To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Spodenki - Kolejna edycja szortów: Stacja

Voy - 24 Grudnia 2007, 21:24
Temat postu: Kolejna edycja szortów: Stacja
Stoi na stacji lokomotywa... Znacie? To poczytajcie! I głosujcie :)

Dla porządku przypomnę zasady i terminy:

Temat konkursu: Stacja
Długość: maksimum do 3500 znaków ze spacjami, łącznie z tytułem
Termin oceniania: do niedzieli 30.12.07 do 20.00. Oceny opublikuję w Sylwestra.

Kto będzie miał ochotę, niech typuje Autorów (tzn. kto kryje się za pseudonimami); wysyłajcie typy do mnie na priva.
Jeśli chodzi o samych Autorów, to też mogą głosować, byle nie na siebie :)
Jak już jesteśmy przy Autorach, to jeszcze raz bardzo im dziękuję. :bravo

A teraz w drogę:

Anastazja:

Stacja 50 kilometrów od Warszawy. Koniecznie pociągiem, koniecznie zeskoczyć z końca peronu, potem rozstajne drogi, nie iść w prawo, nie iść w lewo tylko w las, w krzaki. Dlaczego właśnie to miejsce? Nie wiem. Wiem za to, że bywamy tu wszyscy.

W sumie to trochę komiczne. Twarze srebrnego ekranu spoglądające zza ciemnych okularów, politycy wymykający się borowikom, sztuczne wąsy, szaliki pod sam nos, kominiarki, peruki... Żeby się ukryć. Żeby w tłumie, w ścisku zmiętych ubrań nikt nie rozpoznał.

Dlaczego tylko My wybieramy tę drogę? Dlaczego nikt się nie zainteresuje, ciekawość nie pchnie go śladem brodzących w stronę lasu nieznajomych, o kołnierzach postawionych u wykwintnych płaszczy? To następna zagadka. Nikt nie rozpozna. Kiedy przekroczymy linię drzew, jesteśmy bezpieczni. W śród swoich możemy zsunąć maski.

Pierwszy raz byłem tu w roku, w którym wygrałem Konkurs Szopenowski. Teraz przychodzę regularnie. Czasem spotykam innych:
- Panie Premierze! Poznał mnie Pan? Tak, na rozdaniu nagród! Cóż za fenomenalna pamięć! Panie Rektorze, Wasza Ekscelencjo, Panie Prezydencie... Każdy ma swoje sprawy, ale zawsze zamieniamy parę słów. Tylko tutaj. To zasada. Potrzebujemy tego jak powietrza. Porozmawiać ze wspólnikiem Tajemnicy.

Bywa, że przychodzę sam. Wtedy rozmyślam. Czy to Miejsce jest jedyne? Czy są inne? We Francji? Turcji? W Urugwaju? Na pewno. Wszędzie potrzebne są elity.

Dziś idzie jeszcze tylko ten pryszczaty szczeniak. Nie znam go. Musi być tu po raz pierwszy.
Gdyby był wcześniej, czytał bym o nim, widział w telewizji. Co zrobi? Rozkręci miliardowy biznes w Internecie? Znajdzie lekarstwo na raka? Dorobi się na giełdzie?

Na pewno przyśniła mu się wczoraj. Nie daje wiele czasu. Jak mi przed wielu laty, jak nam wszystkim. Co by się stało, gdybym się wtedy zawahał? Czy są tacy, którzy nie uwierzyli, zaniedbali, nie przybyli na wezwanie?

Ten tutaj nie miał wątpliwości. W oczach szaleństwo, prawie biegnie, ręce wyciągnięte przed siebie, byle dalej od ciała. Wymiętoszony pakunek, zawiniątko w przesiąkniętej gazecie.
Takie nieestetyczne.

Ja wolę inaczej. Mówią, że to nie ma znaczenia, ale ja wiem swoje. Nie godzi się tak... w gazecie. Mam lodówkę turystyczną. Kostki lodu z oligoceńskiej wody Żywca, a w śród nich, dla mojej Pani, biło jeszcze, gdy księżyc stawał w pełni, serce człowieka.


Beatrycze:

Szalona Piaskarka

Drugi dzień, właściwie drugi wieczór zimy. Najgorszy okres dla samochodów: śnieg ciągle pada, a mróz nocą zamienia w lód to, co stopniało w bladym świetle dnia. Służby drogowe nie zdążyły jeszcze wejść w zimowy tryb pracy, chodniki i pobocza zalegają zwały brudnego śniegu, tworzą się korki, mnożą kraksy, panuje ogólny bałagan.
Dochodzi dziesiąta. Pora Szalonej Piaskarki. Obserwuję zasypiające Miasto. Czarny kundel skończył obgryzać kości na śmietniku koło mięsnego i przegania teraz inne bezpańskie psy. Zaraz zamkną sklep monopolowy, właściciel policzył już kasę. Chociaż, nie: pan Staszek zdążył jeszcze wpaść po butelkę
- Albo dwie, a co tam...
Pan Staszek to stały klient, takiemu się nie odmawia. Chowa butelki do naciągniętych kieszeni kurtki i znika w mroku i mgle. Właściciel zamyka sklep. A ja zastanawiam się, kiedy nadjedzie Szalona Piaskarka...

I nagle jest już po wszystkim. Ryk silnika, klakson, światło, huk, uderzenie, cisza. Pan Staszek nie będzie miał okazji spróbować swojego wina. Jedna z butelek nie stłukła się, ale turla po asfalcie. Śnieg tłumi brzęk szkła. Czarny kundel szczeka kilkakrotnie, podbiega do trupa, obwąchuje. Poza tym ulica jest pusta. Miasto śpi nadal, zahipnotyzowane padającym śniegiem.

Znamy ją wszyscy. Pojawia się nie wiadomo skąd, gdy na miasto opada całun zimowej nocy. Różnie o niej mówią: że to współczesny Latający Holender, tutejsza wersja Czarnej Wołgi, albo oszalały pracownik Zakładu Oczyszczania Miasta, którego żona zdradziła z taksówkarzem... nieważne. Faktem jest, iż w zimowe wieczory niebezpiecznie jest wsiadać do samochodu. Ulica wydaje się spokojna, pusta i cicha, tymczasem śmierć pojawia się nagle, przerdzewiała, rozklekotana i brudna. Nadjeżdża, jakimś diabelskim cudem wyciągając ponad setkę, z głośnym rzężeniem silnika, strzelającym tłumikiem, skrzypieniem i piskiem, zostawiając za sobą kłęby spalin, brudną sól i ścierwa rozjechanych psów. Oślepia pomarańczowym kogutem, światłem źle ustawionych reflektorów, ogłusza klaksonem i nie ma litości. Ulice po zmroku pustoszeją, żaden samochód nie chce się z nią spotkać.

Szalona Piaskarka to moja przyjaciółka. To dzięki niej ludzie nadal do mnie przychodzą.
W zimie bezpieczniej podróżować pociągiem niż samochodem. Zdziczałe piaskarki, spychacze czy pługi zdarzają się w wielu miastach. Lokomotywy elektryczne mają o wiele łagodniejsze usposobienie. I niestraszna im zimowa pogoda.
Uśmiecham się wskazówkami zegara i otwieram drzwi, skrzypiąc wesoło. Za chwilę przyjedzie ekspres, a ja powitam pasażerów ciepłem i łagodnym światłem. Jestem oazą spokoju w mroku uśpionego miasta, którego ulicami krąży Szalona Piaskarka, psychopatyczny eliminator wyrzutków społeczeństwa.

Nie wychodź z domu po zmroku. Chyba, że masz niedaleko do stacji...

Celestyna:

Marzenia się tak łatwo nie spełniają. Często trzeba pomóc szczęściu. A zasada jest prosta: wkładasz do pudełka swoją osobistą rzecz i rysunek, zdjęcie lub coś wspólnego z Twoim marzeniem, czy życzeniem. Pudełko zakopujesz, najlepiej w ustronnym miejscu, podczas gwieździstej nocy. Cena? Sam Bóg raczy wiedzieć. Od zawsze krążyły różne plotki na temat ceny. Nigdy z pierwszej ręki. Nikt nie chciał się przyznać, że korzystał z usług demona.
Moje marzenie było proste, lecz im dłużej czekałam, aby go zrealizować, tym bardziej zdawałam sobie sprawę, że może się nigdy nie spełnić.
***
Na skraju lasu znaleziono ciało 9-letniej dziewczynki. Ubrana w niebieską sukienkę, białe rajtuzy i niebieskie buciki. Miała krótkie jasne włosy. Niedaleko ciała ziemia była rozkopana, ale dziura nie była na tyle głęboka, żeby zmieściło się tam ciało dziecka. Pewnie ktoś nie zdążył jej zakopać…
***
Zapowiadała się piękna, bezchmurna noc. Wcześniej długo zastanawiałam się, gdzie zakopać pudełko. To nie mogło być blisko domu, żeby nie wzbudzać podejrzeń, ani za daleko, bo w nocy niebezpiecznie chodzić samemu. Parę kilometrów ode mnie stała stara stacja kolejowa, na której rzadko ktoś wsiadał, a na pewno nie w nocy. Pudełko zakopałam pod drzewami, oddzielającymi tory od składowiska tartaku.
W krzakach coś zaszeleściło. A może to tylko głos mojego sumienia…? W każdym razie nieźle mnie wystraszyło. Uciekłam.
***
Po południu w radiu podali: „Wczoraj policja zabezpieczyła dowód związany z zamordowaną 9-letnią Magdaleną S. Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że jest to drewniane pudełko. Z ostatnich informacji: Inspektor Juras potwierdził, że policja ujęła podejrzanego, jest to 31-letni mężczyzna. Inspektor nie chciał powiedzieć nic więcej, tylko tyle, że podejrzany jest właśnie przesłuchiwany”.
Czyżby to zbieg okoliczności? Ktoś zakopał pudełko w tym lesie. Czy ta mała dziewczynka była ceną za spełnione czyjeś marzenie? Czy ja także mam patrzeć jak inni cierpią za mnie? Za chęć spełnienia marzeń, nawet cudzych, dla osoby, którą się kocha…? To jest ta cena?
***
Stacja była pusta. Pobiegłam odkopać pudełko, miałam nadzieje, że to może zerwie umowę, zaklęcie, czy czymkolwiek to jest. Ale było już za późno. Moje marzenie wkrótce miało się ziścić. Ktoś już zapłacił za nie życiem.
Na semaforze wisiał mężczyzna w średnim wieku, ubrany w garnitur…


Desdemona:

Na dworcu Poznań Główny wstawał lipcowy dzień. Jan wsiadł do ekspresu Lech - kolejny raz jechał w interesach do stolicy. Szybko zasnął. Niestety, po przebudzeniu pojawił się niepokój. Pociąg zatrzymał się, za szybami nie było widać nic oprócz mgły. Jan opuścił przedział, lecz w całym wagonie nie spotkał żywej duszy. Wyszedł na zewnątrz. Stawiając stopy na ziemi, zanurzył w błocie lśniące buty. Najpierw sądził, że pociąg stał w polu, potem zauważył kontury sporego budynku. W ponurym wnętrzu widoczność zapewniały jarzeniówki. Poruszał się po pustym holu jak śnięty, aż dotarł do okienka z napisem „kasa biletowa”.
- Co to za stacja? Dlaczego... – nie dokończył. Odwrócił się i dzięki już rozrzedzonej mgle zauważył, że tor, na którym jeszcze przed chwilą stał Lech, był pusty. Przecież powinienem usłyszeć odjazd pociągu – pomyślał z pretensją do siebie.
- Kupuje pan bilet?
- Do Kutna.
Kasjerka skinęła w stronę ściany, gdzie widniał nagłówek „Rozkład jazdy”. Godziny zdawały się nieczytelne, a wśród stacji docelowych były tylko dwie. Obie niecodzienne.
– Najbliższy do Nieba – powiedział śmiejąc się.
Kobieta podeszła do regału w głębi pomieszczenia. Wyciągnęła jedną z opasłych ksiąg i zaczęła powoli wertować. W końcu przypełzła z powrotem.
- Pół miliona.
- Słucham?
- Pański bilet do Nieba kosztuje pół miliona.
Naraz stracił resztki dobrego humoru. Ugrzązł w jakiejś dziurze, a stara baba wyraźnie sobie z niego kpiła.
- Wypchaj się! – krzyknął i wyszedł z budynku.

- Nie stać mnie na bilet do Nieba, nigdy nie będzie stać – szepnął. Pokaleczone palce zostawiły ślad na szybie przy kasie. Podarty garnitur zakrywał brudną koszulę, cuchnącą mieszaniną krwi i potu.
- Sto tysięcy.
- Tu nie da się żyć. Stąd nie ma ucieczki.
- Cena twojego biletu spadła. Tyle już wytrzymałeś.
- Miasto otacza niewidzialny mur. Już nie mogę. Wybieram drugą stację.
- Trudno. Bilet do Piekła kosztuje sto złotych, ale będziesz musiał trochę poczekać na pociąg.
- Nieważne, poproszę.

Czekał godzinę. Od strony Poznania nadjechała parowa lokomotywa ze zdewastowanymi wagonami. Wahał się, czy wsiąść, ale gdy spojrzał na przeklętą stację, opuściły go wątpliwości. Miał dość życia w poniżeniu wśród sadystycznych mieszkańców miasteczka bez nazwy, gdzie tak trudno zarobić nie tylko na bilet, ale choćby na kęs chleba. Zajął miejsce w pierwszym pustym przedziale przy oknie i od razu zasnął.

- Bileciki do kontroli! – warknął konduktor.
- Proszę! – podał pospiesznie. Wszędzie tak jasno, czysto – pomyślał i spojrzał za okno, gdzie rysował się znajomy pejzaż Mazowsza. Spojrzał na własny ubiór i zdziwił się widokiem czystego garnituru.
- Bilet jest nieważny. Wsiadł pan do złego pociągu.
- Słucham?
- Bilet tego pana jest ważny – siedzący obok współpasażer wyciągnął jakąś legitymację i przyłożył ją niemalże do oczu zdezorientowanego konduktora.

Poczuł się jak nowonarodzony. Gdyby nie świadomość straconego czasu, uwierzyłby, że wszystko, co go spotkało na zapyziałej stacji, było tylko koszmarem. Na dworcu Warszawa Centralna kupił gazetę. Uśmiechnął się, gdy dostrzegł datę: 25.07.2007r. Za rogiem wyrzucił „Wyborczą” wraz z biletem. Lekki papierek upadł na ziemię koło kosza.

- Udaje biznesmena, a zaśmieca mój dom – zbulwersowany kloszard podniósł bilet. – PKP mogłoby naprawić komputery - zaśmiał się, gdy ujrzał wydrukowaną datę odjazdu pociągu do stacji Piekło: 25.07.2010r. Zawahał się, czy wyrzucić bilet.


Eleonora:

Stacja

Ostatnia z laserowych wiązek śmignęła blisko. Bardzo blisko. ZA blisko. Wiedział już, że nie ma szans. Zerknął na monitor. Zabraknie paliwa na skok, wyrzuci go w losowym miejscu. Będzie się błąkał po pustym Kosmosie przez setki lat, o ile hibernacja się uda. Jeśli nie, to umrze samotnie. A jak nawet się powiedzie, to nie wiadomo, kto go odnajdzie. I czy w ogóle odnajdzie.
Kolejna wiązka osmaliła kadłub.
- Ale czy może być coś gorszego, niż śmierć z ich rąk? – zadał sobie retoryczne pytanie i zdecydowanym ruchem zdarł plombę.
- Skok w nadprzestrzeń, kierunek gamma Ori – rzucił.
- System wykrył problem z...
- Zamknij się – syknął, wciskając klawisz.

Tak jak myślał, wyrzuciło go w nieznanym systemowi nawigacyjnemu punkcie Kosmosu. Ale przynajmniej nic do niego nie strzelało. Odetchnął z ulgą i w tym momencie rozległ się ryk alarmu.
- Uwaga, kurs kolizyjny! Zderzenie za dziesięć...dziewięć...
Rzucił się do sterów i pociągnął je z całej siły do siebie. Statkiem zakołysało. Na ekranach ujrzał zbliżającą się powierzchnię. Po sekundzie na owej powierzchni dostrzegł lądowisko.
-...trzy...dwa...
„To niemożliwe!” – pomyślał, nie mogąc uwierzyć we własne szczęście. Lądowanie wyszło twarde i opłakane w skutkach dla statku. Ale on żył.
Śluza zamknęła się samoczynnie. Zaczekał na wyrównanie ciśnień i wyszedł z pokiereszowanego pojazdu.
- A komitet powitalny?! – krzyknął, ale odpowiedziało tylko echo. Stacja wyglądała na starą i opuszczoną. Widać było, że nikt tu od wieków nie sprzątał.
Zszedł na dół po rampie i pchnął drzwi. O dziwo, rozsunęły się bezszelestnie, jakby mechanizm został oszczędzony przez ząb czasu. Zerknął na plan głoszący: „Stacja BioMa”. Była niewielka, ot sterownia, lądowisko, magazyn i laboratorium. Naraz coś go tknęło. Gdzieś już słyszał tą nazwę. BioMa. Bio...
- O żesz! – zaklął, zrozumiawszy, że nie dość, iż uratował skórę to trafił jeszcze na żyłę złota. Przypomniał sobie o starym projekcie modelowania życia w Kosmosie. Zbudowano siedem stacji. BioMa, jako jedyna przesyłała obiecujące wyniki. Projekt wyhodowania nowej istoty był niemal na ukończeniu. I nagle coś się stało. Kontakt z załogą urwał się z dnia na dzień a sama stacja zniknęła z orbity i nie udało jej się nigdy zlokalizować. Zagadka „co się stało na BioMie i gdzie ona jest” spędzała sen z powiek naukowców od kilkuset lat. A on tak po prostu na nią wpadł.
Centrum sterowania działało w najlepsze, jakby na stacji wciąż ktoś pracował. Monitory wyświetlały liczby i wykresy, diody mrugały. Wrażenie było upiorne, zważywszy iż od zniknięcia BioMy minęło ponad 600 lat.
- Może ktoś tu jednak jest? – powiedział i postanowił zajrzeć do laboratorium.
Śluza labu nie chciała się otworzyć. Pomajstrował chwilę przy zamku i odsunął jedno ze skrzydeł. Uderzył go w nozdrza dziwny zapach. Niebieskie halogeny rozświetliły pomieszczenie. Spojrzał do środka i natychmiast tego pożałował. Laboratorium wypełnione było nagimi, częściowo odartymi z mięsa, ludzkimi zwłokami w różnym stopniu rozkładu. Z boku leżały jakby nadtopione kombinezony. Większość z logiem „BioMa”, ale nie wszystkie. Spojrzał odruchowo na własny skafander. Właśnie się topił.
Wrzasnął i wybiegł stamtąd. Potykając się wpadł prosto do sterowni, lecz coś nagle chwyciło go za nogi i zaczęło ciągnąć z powrotem. Zobaczył jeszcze na monitorze napis:
„Za miesiąc z nadprzestrzeni wyleci załogowy statek. Podaję koordynaty do przechwycenia...”
Dźwięk, który usłyszał chwilę po tym, przypominał mu pełne zadowolenia mlaśnięcie


Felicja:

Tu stacja przetrwalnikowa Latająca Holera. Rozpoczynamy wieczorny blok programów.
Na zewnątrz 10 ° Kelvina, do najbliższej gwiazdy 18 lat świetlnych. I cóż z tego, ze w grudniu 2012 skończył się kalendarz. Trwamy dalej.
A oto program na dzisiejszy wieczór:
19.00 - "Żyj zdrowo" - redaktor Martva wytłumaczy nam, dlaczego należy pić mleko;
19.30 - "Siwy kruk", czyli program o literaturze antycznej, prowadzony przez Dziadka Nevermore;
19.45 - dla dzieci - bajka o kotku Garfildzie i grzecznym Tomciszku
20.00 - poradnik savoir-vivre'u pod redakcją Godzilli i Modliszki
20.15 - dla miłośników militariów i historii wojskowości dyskusję o zastosowaniu dział elektronowych <Fidel-2F> w przechodzeniu przez pasy asteroid prowadzić dziś będą kapitan Nexus, porucznik Rodion i bosman mawete;
20.50 - Sandman przedstawi nam film na dobranoc. Będzie to słynny melodramat o exodusie z Ziemi pt. "Ziemniak"
o 22.00 dyskotekę rozpocznie DJ mBiko. Dziś prezentować będzie dorobek artystyczny MC Śmigla.
Będziemy bawić się do północy, kiedy to modegorator wyłączy teleemitory inkubatorów i wrócimy do spokojnego, hibernetycznego snu.
Życzę państwu miłego wieczoru na kanale Latającej Holery.

Gwynhwar - 24 Grudnia 2007, 21:27

Cytat
Wybierz tylko 6 odpowiedzi
(więcej odpowiedzi będzie ignorowane)


Voy, w ankiecie jest tylko 5 o.o
A dwa, mogę zagłosować na wszystkie?

edyta: już alles fine!

Voy - 24 Grudnia 2007, 22:38

Żeby zacytować opinię, która niegdyś krążyła w mojej pracy: Gwynhwar, tylko prąd jest od Ciebie szybszy :D
Gwynhwar - 24 Grudnia 2007, 22:54

Wiadomka 8)
Selithira - 24 Grudnia 2007, 23:00

Hmmm... Wszystkie mi się podobały, ale głos na Felicję. Sentyment do Latającej Holery plus punkt za poczucie humoru :D
mad - 24 Grudnia 2007, 23:04

Eleonora - miła space opera w pigułce.

EDIT: Chciałem jeszcze dodać, że bardzo podobała mi się Beatrycze :bravo . Jednak dla mnie porządne SF zawsze górą nad horrorami i fantasami ;P:

Ziemniak - 24 Grudnia 2007, 23:25

Felicja
Agi - 24 Grudnia 2007, 23:28

Voy, poprawiłam czytelność tekstów. Czcionka 7 jest bardzo nieprzyjazna dla oczu
Voy - 24 Grudnia 2007, 23:53

Bardzo dziękuję, na przyszłość (jeśli jeszcze jakaś będzie :D ) będę wiedział
Martva - 25 Grudnia 2007, 10:45

Nie mogę się zdecydować :)
elam - 25 Grudnia 2007, 11:16

Anastazja : oszukane. stacja jest tylko marnym pretekstem, pojawia sie w pierwszym zdaniu, zeby nie bylo, ze szort nie na temat, i juz pozniej nie odgrywa zadnej roli. A szkoda, bo tekst dobry ... :)
Beatrycze: cos w tym jest... ;) tylko zima nie dopisala i po Bielsku na razie zadne szalone piaskarki (na szczescie ;) ) nie lataja, wiec trudno sprawdzic...
Celestyna : w klimacie Supernatural, czuc fana :) ale dobre.
Desdemona : troche oklepane te pociagi do nieba i do piekla... ;P:
Eleonora : najbardziej lubie space-opery. :P Tylko, niestety, tekst niedopracowany stylistycznie. Bledy sa - a szkooooda..
Felicja : strasznie pod publiczke. ;) ;P:

- the winner is Dean Winchester ;)

Agi - 25 Grudnia 2007, 14:10

Eleonora
ihan - 25 Grudnia 2007, 19:13

Głos na Beatrycze, zdecydowanie. Szalona Piaskarka ma swój mroczny urok.

Anastazja, "wśród" pisze się razem. Dwa razy użyte w opowiadaniu, dwa razy źle napisane.
Konkurs Szopenowski, wiem, że po polsku, wiem, że prawidłowe, ale gryzie mnie to Szopenowski. I jeszcze trochę politycznie: użycie elita w kontekście prezydent, premier mnie razi. Taka moja osobista trauma. Aha, bywa, że w odniesieniu do Rektorów też, zwłaszcza w kontekście ataku szkół prywatnych.

Desdemona, dlaczegóż bohater nie zaryzykował i nie wsiadł bez biletu nawet?

Eleonora:
Zszedł na dół po rampie i pchnął drzwi. O dziwo, rozsunęły się bezszelestnie...
Osobiście trudno mi wyobrazić sobie pchanie drzwi, które się rozsuwają. Może zbyt mało wyćwiczoną wyobraźnię mam. I dlaczego tam jakieś gnijące zwłoki były? Minęło 600 lat, rozumiem, że technika poszła do przodu, ale nietknięte uniformy po 600 latach? I dlaczego w ogóle jakiekolwiek mięso na zwłokach było, czy nie powinny być porządnie ogryzione?

Fidel-F2 - 25 Grudnia 2007, 19:43

temat pozwalał na dużą dowolność ale niestety niw wyszło to autorom na dobre

na prawdę szczerze nie podobał mi się żaden kawałek

A - nie bardzo wiem o co chodzi i co ma stacja do rzeczy, zupełnie do mnie nie trafiło
B - całkowicie wtórne, nuda
C - nastrój na plus, to, że nie trzyma się kupu na minus
D - całość pokraczna, ostatnie zdanie świetne
E - pomysł stary, końcóka niedopracowana ale całość nienajgorsza
F - fajny żarcik; punkt

Rodion - 25 Grudnia 2007, 20:21

Bez punktu. :?
Adashi - 25 Grudnia 2007, 23:11

Anastazja - prawie jak Dukaj :shock:
Beatrycze - stacja od czapy, ale podoba mi się :)
Celestyna - nie do końca jasne :roll:
Desdemona - poczułem klimat :wink:
Eleonora - tak sobie :roll:
Felicja - podobno nie znam się na żartach :wink: :twisted:

Wygrywa Beatrycze!

Easy - 25 Grudnia 2007, 23:14

Adashi napisał/a
Anastazja - prawie jak Dukaj :shock:


Rozumiem, że to jest komplement, tak?

Adashi - 25 Grudnia 2007, 23:17

To zależy od punktu widzenia...
Easy - 25 Grudnia 2007, 23:21

Adashi napisał/a
To zależy od punktu widzenia...


Dla mnie takie porównanie byłoby komplementem.

Adashi - 25 Grudnia 2007, 23:26

A dla mnie kliszą od aparatu :roll: ale nic na to nie poradzę :|
Ale może przeczytam te Czarne Oceany albo Xavrasa, to jest myśl :idea:

Gwynhwar - 26 Grudnia 2007, 01:14

Desdemona: początek byle jaki, ale konkluzja bueno ;>
elam - 26 Grudnia 2007, 17:08

a ktos glosowal, i sie nie przyznal :)
i cisza jakas taka w temacie....

merula - 26 Grudnia 2007, 19:04

Tradycyjnie ja :mrgreen:
mad - 26 Grudnia 2007, 22:45

Ludzie nie lubią szortów. Literatur(k)a umiera :cry:
Adashi - 26 Grudnia 2007, 23:02

No jak to, ja zagłosowałem, chociaż przeważnie nie głosuję na shorty :idea:
banshee - 26 Grudnia 2007, 23:12

Jeśli wolno -Eleonora. Najbardziej utkwiła mi w pamięci.
Voy - 27 Grudnia 2007, 01:21

Się, powiedziałbym, dzieje w temacie Marioli... :D
Kto wygra?
Kto będzie faktycznym, a kto chociaż moralnym zwycięzcą/żczynią?
Za którym spośród autorów stoi układ?

Odpowiedzi na te pytania (choć nie na wszystkie) już w Sylwestra!

Dobra, to reklamowy obowiązek spełniony. Gratulacje dla głosujących i czytających - wię-cej ta-kich, wię-cej ta-kich :bravo

Martva - 27 Grudnia 2007, 09:32

Beatrycze :)
Słowik - 27 Grudnia 2007, 11:16

Żaden mi się nie podobał. Uśmiechnąłem się na Holerze, ale z sentymentów punktu nie będzie.
elam - 27 Grudnia 2007, 11:24

dawac glosy, dawac, chocby z sentymentu, bo mamy potrojny remis jak na razie...


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group