Mechaniczna pomarańcza [film] - Tropiciel - Pathfinder
Dabliu - 28 Grudnia 2006, 12:44 Temat postu: Tropiciel - Pathfinder Zrealizowany z niezwykłym rozmachem, widowiskowy film kostiumowy, którego akcja rozgrywa się w epoce średniowiecza, a bohaterem jest chłopiec z rodu Wikingów, wychowany wśród Indian Ameryki Północnej. Reżyseria: Marcus Nispel ("Teksańska masakra piłą mechaniczną").
Pathfinder
...i parę słów ode mnie...
Cholera. Chyba żadna inna nacja w historii nie doczekała się takiej ilości stereotypów na swój temat, jak tzw. wikingowie. Ten film, to kolejny, bolesny cios w wizerunek tych wczesnośredniowiecznych wojowników, zdobywców, odkrywców i handlarzy. Mamy tu wikingów przedstawionych jako istne potwory z mroku, pojawiające się w przedkolumbijskiej Ameryce w roli morderców i gwałcicieli, napadających na biednych, szlachetnych Skraelingów. Do tego rekwizyty dość mocno odbiegają od rzeczywistości swoim wizerunkiem (uzbrojenie, ubiór). Bo do Ameryki (Nowa Funlandia) dotarło kilka spokojnych, normańskich rodzin, szukających nowego domu. Konflikty, do jakich tam doszło były jednak tylko skutkiem nieporozumień (np. wikingowie poczęstowali Skraelingów mlekiem, a tamci dostawszy sraczki sądzili, że chciano ich otruć). Agresorami byli najczęściej Skraelingowie właśnie, posiadający wielokrotną przewagę liczebną, będący na znanej sobie ziemi i walczący głównie z dystansu, co sprawiło, że te kilka rodzin po prostu wzięło w końcu nogi za pas i zwiało z Ameryki.
Z drugiej strony, film zapowiada się wyjątkowo widowiskowo. Wikingowie wprawdzie bardziej przypominają trolle, niż ludzi, ale to, w co są przyodziani (np. hełmy), przynajmniej nawiązuje stylistycznie do tych rzeczywiście używanych przez wikingów, czego nie można było powiedzieć w przypadku "XIII Wojownika", gdzie wymieszano co się tylko da i obok stylizowanego na wikiński hełmu można było ujrzeć dziwaczną płytówkę, hełm gladiatora, a'la konkwistadorski kirys i morion oraz kilka bliżej niezidentyfikowanych strzępów pancerzy... Tutaj widać chyba (mam nadzieję) bardziej świadome odejście od rzeczywistości w stronę fantastyczności, z wykorzystaniem pewnej konkretnej stylistyki związanej z wikingami. No i trzeba powiedzieć, że ci filmowi wikingowie z pewnością bardziej nadają się do roli potwornych najeźdźców, niż ich historyczni, zdecydowanie bardziej ludzcy odpowiednicy.
Myślę zatem, że jeśli podejść do tego filmu jak do komiksu o "Thorgalu", gdzie świat wikingów jest jedynie pretekstem do wykreowania na nowo pewnej fantastycznej rzeczywistości, może się okazać, że wyjdę z kina oczarowany... choć serce nadal krwawi na myśl o kolejnym wypaczonym obrazie moich ukochanych wikingów...
P.S. Patrz WWW w moim profilu => Galeria...
Czarny - 28 Grudnia 2006, 12:49
Dabliu po cholerę zakładasz te wszystkie wątki? Jest wątek Filmy oczekiwane, tam można dać info o filmie. Myślisz, że o każdym będzie zawzięta dyskusja na kilkanaście forumostron?
Dabliu - 28 Grudnia 2006, 12:55
Czarny:
Cytat | Dabliu po cholerę zakładasz te wszystkie wątki? Jest wątek Filmy oczekiwane, tam można dać info o filmie. Myślisz, że o każdym będzie zawzięta dyskusja na kilkanaście forumostron? |
Hehe... mam nadzieję, że o tym będzie. Ale masz rację, tyle, że mi tamten wątek o oczekiwaniach jakoś umknął był... chociaż szukałem czegoś podobnego. Dobra. Następne wieści będę wrzucał tam...
EDIT: Oficjalna strona Tropiciela
Argael - 28 Grudnia 2006, 15:22
Ten film już gdzieś był wspominany na forum przez elam, z racji tego, że gra w nim Karl Urban.
Po obejrzeniu trailera nastawiłem się pozytywnie. Wikingowie wyglądający jak Chaosyci z Warhammera są rewelacyjni.
elam - 28 Grudnia 2006, 21:18
Argael - co za pamiec
Ariah - 29 Grudnia 2006, 10:47
elam, to akurat wiadomo, że jak Karl Urban albo Baal się gdzieś pojawi to...
elam - 20 Kwietnia 2007, 19:16
no juz cos niecos wiecej wiadomo o filmie,
NURS go zjechal w 18tym numerze ,
ale ja i tak obejrze . z Przyjemnoscia ....
Adashi - 20 Kwietnia 2007, 21:45
"Zjechał" to chyba za mocno powiedziane
NURS - 20 Kwietnia 2007, 22:09
Ale to zmarnowany film jest... niestety. to, co pieknie grało w Predziu, tutaj zwyczajni nie pasuje, bo Urban nie Schwarzenegger. i mozna to było pieknie pokazac na podstawie walki dwóch odmiennych kultur. indianie z pewnoscia mieli pare sztuczek niwelujacych przewage zbroi.
elam - 21 Kwietnia 2007, 05:49
a pewnie, ze Urban nie schwartzeneggrer.
gdzie tam Szwarcuisiowi do Karolka.....
Gustaw G.Garuga - 21 Kwietnia 2007, 07:29
Powinien powstać jakiś urząd przydzielający filmowcom pozwolenia na podejmowanie pewnych tematów. Byle chłystek który poza napisami końcowymi do Rambo niczego w życiu nie przeczytał, nie powinien dostawać do obróbki tak cennych tematów.
Się pośmialiśmy (przynajmniej ja) a na serio, biorąc pod uwagę nasz wcześniejszy spór nt. 300, to skoro NURS pisze o Tropicielu, co pisze, to musi być to naprawdę bardzo zmarnowany film...
NURS - 21 Kwietnia 2007, 10:40
Bo tu nie chodzi o prawdę historyczną, której bronisz, tylko o sama treść, która jest na poziomie klasy B-.
Gustaw G.Garuga - 21 Kwietnia 2007, 14:53
Przez prawdę historyczną rozumiem tutaj to, o czym sam pisałeś, tzn. np. indiańskie metody walki. Z recenzji i Twoich postów wnoszę, że autorzy inspirowali się kinem akcji. Gdyby bardziej inspirowali się historią, dostałbyś, czego chcesz, czyli walkę odmiennych kultur.
NURS - 22 Kwietnia 2007, 02:09
Gustaw, mozna zrobic cos dobrze i źle. tutaj zrobiono to źle, naiwnie, głupio. i nie ma to nic wspólnego z inspiracjami. Podrzuciłem tylko trop, który mógłby sprawę polepszyć. ale w takim wykonaniu technicznym też by pewnie spieprzyli.
BTW zgodnie z moim przewidywaniem w stanach premiera mało zauważalnie przeszła.
Last Viking - 13 Czerwca 2007, 13:13
Okładka 18 numeru SFFiH w formie plakatu bardzo mi się podobała, rozbudziła moją wyobraźnię i zaintrygowała. Jednak ostrzeżony w Nursowej recenzji, oraz zwracając uwagę na bzdurne elementy scenografii, nie spodziewałem się arcydzieła filmowego. Niemniej film o wikingach, choćby z racji moich zainteresowań, nicka, i ze względu na jarla trzeba było zaliczyć.
Przeczytałem kilka artykułów i chyba nawet jakąś książkę o wyprawach wikingów do Ameryki (a nawet tam jarla posłałem ), więc pewne pojęcie jak odbywało się kolonizowanie Vinlandi, miałem. Oczywiście nie muszę dodawać, że było one kompletnie inne niż przedstawione w filmie. Pamiętajmy, że wikingowie to nie tylko berserkerzy, ale przede wszystkim handlowcy.
- Co jarlu?
- Nie zgadzam się
- Przykro mi, takie są najnowsze badania.
No ale zawiesiłem wiarę, bo przecież nie o to chodzi, żeby czepiać się każdego szczegółu, ale dałem się ponieść opowieści, historii, bajkowej scenerii... przez pierwsze 10 minut.
Tajemnicze pojawienie się wikingów w lesie – scena majstersztyk. Zawsze silnie na mnie działają takie sceny- w pierwotnej wersji „Pokłonu dla Zawodnika” z Rotgerem Hauerem, była taka scena jak z mgły wyłania się kolejna drużyna, lub piraci we „Mgle” Carpentera
- Last Viking, wróć do tematu, bo znów te dygresyje uprawiasz
- No dobrze jarlu, dobrze
Niepokojące, dynamiczne prowadzenie kamery podczas ataku na wioskę...
- Co znowu jarlu?
- Nie ataku... tylko pacyfikacji. Wikingowie neutralizują zagrożenie.
- Dziwna definicja rzezi... ale niech ci będzie.
Więc prowadzenie kamery podczas pacyfikacji, dawało efekt zagrożenia, strachu, chaosu. I dalej spodziewałem się czegoś naprawdę dobrego, a było po prostu nudno.
Pod pojęciem nuda rozumiem wyrzynkę za wyrzynką, sceny walki niczym w Rambo, i pościgi następujące po sobie jak nie przymierzając w „Szybkich i wściekłych”
- Szybcy i wściekli. Czy to film o podbojach seksualnych Vikingów?
- Nie jarlu. Słuchaj i nie przerywaj.
Napięcie miała potęgować muzyka, chrząkania wikingów, pojawienie się czarnego Nazgula na koniu... wróć Jarla na czarnym koniu. Hmm... ta scena żywcem wycięta z „Władcy Pierścieni” była niemal sztandarowa dla tego filmu.
- Co znowu jarlu?
- Gdzie tego gościa z pierścieniami znajdę?
- W Mordorze!
- Będę musiał się tam z hirdem wybrać. Brunhilda o nowym pierścionku marzy.
Słówko o aktorach, których i tak nie znałem, oprócz Karla Urbana (kiepskiego w „Władcy Pierścienia” i znośnego jako Lord Vako w „Kronikach Riddika”)...
- A ten Urban, to chociaż postawny wiking? Niebieskooki i jasnowłosy?
- Taaa... no cóż.
No i ten kontrast między miłującymi pokój Indianami, a agresywnymi i złymi Wikingami. Co prawda język wikingów bardzo mi się podoba, brzmienie głosek i wydaje mi się, że w ich słowniku nie ma słowa „puszek”
- Jest! Jest! Spytaj się Ludwiga!
- Jarlu, nie przeszkadzaj mi! Idź pozawracaj głowę Rodionowi. Zobacz co on tam rysuje, znając jego to pewnie babeczki jakieś. Dostał scenariusze o bizantyjskich kurtyzanach, i wyuzdanych Valkiriach.
- No to se idę Ale powiedz chociaż czy film się Happy Endem skończył. Powiedz wikingowie wyrżnęli ich wszystkich?
- No zgadnij?
Ech... jak ja lubię HolyŁódzkie kino. Nie przypuszczałem, że to kiedyś napiszę, ale walka, bitka, może być nudna do bólu – co ślicznie udowodnił ów film. Na koniec może taka krótka anegdota, która najpełniej obrazuje i podsumowuje ten film „Pathfindera”.
Podczas dochodzenia do kasy rozmawiamy sobie o ambitnej duńskiej kinematografi w kontekście obecnie serwowanej papki popkulturowej. Tak więc dla żartu, ale z miną całkowicie poważna pytam kasjerkę:
- Wyświetlacie jakieś duńskie filmy?
- Eee?! – oczy szeroko wytrzeszczone, szczęka na samej ziemi.
- Żartowałem. Poproszę dwa bilety na „Tropiciela”
Dunadan - 13 Czerwca 2007, 14:10
A taka była ładna nazwa dla próbnika marsjańskiego
Hehe, takie recenzje czyta się wyśmienicie! dzięki Last Viking!
NURS - 13 Czerwca 2007, 15:13
Czyli podobnie odbieramy ten film Vikingu. Poczatek rozbudzający apetyt i spam with spam with spam and spam jako danie glówne.
corpse bride - 13 Czerwca 2007, 15:43
a ja mam pytanie do tych, co widzieli, a nawet dwa...
1. po jakiemu w tym filmie się mówi? o ile się mówi.
2. czy muzyka do filmu jest taka jak w trailerze?
będę wdzięczna za odpowiedzi
Agi - 13 Czerwca 2007, 16:37
Last Viking, dzięki za recenzję. Po jej przeczytaniu już nie muszę iść na film, mam wrażenie, że go obejrzałam.
NURS - 13 Czerwca 2007, 22:49
nie widziałem trailera, ale mówią po swojemu, znaczy nordycy chrzęszczą a indianie normalnie gadają (chyba, patrz nie pamiętam)
Last Viking - 14 Czerwca 2007, 07:22
Zgadza się NURSie, początek dobrze się zapowiadający, ale reszta to już jazda w dół, robiona na stereotypie współczesnego kina akcji.
corpse bride - ja też nie widziałem trailera, ale muzyka przez cały seans jest praktycznie identyczna i narasta w chwilach "zagrożenia" , czyli praktycznie cały czas
Kompletnie zachwiane jest tempo filmu.
Wracając jeszcze do wizerunków wikingów, który i owszem na samym początku robią wrażenie wydając się niemal demonami, ale pochrząkiwania, obleśne zachowania przypominały bardziej URUK-HAI niż nordyckich zdobywców.
O wiele lepsze kreacje znajdujemy w moim ulubionym "13 Wojowniku" (oczywiście wycinamy z tego filmu Banderasa ) - przerobionej legendzie o Beawulfie. Tam Vladimir Kulich grający przywódcę wikingów (Buliwyfa - odpowiednik Beawulfa) odegrał swoją rolę doskonale.
Jeśli zaś chodzi o dzikie gordy barbarzyńskich najeźdców to eż zasługuje na uznanie rola Stellana Skargsgarda (sztandarowego aktora von Tiera - wracamy do duńskich filmów ) i Tila Schweitera (znanego chocby z "Bandyty"), którzy popisali sie swoim rzemiosłem aktorskim w roli Sasów w filmie "Król Artur".
Słowetne słowa Cedrica, który spotkawszy Artura, który jako jedyny mu się postawił:
- Nareszcie ktoś kogo warto zabić
Aha... "Króla Artura" warto obejrzeć tylko i wyłącznie w wersji reżyserskiej (zmieniona końcówka - bez Happy Endu, a może właśnie z nim, czyli prawdziwie i boleśnie )
joe_cool - 14 Czerwca 2007, 08:11
Last Viking napisał/a | Tam Vladimir Kulich grający przywódcę wikingów |
on jes boski w tym filmie, a już najbardziej, jak są w tej wiosce i on podnosi ten zaostrzony pal, żeby powstrzymać ZUO... ech, rozmarzyłam się
Angelus - 14 Czerwca 2007, 09:28
Chodziło Ci Vikingu oczywiście o Tila Schweigera, prawda?
O tego Pana
Ja osobiście zdecydowanie zawsze i wszędzie i nie tylko w duńskich filmach cenie sobie Stellana. To wspaniały aktor!A w Królu Arturze prezentował sie ślicznie:
Az mi go żal było, ze miał takich niekompetentnych wojowników...
Co do Tropiciela, to po recenzji Vikinga odechciało mi sie iść do kina. A taki interesujący trailer był...
Last Viking - 14 Czerwca 2007, 10:29
No nie! Ale zamieszałem.
Spróbuję to trochę odkręcić
Aha... możliwe, jak im tam ... spoilery
Tak więc w obrazie o wdzięcznym tytule „Tropiciel”. Reżyser dokonuje zabiegu zderzenia kultur, tak więc z jednej stronie mamy interesującą pacyfistycznie nastawioną, na czerpanie dóbr matki ziemi, zbieracko-łowiecką kulturę Indian, z drugiej zaś strony agresywnych a agresywną, łupieżczą kulturą wikingów.
W sposób niezwykle interesujący, film wyolbrzymia cechy każdej z nich i je ze sobą konfrontuje. Konflikt pomiędzy dobrem a złem, pomiędzy współistnieniem a destrukcją, pomiędzy Ablem i Kainem...
Kolejnym ciekawym elementem filmu, jest przedstawienie obcości i alienacji głównego bohatera w środowisku do którego trafił. Odrzucony przez część społeczności, ukojenie znajduje w ćwiczeniu się mieczem, w samotności, nad rzeką. Mamy tutaj pochwałę samodyscypliny i determinacji, bo owe ćwiczenia pomagają naszemu bohaterowi w pojedynkę pokonywać całe hordy, zaprawionych w boju, doświadczonych w prawdziwej walce wikingowych najeźdźców.
Uwagę zwraca również wątek miłosny. Kobieta zaintrygowana niecodziennym wojownikiem, idzie za nim, przyłącza się do niego, wspomagając w działaniu. Od tej chwili nasz bohater ma większą motywację do walki, gdyż musi permanentnie ją ratować. Jak widzimy mamy tutaj pochwałę partnerstwa w związku.
Nie możemy rozpatrywać tego filmu nie biorąc na warsztat archetypu i symboliki. Tak więc mamy archetyp podróży głównego bohatera (strata plemienia jest swoistym odcięciem pępowiny ), która jest jednocześnie podróżą w głąb siebie (co obrazuje wejście do głębokich jaskiń – czytaj do podświadomości ), gdzie dręczą go demony przeszłości (wikingowi najeźdźcy ). Bohater w sensie dosłownym jak i metaforycznym mógł stać się jednym z nich. Na szczęście z tej próby wychodzi zwycięsko, ale co tak naprawdę jest w tym wypadku zwycięstwem. Czy śmierć i rozlana krew jest jedynym rozwiązaniem?
No i symbolika tytułu. Tropiciel, który szuka śladów w celu odnalezienia przyczyny swojego gniewu. Trauma dzieciństwa, położyła się cieniem na jego dalszym życiu i dopóki nie ugasi w sobie gniewu, nie odnajdzie jego prawdziwego źródła, nie będzie mógł dalej funkcjonować prawidłowo w społeczeństwie. Będzie się palił w wewnętrznym ogieniu własnej frustracji, coraz mocniej i mocniej, aż przejawi się to w agresji. Dlatego obserwujemy destrukcyjne działanie bohatera, który nie potrafi się społecznie konfrontować na zasadzie dialogu, a na cios reaguje ciosem.
Można by jeszcze długo kontapunktować surrealizm ukrytej metafory, ale już starczy
EDIT:
corpse bride Aha... no i Indianie mówią po ludzku, czyli tak jak większość ras w galaktyce - po angielsku, a wikingowie po wikingowemu
Angelus - 14 Czerwca 2007, 13:27
Czyli jednak jest to film wybitny! Wiedziałam.
Ale ze wikingowie po wikingowemu mówią, to mnie zaskoczyli. A po angielskiemu nie laska?Toz to jedyny słuszny międzygalaktyczny język jest. Oglądam po kolei wszystkie seasony StarGate to wiem.
corpse bride - 15 Czerwca 2007, 00:34
Last Viking napisał/a | Aha... no i Indianie mówią po ludzku, czyli tak jak większość ras w galaktyce - po angielsku, a wikingowie po wikingowemu |
o, w mordę jeża
Dunadan - 15 Czerwca 2007, 04:26
Ojej, bo Wikingowie są niereformowalni. A Indianie? cóż, teraz siedzą w rezerwatach, dali się omamić
|
|
|