są błędnie inwestowane”. Ponadto jak twierdzi amerykański ekonomista Henry Hazlitt, skutkiem subwencji jest to, „że kapitał i pracę wyprowadza się z przemysłów, w których mogą pracować bardziej wydajnie, a kieruje do przemysłu, w którym są mniej efektywne. Wytwarza się mniej bogactwa. Przeciętny standard życia obniża się w porównaniu z tym, jaki byłby możliwy”.



3. W Polsce w dużej mierze beneficjentami unijnej pomocy są podmioty publiczne, takie jak jednostki samorządu terytorialnego, ich stowarzyszenia i związki, urzędy państwowe, np. ministerstwa czy urzędy pracy, szkoły wyższe, agencje rozwoju regionalnego, w których swoje udziały mają jednostki samorządu terytorialnego, państwowe agencje czy spółki skarbu państwa. Jest to wyraźny sygnał, że to właśnie urzędnicy, a nie podmioty prywatne, powinny się zajmować inwestycjami, mimo oczywistych wad takiego rozwiązania. Według prawa sformułowanego przez amerykańskiego profesora Emmanuela Savasa „sektor prywatny jest zawsze dwa razy tańszy niż sektor publiczny przy wykonywaniu tych samych prac w służbie publicznej”.



4. Dotacje do inwestycji mogą powodować zmianę istoty samej inwestycji. Gdyby nie istniały fundusze, to prywatni przedsiębiorcy lokowaliby swoje pieniądze w inne przedsięwzięcia, prawdopodobnie bardziej efektywne i produktywne. Jak uważają analitycy ekonomiczni z holenderskiego Tinbergen Institute fundusze unijne są inwestowane w specyficzne projekty, takie jak zwiększanie wartości kulturalnych czy środowiskowych, które niekonieczne powodują wzrost gospodarczy. Ponadto, podobnie jak różnorakie ulgi i odpisy podatkowe, państwowe fundusze nakłaniają firmy do kupowania konkretnych, niekoniecznie potrzebnych produktów.



5. Możliwość otrzymania dotacji opóźnia proces inwestycyjny. Samo opracowanie projektu nadającego się do dofinansowania może zabrać nawet kilkanaście miesięcy. Natomiast jak twierdzi Jerzy Kędzierki, wiceprezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, „od złożenia wniosku do wypłacenia pieniędzy [z funduszu ISPA] mijają średnio trzy lata”. Zaś według ekspertów Komisji Europejskiej jest jeszcze gorzej: „przygotowywanie wielu programów ciągnie się latami”. Samą inwestycję można rozpocząć dopiero po podpisaniu umowy o udzielenie dotacji, co następuje po zatwierdzeniu wniosku o udzielenie dotacji wraz z tzw. studium wykonalności projektu. Koszty poniesione przed podpisaniem umowy nie zostają zwrócone.



6. Firmy, które będą otrzymywały unijne dotacje będą stanowić nieuczciwą konkurencję wobec firm nie dotowanych, co pogorszy wyniki tych drugich, a może nawet spowodować wiele bankructw. Dzieje się tak dlatego, ponieważ dotowane przedsiębiorstwa mając niższe koszty działalności, mogą oferować swoje produkty i usługi po niższych cenach. Mechanizm ten działa podobnie jak w specjalnych strefach ekonomicznych, gdzie firmy są zwalniane z podatków dochodowych czy od nieruchomości. Niestety specjalne strefy ekonomiczne rozwijają się kosztem reszty kraju. Przedsiębiorcy przenoszą swoją działalność z innych rejonów do strefy, gdzie tworzą nowe miejsca pracy, równocześnie likwidując je gdzie indziej. „Transfer publicznych pieniędzy do przedsiębiorstw, zarówno publicznych jak i prywatnych, narusza fundamentalną zasadę równej konkurencji i w efekcie obniża efektywność alokacji kapitału” – napisano w „Czarnej liście barier dla przedsiębiorczości 2003” przygotowanej przez Polską Konfederację Pracodawców Prywatnych. Należy zaznaczyć, że jakiekolwiek dotacje nie mają nic wspólnego z wolnym rynkiem. Subsydia utrudniają rozwój wolnej konkurencji, ponieważ przedsiębiorstwa wolą walczyć o państwowe dofinansowanie niż z konkurentami na wolnym rynku, co pogarsza jakość ich usług i wyrobów oraz zwiększa cenę.





III. Dotacje to wywiad gospodarczy



We współczesnym obrocie gospodarczym pierwszorzędną rolę odgrywa informacja. Wywiady gospodarcze zarówno krajów jak i poszczególnych przedsiębiorstw poszukują m.in. danych o kondycji ekonomicznej firm, ich osiągnięciach technicznych, planowanych działaniach. Na tej podstawie podejmowane są strategiczne decyzje gospodarcze zarówno zarządów firm konkurencyjnych jak i podmiotów publicznych zajmujących się sprawami gospodarczymi. Tymczasem wystarczy bliżej przyjrzeć się wnioskom o dotacje z Unii Europejskiej dla podmiotów gospodarczych i załącznikom do tych wniosków, a oczywiste staje się, że cała ta hucpa z systemem dotacji unijnych służy oprócz propagandy głównie jednemu celowi: jest to najzwyczajniejsze szpiegostwo gospodarcze.

Większość z tych bardzo szczegółowych informacji w normalnych wolnorynkowych warunkach nigdy nie są przez firmy przekazywane podmiotom zewnętrznym, szczególnie jeśli chodzi o ich planowanie inwestycyjne, prognozowanie swoich dochodów, zysków, zatrudnienia czy zwiększenia produkcji a także danych technicznych czy informacji o dostawcach i swoich klientach. Dzięki marnym ochłapom w postaci dotacji Bruksela wszystkie te informacje otrzymuje jak na tacy. Nie musi wydawać pieniędzy na opłacanie drogiego wywiadu gospodarczego, bo wszystkie informacje, jakie potrzebuje otrzyma dobrowolnie, bez specjalnych trudności i bez narażania się na jakiekolwiek oskarżenia o niecne zamiary. Z pewnością są one bazowane w jakimś centralnym systemie komputerowym, aby przedstawiały pełny obraz gospodarki kraju i pomagały w planowaniu i podejmowaniu strategicznych decyzji odnośnie aktualnej polityki gospodarczej realizowanej przez władze w Brukseli.

Jakich informacji domagają się zatem brukselscy urzędnicy od naiwnych polskich przedsiębiorców chcących otrzymać jałmużnę z kasy Unii Europejskiej? Praktycznie na każdy temat dotyczący tych firm oraz ich otoczenia rynkowego. Przede wszystkim informacje o firmie składającej wniosek – zarówno o obecnej jak i przeszłej oraz przede wszystkim przyszłej działalności. Odnośnie aktualnej działalności są to następujące dane:

1. informacje ogólne o firmie

2. przychody netto ze sprzedaży towarów, wyrobów, usług i operacji finansowych

3. dane produkcyjne: wielkość produkcji w ostatnim r. obrotowym w ujęciu ilościowym i wartościowym z uwzględnieniem grup produktów i usług; struktura sprzedaży krajowej i eksportowej; szacunkowy udział w rynku, poziom sprzedaży dóbr i usług z uwzględnieniem udziału w przychodach ogółem

4. zasoby techniczne z uwzględnieniem rodzajów maszyn i urządzeń, r. produkcji i szacunkowej wartości

5. zaplecze materiałowe i warunki lokalizacyjne

6. zasoby osobowe: personel firmy oraz kadra kierownicza wraz z takimi informacjami jak wiek poszczególnych osób, wykształcenie, doświadczenie i stanowisko pracy

7. dane finansowe: bilans z ostatnich dwóch lat, rachunek zysków i strat

Na temat przyszłej działalności firmy we wniosku o dotację koniecznie należy przedstawić:

1. bilans na 6 kolejnych lat, prognozowany rachunek zysków i strat na 6 lat, prognoza rachunku przepływów środków pieniężnych na najbliższe 6 lat

2. prognozowane przychody z działalności wnioskodawcy ze sprzedaży produktów, usług, materiałów i towarów w ciągu następnych 6 lat od daty ubiegania się o dotację nie związane z projektem

3. koszty wnioskodawcy nie związane z realizacją projektu na kilka lat do przodu

4. cena produktu wnioskodawcy i prognoza sprzedaży w ciągu najbliższych 5 lat

5. likwidacja i tworzenie nowych miejsc pracy z podziałem na kobiety i mężczyzn

6. opis planowanej działalności inwestycyjnej wnioskodawcy na 6 lat do przodu wraz z jej wartością w poszczególnych latach (w tym m.in.: specyfikacje techniczne maszyn i urządzeń, procesy techniczne produkcji, planowane efekty inwestycji, wskazanie wszystkich planowanych nakładów inwestycyjnych).

7. ocena ewentualnego wpływu projektu na środowisko naturalne

Oprócz powyższych danych wnioskodawca musi zawrzeć w swoim projekcie także informacje na temat firm, z którymi współpracuje:

1. aktualne i potencjalne źródła zaopatrzenia, procentowy udział różnych dostawców, ich wady i zalety

2. charakterystykę warunków rynkowych, w których działa wnioskodawca oraz kształtowanie się rynku po otrzymaniu dotacji przez wnioskodawcę: określenie rynku, informacje o klientach i ich struktura, oczekiwania i potrzeby klientów, gdzie wzrasta popyt a gdzie maleje

Konieczne są również dane na temat firm konkurencyjnych wobec przedsiębiorstwa wnioskodawcy, takie jak: ich rynek, porównanie ofert z ofertami konkurencji, ocena konkurencji, porównanie siły rynkowej odnośnie jakości, ceny, reklamy, promocji, potencjału finansowego, grup klientów; reakcja konkurencji na uruchomienie projektu wnioskodawcy.

Wnioskodawca jest zobowiązany do przedstawiania rocznych i końcowych raportów monitoringowych oraz raportów wykonawczych, dzięki czemu urzędnicy są szczegółowo poinformowani, co się dalej dzieje z firmą podczas i po zakończeniu inwestycji.

Ponadto wnioskodawca musi podpisać zobowiązanie do umożliwienia uprawnionym osobom wizytacji terenowej w miejscu realizacji projektu i wglądu w dokumentację. Tymi uprawnionymi osobami są przedstawiciele Regionalnych Instytucji Finansujących (są one wybierane w drodze konkursu lub wskazywane przez Zarząd Województwa i pełnią równocześnie funkcję Jednostek Kontraktujących), służb Komisji Europejskiej oraz Trybunału Obrachunkowego.

Dzięki tak szczegółowym informacjom brukselska biurokracja będzie miała pełny obraz gospodarki kraju i dane do prowadzenia planowania gospodarczego. Będzie wiedziała, gdzie może nałożyć dodatkowe obciążenia fiskalne i inne obowiązki a gdzie nie może, aby prowadzić własną politykę niekoniecznie korzystną dla beneficjantów dotacji. Posiadanie takich informacji może być bardzo niebezpieczną bronią: mogą one być wykorzystywane w celu zniszczenia firm, które mogą stać się konkurencyjne w stosunku do firm, którym sprzyjają brukselscy urzędnicy. Takie działania bezpośrednio prowadzą do całkowitego uzależnienia gospodarki od polityków i biurokracji w Brukseli, co w dalszej kolejności wiedzie w kierunku państwa totalitarnego. Ponadto tak dokładne i aktualne dane wraz z zamierzeniami rozwojowymi konkretnych firm będą wielką pokusą dla nieuczciwych przedsiębiorców, aby je wykraść i wykorzystać w celu wyprzedzenia lub zniszczenia konkurencji.

Należy także zwrócić uwagę na fakt, że skomplikowane czasami nieracjonalne wymogi formalnie (np. fakt, że wiosek musi być napisany na komputerze odpowiednią czcionką o odpowiedniej wielkości, nie może być pomyłki w kodzie interwencji, kolejne strony wniosku muszą być ponumerowane i parafowane, nawet jeśli jest to strona pusta) powodują, że łatwo odrzucić wniosek o dotację, a podane przez przedsiębiorstwo informacje zostają w rękach urzędników.

Otrzymanie unijnej dotacji w przyszłości z pewnością odbije się czkawką w nie jednej polskiej firmie, w której naiwni przedsiębiorcy wierzą, że ktoś da im coś za darmo nie oczekując niczego w zamian. Dotacje unijne spowodują dalsze uzależnienie polskiej gospodarki od arbitralnych, etatystycznych decyzji podejmowanych w Brukseli, która posiadając tak cenne informacje gospodarcze będzie jeszcze bardziej sterowała gospodarkami poszczególnych państw członkowskich. W ten sposób będzie się ugruntowywał socjalizm, a w raz z nim brak wzrostu gospodarczego i rozwój państwa socjalnego, co przekłada się bezpośrednio na bezrobocie, biedę, brak perspektyw i zwiększające się zadłużenie.



IV. Dotacje to tworzenie przestępstw i przestępców


Samo istnienie unijnych dotacji tworzy kolejny korupcjogenny styk na granicy polityki i gospodarki, co będzie skutkowało wieloma nowymi wielomilionowymi defraudacjami, sprzeniewierzeniami, malwersacjami, przy których afera Rywina będzie mało znaczącym epizodem. Oszustwa i wyłudzenia pieniędzy w ramach WPR czy dotacji eksportowych są w UE na porządku dziennym:

1) greccy rolnicy złożyli wnioski o dotacje do swoich upraw o powierzchni przekraczającej o 20% powierzchnię całego kraju.

2) inni unijni rolnicy wyłudzali subwencje do plastikowych drzewek oliwnych, które z helikoptera wyglądały jak prawdziwe.

3) polscy rybacy łowią więcej ryb niż pozwala im na to UE

4) Subwencje na szkolenia, ekspertyzy czy doradztwa wprost zachęcają do wyłudzeń unijnych środków pieniężnych – organizuje się je wyłącznie na papierze.

Sam program PHARE spotkał się z poważną krytyką i negatywną oceną za równo ze strony europejskiego Trybunału Obrachunkowego jak i dwukrotnie polskiej NIK. Wskazywano niegospodarność, rozrzutność, nepotyzm, łamanie prawa i inne rodzaje marnotrawstwa i przestępstw.

Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) od 2003 r. zajmował się 33 sprawami związanymi z wyłudzaniem środków z programu SAPARD. W 2005 r. zgłoszono 12076 nadużyć finansowych na kwotę ponad 1 mld euro. W 2004 r. MF przeprowadziło 96 kontroli dotyczących funduszu PHARE i 32 funduszu ISPA. W 40% przypadków wykryto nieprawidłowości. W 2006 r. u 11% kontrolowanych rolników wykryto nieprawidłowości. W 2007 r. kontrole obejmują 106 tys. spośród 1,5 mln rolników, którzy otrzymają dotacje. W CBŚ powołano specjalną komórkę wyłącznie do zwalczania nadużyć związanych z eurofunduszami.



V. Zagraniczne doświadczenia dotacyjne



1. NRD

To własna praca, a nie dotacje powodują dobrobyt. Dowodem na to są choćby ogromne dotacje dla byłej NRD, gdzie w kraju ludnościowo ponad trzy razy mniejszym niż Polska w ciągu 15 lat wpompowano 1250 mld euro, czyli w przeliczeniu na 1 mieszkańca 70 razy więcej, niż planuje się przekazać naszemu krajowi, i skutki tego procederu są opłakane. Wschodnie landy Niemiec się wyludniają (spadek z 12,5 mln do 10 mln mieszkańców) i panuje wysokie bezrobocie i marazm gospodarczy.



2. Irlandia

Wbrew opinii większości polityków, nie jest prawdą, że dotacje unijne powodują szybszy wzrost gospodarczy, na co podaje się często przykład Irlandii. Z artykułu opublikowanego w magazynie Instytutu Katona w Waszyngtonie wynika wniosek wprost przeciwny. Dotacje unijne mogą opóźnić wzrost poprzez kierowanie zasobów do projektów publicznych, które mogłyby być lepiej wykorzystane przez sektor prywatny. Sektor publiczny nie jest w stanie efektywnie zarządzać pieniędzmi, ponieważ nie dotyczy go ekonomiczna kalkulacja zysków i strat. Urzędnicy nie wiedzą więc, które projekty inwestycyjne wygenerują największy wzrost, a nawet jeśli by wiedzieli, to i tak nie mają motywacji, aby właśnie te projekty promować. Co gorsza, niektórzy irlandzcy przedsiębiorcy porzucili działalność nakierowaną na zwiększenie efektywności i innowacyjności firm i swoje siły kierowali na pozyskiwanie dotacji. Powoduje to utratę zasobów zarówno materialnych, jak i osobowych, które mogłyby być wykorzystane na wytwarzanie produktów i usług dla konsumentów i zwiększenie wzrostu gospodarczego. Teorię potwierdzają fakty historyczne. W latach 1973-86 Irlandia otrzymywała dotacje unijne w wysokości 4% PKB i wtedy wzrost gospodarczy był na bardzo niskim poziomie, natomiast w latach 1995-2000, kiedy wzrost gospodarczy dochodził do 10%, dotacje wynosiły 3% PKB Irlandii. W 2000 r., kiedy unijne dotacje spadły do 1,84% PKB, wzrost wyniósł 11%.



Podsumowując, należy stwierdzić, że dotacje to nie jest działalność dobroczynna, tylko realizacja własnych interesów Unii. Niestety jest to polityka dla Polski i kosztowna, i nieefektywna. W latach 2007-13 Polska ma otrzymać ok. 13 mld euro dotacji rocznie, czyli ok. 5% PKB, a wyda na to ok. 15 mld euro rocznie, czyli 6% PKB. Oznacza to, że do tego interesu dołożymy 2 mld euro rocznie, czyli 1% PKB. Nie jest to tragedia, ale pieniądze te mogłyby zostać lepiej wykorzystane, bo fakty są takie, że żadne dotacje nie tworzą dobrobytu. Dobrobyt może zostać wykreowany dzięki odpowiedniej polityce gospodarczej, jak miała miejsce np. w Irlandii.



* Niniejszy wykład (wygłoszony 24.02.2007 r. w Nowym Sączu) został przygotowany na podstawie następujących artykułów Tomasza Cukiernika:

1) Plan anty-Marshalla, w: „Wprost” 2006, nr 39.

2) 10 powodów, dla których należy zrezygnować z unijnych dotacji , w: „Najwyższy CZAS!” 2003, nr 29-30.

3) Szpiegowskie dotacje, w: „Najwyższy CZAS!” 2004, nr 31-32.

Fidel-F2 - 15 Wrzeœśnia 2008, 11:29

a jednak posluchałeś dobrej rady, teraz podziel się, proszę, przemyśleniami na temat tych rewelacji
NURS - 15 Wrzeœśnia 2008, 12:02

Kto to jest pan Cukiernik?
Do jednego mogę się odnieść teraz - przykład NRD, jesli pozostała część materiału jest tak precyzyjna, to można spokojnie wywalić go do kosza. Otóż te miliadry szły na doprowadzenie infrastruktury, czytaj, odbudowy zrujnowanego państwa, a nie na dotacje w tym tego słowa rozumieniu, jakie chce autor. Sama sieć autostrad, z której korzystalem czesto podczas transformacji pochłonęła chyba jedną trzecią tych kwot, a trzeba zobaczyć ile jeszcze zmieniono, chocby w wyglądzie socjalistycznych miast.
A odpływ ludzi i bezrobocie wiąże się z kilkoma czynnikami, po pierwsze dysproporcje w zarobkach i standardzie życia, obu krajów niemieckich, zachód oferowal od razu to, co wschód miał osiągnąć po latach. Kto był mądsry, spylił, jak nasi do Anglii teraz. Znałem wielu z tych ludzi, więc z pierwszej ręki wiem, dlaczego wyjechali.

Aco do wyliczeń, to nie jestem w stanie ich zweryfikować.

MOFFISS - 15 Wrzeœśnia 2008, 12:42

NURS napisał/a
Kto to jest pan Cukiernik?


Nie znam. Jedyne co mnie zainteresowało to ciekawa koncepcja, idealnie nadaje się na początek wątku. Jest kontrowersyjna, przyznaje...dlatego ją zamieściłem.

Fidel-F2 - 15 Wrzeœśnia 2008, 12:48

http://www.tomaszcukiernik.pl/
gorat - 15 Wrzeœśnia 2008, 13:45

O epilepsji to on słyszał?
Szkoda, że na razie większość tematu to jeden tekst :P:

NURS - 15 Wrzeœśnia 2008, 13:49

MOFFISS, w dyskusjach na ogół odrzuca się głosy najbardziej skrajne, bo są tendencyjne, a to jest głos skrajny, pisany pod określoną publikę. nie wiem czy jest sens dyskutowac na temat, którego nie jesteśmy w stanie ocenić właściwie (wymienieane kwoty). no bo do czego się odnosić?

Powiem ci jedno, antyunioniści są głównie antyunijni dlatego, ze UE odbiera im to z czego żyją, mamienie niedoinformowanych, zastraszonych ludzi wizjami kataklizmów, jakie na nich spadną, kiedy nie bedzie zdrowej siły (czytaj, ich samych). Kilka lat temu straszyli, że bilans będzie ujemny, unia nas zagryzie, a co jest dzisiaj? Nic, normalnie. Z tymi tezami będzie podobnie, problem jest tak złożony, ze wystarczy nie uwzględnić jakiegoś czynnika, albo dwóch, i wynik bedzie zupełnie inny.

MOFFISS - 15 Wrzeœśnia 2008, 13:57

NURS, czytam bardzo dużo różnych rzeczy, od książek sf aż po jakieś dziwacze opracowania i teorie. Dlaczego? Bo są świetnym materiałem na opowiadania, po prostu.
gorat - 15 Wrzeœśnia 2008, 14:02

Taki Nexus jest bardzo zapładniający pod tym względem. Niczego nie trzeba wymyślać, tylko oblepić w słówka i wio... tylko źródła mogłyby nie być zadowolone, że się je per jak fantastykę traktuje :P:
NURS - 15 Wrzeœśnia 2008, 14:29

MOFFISS napisał/a
NURS, czytam bardzo dużo różnych rzeczy, od książek sf aż po jakieś dziwacze opracowania i teorie. Dlaczego? Bo są świetnym materiałem na opowiadania, po prostu.


Dla ciebie to źródło materiału, ale dla szaraczków to wiedza przez duże W. :-)
I w tym problem.

gorat - 15 Wrzeœśnia 2008, 14:39

Tak zauważyłem: na samym początku jest mowa o źródłach. Przejrzałem tekst, wpadłem w wir komentarzy i zapomniałem o nich. Teraz patrzę i są to... inne artykuły gościa. Dziękuję.
Niech się wreszcie w ogon dziabnie, istny naukowiec felietonowy.

NURS - 15 Wrzeœśnia 2008, 14:47

Podejrzewam, ze tacy ludzie jak autor tego artykułu, całkiem dobrze żyją sobie z nakręcania spirali strachu przez zmianami. A teorie rzucane przez JKMa i jego popleczników są naprawdę chwytliwe, tylko śmiertelnie niebezpieczne dla tych, którzy w nie wierzą :-)
Jeden przykład - dobrowolność ubezpieczeń.

gorat - 15 Wrzeœśnia 2008, 14:53

A co w tej dobrowolności jest złego? Jak ktoś wie, o co chodzi - skorzysta jak najbardziej.
[Zaraz, zaraz, a co z resztą? Ciii, nie pchaj palców w drzwi!]

NURS - 15 Wrzeœśnia 2008, 16:56

No własnie, kto utrzyma tych, którzy nie zapłacą... i tak dalej, i tak dalej.
MOFFISS - 23 Wrzeœśnia 2008, 18:19

Co ten PIS wyrabia? Widzieliście w mediach nagonkę - EURO NIE!
Prostackie metody, straszenie biednych ludzi, jakieś cyfry z sufitu...szok.

Ambioryks - 22 Stycznia 2009, 22:52

NURS napisał/a
w dyskusjach na ogół odrzuca się głosy najbardziej skrajne, bo są tendencyjne, a to jest głos skrajny, pisany pod określoną publikę.

Chodzi o tekst Cukiernika?
NURS napisał/a
antyunioniści są głównie antyunijni dlatego, ze UE odbiera im to z czego żyją, mamienie niedoinformowanych, zastraszonych ludzi wizjami kataklizmów, jakie na nich spadną, kiedy nie bedzie zdrowej siły (czytaj, ich samych).

Bzdura. Są antyunijni dlatego, że UE jest zbyt biurokratyczna i protekcjonistyczna. Jest nie do pogodzenia z liberalizmem gospodarczym te wszystkie unijne normy, koncesje itd. są zbędne i tylko przeszkadzają w działalności gospodarczej. Tymczasem prawda jest taka, że im mniej ograniczeń w działalności gospodarczej, tym więcej powstaje przedsiębiorstw i co za tym idzie, miejsc pracy. I tak samo, kiedy państwo nie ingeruje w treść umów (m.in. zawieranych między pracodawcą a pracownikiem), to wtedy umowę jest zawrzeć łatwiej, bo muszą ją zaakceptować tylko dwie strony (pracodawca i pracownik), a nie trzy strony (pracownik, pracodawca i państwo). To wolny rynek tworzy miejsca pracy, a rząd je niszczy.

UE = ZSRE, czyli Związek Socjalistycznych Republik Europejskich.
NURS napisał/a
Kilka lat temu straszyli, że bilans będzie ujemny, unia nas zagryzie, a co jest dzisiaj? Nic, normalnie.

Normalnie to nie jest od kilkuset lat. Unia "zagryza nas" w sposób niezauważalny od razu, na zewnątrz.
NURS napisał/a
Jeden przykład - dobrowolność ubezpieczeń.

Dobrowolność ubezpieczeń powinna być czymś oczywistym. Pieniądze, które ktoś zarabia, są jego i nikt nie ma prawa zmuszać go, by coś z nimi robił. Jeśli ktoś nie chce się ubezpieczyć, to jest to jego sprawa, a nie władzy państwowej. Tak samo, jeśli ktoś chce zawrzeć niekorzystną dla siebie umowę albo zażywać narkotyki.
I to, że tak uważam, to wcale nie oznacza, że jestem zwolennikiem JKM-a. Korwin to oszołom, sprawiający wrażenie, jakby był albo przybyszem z innej epoki, albo agentem lewactwa majacym za zadanie skompromitować liberalizm przez udawanie jego zwolennika i wygłaszanie pod tym szyldem różnych absurdalnych tez, jak np. takie, że w IX w. na Grenlandii rosły cytryny, że można się zarazić niepełnosprawnością, że kobiety są mniej inteligentne od mężczyzn, że mężczyzna powinien być głową rodziny i realizować skrajnie patriarchalny model rodziny i żeby mógł bić swoje dzieci, a żona się go słuchała itd.
NURS napisał/a
No własnie, kto utrzyma tych, którzy nie zapłacą...

Nikt. Chyba że ktoś zechce dobrowolnie im pomóc.
A wszystkie społeczne działania człowieka powinny być dobrowolne. Państwo nie ma prawa decydować za obywateli o ich majątku i ich życiu.

Nocturn - 22 Stycznia 2009, 22:57

Dalambert ratuj!
Ambioryks - 22 Stycznia 2009, 23:00

Nocturn napisał/a
Dalambert ratuj!

:?: Niby przed czym ma ratować? przede mną, czy moimi postami? O co chodzi?

Martva - 22 Stycznia 2009, 23:02

I dlaczego akurat dalambert? :wink:
ihan - 22 Stycznia 2009, 23:15

Ambioryks, wszystko jest prawdą pod jednym warunkiem: ludzie są doskonali, zachowują się optymalnie i brak jest jednostek chcących żerować na innych. A na cięzkie choroby cierpią wyłącznie bogaci, dotychczas nikt nie zabrania działalności charytatywnej, a sporo osób umiera z braku kosztownej terapii. Brak obowiązkowych ubezpieczeń, brak ingerencji państwa w umowy pracownicze itd., OK, po co w ogóle w takim razie państwo i jakiekolwiek jego instytucje? Panstwo nie chroni mnie przed niekorzystną umową, po co w ogóle ma istniec prawo? Wymierzam sam sprawiedliwość, to jedyne rozsądne wyjście.
Przepisy unijne są idiotyczne w ogromnej mierze, sposób przyznawania grantów unijnych też bywa idiotyczny, ale nie dlatego, że sam pomysł jest zły, tylko, że realizują go ludzie, którzy znają się wyłącznie na biurokracji, własnie dlatego, że "wolny rynek" ich promuje. W cudzysłowiu, bo taki twór w ogóle w rzeczywistości nie istnieje. Problemem nie zło/brak zła unii, ale brak rozsądnej alternatywy. I pomimo idiotyzmów ogromne środki napłynęły do naszego kraju.

Nocturn - 22 Stycznia 2009, 23:25

Martva a dlaczego nie? Lubiem go!
Ale wiesz co?
Martva, ratuj :!:
Ambioryks e tam to taki chwyt był. Pisz ile się da :) To dobrze zrobi nam wszystkim.


/Juzniespamuje

Martva - 22 Stycznia 2009, 23:31

Cytat
Martva, ratuj :!:


Nie mogę, mam związane ręce :(

ihan - 22 Stycznia 2009, 23:34

Oj, to ci niewygodnie pisać. Ale, w temacie, możesz wystąpić o unijny projekt na optymalizację klawiatury dla związanych.
Ambioryks - 22 Stycznia 2009, 23:37

ihan napisał/a
wszystko jest prawdą pod jednym warunkiem: ludzie są doskonali, zachowują się optymalnie i brak jest jednostek chcących żerować na innych.

Próbujesz wmawiać mi optymizm i utopijność? Jeśli tak, to mylisz się.
Ja po prostu nie chcę, żeby państwo kradło Piotrowi, żeby dać Pawłowi. Ja chcę, żeby wszystko, co ludzie robią dla innych, było dobrowolne - bo uważam stosowanie przez państwo przymusu za niemoralne i złe (oczywiście mowa tu o zwykłych sytuacjach, a nie o wymierzaniu kar - o czym już pisałem).
ihan napisał/a
dotychczas nikt nie zabrania działalności charytatywnej, a sporo osób umiera z braku kosztownej terapii

Bo nie ma idealnego rozwiązania. Ludzie umierają, bo muszą umierać. Nie jest możliwe uchronienie wszystkich przed nieszczęściami - przecież równie dużo jak z powodu chorób ludzi ginie w wyniku wypadków samochodowym i wszelkich innych wypadków, trzęsień ziemi, mrozu, upału, brau wodu itd. Żadnego państwa nie stać na całkowite zabezpieczenie swich obywateli przed wszelkim złem.
ihan napisał/a
Brak obowiązkowych ubezpieczeń, brak ingerencji państwa w umowy pracownicze itd., OK, po co w ogóle w takim razie państwo i jakiekolwiek jego instytucje?

Dobre pytanie. przy czym, nie wiem, dlaczego od razu łączysz sprzeciw wobec państwa opiekuńczego (socjalnego) ze sprzeciwem wobec państwa w ogóle. przecież oprócz anarchokapitalistów przeciwnikami socjalizmu są też liberałowie klasyczni, konserwatywni liberałowie i minarchiści - którzy opowiadają się jednocześnie za utrzymaniem instytucji państwa.
Np. zwolennicy państwa-minimum chcą, żey państwo pełniło wyłącznie rolę tzw. stróża nocnego - czyli żeby państwowe były wyłącznie policja, wojsko i sądy. A wszystko pozostałe prywatne.
ihan napisał/a
Panstwo nie chroni mnie przed niekorzystną umową, po co w ogóle ma istniec prawo?

Co to znaczy "państwo nie chroni mnie przed niekorzystną umową"? A kto tą umowę zawiera? Ty? No to musisz ponosić konsekwencje jej zawarcia. Każdy musi ponosić konsekwencje własnych czynów. Nikt nie powinien być chroniony przed skutkami własnej głupoty. Poza tym, "chcącemu nie dzieje się krzywda" - znasz taką zasadę?
Nocturn napisał/a
Pisz ile się da To dobrze zrobi nam wszystkim

Czy to ironia? Twierdzisz, że to, co ja piszę, jest śmieszne?
No to przestań pisać teksty ad personam.

Nocturn - 22 Stycznia 2009, 23:45

Ambioryks napisał/a

Czy to ironia? Twierdzisz, że to, co ja piszę, jest śmieszne?
No to przestań pisać teksty ad personam.


Jak mawiał mój kolega nadinterpretacja jest gorsza niż Sodomnia i Gomoria <----- tutaj byłbym ironiczny, ale piszę to całkiem poważnie.

NIgdzie nie napisałem, że to co piszesz jest śmieszne. To raz

Dwa. Jesteśmy na forum dyskusyjnym, to znaczy, że dopóki trzymasz się tematu i piszesz w miarę kultularnie będziesz w taki sam sposób traktowany.

Trzy. To będzie mój ostatni post do Ciebie ad porsonam, jeżeli według Twojego odczucia dalej twierdzę, że to co piszesz jest śmieszne.

ihan - 22 Stycznia 2009, 23:54

Ambioryks napisał/a
Ludzie umierają, bo muszą umierać.

Pewne typy terapii sa niewyobrażalnie drogie. Zabiegi neurochirurgiczne, terapie antynowotworowe, gdzie koszty leków są ogromne. I porównywanie sytuacji, gdzie można ocalić czyjeś zdrowie i życie z wypadkami losowymi uważam za mocno nieuprawnione. Fajnie się teoretyzuje gdy ciebie to nie dotyczy. Jednak ileś tam osób, dzięki pieniądzom państwowym mogło przejść taką terapię, nieporównywalnie więcej niż dzięki fundacjom i datkom. Jasne, istnieje WOŚP, ale trudno liczyć, że przy zwolnieniu z podatków, ubezpieczen itp. proporcjonalnie więcej kasy ludzie dobrowolnie przeznaczą na pomoc. NIe problem z ubezpieczeniami, niech będą przymusowe, problem żeby te pieniądze były dobrze lokowane. Żeby równolegle powstały prywatne szpitale, gdzie płaciłoby się różnicę między tym co zapewnia ubezpieczenie a kwotą brutto.

Ambioryks napisał/a
Np. zwolennicy państwa-minimum chcą, żey państwo pełniło wyłącznie rolę tzw. stróża nocnego - czyli żeby państwowe były wyłącznie policja, wojsko i sądy. A wszystko pozostałe prywatne.

A dlaczego akurat te instytucje mają być państwowe? Wyznaję zasadę: jeśli mowię "a" mówię "b", a nie wybieram tylko to, co dla mnie korzystne i wygodne. Ze wszelkimi konsekwencjami. Piszesz dalej, że konsekwencje umów, karanie za głupote itd. Widzisz, ja akurat wolałabym karanie za cwaniactwo. Bo to na zasadzie: okradli cię, bo dałes się okraśc. Twoja wina.

A, i nie bierz tak mocno do siebie wypowiedzi innych, ;), naprawdę nie większość działań świata i forum nie jest skierowana personalnie.

Nocturn - 23 Stycznia 2009, 00:06

ihan napisał/a

A, i nie bierz tak mocno do siebie wypowiedzi innych, ;) , naprawdę nie większość działań świata i forum nie jest skierowana personalnie.



Myslę, że moja imponująca klawiatura na aviku może spowodować, że się podśmiewuję z tego z kim rozmwiam :P

/juzniefotopuje!

Ambioryks - 23 Stycznia 2009, 00:25

ihan napisał/a
Pewne typy terapii sa niewyobrażalnie drogie. Zabiegi neurochirurgiczne, terapie antynowotworowe, gdzie koszty leków są ogromne.

Nie przeczę, ale to nie zmienia faktu, że:
1) Nie powinno się zmuszać jednych, by płacili za innych - bo to, jak już napisałem, przysłowiowe okradanie Piotra w celu dania Pawłowi
2) Jeśli ktoś np. zarabia 900 zł miesięcznie, to tak naprawdę zarabia 2500, tylko że z tych pozostałych 1600 jest okradany zarówno w pracy, jak i po pracy - przez podatki + wysokie koszta pracy + koszta biurokracji
3) Nawet jeśli służba zdrowia zostałaby sprywatyzowana, to nie mogłaby działać inaczej niż poprzez system ubezpieczeń - a każdy normalnie myślący człowiek się ubezpieczy w takiej czy innej instytucji medycznej. Poza tym, nawet jeśli kogoś nie byłoby stać na bieżąco na jakąś drogą operację, to wtedy możnaby zapłacić na raty rozłożone na ileśtam lat czy też wziąć pieniądze na kredyt, jakby co - i potem to spłacać. Zawsze znajdzie się jakieś wyjście z takiej sytuacji.
ihan napisał/a
NIe problem z ubezpieczeniami, niech będą przymusowe

Niech nie będą przymusowe. Przymus ubezpieczeń to traktowanie obywateli jak małe dzieci zamiast jak dorosłych ludzi. I zarazem łamanie aksjomatu nieagresji.
ihan napisał/a
A dlaczego akurat te instytucje mają być państwowe?

Ponieważ to one zajmują się ochroną życia i własności obywateli - czyli kwestii najważniejszych i kluczowych.
ihan napisał/a
ja akurat wolałabym karanie za cwaniactwo. Bo to na zasadzie: okradli cię, bo dałes się okraśc. Twoja wina.

Jaki to ma związek z zawieraniem umów? Bo nie widzę żadnego. Poza tym: dać się okraść to co innego niż zawrzeć umowę, która okazała się niekorzystna. Człowiek ma rozum i wolną wolę i powinno się to brać pod uwagę.

Fidel-F2 - 23 Stycznia 2009, 06:00

Ambioryks napisał/a
Tymczasem prawda jest taka, że im mniej ograniczeń w działalności gospodarczej, tym więcej powstaje przedsiębiorstw i co za tym idzie, miejsc pracy. I tak samo, kiedy państwo nie ingeruje w treść umów (m.in. zawieranych między pracodawcą a pracownikiem), to wtedy umowę jest zawrzeć łatwiej, bo muszą ją zaakceptować tylko dwie strony (pracodawca i pracownik), a nie trzy strony (pracownik, pracodawca i państwo). To wolny rynek tworzy miejsca pracy, a rząd je niszczy.
XIX wiek był ślicznym przykładem tego jak państwo nie ingerowało w umowy pracodawca-pracownik

Ambioryks napisał/a
Dobrowolność ubezpieczeń powinna być czymś oczywistym. Pieniądze, które ktoś zarabia, są jego i nikt nie ma prawa zmuszać go, by coś z nimi robił. Jeśli ktoś nie chce się ubezpieczyć, to jest to jego sprawa, a nie władzy państwowej. Tak samo, jeśli ktoś chce zawrzeć niekorzystną dla siebie umowę albo zażywać narkotyki.
Ambioryks napisał/a
3) Nawet jeśli służba zdrowia zostałaby sprywatyzowana, to nie mogłaby działać inaczej niż poprzez system ubezpieczeń - a każdy normalnie myślący człowiek się ubezpieczy w takiej czy innej instytucji medycznej. Poza tym, nawet jeśli kogoś nie byłoby stać na bieżąco na jakąś drogą operację, to wtedy możnaby zapłacić na raty rozłożone na ileśtam lat czy też wziąć pieniądze na kredyt, jakby co - i potem to spłacać. Zawsze znajdzie się jakieś wyjście z takiej sytuacji.
Niestety, masa ludzi jest bezmyślna, ani by się nie ubezpieczali, ani by nie odkladali grosza na starość. Konsekwencją Twoich poglądów byłoby gwałtowne odmłodzenie społeczeństwa. Ludzie w podeszłym wieku, niezdolni do pracy pozostwaliby bez jakichkolwiek srodków do zycia nie mówiąc o srodkach na leczenie (nikt przy zdrowych zmyslach nie przydzielilby im przeciez długoletniego kredytu).

Ambioryks napisał/a
Co to znaczy państwo nie chroni mnie przed niekorzystną umową? A kto tą umowę zawiera? Ty? No to musisz ponosić konsekwencje jej zawarcia. Każdy musi ponosić konsekwencje własnych czynów. Nikt nie powinien być chroniony przed skutkami własnej głupoty. Poza tym, chcącemu nie dzieje się krzywda - znasz taką zasadę?
Cytat
Jaki to ma związek z zawieraniem umów? Bo nie widzę żadnego. Poza tym: dać się okraść to co innego niż zawrzeć umowę, która okazała się niekorzystna. Człowiek ma rozum i wolną wolę i powinno się to brać pod uwagę.
problem w tym, ze to działa gdy obie strony mają podobną pozycję i siłe przetargową, życie niestety nie jest tak idealne i w rzeczywistości pracownik, w ogromnej liczbie przypadków, już na starcie byłby przegrany. Vide wiek XIX.

Mógłbym tak czepiac się kazdego Twojego akapitu ale raz, nie chce mi się a dwa wiem, ze to i tak zadnych efektow nie przyniesie, taka już uroda for dyskusyjnych. Z mojej strony możesz się spodziewać raczej złośliwego wytykania kuriozów niż zaangażowanej dyskusji. Bawią mnie ludzie, którzy mają doskonały pomysł na gospodarkę i ekonomię.

Niemniej, Twoja idea jest słuszna, ale na poziomie taktycznym i operacyjnym straaaaszliwie niedopracowana).

do Nocturna było:
Ambioryks napisał/a
Czy to ironia? Twierdzisz, że to, co ja piszę, jest śmieszne?
No to przestań pisać teksty ad personam.
a co jeśli rzeczywiści jest śmieszne? nie wolno się śmiać? Ty będziesz decydował z czego wolno się śmiać a z czego nie? Powaliło Cię? I w kwestii formalnej. Jeśli Nocturn, uważa, że śmiesznym jest to co piszesz to nie jest wypowiedź 'ad personam' bo nie ocenia Ciebie ale Twoje poglądy.
Rafał - 23 Stycznia 2009, 08:39

Ambioryks napisał/a
okradanie Piotra w celu dania Pawłowi
To akurat rozumiem i popieram. Jeżeli przyjmiemy celowość istnienia państwa za rzecz sensowną to przyjąć musimy, że posiada ono swoje interesy. Przejawia też pewne cechy właściwe biologicznym organizmom - chociażby w tendencji do rozwoju i niechęci do destrukcji. To przekłada się na aparat przymusu, ale także na politykę zdrowotną i prorodzinną. Jeżeli Piotr jest nieproduktywny, zdrowy i poza obszarem interesów państwa to należy zabrać mu i dać Pawłowi, który akurat realizuje jakieś interesy istotne z punktu widzenia państwa.
Ambioryks napisał/a
każdy normalnie myślący człowiek się ubezpieczy w takiej czy innej instytucji medycznej.
Nie, to jest założenie nieprawdziwe. Znam bardzo wielu, którzy się nie ubezpieczą, bo ich nie stać, a zapewniam cię nie są żadnymi płatnikami.
Ambioryks napisał/a
to wtedy możnaby zapłacić na raty rozłożone na ileśtam lat czy też wziąć pieniądze na kredyt, jakby co - i potem to spłacać.
Słuchaj, bank ostatnio nie chce mi pożyczyć marnych 100 tys (betka w porównaniu z kosztami niektórych terapii), to skąd taki optymizm?


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group