To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Piwo, miód i ognie bengalskie

Gwynhwar - 10 Czerwca 2007, 12:28
Temat postu: Piwo, miód i ognie bengalskie
Czyli jesteś członkiem bractwa...

Za namową i przy współpracy osób zainteresowanych, zakładam mój dziewiczy temat :D

Zatem na początek mua. Rozpoczęłam przygodę w poznańskim bractwie łuczniczym- Umbra Sagittae, z którego niestety zrezygnowałam. Aktualnie zaprzyjaźniona z Watahą Wilcze Kły.

Haletha - 10 Czerwca 2007, 12:44

Pierwsze próby rozpoczęcia przygody z ruchem rekonstrukcji historycznej podjęłam koło roku 1998, niestety nie przyjęto mnie do grupy ze względu na młody wiek. Odczekałam więc do roku 2000 i znalazłam nowe stowarzyszenie. Nazywa się ono Konfraternia Rycerska i, mam madzieję, nie będzie się strzępić o to upublicznianie:) Na koncie mam już miecz wbity w czoło, aktualnie zaś zajmuję się muzykowaniem i trochę tańcem.
Oficjalnie reprezentuję sobą realia Krolestwa Polskiego przełomu XIV i XV stulecia, na boku jednak rozpoczęłam zabawę z wiekiem XIII z tolerancją do XII. Moim największym rekonstrukcyjnym marzeniem jest przedchrześcijańska Słowiańszczyzna. Odtwarzam wyjętą spod prawa kiepską wagantkę:-)

Dabliu - 10 Czerwca 2007, 22:18

Ja zacząłem na początku 1998 roku. We wrocławskim Arsenale zebrała się grupka kolesi trenujących walkę szablą. Ogłosili, że mogą uczyć za darmo, więc przyszedłem. Okazało się, że do fechtunku mam dryg, bo już po miesiącu regularnie pokonywałem nauczyciela. W tym czasie na treningach zaczęli się zjawiać różni ludzie, między innymi parę osób zakładających Pancerne Knury, znane później jako Panser Galter Drott, a dziś chyba Wrocławska Drużyna Wikingów, czy jakoś tak. Bawiłem się z nimi przez jakiś rok z okładem, pełniąc nawet funkcję zastępcy Jarla. Były to czasy "mroczne", acz obfitujące w przygody. Było wiele radości, lecz w skutek odmiennych poglądów na ideę tej zabawy (ja chciałem rekonstruować i bić się, a oni chcieli wówczas głównie pić i bić się), odszedłem, by w roku 2000 założyć nową ekipę.
Blotunga powstała właśnie wtedy, choć oficjalną "premierę" miała w 2001. Wtedy jednak wyjechałem na jakiś czas z Wrocławia, zostawiając władzę w drużynie starszemu kumplowi, który tak jak ja odszedł od Knurów.
Po powrocie bawiłem się już mniej aktywnie. Ostatnio w ogóle nie mam na to czasu. Od kilku miesięcy w ekipie widać postępujący, naturalny rozkład drużynowej tkanki, więc dalsze istnienie grupy stoi pod znakiem zapytania.
W tej chwili planuję na przyszły rok skompletowanie stroju i sprzętu Chazara z X wieku i, być może, założenie nowej ekipy. Tym razem nastawionej na klimaty "stepowe"... :mrgreen:

Haletha - 11 Czerwca 2007, 10:33

Dobra, dosyć tego ględzenia. Dawać zdjęcia!

Oto jak się bawi polski RR!
A przy czym się bawi?
Czasem jednak trzeba przywołać ludzi do porządku...
...W przeciwnym razie sprawa może źle się skończyć.

NURS - 11 Czerwca 2007, 10:44

O, ja jestem za arbuzami! :-)
Kruk Siwy - 11 Czerwca 2007, 10:48

Nie byłbyś jakby Ci parę razy jakaś urocza dziewoja harbuza zjeść kazała...
NURS - 11 Czerwca 2007, 10:49

Nie lubię melonowatych, dlatego kazali mi tej sterty pilnowac :-)
Kruk Siwy - 11 Czerwca 2007, 10:50

Dobre melony nie są złe...
Rafał - 11 Czerwca 2007, 11:10

Tia, a ponoć w średniowieczu bielizny się nie nosiło, ciekawe na ile realne są stroje z epoki :wink:
agnieszka_ask - 11 Czerwca 2007, 11:12

na tyle, na ile rzetelny był ten, kto rycinki tworzył ;)
Haletha - 11 Czerwca 2007, 11:13

Rafał napisał/a
Tia, a ponoć w średniowieczu bielizny się nie nosiło, ciekawe na ile realne są stroje z epoki :wink:

To prowokacja, prawda?;)

Rafał - 11 Czerwca 2007, 11:14

Uderz w stół a ... Haletha się odezwie :lol:
Pako - 11 Czerwca 2007, 18:27

Dobry szkot bez majtek chadza... co też kilkukrotnie przy ognisku dowiedzione szostało, w melodię piosenki jakieś tam o dupach..
Jak tam panny to nie śmiałem pytać :P

A było to dawno temu, lat cztery już chyba będzie... Była era fascynacji fantastyką dla mnie, były jakieś stronki o bractwach, czegoś się tam poczytało, coś się kombinowało, aż okazało się, że kumpel jest w bractwie to i po czasie jakimś się zaciągnąłem. Było to bractwo odtwarzające wikingów ogólnie, po latach dwóch przekształciło się burzliwie w bractwo odtwarzające Gwardię Wareską, obecną w bizancjum w wiekach wczesnych.
Ale jak wiadomo sport to drogi, lata leciały, mnie ciągle nie było stać na sprzęt, do tego postury marnej jestem, obskoczyłem w sumie parę wyjazdów (ze cztery dokładniej, Paczków, Bierkowice, Byczyna, Bierkowice) parę pokazów i zrezygnowałem, bo co to za zabawa stać w miesjscu z odtwarzaniem, nie móc się zabawić na całego? Żadna... a szkoda.

Gwardia istnieje po dziś dzień, chyba ma się dobrze, odwiedzić ich muszę kiedyś, na razie jakoś się nie złozyło.

Dabliu - 11 Czerwca 2007, 19:16

Rafał napisał/a
Tia, a ponoć w średniowieczu bielizny się nie nosiło


A kto Ci takich bezeceństw naopowiadał? ;P:

Navajero - 11 Czerwca 2007, 20:37

Nie tylko się nosiło, ale nawet zmieniało ;P:
dzejes - 11 Czerwca 2007, 20:41

...z sąsiadem z szyku? :twisted:
agnieszka_ask - 11 Czerwca 2007, 21:42

Pako, w Paczkowie byłeś?? Toż to moje miasto! A w której grupie? Ja się tam przy Nysie kręciłam (angole i część szkotów) ;)

ps. musisz przyznać, że miasto wprost wymarzone do takich "akcji" jak np. zdobywanie murów, czy oblężenie bramy miejskiej :)

Gustaw G.Garuga - 11 Czerwca 2007, 21:58

Haletha napisał/a
Czasem jednak trzeba przywołać ludzi do porządku...

:lol: Muszę sobie takie coś wydłubać...
Navajero napisał/a
Nie tylko się nosiło, ale nawet zmieniało ;P:

A to ciekawe, bo pamiętam artykuł prasowy, jakoby majtki to był wynalazek przełomu XIX i XX wieku. Te publicysty... :roll:

Rafał - 12 Czerwca 2007, 07:08

No to jak to z bielizną było?
RD - 12 Czerwca 2007, 09:22

No to chyba nadejszła moja kolej :mrgreen: .
Zabawę z bronią białą zacząłem w roku 1995 w Bractwie Rycerskim Zamku Chojnik, najstarszej tego typu organizacji powstałej po upadku starego reżimu. Bardziej wiekowy jest Golub, ale oni zaczynali jeszcze za komuny, kiedy czerwoni władcy zamierzali pokazać światu, że w Polsce wolność jest i też można kultywować tradycje średniowiecza.
O moim podejściu do spraw rycerstwa najlepiej świadczy fakt, iż pierwszym gadżetem, jaki nabyłem, był miecz. Do dzisiaj posiadam tej broni sztuk około dziesięciu różnych typów (około, bo po walkach czasem są straty). Poza tym topory, lewaki i szable.
Z bractwa odszedłem, będzie już ze cztery latka, gdyż jakoś nam się zrobiło ideologicznnie nie po drodze. Mam własną, małą i niezarejestrowaną nigdzie organizację - Drużynę Rycerską Pod Wezwaniem Don Kichota z La Manczy. Zajmujemy się głównie walką, czyli tym, co najprzyjemniejsze. Członków Drużyny obowiązuje strój z dowolnego okresu średniowiecza i/lub Rzeczpospolitej szlacheckiej. W organizacji panuje pełna demokracja, to znaczy każdy może wyrazić swoje zdanie, a nawet nasobaczyć kapitanowi. Wyjątkiem są sytuacje pokazów i walk, kiedy to zasady demokratyczne stają się najgorszym możliwym rozwiązaniem :mrgreen: :D :mrgreen: . Prawdę mówiąc, nigdy nie interesowało mnie dokładne odtwarzanie jakiejkolwiek epoki, niewolnicze trzymanie się dawnych realiów. Najważniejsze, żeby nie sterczały na widoku zamki błyskawiczne, napy z amerykańskim orłem i tym podobne anachronizmy. Rycerstwo traktuję po prostu jako zdrową, męską rozrywkę i miłe urozmaicenie monotonii życia.

Pako - 12 Czerwca 2007, 11:59

Paczków bardzo bardzo... tylko dresy czy jakieś inne co to nalazły nocą późną, kiedy większość juz do walki zdolna nie była, trochę obraz całości psują, ale jako taka okolica bardzo mi się podobała. I rynek fajny, fajnie alarmy się włączały, jak hakownicą dawali do wiwtau ;)
agnieszka_ask - 12 Czerwca 2007, 14:01

Za dresy przepraszamy :oops: - spili się idioci i postanowili sprawdzić kto silniejszy. Ale że tak powiem, nie zostawiliśmy tego bez echa.
Pako - 12 Czerwca 2007, 20:03

I się ceni, bardzo się ceni :) Teraz mogę spać ostatecznie spokojnie świadom, ze Paczków o siebie dba!
RD - 13 Czerwca 2007, 08:51

Z takimi incydentami należy się liczyć w sytuacji turniejów, a nawet zwyczajnych pokazów. Bywa groźnie, ale bywa też zabawnie. Organizatorzy, niestety, nie są w stanie zawsze i wszędzie zapewnić bezpieczeńswa uczestnikom, bo to fizycznie niewykonalne.
Haletha - 13 Czerwca 2007, 10:34

Gustaw G.Garuga napisał/a
A to ciekawe, bo pamiętam artykuł prasowy, jakoby majtki to był wynalazek przełomu XIX i XX wieku.

ROTFL:D:D

Dabliu - 23 Czerwca 2007, 15:21

Ot tak, co by wątek rozruszać...
Haletha - 31 Lipca 2007, 13:13

dagra napisał/a
RD napisał/a
Kiedy mam w ręce broń nigdy, ale to nigdy nie pozwalam się ponieśc emocjom.

Mieliśmy w ostatni weekend okazję skonfrontować Twoje opowieści o oszołomach liżących miecze przed walką itp. z rzeczywistością turniejową.

Goszcząc w Malborku oglądaliśmy sobie taki turniej.
No i zjawił się w pewnym momencie. On. Rycerz.
Wysoki i jasnowłosy z bujną krótką czupryną. Reszty szczegółów postaci nie było dobrze widać gdyż przebywał w zbroi i to przez cały czas. (W odróżnieniu od rycerzy innych, którzy się po walce rozbierali lub wymieniali oblachowaniem z kolegami).
Rycerz ów w szranki wychodził z małym (historycznie ubranym) chłopcem, giermkiem znaczy, który niosł za nim hełm i podawał mu go uroczyście. Hełm był zakładany, chłopiec wychodził. Rycerz wyciągał miecz wbity w ziemię - co czynił (z rozmachem, oburęcznie) przy każdym zakładaniu i zdejmowaniu hełmu. Następnie Rycerz klękał i żegnał sie powoli mieczem uniesionym pionowo.
Zabawnie to wyglądało gdy rozochocone chłopaki postanowiły zrobić, jak to nazwali, melę - no i stoją naprzeciw siebie, 4 na 4, już juz ruszają, a tu stop - Rycerz klęka i znak krzyża mieczem własnym czyni.
Parę godzin później ujrzeliśmy Rycerza z wybranką jego serca (w błękitnej sukni) i w zbroi (!) przechadzającego się wokół zamku - a przechadzali się powoli, i dłoń Jej spoczywała na wyciągniętej (i uniesionej na wysokość pirsi) dłoni Jego. Za nimi kroczył mały giermek i reszta maleńkiego orszaku.



Wszystko to ciekawe, pod warunkiem, że jest popełniane na serio. Kolega opowiadał, jak któregoś roku na Grunwaldzie wybrał się na spacer do ruin kaplicy. Tuż po nim przyszedł jakiś człowiek, przeżegnał się i runął krzyżem. Leżał tak zdaje się przez dwie godziny. Potem okazało się, że miał zostać pasowany na rycerza. Z drugiej strony słyszałam jednak o panach, którzy chcieli być chyba pasowani w kościele. Przyszli na mszę dla rekonstruktorów chwiejąc się na nogach, czkając i bekając alkoholem... Przykre.

Dabliu - 1 Sierpnia 2007, 23:07

Gdzie tam, przykre... A bo to w średniowieczu możni panowie piwa a miodu z niedzieli nie zażywali? Toż ze względu na brak piwa w Ziemi Świętej papież dał polskiemu rycerstwu oficjalną dyspensę na obowiązek udziału w wyprawach krzyżowych...

A tak na poważnie, ja zawsze uważałem te wszystkie religijno-szlachetne gesty naszych współczesnych "rycerzy" za puste, obłudne i na pokaz. Dlatego wolę wczesne średniowiecze - wtedy, żeby okazać religijną żarliwość, wystarczyło wybić parę zębów, albo wpuścić węża do gardła jakiemuś opornemu :wink:

Haletha - 5 Sierpnia 2007, 13:49

Jestem w projekcie rekonstrukcji liturgii średniowiecznej i nie uważam tego za obłudę. Dlatego tym bardziej bolą mnie zachowania, o których była mowa powyżej...

A zainteresowanych zapraszam na jarmark w Chudowie:)
http://www.jarmark.zamekchudow.pl/

Dabliu - 5 Sierpnia 2007, 20:05

Ale obłudne są "rycerskie" postawy większości tzw. "rycerzy". Zdecydowanie wolę tych, którzy po prostu skupiają się na rekonstrukcji kultury materialnej (czy ewentualnie, hmm... "obrzędowości"), od tych, którzy stawiają na pierwszym miejscu rycerski etos. Ci drudzy nader często okazują się najbardziej zdemoralizowanymi i obłudnymi hipokrytami.
Rzekłem :mrgreen:
Ale przez 9 lat trochę się naoglądałem przykładów... wiem co mówię.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group