Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Dawny rynek i klubówki
Godzilla - 9 Lutego 2007, 09:28
Kto był promowany, ten był promowany. Jak sobie przypomnę, co wtedy zalegało półki w księgarniach, to zęby bolą. Drukowano książczydła tak koszmarne, że hmmm.. no nie mam pomysłu że co. Bo autor był szwagrem sekretarza komitetu, albo pił wódkę z generałem. Innego wytłumaczenia nie widzę. A to co się dawało czytać, znikało jak ciepłe bułeczki. Przydział papieru się kończył i do widzenia.
Kruk Siwy - 9 Lutego 2007, 09:31
Godzilla, praktycznie wszystko znikało. Pamiętasz serię z "glizdą"? I Neurony Zbrodni Lucyny Penciak? Uff!
Godzilla - 9 Lutego 2007, 09:44
Serii nie znam, co nie znaczy, że nie miałam w ręku i nie czytałam. Może samej glizdy nie kojarzę. A Neurony Zbrodni... tytuł pamiętam, treści nie. Pomijając szkolne lektury, z upodobaniem czytałam Lema (głównie Cyberiadę i Bajki Robotów, oraz Pirxa i Ijona Tichego), potem Tolkiena, i trochę różności niefantastycznych.
Kruk Siwy - 9 Lutego 2007, 09:48
KAW. Wydane było kilkanaście tomików m.in słynny Kreks. Wójcik rządził tą serią.
Rodion - 9 Lutego 2007, 09:50
Może tak nie dramatyzujmy, co? W końcu skądś wzięliśmy te książki które ze wzruszeniem do dziś wspominamy. Tak jak to wydanie WP z ilustracjami tego Litwina ( zabijcie nie pamiętam jak sie go pisało! ).
Edit: Kreks to faktycznie bylo dzieło porażające
Godzilla - 9 Lutego 2007, 09:52
Wiem bo słyszałam i czytałam, ale żeby sobie to odświeżyć, musiałabym pomyszkować w antykwariacie i pooglądać. Na pewno była taka czarna seria, wydali Don Vollheima, pamiętam "Księżyc dwunastu rąk" i jeszcze parę tytułów, ale to była chyba seria z kosmonautą. Może coś pokręciłam, ale wszystko leży u rodziców, nie u mnie w domu.
Kruk Siwy - 9 Lutego 2007, 09:53
Mam je! A ilustracje Stasysa Erdegeviciusa to mi się śniły po nocach... sorry ale dla mnie to koszmar...
Swoją szoszą pozdrawiam Andrzeja Łaskiego twórcę okładek ( nie wszystkich) do książek Andrzeja.
Ohydne! Ale jak najbardziej pasujące i klimatyczne... hihihi
Kruk Siwy - 9 Lutego 2007, 09:54
Godzilla, łoj, pokręciłaś... nic to.
Godzilla - 9 Lutego 2007, 10:08
Spojrzałam w Allegro, i widzę różnicę. Cóż, nie siedzieliśmy (całą rodziną) w fantastyce na tyle głęboko, żeby zbierać serie. Raczej polowaliśmy na konkretnych autorów, i to nie tylko fantastycznych. Wydarzeniem było, jak się udało skombinować / wystać w ogonku / wychodzić dzieła Sienkiewicza, albo zaczytany egzemplarz "Pana Tadeusza". Na oślep nie braliśmy, po paru koszmarkach nudnych jak flaki z olejem przeszła nam chęć na eksperymenty.
Rodion - 9 Lutego 2007, 10:10
Kruk Siwy napisał/a | Mam je! A ilustracje Stasysa Erdegeviciusa to mi się śniły po nocach... sorry ale dla mnie to koszmar... |
O! Widzisz! A dla mnie do dziś kojarzą sie i tworzą ten wewnętrzny klimat gdy myślę o WP Książki o których wspomniałeś. Kreks, Neurony.. i inne z tej serii, nadal pokutują w jakiejś skrzyni w piwnicy. Mam awersje do wyrzucania książek, nawet takich jak te!
Kruk Siwy napisał/a | Swoją szoszą pozdrawiam Andrzeja Łaskiego twórcę okładek ( nie wszystkich) do książek Andrzeja.
Ohydne! Ale jak najbardziej pasujące i klimatyczne... hihihi |
Fakt! Ta " wizualizacja" Andrzejowego bohatera jest bardzo sugestywna, choć nie pozbawiona pewnego błedu
A. Pilipiuk - 9 Lutego 2007, 11:12
Kruk Siwy napisał/a | Godzilla, praktycznie wszystko znikało. Pamiętasz serię z glizdą? I Neurony Zbrodni Lucyny Penciak? Uff! |
gadałem kiedyś z jednym redaktorem. I wiecie co mi wyznał po kilku piwach? Ten [----]* miał na biurku maszynopis kontynuacji neuronów zbrodni i nie skierował tego do produkcji!!! Granda. Ulubona książka mojego dzieciństwa...
*kto młody i nie wie - tak sie oznacza ingerencję cenzorską w przypadku kiedy trzeba z jakichś powodów ją zaznaczyć.
A. Pilipiuk - 9 Lutego 2007, 11:20
Zerowiec napisał/a | Cytat | Gdybyśmy przez 45 powojennych lat mieli szerszy dostep do świata to fantastyka anglosaska sączyła by się stopniowo. |
Tak jak w Niemczech? Tam fantastyka anglosaska sączyła się stopniowo, a rezultat tego jest taki, że cała ich fantastyka przesiąknęła tandetą. To samo jest w innych krajach zachodnich zmonopolizowanych przez fantastykę anglojęzyczną i jej lokalne żałosne podróbki. |
to znowu wina socjalizmu gdyby nie żelazna kurtyna niemców z jednej strony atkowali by literack anglosasi z drugiej słowianie. i może to by szkopom pomogło i stworzyli by własną oryginalną fantastykę? najciekawsze rzeczy rodzą się na styku kultur.
NURS - 9 Lutego 2007, 12:50
Nie przesadzacie aby z tym brakiem dostepu do dobrej literatury młodzieżowej za komuny?
Wtedy, na każdym rogu była biblioteka a w niej cała klasyka literatury młodziezowej. winetuje, Twainy, Verny Wernice i co kto sobie zamarzy. Od Doktora Doolitle i Muminków dla małych dzieciaków, przez 20 tyś mil podmorskiej, po Tolkiena.
Waluta na zachodnie rzeczy była, albo piratowali, ale to, co Jęczmyk&Co serwowali, to była śmietanka, nie fusy.
Porównajcie sobie Kroki w nienznane, z tym, co zrobił Sedeńko. I wcale tak mało tego nie wyszło, choć mogło wyjść o wiele więcej - tylko czy dzisiaj nie narzekamy na to "wiele"
Rafał - 9 Lutego 2007, 13:20
A na dodatek istniał drugi obieg, kolejne Diuny kupowało się we Wrocku na Świdnickiej, tłumaczone chałupniczo, pisane chyba na maszynie i odbijane na powielaczu. Dużo tego można było kupić, szkoda, że nic mi się nie zachowało
Romek P. - 9 Lutego 2007, 13:26
Rafał, klubówki to dopiero od 80 roku chyba. Wcześniej nie.
Ale Robert ma rację - było sporo do czytania. Co wiecej, sporo sentymentów wynika stąd właśnie, że wtedy te dzieła anglosaskie były dobrze cedzone - dostawaliśmy z reguły top tamtejszej produkcji, stąd mit, że to wspaniała fantastyka, bo kto wtedy słyszał o panu zwiącym się Guy Smith?
Rafał - 9 Lutego 2007, 13:31
Romek P. napisał/a | Rafał, klubówki to dopiero od 80 roku chyba. Wcześniej nie. |
No tak, lata 80-te, komuna, nie?
gorat - 9 Lutego 2007, 13:38
Rafał, czy mógłbyś opisać szerzej, co pamiętasz? Nie tutaj, raczej w nowym temacie w Pikniku.
NURS - 9 Lutego 2007, 13:50
To nie mit, Romku, dostawaliśmy to, co najlepsze. Nie wszystko, ale, to co wychodziło miało znaczek jakości.
NURS - 9 Lutego 2007, 13:54
Gorat, sam to tłumaczyłem, przepisywałem, wydawałem podówczas
I w odróznieniu od Rafała, amm sporą kolekcję tamtych klubówek.
gorat - 9 Lutego 2007, 14:00
To może ktoś to wreszcie opisze, jak to działało (wydawanie, dystrybucja, czytelnictwo), kto to robił, bo na razie milczenie takie, jakby to był temat tabu Konsekwencje prawne chyba już nie grożą?
Kruk Siwy - 9 Lutego 2007, 14:15
Kto wie? Niezłą nielegalną kasę wtedy trafiano... Może ktoś Ci w cztery oczy powie ale żeby wpisywać na forum... wątpię.
NURS - 9 Lutego 2007, 14:18
W zyciu nie słyszałem, żeby to była jakaś tajemnica. Po prostu mało kogo juz to interesuje.
Żeby cię zdziwić, to za to kiedyś sadzali, część wydawców poszła do kicia, a jak wyszli, to nawet wydawnictwa zakładali. Np. Amber założył Zbyszek Foniok, który, jak głosi urban legend, w celi poznał księgowego, z którym ustalili, jak załozyć wydawnictwo.
Z drugiej strony nie wszystko było czystym piractwem. NP. ze Zbyszkiem Królickim dotarliśmy kiedys do Chelsea Quinn Yarbro i udało nam sie namówic ja do publikacji klubowej Przedświtu. Takie to były porąbane czasy
ale to nie wątek na takie gadki
Zerowiec - 9 Lutego 2007, 14:26
Cytat | Waluta na zachodnie rzeczy była, albo piratowali |
Co wy z tą zachodnią walutą wymyślacie? Jak ktoś chciał być wydawany w Polsce to musiał zaakceptować tutejsze płace (czyli za nakład rzędu kilkudziesięciu tysięcy amerykaninowi przesyłali parę dolarów).
Rafał - 9 Lutego 2007, 14:29
Zerowiec napisał/a | czyli za nakład rzędu kilkudziesięciu tysięcy amerykaninowi przesyłali parę dolarów | Z tego powodu niejaki Phil Dick uważał niejakiego Stanislawa Lem'a za kryptonim grupy komunistów.
sorki Andrzeju, że ci wątek zaśmiecamy, ale tak się fajnie gada, że sam wiesz
Arlon - 9 Lutego 2007, 20:22
Proponowałbym moderatorom przenieść całą rozmowę o starych czasach do właściwego wątku i zostawić link.
gorat - 9 Lutego 2007, 20:59
Przeniesione z tematu Pilipiuka.
Skoro jest nowy temat, to może się rozpiszecie?
Kruku, nawet jeśli były przekręty, to po takim czasie chyba już się przedawniły? Jeśli tak, to czemu nikt nie miałby o tym pisać? Można przecież przykryć walką z ustrojem. Nie kręcę?
Zerowiec - 10 Lutego 2007, 00:37
Cytat | Z tego powodu niejaki Phil Dick uważał niejakiego Stanislawa Lem'a za kryptonim grupy komunistów. |
Dick zraził się trochę do Lema po tym jak odkrył, że Lem planował go porwać, poddać praniu mózgu i zmusić do pisania pod dyktando Polskiego wywiadu. FBI, Bóg i kosmici zdaje się też byli zamieszani w całą sprawę (nie wspominając o narkotykach).
Rafał - 10 Lutego 2007, 10:18
Zerowiec napisał/a | Dick zraził się trochę do Lema po tym jak odkrył, że Lem planował go porwać |
A odkrył to po tym jak zrobił sobie wielką nadzieję na kupę kasy, bo mu Lem powiedział, w jakim nakładzie w Polsce będzie drukowany (Lem miał jakiś udział w tym temacie). Jak dostał kilka baksów to poczuł się oszukany a był w tym czasie w wielkiej potrzebie finansowej. Ot i wsio.
NURS - 10 Lutego 2007, 10:25
Wiecie, ale nawet za komunii, to były dwie strony do umowy, tak, jak teraz. I Agent dicka negocjował cenę, która nasi wydawcy musieli zapłacić. Pamiętam przypadki, kiedy zachodni autorzy odmawiali, bo stawki były dla nich zbyt niskie. Więc ta teoria, toraczej nie jest realna.
Rafał - 10 Lutego 2007, 10:43
Może i nie za bardzo realna, ale lansowana na pewno. Jestem za dużym leniem i za dużo mam do przekopania, ale pisane było w jakiejś biografii z okazji śmierci Philipa bodajże w Fantastyce. Na 100% Dick obiecywał sobie po druku w Polsce jakieś kokosy, a dostał figę. I Lem był w to mocno zaangażowany i na Lemie się skupiło.
|
|
|